Apple jest znane ze swoich innowacyjnych produktów, które zrewolucjonizowały świat urządzeń elektronicznych. Jednym z nich miał być Apple Car – elektryczny samochód, który mógłby zrewolucjonizować świat motoryzacji, tak jak iPhone zrobił to z telefonami. Piszę to w czasie przeszłym, ponieważ ostatnie informacje podawane np. przez Reuters, wskazują, że firma z Cupertino anulowała projekt. Po kilku latach pracy nad nim brzmi to co najmniej szokująco. Warto więc zastanowić się, dlaczego Apple mogło porzucić prace nad Apple Car.
Spis treści
Medialna legenda Apple Car i jej koniec
Chociaż Apple oficjalnie nie potwierdziło ani nie zaprzeczyło istnieniu elektrycznego samochodu, pojawiło się wiele raportów, przecieków i wskazówek sugerujących, że firma rzeczywiście pracuje nad opracowaniem własnego auta. Sprawdziłem nawet moje wpisy na Android.com.pl i pierwszy na ten temat pojawił się już w 2016 roku. Pisałem w nim, że Apple chce pokazać swoją potęgę, wchodząc na rynek aut:
Jeśli wierzyć plotkom z tamtego okresu, to można uznać, że prace nad Apple Car trwały co najmniej 8 lat. Co ciekawe, jeszcze w styczniu tego roku pisaliśmy, że Apple Car ma wstępną datę premiery. To jednak okazało się nieprawdą – projekt został anulowany. Tak twierdzą największe amerykańskie media np. New York Times, CNN lub CNBC. Uważam, że wpłynęły na to trzy czynniki.
Silna konkurencja
Rynek aut elektrycznych to apetyczny tort do zagospodarowania dla niejednego gracza. Według danych caredge.com elektryczne auta stanowiły 8,1% rynku samochodowego w USA w 4 kwartale ubiegłego roku. Liderem w tej branży jest oczywiście Tesla z 50% udziałem w rynku aut elektrycznych. Drugie miejsce okupuje Ford, który jest goniony przez Hyundaia i Kię.
Warto tu zwrócić uwagę zwłaszcza na Teslę. To wiodąca na świecie firma zajmująca się pojazdami elektrycznymi, założona przez Elona Muska. Oferuje kilka modeli samochodów elektrycznych, takich jak Model S, Model 3, Model X, Model Y oraz niedawno wprowadzony Cybertruck. Tesla jest znana z najnowocześniejszych technologii, które budzą emocje (np. autopilot). Rywalizacja z taką firmą jest naprawdę trudna, a wszystko wskazuje na to, że na rynek wchodzi kolejny gracz, co sprawi, że konkurencja będzie jeszcze bardziej zacięta.
Rynek smartfonów pokazał, że Apple, Samsung i Google muszą liczyć się z chińską konkurencją, która szturmem zdobyła serca klientów z Europy i Azji. Dobrym przykładem jest Xiaomi, który pokazał już swoją moc na rynku urządzeń mobilnych. Firma zaskoczyła rynek w 2021 roku, kiedy zapowiedziała wejście na rynek aut elektrycznych. Co ciekawe, ten niesamowity sen się spełnił. Xiaomi faktycznie wyprodukowało Xiaomi Car, który widzieliśmy na targach MWC.
Gdzie tu jest miejsce dla Apple Car? Obawiam się, że firma z Cupertino mogła dojść do wniosku, że może nie sprostać konkurencji ze strony np. Tesli i Xiaomi. Wejście na rynek, na którym od lat znajduje się sprawdzony, wiodący gracz oraz nadchodzi nowy konkurujący ceną to nie lada wyzwanie. Czasami może lepiej odpuścić?
Chwiejące się zapowiedzi Unii Europejskiej
Drugi powód to fakt, że mam wrażenie, że era największej mody na samochody elektryczne jest już za nami. Jej apogeum miało miejsce wtedy, gdy Unia Europejska „zażyczyła sobie”, aby od 2035 r. wszystkie nowe samochody osobowe i dostawcze sprzedawane w UE miały zerową emisję gazów cieplarnianych. Jest to część unijnego pakietu wniosków ustawodawczych „Fit for 55”, których celem jest dostosowanie polityki UE do celu, jakim jest osiągnięcie neutralności klimatycznej do 2050 r.
Całe szczęście, że ostateczna decyzja o wprowadzeniu „Fit for 55” w takim kształcie zależy od zgody większości krajów należących do Unii Europejskiej. A w tym aspekcie pojawiły się już głosy sprzeciwu. Od samego początku Polska, Węgry i Czechy nie popierają pomysłu. Coraz bardziej na „nie” zdają się być nawet Niemcy, które są gigantem motoryzacyjnym Europy.
Mam wrażenie, że Europejczycy nie chcą aut elektrycznych, ponieważ te są zwyczajnie za drogie, a infrastruktura do ich ładowania (zwłaszcza w naszym kraju) nieodpowiednia. Co więcej, w ostatnim czasie niektórzy producenci aut, którzy stawiali na auta elektryczne, ogłosili, że zamierzają nadal produkować samochody spalinowe – można do nich zaliczyć Toyotę, Volkswagena czy Mercedesa.
Jak miałby się tu odnaleźć Apple Car? O ile znalazłby może pewną grupę klientów w USA, to obawiam się, że poległby w Europie. To nie jest jeszcze ten moment, w którym auta elektryczne masowo zaczną się pojawiać na Starym Kontynencie. Nie wiem, czy ewentualny (wątpliwy) sukces na jednym rynku jest wart wprowadzania nowego produktu – sądzę, że nie.
Brak Generatywnej Sztucznej Inteligencji w usługach Apple
Apple jest dzisiaj jedynym gigantem technologicznym, który nadal nie wprowadził czatbota bazującego na generatywnej sztucznej inteligencji. Przypomnę, że konkurenci rozwijają swoje usługi i zdobywają nowych użytkowników: Microsoft z Copilotem, Google z Gemini i Samsung z Galaxy AI. Apple przegapiło ostatnie półtora roku i nadal śpi w tym obszarze.
Nic więc dziwnego, że raporty informujące o rezygnacji firmy z Cupertino z Apple Car, wskazują jednocześnie, że duża część pracowników rozwijająca do tej pory projekt, została oddelegowana do działu AI. To naprawdę ostatni moment, aby gigant technologiczny podążył za trendem. Apple ma tu duże pole do popisu. Ogromna gama produktów i usług to świetna baza, która pozwoli wdrożyć sztuczną inteligencję na szeroką skalę. Ofiara w postaci Apple Car może się w tym przypadku opłacić.
Źródło: Nytimes, Reuters, Caredge, zdjęcie otwierające: Vanarama
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.