Przelewy żappsów

Moja Biedronka, Lidl i Żappka to dopiero początek. Aplikacje sklepowe mnożą się na potęgę… i mam tego powoli dość

4 minuty czytania
Komentarze

Aplikacje sklepów na smartfony przestały być jedynie ciekawostką i notują miliony pobrań. Trudno się temu dziwić, w końcu pozwalają realnie zaoszczędzić na zakupach. Mnogość poszczególnych programów sprawia jednak, że korzystanie z nich jest coraz mniej wygodne.

Aplikacje sklepów są świetne pod jednym warunkiem. Mało kto go spełnia

aplikacje na iphone
fot. William Hook/Unsplash

Lidl, Żabka, Biedronka, Auchan, Intermarche, Netto, Aldi, Polo Market, Stokrotka, Społem, Carrefour – te sieci sklepów mają własne aplikacje mobilne, w których zazwyczaj na użytkowników czekają dodatkowe promocje. Ostatnio głośno jest także o aplikacji Kauflandu, który już nie współpracuje z programem Payback, lecz postawił na własne karty lojalnościowe i aplikację mobilną.

Mamy więc kilkanaście różnych programów, a cały czas mówimy jedynie o popularnych marketach i sklepach z jednoznacznie spożywczym asortymentem. Jeśli dodamy do tego aplikacje sklepów odzieżowych, sportowych, z elektroniką, drogerii, księgarni, otrzymamy mnóstwo różnych programów, w których trudno się połapać.

Jeżeli robimy zakupy niemal tylko w jednym sklepie (przynajmniej spośród marketów), to nie ma problemu. Zapamiętamy, na co zwracać uwagę przy zakupach, ew. aktywujemy kupony w aplikacji i w skali miesiąca czy roku pewnie naprawdę sporo zaoszczędzimy. Do tego szybko sprawdzimy godziny otwarcia sklepu lub też w razie potrzeby pobierzemy cyfrową wersję paragonu.

Gorzej, jeśli kupujemy w wielu sklepach, a tak robi zapewne większość z nas. Zainstalowanie kilku, kilkunastu aplikacji i sprawdzanie, co pojawia się w każdej z nich oraz zapamiętanie, na jakieś zasadzie działa zbieranie punktów czy też korzystanie z rabatów może sprawić, że w ogóle zrezygnujemy z korzystania przynajmniej z części programów. Tym bardziej że kupując w różnych sklepach, w aplikacji żadnego z nich możemy nie uzbierać wielu punktów.

Zrezygnowanie z aplikacji też nie jest jednak idealnym rozwiązaniem. Szczególnie że sklepy zaczęły dzielić oferty w sklepie na te dla posiadaczy aplikacji i dla osób bez tego narzędzia. Jeśli aplikacji nie mamy, to musimy zwracać większą uwagę na oznaczenia w sklepie.

Sklepy internetowe wcale nie są lepsze

sklep
fot. Andy Hermawan/Unsplash

Markety marketami, ale obecnie bardzo popularne są zakupy przez internet. Tu jednak występuje podobny problem. Prawie każdy sklep ma jakiś program lojalnościowy, który nie łączy się z innymi. Jeśli kupujemy w wielu sklepach, możliwe, że w żadnym nie uzbieramy sensownej liczby punktów, którą można by wymienić np. na rabat na kolejne zamówienie.

Aplikacje mobilne w przypadku sklepów internetowych może nie są aż tak popularne. Jest szansa, że pamięć naszego telefonu nie zostanie więc szybko zapełniona, czego nie można już powiedzieć o naszej skrzynce e-mail, na którą będą trafiać niezliczone ilości newsletterów i informacji o promocjach.

Rozwiązanie jest proste, ale nie leży w interesie sklepów

Dobrym rozwiązaniem dla klientów wydają się programy, które łączą gratyfikacje za zakupy w różnych sklepach w jeden system bonusowy. Przykładem mogą być platformy internetowe oferujące cashback za zakupy czy też wspomniany Payback, gdzie zebrane punkty można wymieniać na vouchery do wykorzystania np. na Allegro.

Nie jest to idealne rozwiązanie pod względem wygody, Payback ma choćby tę wadę, że niemal każdą transakcję trzeba zaczynać od kliknięcia odnośnika na stronie programu, a nie można podpiąć wirtualnej karty na punkty pod swoje konta w poszczególnych sklepach. Mimo wszystko tego typu programy to krok w dobrym kierunku.

Tyle tylko, że nie budzą one najwidoczniej entuzjazmu u właścicieli marketów i mniejszych sklepów spożywczych. Zapewne wolą oni mieć programy lojalnościowe i aplikacje dedykowane tylko swoim klientom, skłaniając ich w ten sposób do częstszych zakupów w sklepach spod tego samego szyldu. Oprócz kupowania w jednej sieci sklepów lub ignorowania akcji promocyjnych pozostaje nam więc mieć smartfon zapełniony aplikacjami marketów, tak jak kiedyś mieliśmy portfele wypełnione plastikowymi kartami sklepów.

zdjęcie główne: Enggal Mukti/Unsplash

Motyw