Test Mini Cooper C, czerwony samochód, widok z przodu, stojący na drodze, tablica rejestracyjna WY 936YF.
LINKI AFILIACYJNE

Sprawdziłem MINI Cooper w najnowszym wcieleniu. Tyle stylu, że wszystko inne schodzi na dalszy plan

33 minuty czytania
Komentarze

Zaczynamy test MINI Cooper C w wydaniu 3-drzwiowym, ze spalinowym silnikiem i niekoniecznie topowym wyposażeniem. To właśnie idealny przykład duchowego następcy legendarnego MINI z ubiegłego tysiąclecia, jego nowożytne wcielenie, które oczywiście urosło i doczekało się wielu nowoczesnych technologii. Jeśli czytaliście nasz test MINI Countryman SE ALL4 (2024), to już mniej, więcej wiecie, czego oczekiwać. Tymczasem zobaczmy, jak oryginalny model wypada w swoim wydaniu na 2024 rok. Dlatego serdecznie zapraszam was do recenzji MINI Cooper C (F66) w linii Classic i poznania jego zalet, wad oraz naszej opinii na jego temat.

Zalety

  • styl jedyny w swoim rodzaju
  • rewelacyjne spalanie przy spokojnej jeździe
  • możliwości personalizacji na najwyższym poziomie
  • udane technologie z zakresu multimediów i wsparcia

Wady

  • zawieszenie mogłoby być nieco bardziej komfortowe
  • skrzynia biegów momentami zbyt ospała

Test MINI Cooper C – krótka opinia

MINI kupuje się dla wyglądu i jego stylu, co dobitnie potwierdza testowany Cooper C (F66). W swoim 3-drzwiowym wydaniu łączy mnóstwo opcji personalizacji, zmieści się wszędzie i świetnie sprawdza się nie tylko w mieście. Jedynie nie oczekujmy od niego wybitnego komfortu w każdych warunkach.

8/10
Ocena

MINI Cooper C (F66/3D, Classic)

  • Ergonomia systemu operacyjnego 8
  • Fabryczna nawigacja i wsparcie dla Android Auto/Apple CarPlay 10
  • System audio 6
  • Ergonomia wnętrza i jakość wykonania 8
  • Bagażnik 8
  • Stosunek dynamika-spalanie 8
  • Systemy wspomagające jazdę 8

Cena MINI Cooper C i wersje wyposażenia

Czerwony Mini Cooper z czarnym dachem widoczny z tyłu, test mini cooper c.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

MINI wraz z testowaną generacją Coopera (i wszystkimi innymi modelami) zrobiło istotne przetasowanie swojego portfolio. W grze pozostały tylko te najczęściej wybierane modele (pożegnaliśmy m.in. Clubmana) i dołączają nowe (elektryczny Aceman). Do tego ograniczono paletę napędów, całkowicie zrezygnowano z silników wysokoprężnych i większy nacisk kładziony jest na odmiany elektryczne lub hybrydowe. W przypadku MINI Cooper, a więc tego najmniejszego, niejako oryginalnego MINI do wyboru mamy tak naprawdę dwa motory spalinowe.

Do tego zupełnie jako osobna pozycja pojawia się elektryczny model Cooper E (oznaczenie kodowe: J01), który swoją drogą też oferowany jest w dwóch wariantach mocowych.

Jak rozróżniać poszczególne wersje MINI Cooper? Dodając na końcu odpowiednią literę, szybko dekodujemy, z którym modelem mamy do czynienia. Wspomniane E to elektryczna wersja, C to podstawowa spalinówka, a S to ta wzmocniona (także jako SE). Do tego jeszcze pojawia się rozróżnienie na 3– i 5-drzwiowe modele. Zostając przy klasycznym napędzie i mniejszej liczbie klamek, mówimy o:

  • MINI Cooper C od 111,9 tys. złotych
    • 1,5-litrowy silnik benzynowy (3-cylindrowy)
    • moc: 156 KM
    • 0–100 km/h: 7,7 s
  • MINI Cooper S od 124,9 tys. złotych
    • 2-litrowy silnik benzynowy (4-cylindrowy)
    • mocy: 204 KM
    • 0–100 km/h: 6,6 s.

Niezależnie od wyboru napęd przekazywany jest na przednią oś poprzez 7-biegową, dwusprzęgłową skrzynię automatyczną. W ramach przedstawionych cen otrzymujemy 2-letnią gwarancję na całe auto, 3-letnią na lakier i 12-letnią na korozję perforacyjną. 

Ile kosztuje ubezpieczenie MINI Cooper C?

Według danych Rankomat ubezpieczenie OC testowanego Coopera dla kierowcy z kilkuletnim prawem jazdy może wynieść około 570 złotych. Z kolei za pakiet z AC przyjdzie zapłacić 1500 złotych. Sprawdź, ile Ciebie będzie kosztować ubezpieczenie MINI, klikając poniższy link.

Czerwony Mini Cooper zaparkowany na drodze podczas testu mini cooper c.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Testowany egzemplarz to 3-drzwiowy MINI Cooper C w linii stylistycznej Classic, a więc jednej z podstawowych, której cena zaczyna się od 121 tys. złotych. Niemniej samochód został wyposażony w dodatkowe opcje i pakiety w postaci:

OpcjaCena (w tys. złotych)
pakiet wyposażenia M (m.in. asystent świateł drogowych, dostęp komfortowy, ładowarka bezprzewodowa, ogrzewanie foteli przednich, lusterko fotochromatyczne, przyciemniane szyby, reflektory LED o rozszerzonym zakresie, dach panoramiczny)15,2
18-calowe felgi Slide Spote 2-tone5,2
Niemetalizowany lakier Chili Red II2,5
Dach w kolorze czarnym0
Wyposażenie dodatkowe testowanego MINI Cooper C Classic

MINI ogranicza się w swoim konfiguratorze do konkretnych pakietów wyposażenia. Wyższa odmiana (pakiet L za 19,7 tys. złotych) oferuje dodatkowo asystenta parkowania z systemem kamer 360 stopni, zestaw nagłośnienia Hi-Fi Harman Kardon i funkcje rozszerzonej rzeczywistości w nawigacji.

Tym sposobem, wracając do testowanego egzemplarza Coopera C, cena zamyka się w niecałych 140 tys. złotych. Oczywiście nie jest to okazja, jak na tak mały samochód, ale jakby nie patrzeć, jest to jedna z najtańszych propozycji, które było nam dane dla was testować w ostatnim czasie.

Dane techniczne MINI Cooper C

MINI to jak na dzisiejsze standardy wciąż bardzo mały samochód miejski, aczkolwiek cały czas rosnący i niebezpiecznie zbliżający się do granicy 4 metrów długości. W sumie została ona przekroczona przez 5-drzwiowy wariant, ale wróćmy do testowanego modelu. Cooper C stawia na 3-cylindrowy silnik benzynowy, który doczekał się drobnego wzmocnienia względem poprzedniego wydania. Jednak wcześniej MINI oferowało dużo, ale to dużo słabsze warianty, co niewykluczone, że również może dotyczyć testowanej generacji.

Jakby nie patrzeć, jak na miejski samochód, Cooper C oferuje na papierze bardzo dobre parametry i zapowiada się na wygodny, odpowiednio dynamiczny pojazd, który jednocześnie nie powinien spalać nadmiernie dużo paliwa. Zainteresowani większą dynamiką, mogą skusić się na Coopera S lub poczekać na pojawienie się rasowego wydania John Cooper Works. Dzisiaj jest to jedynie jedna z linii stylistycznych, a z pewnością JCW zostanie wyróżniony mocniejszym napędem i niewykluczone, że pod maską znajdzie się napęd znany m.in. z BMW X1 M35i.

Czerwony Mini Cooper z otwartymi drzwiami podczas testu.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

MINI prawdopodobnie każdy zna, pojęcie Cooper również jest popularne, a chcąc opowiedzieć w tym miejscu całą historię tego modelu, która sięga lat 50. ubiegłego wieku, to byłaby dłuższa niż sam test. Dlatego skupmy się na aktualnym tysiącleciu, które oznacza dla MINI przejęcie przez BMW i rozpoczęcie mody na auta retro. Właśnie taki był nowożytny Cooper, który obok Fiata 500 (patrz: test Abarth 500e) i może VW Beetle najlepiej wpasował się w sam trend.

Pierwsza generacja MINI One (R50) była produkowana przez 6 lat jako indywidualna konstrukcja w grupie BMW. W końcu pamiętajmy, że seria 1 zadebiutowała dopiero w 2004 roku. Dlatego już druga generacja MINI Hatch (R56), produkowana od 2006 do 2013 roku, właśnie zyskała takie pokrewieństwo w postaci, chociażby silników wysokoprężnych. Trzecia odsłona MINI (F56) czerpała już garściami z technologii BMW, bazując na platformie UKL1, a jej produkcja zakończyła się w 2024 roku.

Czerwony tył Mini Coopera z widoczną tablicą rejestracyjną "WY 936YF" w teście mini cooper c.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Z nowym modelem MINI wyraźnie uspójniło nomenklaturę, więc już oficjalnie nie pojawia się model One lub Hatch, a pozostało samo Cooper, będące wcześniej jednym z wariantów. Czwarta generacja co prawda powstała na tej samej płycie podłogowej UKL1, ale znacznie unowocześnionej, co jest nie do przeoczenia we wnętrzu. Zupełnie osobnym modelem jeszcze jest Cabrio, czekający na swoje odświeżenie w 2025 roku.

Testowany MINI Cooper C to 3-drzwiowy reprezentant segmentu B, a więc miejskich aut, ale w wydaniu z domieszką premium. Dlatego bezpośredniej konkurencji wcale tak dużo nie uświadczymy. Mimo wszystko możemy spojrzeć na Audi A1 lub wschodzącą z popiołów Lancię Ypsilon, która ponownie opuści Włochy. Jak się uprzeć (i zaoszczędzić), to możemy skusić się jeszcze na wspomnianego Fiata 500, aby pozostać z tym retro-stylem, choć w jeszcze mniejszym wydaniu.

System multimedialny MINI skupiony na kole

Widok ekranu informacji o zużyciu paliwa i danych jazdy, test Mini Cooper C.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Pierwszy kontakt z nowym systemem MINI, który skupia się na dużym, centralnym wyświetlaczu, może początkowo wywołać pewne zmieszanie. Wszystko przez to, że trzeba się tego oprogramowania nauczyć, aby wiedzieć, co i gdzie klikać. Z racji, że wcześniej miałem do czynienia z Countrymanem, to już byłem z tym zaznajomionym, więc mogłem w pełni doceniać styl, który jest po prostu najważniejszy w całym Cooperze. Fakt, animacje i design ogólnie może się podobać i wyróżnia się na tle konkurencji, wydajność jest w porządku, ale do ergonomii właśnie potrzeba chwili na przyzwyczajenie.

W końcu w MINI Cooper C nie znajdziemy już cyfrowych (i analogowych) zegarów, podobnie jak w pierwowzorze z poprzedniego tysiąclecia, więc niemalże wszystko skupia się na tym centralnym, okrągłym wyświetlaczu OLED, który mierzy 9,4-cala i prezentuje obraz bardzo przyjemny dla oka. Na szczęście standardowym wyposażeniem jest jeszcze wyświetlacz przezierny (HUD), co stanowi idealne połączenie.

Centralny ekran, czyli ładnie, ale potrzeba chwili

test Mini Cooper C - okrągły wyświetlacz w samochodzie z kolorowym motywem kwiatowym na ekranie.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Głównym czynnikiem, który może początkowo irytować w nowym systemie MINI, jest brak jasnych instrukcji, gdzie można i warto kliknąć, aby pojawiły się konkretne informacje. Początkowo trzeba je odkrywać lub przejrzeć szczegółowo instrukcję obsługi, która na szczęście jest zainstalowana na pokładzie auta. Inna niedogodność to dodatkowe usługi subskrypcyjne, ale na szczęście w Cooperze nie są one aż tak nachalne.

A, jeszcze cały czas czekamy na pojawienie się polskiego asystenta głosowego, więc pies Spike cały czas śpi na swoim posłaniu i się nie pokazuje. Na szczęście dosyć prosto możemy go zastąpić np. Siri, która też nie zna polskiego, ale możemy z nią rozmawiać po angielsku.

Główny wyświetlacz MINI Cooper C jest okrągły, ale wszystko opiera się na centralnym kwadracie, wokół którego rozrysowane są zawsze widoczne funkcje związane z samą jazdą lub klimatyzacją. Tymczasem na środku znajdziemy rozwiązania, które doskonale znamy z równolegle produkowanych BMW, więc MINI korzysta z najnowszych technologii, ale w bardziej stylowym wydaniu. W końcu opcji personalizacji jest całkiem sporo, a wszystko powiązane z profilem kierowcy.

Istotnym aspektem w Cooperze jest obecność sklepu z usługami i aplikacjami, gdzie te drugie faktycznie zachęcają do pobierania. W końcu mamy do dyspozycji wiele usług muzycznych (m.in. Spotify, Tidal) i szereg innych mniej lub bardziej interesujących pozycji. Fakt, aspekty związane z samą jazdą schodzą gdzieś na dalszy plan i MINI jest przede wszystkim autem młodzieżowo–rozrywkowym. Tu rządzi styl i mnóstwo detali.

Z racji, że testowany egzemplarz MINI Cooper C nie jest tym flagowym z możliwie najbogatszym wyposażeniem, tak nie oczekiwałem zbyt wiele od niego w zakresie komfortu. Niemniej rozpiętość powyższej galerii pokazuje, że producent i tak się postarał, więc wszelkie podstawowe aspekty związane z działaniem świateł, centralnego zamka i inne znalazły się na pokładzie. Oczywiście testowaną generację MINI wyróżniają wzory świateł pozycyjnych, które możemy zmieniać wedle aktualnego gustu.

W przypadku łączności MINI oferuje Bluetooth, Wi-Fi i łączność 5G, choć oczywiście ta ostatnia realizowana jest według osobnego pakietu. Przez Wi-Fi rozumiem możliwość udostępniania internetu urządzeniom wewnątrz auta, a nie w drugą stronę. To o tyle istotne, że wiele wspomnianych wcześniej aplikacji jest typowo internetowa, więc dostęp do pakietu danych jest ważny w MINI, aby móc swobodnie korzystać ze wszystkiego. Niemniej jak już mamy wykupione to, co potrzebujemy, to całość działa bardzo dobrze.

Tymczasem zestaw audio na pokładzie testowanego MINI Cooper C nie został okraszony żadnym logiem. Po prostu mamy do czynienia z podstawowym systemem nagłośnienia. Wiedząc, co mniej, więcej potrafi opcjonalne rozwiązanie od Harman Kardon (patrz: test MINI Countryman SE ALL4), tak głośniki w recenzowanym Cooperze oceniam po prostu przeciętnie. Nadal podstawowy profil audio skupia się na niskich tonach, ale niestety są one płaskie, wręcz na swój sposób głuche i zlewają się z innymi pasmami.

Dlatego omawiane MINI brzmi po prostu ok, ale osobom, którym zależy na audio, zdecydowanie polecam dołożenie do wyższego pakietu wyposażenia, gdzie już pojawia się logo Harman Kardon w aucie i dodatkowe możliwości personalizowania dźwięku w systemie.

Nawigacja, Android Auto i Apple CarPlay bez zarzutów

Ekran nawigacji Mini Cooper C podczas testów.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

System map i nawigacji w recenzowanym samochodzie to co prawda nie jest najwyższy wariant, ale wciąż godny uwagi. W końcu mamy do czynienia z aktualnymi bazami (za paroma wyjątkami), prostym i wygodnym interfejsem, a także bezproblemowym algorytmem wyznaczania tras. Z detali warto docenić odwzorowanie budynków w 3D. W wyższych wersjach do gry wchodzi jeszcze rozszerzona rzeczywistość, która nakłada na obraz z kamery strzałki, co by pokazać nam konkretne ulice, gdzie mamy skręcać.

Testowane MINI Cooper C jako nowoczesne auto musiało już zaoferować na pokładzie bezprzewodowy dostęp do platform Android Auto i Apple CarPlay, ale zrobiło to możliwie najlepiej. Przede wszystkim system jest w stanie bezpośrednio wyświetlać na ekranie głównym sam obraz z Map Google, bez konieczności uruchamiania całego interfejsu. Z kolei w przypadku CarPlaya docenimy taki detal jak rozciąganie naszej tapety na cały wyświetlacz.

Cyfrowych zegarów brak, ale jest świetny HUD

Wskaźnik prędkości w samochodzie podczas testu Mini Cooper.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Przed oczami kierowcy pojawia się wyłącznie wyświetlacz przezierny, do którego jeszcze przejdziemy, bo rolę obrotomierza i prędkościomierza częściowo przejął centralny wyświetlacz, na którym możemy prezentować ich cyfrowe odpowiedniki. Jest to swego rodzaju nawiązanie do historii i pierwowzoru, choć skłamałbym, gdybym napisał, że często korzystałem z tego rozwiązania. Wszystko za sprawą udanego HUD-a, ale o nim zaraz.

W końcu wiele osób może docenić mnogość różnorodnych wydań stylistycznych, które czekają na nas na centralnym ekranie wraz z trybami jazdy. Do tego jeden z nich pozwala nawet wgrać swoje obrazy, choć to bardziej jako tło, aniżeli forma prędkościomierza.

Zbliżenie na wyświetlacz przezierny prędkościomierza podczas testu Mini Cooper.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

To bardzo dobry ruch ze strony MINI, że rezygnując z cyfrowych zegarów, postawiło na wyświetlacz przezierny. Tym sposobem nie musimy odrywać wzroku od drogi, aby odczytać najważniejsze wskazania i jeszcze więcej. W końcu Head-Up Display w MINI odgrywa całkiem rozbudowaną rolę i także on doczekał się motywów stylistycznych.

Co istotne, specyficzne ukształtowanie szyby czołowej Coopera nie pozwoliło producentowi na prezentowanie obrazu właśnie na niej, więc pojawia się wysuwany panel. Złego słowa nie mogę powiedzieć o jakości i szczegółowości prezentowanych w ten sposób informacji.

Wygląd HUD jest ściśle związany z trybami jazdy, a więc trybami stylistycznymi MINI, o czym więcej dowiecie się właśnie podczas omawiania wrażeń z prowadzenia. Niemniej próżno szukać drugiego producenta, który oferowałby podobną liczbę wariantów kolorystycznych na ekranach w swoich samochodach.

Funkcjonalnie Head-Up Display w testowanym MINI Cooper C pozwala nie tylko śledzić aktualną prędkość i ograniczenia. Dodatkowo możemy obserwować całkiem szczegółowy zarys mapy z nawigacji, a także w pełni zarządzać multimediami i wybranymi systemami wsparcia. Dlatego kierowca naprawdę może skupić się wyłącznie na drodze, bez konieczności zerkania na centralny wyświetlacz.

Wnętrze MINI Cooper C ocieka stylem

Wnętrze samochodu Mini Cooper z wyświetlaczem i kierownicą podczas testu.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

O ile z zewnątrz mniej wprawione oko w świat motoryzacji niekoniecznie musi jednoznacznie odróżniać kolejne generacje MINI, tak we wnętrzu sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Już omówione wyświetlacze i systemy o tym świadczą, ale to nie jest jedyny punkt, który zdradza testowane wydanie Coopera. W końcu w środku panuje ewidentny minimalizm, który przełamywany jest różnymi, stylistycznymi detalami, a w nocy oświetleniem nastrojowym.

Do tego dochodzą zupełnie nowe materiały, gdzie dużo większe znaczenie odgrywają m.in. różnorakie tkaniny, które pokrywają boczki drzwi i deskę rozdzielczą. Co prawda są szorstkie, ale też miękkie i na swój sposób unikalne. Z racji, że nie mamy do czynienia z topowym wyposażeniem, tak Cooper C wykorzystuje dodatkowo twarde plastiki, ale nie przeszkadzają one podczas codziennego jazdy. Spasowanie stoi na bardzo dobrym poziomie.

Testowane MINI Cooper C zostało wyposażone w system dostępu bezkluczykowego, który działa na kilka sposobów, w zależności od naszych ustawień w samym oprogramowaniu. Pełna wersja sprawia, że samochód rozpoznaje nas już po zbliżeniu się do niego, odblokowując centralny zamek. Jeśli pominiemy ten punkt, to wystarczy złapać za klamkę kierowcy, aby wywołać tę samą akcję. Ta sama klamka skrywa też jako jedyna żłobienia na zewnętrznej stronie, które pozwalają zamknąć auto. Ewentualnie możemy odejść na kilka kroków, aby MINI samo uznało, że czas zaryglować zamki.

Bagażnik nie jest podnoszony automatycznie, więc nie uczestniczy bezpośrednio w dostępie komfortowym, choć możemy otworzyć tylko tylną klapę z poziomu pilota. Wtedy po jej zamknięciu blokuje się cały centralny zamek.

Pierwszy rząd, czyli witamy bezramkowe i długie drzwi

Testujemy 3-drzwiowe MINI, więc przednie drzwi są naprawdę spore w stosunku do całej długości auta, co też sprawia, że zyskujemy sporo przestrzeni, aby wejść do środka. Siadamy nisko, ale całkiem wygodnie. Drzwi mogą pochwalić się m.in. bezramkowymi szybami, które w żaden sposób nie hałasują podczas jazdy z różnymi prędkościami.

Boczek drzwi to połączenie wspomnianej tkaniny (górna część), tworzyw sztucznych (przednia część) i swego rodzaju gumy (podłokietnik), więc całość całkiem dobrze się zgrywa. Oczywiście jest dosyć szaro i smutno, co mają przełamywać srebrno–miedziane dodatki w postaci, chociażby klamki, która jest dużo wygodniejsza względem tej z MINI Countrymana. Schowek w drzwiach jest dosyć skromny.

Fotele podstawowe i wystarczające

Wnętrze samochodu podczas testu Mini Cooper C, widok foteli i kierownicy.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Pierwsze trasy pokonane MINI Cooper C nie sprawiły, że zapamiętałem fotele testowanego auta w jednoznaczny sposób. To po prostu wygodne i w miarę komfortowe stołki, które nie męczą w szczególny sposób. W moim odczuciu jedynie siedzisko mogłoby być minimalnie dłuższe, ale cała reszta jest w pełni akceptowalna. Z racji wyposażenia omawianego egzemplarza regulacja odbywa się manualnie i jest całkiem szeroka.

Z udogodnień MINI przygotowało m.in. podgrzewanie i w sumie zarówno fotel kierowcy, jak i pasażera są niemalże identyczne. Niemalże, bo na miejscu pasażera pojawia się mocowanie Isofix, co oczywiście docenią rodzice.

Kierownica mała, prosta i stylowa

test mini cooper c, kierownica i deska rozdzielcza z wyświetlaczem
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Styl MINI objawia się również w kierownicy Coopera, która bazuje na rozwiązaniach BMW, ale została na swój sposób wyróżniona. Oczywiście wciąż mamy do czynienia z grubym, wygodnym wieńcem, który może pochwalić się sporymi bicepsami, a także podgrzewaniem. Ciekawostką jest na pewno mocno napięty, materiałowy pasek w ramach dolnego ramienia. Regulacja jest manualna i nie miałem najmniejszego problemu, aby dobrać odpowiednią pozycję.

Sterowanie jest typowe dla BMW i na szczęście całość bazuje na fizycznych przyciskach, które zostały wyraźnie oddzielone i generują dobrze wyczuwalny skok. Podobnie jest z pokrętłami i pozostałymi przełącznikami. Lewe ramię kierownicy MINI odpowiada za sterowanie tempomatem, a prawe za multimedia. Co ciekawe, widoczne przełączniki +/- służą za regulację prędkości, ale pozwalają jeszcze na… zmianę biegów, choć wymuszenie manualnego trybu pracy skrzyni biegów zajmuje chwilę. Tak, w opcji dostępna jest kierownica z łopatkami.

Deska rozdzielcza MINI Cooper C po nowożytnemu

Wnętrze samochodu Mini Cooper z testu mini cooper c, widok na kierownicę i ekran dotykowy.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Moje pierwsze wrażenie po zajęciu miejsca za kierownicą MINI Cooper C było takie, że to czołg. Charakterystycznie zaoblona szyba czołowa jest niska, a do tego część widoczności zabierają wszelkie elementy wnętrza pokroju lusterka i ekranów. Oczywiście dobrze dobra pozycja za kierownicą pozwala w pełni komfortowo podróżować, ale początkowo trzeba się przyzwyczaić. Tymczasem sama deska rozdzielcza jest unikalna ze względu na swój minimalizm, styl i po prostu konstrukcję. Centralny ekran przykuwa uwagę, ale też inne detale typu samego materiału, pasków i ciekawie poprowadzonego systemu wentylacji.

Head-Up Display prezentowany jest na wysuwanym panelu, który naturalnie pojawia się i znika wraz z włączaniem i wyłączaniem auta. Z kolei za metalową obudową centralnego wyświetlacza znajdziemy projektory, które odpowiadają za rzucanie kluczowego oświetlenia nastrojowego, o czym już za moment. Tymczasem pod wyświetlaczem znajdziemy główny panel z uproszczonymi przełącznikami, które wciąż nawiązują do poprzedników. Całość bazuje na fizycznych klawiszach, więc ergonomia jest na plus.

Poniżej dojrzymy pionową, choć lekko pochyloną ładowarkę indukcyjną, którą znamy m.in.z BMW X1 i X2, co jest bardzo wygodnym rozwiązaniem, bo w połączeniu z dodatkową obejmą dostęp do smartfona jest idealny, a ten też nie przemieszcza się podczas jazdy. Idąc dalej, dojrzymy dwa uchwyty na kubki.

Podłokietnik w testowanym MINI Cooper C jest nieruchomy, dosyć wąski, ale miękki i mimo wszystko mój łokieć bez problemu potrafił na nim odpoczywać. Pomiędzy fotelami znajdziemy schowek z gumowym wykończeniem w towarzystwie jedynych dwóch złączy USB-C oraz gniazda 12 V.

Kolejny, skromny schowek czeka na nas przed pasażerem. MINI nie zapomniało o lusterku fotochromatycznym. W jego towarzystwie pojawia się panel do sterowania oświetleniem i oknem dachowym. Lusterko w osłonie przeciwsłoneczniej nie jest podświetlane, a sam słonecznik jest dosyć wąski, więc po przekręceniu go na boczną, długą szybę ciężko będzie zablokować promienie słoneczne.

Drugi rząd, gdyby bagażnik okazał się za mały

Testowany MINI Cooper C to 3-drzwiowy model, więc do drugiego rzędu siedzeń dostajemy się poprzez opuszczenie jednego z przednich foteli i przesunięcie go do przodu. Naturalnie miejsca nie ma zbyt wiele, aby przedostać się na tył, ale przy odrobinie wprawy nie sprawia to ogromnych problemów. Po prostu trzeba być nieco bardziej elastycznym, głównie przy wychodzeniu na zewnątrz.

Niemniej jak już zajmiemy jedno z dwóch miejsc z tyłu – Cooper jest 4-osobowym autem – to okaże się, że miejsca jest więcej, niż mogłoby się wydawać wcześniej. Oparcia przednich foteli są bardzo miękkie, wręcz częściowo puste, więc wciskane w nie kolana nie są urażane. Jednak chcąc w miarę komfortowo podróżować w drugim rzędzie, trzeba mieć maksymalnie 1,7 m wzrostu i najlepiej, żeby osoba siedząca przed nami mierzyła podobnie. Powyższe ujęcie pokazuje maksymalnie odsunięty fotel. Z udogodnień możemy liczyć na uchwyt na kubek i dodatkowe uchwyty przy podsufitce.

Tak naprawdę tylne miejsca sprawdzą się na dodatkowe bagaże lub po prostu dla dzieci, także tych najmniejszych, gdyż czekają na nas kolejne dwa mocowania Isofix, ukryte za wygodnymi, odchylanymi zaślepkami. Potrzebujemy więcej przestrzeni? Wybierzmy 5-drzwiowy model, który wraz z dodatkową parą drzwi zyskuje dodatkowe 16 cm na długość.

Oświetlenie ma znaczenie, a do tego dwa okna dachowe

W nocy styl MINI przechodzi na kolory oświetlenia nastrojowego, które rzucane jest poprzez projektory w ramach różnych kształtów na deskę rozdzielczą, a także widoczne jest w ramach przednich drzwi i okolic nóg. Możliwości personalizacji tego aspektu sprawiają, że Cooper C naprawdę potrafi się wyróżnić. Do tego dochodzi podstawowe oświetlenie, które skupia się tylko na przedniej części samochodu.

Z kolei na zewnątrz MINI wita się z nami animacjami świateł, gdy tylko wyczuje kluczyk w swoim pobliżu. Dodatkowo otwierają się lusterka, z których na drogę rzucane jest bardzo wyraźne logo MINI. Po otworzeniu drzwi pojawia się kolejne oświetlenie, typowo na drogę, co by głównie przy wysiadaniu nie wpaść w kałuże lub inne zagrożenie.

W MINI Cooper C dach został przeszklony w ramach dwóch części. Z przodu pojawia się pełnoprawny szyberdach, a więc z możliwością jego elektrycznego odsunięcia. Z tyłu takiej opcji nie mamy. Niemniej pojawiają się do tego dwie manualne rolety, które skutecznie odcinają dopływ światła.

Bagażnik idealny na małe zakupy

Auta z segmentu B przeznaczone są do miasta, więc nie przewieziemy w nich szaf i dużych walizek. Bardziej myślmy o nich w kontekście małych zakupów. Testowany MINI Cooper C pozwala dostać się do bagażnika w sposób manualny, więc otwieramy klapę, która jest zamocowana na stosunkowo mocnych teleskopach, więc sprawnie i łatwo unosi się do góry. Przy zamykaniu pomagają nam dobrze wyprofilowane, dwa uchwyty po wewnętrznej stronie, gdzie znajdziemy też trójkąt ostrzegawczy.

Bazowa pojemność bagażnika 3-drzwiowego MINI Cooper C wynosi 210 litrów i zwróćmy przy tym uwagę na podwójną podłogę. Możemy ją ustawić na dwóch wysokościach, ale nawet przy tej najniższej pojawia się jeszcze „piwnica” na obowiązkowe wyposażenie, zestaw naprawczy i dodatkowe drobiazgi. Chcąc zwiększyć przestrzeń na bagaże, możemy zdjąć półkę i położyć oparcia tylnej kanapy (~40:60), aby uzyskać 725 litrów, co jest już wartością więcej niż akceptowalną na dalsze i dłuższe wyjazdy we dwójkę. Tylko aby uzyskać płaską podłogę, trzeba podnieść ją na najwyższy poziom.

Siłą rzeczy MINI nie przewidziało zbyt wielu udogodnień w bagażniku Coopera. Pojawia się lampka, pomocne mocowania na pasy i to z grubsza wszystko. Haczyków brak. Widoczne po bokach „drzwiczki” to po prostu otwory techniczne.

Wrażenia z podróżowania MINI Cooper C na swój sposób zaskakują

Czerwony Mini Cooper na drodze podczas testu, rejestracja WY 936YF.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

MINI rozwija maksymę BMW (radość z jazdy), zaznaczając, że ich modele oferują gokartową frajdę z jazdy. Oczywiście wraz z nabieraniem masy przez kolejne generacje to powiedzenie jest już traktowane z przymrużeniem oka, ale wciąż testowany Cooper C ma coś z gokarta w swoim charakterze. To auto momentami zachęca do bardziej dynamicznej jazdy, co jest w głównej mierze zasługą przyjemnego układu kierowniczego i dużego rozstawu osi. Niemniej do takiego faktycznego gokarta jeszcze sporo brakuje, ale o tym zapewne przekonamy się po premierze sportowej wersji JCW.

Czerwony Mini Cooper z czarnymi detalami, widok na bok samochodu podczas testu Mini Cooper C.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Tym samym zacznijmy właśnie od układu kierowniczego, który świetnie sprawdza się w mieście i nie ma większych problemów z wyższymi prędkościami. Precyzja prowadzenia stoi na wysokim poziomie, więc żadne zakręty nie są nam straszne. Także chęć zacieśniania ich przy bardziej dynamicznej jeździe. Jedyne, co mnie niezbyt pozytywnie zaskoczyło, to średnica zawracania, która jak na tak małe auto, jest całkiem spora (niecałe 11 m).

Czerwony Mini Cooper widziany z profilu, zbliżenie na tylną oponę i felgę podczas testu Mini Cooper C.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Podobnie zaskoczyła mnie praca zawieszenia, która przypomniała mi, jak się jeździło gokartami po niezbyt równych torach lub na kostce brukowej. Po prostu czuć wszelkie nierówności i pod tym względem MINI ciężko uznać za wybitnie komfortowy samochód. Niespecjalnie musi to wynikać z profilu opon, a po prostu ograniczonej pracy amortyzatorów, wahaczy i… częściowo ponownie z rozstawu osi. W skrócie jest to sztywny samochód, co uzupełnia precyzję prowadzenia w dynamicznej jeździe, więc to kolejny punkt powiązany z gokartami. Dlatego testowany Cooper najlepiej czuje się na nowych i równych drogach.

Dynamika jazdy jest w pełni wystarczająca

Widok na silnik samochodu podczas test mini cooper c.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Omawiane MINI to w momencie publikacji tej recenzji najsłabsza propozycja w gamie, co nie oznacza, że słaba. W końcu mówimy o małym aucie z segmentu B, gdzie ponad 150 KM pod maską to dobry wynik. Ta moc uzyskiwana jest z powszechnego w BMW, 3-cylindrowego silnika o pojemności 1,5 litra. Jego kultura pracy jest akceptowalna, bo we wnętrzu słychać pracę motoru, ale dźwięk się nie narzuca i nie czuć nadmiernych wibracji. Ok, wyjątkiem jest system start-stop lub też po prostu odpalanie i gaszenie, kiedy faktycznie całe nadwozie się trzęsie. Katalogowe przyspieszenie od 0 do 100 km/h w czasie 7,7 sekund to w pełni akceptowalny wynik, choć MINI potrzebuje jasnych sygnałów, że chcemy dynamiczniej jechać, o czym za chwilę.

Przy okazji omawiania systemu i wnętrza dało się wyraźnie zauważyć, że styl jest ważny dla MINI, więc dostajemy 8 trybów jazdy, z czego trzy odnoszą się do… samej jazdy. W sumie bardziej powinniśmy nazwać to gustami, a w nomenklaturze producenta po prostu Experiences. Dlatego pozwólcie, że skupię się na pozycjach, które faktycznie mają małe, bo małe, ale znaczenie w sposobie prowadzenia.

Domyślnie testowane MINI Cooper C uruchamia się w trybie Core, czyli taki neutralny, który również jest podstawą dla innych trybów stylistycznych. Pozycja Green to synonim dla Eko, gdzie reakcja na gaz jest znacznie złagodzona, a w ramach specjalnego ekranu dostajemy bezpośrednie wskazówki, jak oszczędzać paliwo. Ostatni tryb, Go-Kart to naturalnie ustawienie czysto sportowe, gdzie możemy jeszcze indywidualnie dostosować pracę wybranych układów. Niemniej w praktyce wyłącza się kontrola trakcji, a skrzynia biegów utrzymuje pracę silnika na wyższych obrotach. Drastycznej różnicy nie odczuwamy.

Ogólnie rzecz biorąc, MINI Cooper C świetnie się sprawdza w jeździe ze stałą prędkością. Nabieranie jej momentami sprawia wrażenie, jakoby samochód się męczył, chociaż oczywiście dzielnie wykonuje wydawane polecenia. Tylko z pewnym opóźnieniem, bo zarówno automatyczna skrzynia biegów, jak i sam silnik, wymagają chwili, aby dostosować się do chęci szybszej jazdy. Motor bardzo dobrze czuje się na wysokich obrotach, gdzie najlepiej oddaje swoją moc, ale przekładnia musi sekundę lub dwie pomyśleć, aby wybrać właściwy bieg.

Czerwony tył Mini Coopera z widoczną tablicą rejestracyjną i felgami aluminiowymi, test Mini Cooper C.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Tym sposobem testowane MINI jest autem, gdzie spokojna jazda jest atutem, bo też wtedy mamy czas doceniać stylowe dodatki. Jadąc Cooperem C, po prostu nie powinniśmy chcieć się spieszyć. Przyjemność z prowadzenia tego auta występuje, ale w ramach cruisingu, czyli ze spokojem podróżować z punktu A do punktu B. Spodziewam się, że główni odbiorcy tego modelu właśnie tak podchodzą do aut, czyli liczy się spokój i wygląd, a nie sportowe emocje. Dla tych ostatnich ponownie przytoczę trzy litery: JCW.

Spalanie i zasięg MINI Cooper C wywołują uśmiech na twarzy

Otwarty wlew paliwa czerwonego samochodu podczas testu Mini Cooper C.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Jeszcze większą przyjemność ze spokojnej jazdy MINI Cooper C odczujemy, gdy zwrócimy uwagę na spalanie. Co prawda na pokład testowanego auta nie zabierzemy zbyt wiele paliw, bo niby tylko 44 litrów, ale na szczęście nie trzeba będzie często odwiedzać stacje benzynowe.

Od razu zaznaczę, a właściwie przypomnę, że MINI Cooper C nie lubi przyspieszania i nie jest zwolennikiem dynamicznej jazdy, ale potrafi się rozpędzić i skutecznie utrzymywać zadaną prędkość. Wtedy też dziękuje nam za taką jazdę niskim spalaniem. Tym sposobem w mieście, gdy ruch jest ograniczony, nie ma problemów z uzyskiwaniem zużycia paliwa na poziomie 6 l/100 km (zasięg: ~730 km). Jednak w momencie, gdy pojawią się korki, to wspomniany wynik błyskawicznie wędruje do 7,5-8 l/100 km (zasięg: ~550 km). Z racji, że Cooper C nie jest żadną formą hybrydy, tak odczuwalny jest brak elektrycznego wsparcia.

Czerwony Mini Cooper na drodze, test mini cooper c.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Takich problemów nie odczujemy podczas jazdy podmiejskiej (~80 km/h), gdzie bez większych problemów udawało mi się uzyskiwać spalanie MINI na poziomie 4,2 l/100 km (zasięg: ~1040 km). Po wyjechaniu na drogi szybkiego ruchu wciąż można być zadowolonym:

  • 100 km/h: 4,6 l/100 km (zasięg: ~950 km)
  • 120 km/h: 5,3 l/100 km (zasięg: ~830 km)
  • 130 km/h: 5,9 l/100 km (zasięg: ~740 km)
  • 140 km/h: 6,5 l/100 km (zasięg: ~670 km).

Powyższe dane pokazują, że MINI Cooper C nie ma żadnych problemów z dalszymi trasami i wyższymi prędkościami. O ile rozmiary tego auta sugerują jazdę miejską, tak napęd zdecydowanie lepiej sprawdza się poza obszarem zabudowanym. Do tego we wnętrzu czujemy się równie dobrze w obu scenariuszach.

Systemy wsparcia w MINI bazują na tym, co najlepsze w BMW

Test Mini Cooper C w kolorze czerwonym, widok z tyłu na drodze.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Recenzowany egzemplarz MINI Cooper C oferuje sporo udanych dodatków, które mają pomagać kierowcy w codziennej jeździe. Co prawda może być ich jeszcze więcej, gdy skusimy się na bogatsze wyposażenie, ale mimo wszystko jest na co zwrócić uwagę. Większość zastosowanych rozwiązań możemy uznać za przydatne i faktycznie pomocne, a do tego dobrze opisane, więc czas przejść do konkretów.

Testowane auto powstało już w czasach, kiedy Unia Europejska wymusza konieczność ostrzegania kierowcy przed nadmierną prędkością. Implementacja ta jest bezpośrednio powiązana z systemem rozpoznawania znaków, więc MINI zdarza się mylić i ciężko uznać całość za coś przydatnego. Na szczęście sam dźwięk nie jest dokuczliwy, a też w każdej chwili możemy go wyłączyć, przytrzymując przycisk SET na kierownicy.

Lusterka w MINI są bardzo szerokie i nieco spłaszczone, ale mimo wszystko w pełni czytelne oraz wygodne zarówno w trasie, jak i w mieście, podczas manewrowania. Recenzowany Cooper C otrzymał komplet dodatkowych rozwiązań w tym zakresie, więc kierowca zyskuje system monitorowania martwego pola (i ruchu poprzecznego), fotochromatyczne lusterko lewe i obniżające się podczas cofania prawe. Akurat ten ostatni punkt momentami jest realizowany z aż nazbyt dużym kątem, ale w każdej chwili możemy wymusić powrót do pierwotnej pozycji poprzez panel od regulacji luster na drzwiach kierowcy.

Czerwony Mini Cooper zaparkowany na drodze podczas testu.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Na pokładzie testowanego MINI Cooper C pojawił się wyłącznie podstawowy tempomat, który nie oferuje zarówno asystenta pasa ruchu, jak i opcji utrzymywania odstępu od poprzedzającego auta. Dlatego warto zwrócić na to uwagę przy konfigurowaniu modelu, gdy myślimy o dłuższych trasach poza obszarem zabudowanym. Niemniej co ciekawe, w eko poradach widać, że MINI sugeruje zwolnienie, bo zbliżamy się do poprzedzającego auta, a więc teoretycznie radary i wszelkie inne czujniki są na pokładzie. Niewykluczone, że to kwestia tylko oprogramowania.

Reflektory w MINI to przede wszystkim trzy wydania stylistyczne, które pozwalają zmienić wzór zarówno przednich, jak i tylnych świateł pozycyjnych. Ciekawy dodatek, aczkolwiek siłą rzeczy nie wpływa on bezpośrednio na wsparcie kierowcy. Dlatego przejdźmy do świateł mijania, które cechują się bardzo szeroką rozpiętością snopu i jednocześnie należytym jego wypełnieniem.

Jazda nocą MINI Cooper C jest bardzo przyjemna zarówno w mieście, jak i poza nim. W przypadku tego drugiego scenariusza do pomocy przychodzi system automatycznego uruchamiania świateł drogowych. Nie ma mowy o segmentach, ale jakość pracy tego rozwiązania skutecznie i sprawnie przełącza tryb pracy reflektorów, więc nikogo nie oślepiamy.

Test Mini Cooper C, kamera cofania na tylnej tablicy rejestracyjnej.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

W testowanym egzemplarzu MINI Cooper C pojawia się wyłącznie kamera cofania, która może pochwalić się bardzo dobrą jakością obrazu. Dookoła auta wspierają nas jeszcze czujniki parkowania, które także można docenić za precyzję. Oczywiście w wyższych wersjach pojawia się system kamer 360 stopni. Niemniej nawet bez niego MINI wyposażone jest w opcję cofania po śladzie, co jest bardzo wygodne w wyjeżdżaniu z ciasnych uliczek. Do tego część odbiorców może docenić obecność systemu automatycznego parkowania, który bardzo sprawnie znajduje miejsca i też w miarę szybko je zajmuje.

Test MINI Cooper C. Podsumowanie i nasza opinia

Czerwony Mini Cooper, widok od tyłu, test Mini Cooper c.
Fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Kończymy test MINI Cooper C w wydaniu Classic, a więc jednego z najbardziej stylowych aut na rynku. To zdecydowanie coś innego względem mody, aby wszystko było robione na jedno kopyto. MINI ewidentnie ma swój styl i to właśnie takie podejście musicie doceniać, aby Cooper trafił w wasze serca. Oczywiście recenzowany samochód ma jeszcze inne zalety, pokroju udanych technologii, ale nadal uważam, że kluczowy jest tutaj wygląd i tym brytyjska marka będzie się wyróżniać.

Oczywiście trzeba pamiętać, że Cooper to najmniejszy model w gamie MINI, ale jest też 5-drzwiowa odmiana, jest też Countryman, więc w zależności od potrzeb zawsze znajdziecie idealny rozmiar dla siebie. Styl nadal będzie na miejscu. Jedyne, na co jeszcze może bym zwrócił uwagę, to praca zawieszenia, która niechętnie walczy z nierównościami, przepuszczając je do środka auta. Z kolei zainteresowanym bardziej dynamiczną jazdą, zdecydowanie polecę rozważenie 2-litrowego silnika.

Zdj. otwierające: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw