Samochody elektryczne marki Tesla zaparkowane w rzędzie na parkingu, z widocznymi charakterystycznymi logo przedstawiającymi literę "T" na czerwonobrązowych i srebrnoszarych przednich maskach.

Sprzedawcy samochodów mówią „dość” elektrykom. Auta zamiast schodzić – zalegają na parkingach

3 minuty czytania
Komentarze

Pojazdy elektryczne cechują się dużym wskaźnikiem innowacji. Dlatego producenci stają na głowie, aby wypuszczając coraz to nowe modele, zapewniać swoim klientom bardziej nowoczesne, ale także efektywne i bezpieczne komponenty samochodów EV. Jednak okazuje się, że popyt na elektryki nie równa się podaży, co generuje poważne problemy dla sprzedawców.

Spadek zainteresowania elektrykami?

Jeszcze kilka lat temu samochód elektryczny był synonimem luksusu dla zamożnych przedstawicieli społeczeństwa. Trudno było w ogóle znaleźć taki pojazd do jazdy testowej, nie mówiąc już o kupnie, ze względu na ograniczoną dostępność. Stworzyło to pewien ekskluzywny produkt, po który trzeba było zapisywać się w długich kolejkach. Na kogoś, kto dostąpił zaszczytu posiadania, patrzyło się z podziwem.

Ale w miarę masowej produkcji i spadku cen, coraz więcej osób zaczyna się decydować na nabycie pojazdu EV. Reagują także na to fabryki, wypuszczając kolejne partie nowych aut, które niestety na rynku nie radzą sobie pod kątem sprzedaży już tak dobrze. Chociaż jeszcze niedawno samochody elektryczne były trudne do zdobycia, obecnie problemem nie jest ich dostępność, ale popyt, który nie rośnie w tym samym tempie co produkcja.

Pojazdy EV blokują parkingi sprzedawcom

fot. Pexels/ Kindel Media

Jak podaje Business Insider, niektórzy sprzedawcy samochodów w Stanach Zjednoczonych nie chcą przyjmować kolejnych dostaw aut elektrycznych, bo piętrzą się na parkingach, a klienci omijają je szerokim łukiem. Mimo że produkcja EV rośnie, niektórzy dealerzy twierdzą, że mają zbyt duży zapas tych pojazdów i nie chcą przyjmować kolejnych, dopóki nie sprzedadzą obecnych. Coraz więcej z nich przyznaje, że musi wycofywać się ze sprzedaży pojazdów elektrycznych w miarę spadku popytu, bo generuje to dla nich niepotrzebne koszty.

Co odstrasza klientów przed kupowaniem samochodów elektrycznych? Sam Fiorani z AutoForecast Solutions zwraca uwagę na wyzwania związane z posiadaniem EV, takie jak lęk przed ładowaniem i zasięgiem pojazdu. Na pewno dołożyć do tego możemy niewystarczającą infrastrukturę w postaci stacji ładowania i coraz wyższe koszty za energię elektryczną. Okazuje się, że nie bez znaczenia jest także cena za samo auto EV.

Przeciętnemu klientowi trudno jest dokonać takiego skoku, wydając dodatkowe 10 000 dolarów.

Nie chodzi tylko o to, że te pojazdy są drogie – bo rzeczywiście są. Mówimy o znacznie bardziej zróżnicowanej zmianie stylu życia.

– tłumaczy Sam Fiorani.

Dealerzy samochodów narzekają na elektryki

Problem z podażą samochodów elektrycznych to nie są puste słowa. Business Insider podaje kilka przykładów, w których sprzedawcy jawnie mówią o tym, że elektryki przestały się dobrze sprzedawać i teraz stanowią raczej problem i szansę na większe zarobki.

Adam Lee, prezes zarządu Lee Auto Malls w Maine, przyznał, że nadal przyjmuje do swojego salonu wszystkie pojazdy elektryczne, jakie tylko może kupić, ale jego elektryczne Toyoty sprzedawały się najwolniej.

Jedyne Toyoty, które mam, a które nie są sprzedawane w przedsprzedaży, to modele elektryczne, bZ4X, a to stanowi pewne wyzwanie

– informuje Lee.

Podobne dane przekazali dealerzy Forda i Hyundaia, zwracając uwagę na to, że zmniejszają przydział zakupu samochodów elektrycznych od producentów lub przekazują go innym sprzedawcom.

Źródło: Business Insider

Motyw