O tym, że samochody autonomiczne są dalekie od ideału, pisaliśmy już kilka razy. Sytuacje były różne i dotyczyły głównie taksówek jeżdżących po niektórych stanach USA. Zdarzyły się już auta, które „zgłupiały” na zielonym świetle i zablokowały skrzyżowanie. Znamy również przypadek kilku samochodów blokujących osiedlową uliczkę, bo zeszła mgła.
Na cały oddzielny akapit zasługuje Tesla i projekt FSD, który, póki co, zdobywałby laury w temacie „niefortunnych zdarzeń”. Nie o tym jednak dzisiaj, bo mamy dla was kolejną zachwycającą historię o samochodzie, który… wjechał w mokry beton.
Samochody autonomiczne to przyszłość…? Być może, ale jeszcze daleka
Zdarzenie miało miejsce w San Francisco, kiedy na jednej z remontowanych ulic znalazła się autonomiczna taksówka firmy Cruise. Samochód sterowany przez komputer nie „widział” oznaczeń związanych z robotami drogowymi i po prostu przejechał między słupkami prosto w świeżo wylany beton. Ostatecznie auto się po prostu przykleiło i stanęło w miejscu.
Cała sytuacja obrazuje mocne niedopracowanie i wręcz oczywiste wady pomysłu. O ile samochody autonomiczne spiszą się wręcz rewelacyjnie w określonych, powtarzalnych warunkach (chociażby w fabrykach, czy na autostradzie przy słonecznej pogodzie), o tyle „codzienność” może je, póki co, pokonywać. Sprawa jest dosyć prosta: sterujący samochodem komputer działa według określonych schematów i napisanego przez programistów kodu. Jeśli w tym właśnie kodzie nie ma żadnej wzmianki o robotach drogowych, to program o nich po prostu nic nie wie. Tak też było prawdopodobnie tutaj: bo skąd technologia miała wiedzieć, że mokra nawierzchnia jest… mokra?
Czy samochody autonomiczne będą kiedykolwiek dopracowane?
Prawdopodobnie tak. Niestety, na pytanie „kiedy”, trudno będzie znaleźć odpowiedź. Technologia cały czas jest dopracowywana i cały czas zaskakują nas nowe doniesienia o błędach. Faktem jest, że wiele wypadków (jakby nie patrzeć: zdecydowaną większość, bo autonomicznych samochodów jest po prostu mało) powoduje czynnik ludzki i błąd kierowców, który mógłby zostać wyeliminowany przez komputer. Faktem jest też, że wiele absurdalnych sytuacji spowodowanych przez autonomię nie miałoby miejsca, gdyby samochód prowadził człowiek, który po prostu ma oczy i widzi sytuację na drodze. Tak też by było w przypadku mokrego betonu, mgły na osiedlowej uliczce, czy zielonego światła.
Każda z tych sytuacji to krok w przód, by ulepszyć technologię. Tylko ile z nich jeszcze nas czeka, zanim samochody autonomiczne naprawdę będą nadawały się do ruchu drogowego?
Źródło: Autoblog