Piekielnie szybki pendrive domowej roboty! Idealny na powrót do szkoły!

Piekielnie szybki pendrive domowej roboty! Idealny na powrót do szkoły!

Kiedy poszedłem na studia, szybko zdałem sobie sprawę, że tradycyjny zeszyt i długopis nie sprawdza się tutaj najlepiej. W szczególności na moim kierunku. Dokupiłem całą masę sprzętu, który zdecydowanie usprawnił moją pracę na zajęciach. Wiecie jednak z czym miałem do tej pory nierozwiązany konflikt? Z pendrivami, które to ciągle były dla mnie za wolne, za drogie, za mało pojemne. I wtedy mnie oświeciło. A co gdyby spróbować zrobić taki pendrive samemu?

Pendrive domowej roboty?

Pendrive domowej roboty, to tak naprawdę dysk m2 SSD włożony w obudowę, która posiada odpowiednie dla nas porty. Jeśli faktycznie zamierzacie korzystać z dysku na studiach, to bardzo polecam szukać obudowy, która nie będzie miała wyprowadzonego portu USB typu C na stałe. Pamiętajmy, że sprzęt poza domem jest różny, a USB C nie jest jeszcze powszechne, chociażby w komputerach stacjonarnych. Takie rozwiązanie względem standardowego pendriva jest trochę większe, ale dostaniemy kilka razy większą prędkość odczytu, a w szczególności zapisu względem nawet droższych penków. Przydaje się to w szczególności, jeśli idziecie na studia związane z pracą kreatywną. Jeśli zmierzacie w kierunku grafiki czy montażu filmów to takie rozwiązanie jest dla was obowiązkowe.

Do czego przyda nam się taki “pendrive” ?

Osobiście nie jestem na studiach, które są związane z pracą kreatywną, ale i tak takowego ”domowego pendriva” wykorzystuje z powodzeniem. Pozwala on bowiem zabrać ze sobą najbardziej potrzebne narzędzia, z których korzystamy w domu. Jeśli zatem macie dostęp do komputerów na uczelni, często się między nimi przesiadacie i nie chce wam się za każdym razem ściągać z internetu konkretnego programu, to takie rozwiązanie załatwi sprawę. Standardowy pendrive niestety nie nadaje się pracy w obszarze jego przestrzeni. Najlepsze penki mają odczyty prędkości na poziomie 1000/900 Mb/s. To jak szybki będzie wasz pendrive domowej roboty, zależy tylko od tego, jaki dysk tam zastosujecie. Do tego oczywiście zaraz przejdziemy.

Nic nie stoi na przeszkodzie również, żebyście nosili ze sobą cały system i całą waszą przestrzeń roboczą! Tu występuje jednak mały problem — sterowniki, które mocno ograniczają możliwości korzystania z systemu na własnym dysku na wielu konfiguracjach sprzętowych. Jeśli jednak siedzicie przez całe studia przy jednym, konkretnym komputerze to oczywiście, nie ma tu problemu. Zainstalujecie sobie sterowniki na waszym systemie i będziecie mogli korzystać z niego zupełnie normalnie. Będziecie musieli tylko wybrać w biosie, że właśnie z tego dysku chcecie korzystać jako dysk rozruchowy. Możliwości jest naprawdę dużo!

Jaki dysk wybrać?

Wszystko zależy od tego, jakie transfery i jaka pojemność będzie dla was zadowalająca. Oczywiście najwyższa półką będzie dysk Samsung 980 Pro, ale nie będzie to tanie rozwiązanie i jak dla mnie zupełnie bezsensowne. Lepiej postawić na coś ze średniej półki. Od siebie niewątpliwie mogę polecić:

Jako przykład podałem tutaj dyski 500 GB, ponieważ jest to złoty środek. Dla pamięci przenośnej bez większych problemów wystarczy wam zazwyczaj 256 GB, wszystko zatem zależy, do czego owy dysk zamierzacie wykorzystywać. Z moich propozycji najdroższym, ale najszybszym dyskiem jest propozycja od Western Digital, później dysk Lexara, który jest tańszy, a nie jest dużo wolniejszy i na końcu najtańsza, najwolniejsza, ale w zupełności zadowalająca Kioxia. Wybór należy do was!

Potrzebujemy jeszcze obudowy!

Tutaj wybór jest naprawdę spory, ale głównym kryterium, jakim bym się kierował przy wyborze będzie typ połączenia oraz radiator. Po pierwsze pamiętajmy, że zwykłe połączenie przez USB 3.0 ograniczy prędkość naszego szybkiego dysku. W tym przypadku jesteśmy zdani na USB C, które pozwoli naszemu pendrive’owi rozwinąć skrzydła. Po drugie — radiator. Jest to o tyle istotne, że dyski SSD na m2 potrafią się naprawdę mocno spocić. Ważne jest zatem, żeby obudowa naszego dysku oddawało ciepło w sposób należyty. Dzięki temu zachowamy jego żywotność na sensownym poziomie. Nie ma się co rzucać na najdroższe rozwiązania. Obudowa w okolicy 130 zł spokojnie wam starczy. Oto moje dwie propozycje!

Przewagą obudowy ICY BOX jest fakt, że to obudowa zdecydowanie masywniejsza i solidna. Jeśli zatem wybieracie dysk, który lubi się grzać, czyli chociażby WD Blue SN570 to właśnie ta obudowa powinna być waszym pierwszym wyborem. Do całej reszty polecam jednak Kruxa. Prosta, smukła obudowa, która zapewni wam większy stopień “kompaktowości”, względnie tania i również wykonana z aluminium, a nie plastiku. Ciepło powinna oddawać jak najbardziej w porządku, a do tego w zestawie macie kabel zarówno do podłączenia poprzez USB C jak i USB 3.0.

Ostatnie kroki…

Kiedy już wszystko macie to dysk wkładacie do obudowy i tyle! Macie swojego “pendriva” domowej roboty, który będzie zdecydowanie lepszy od standardowych pendrive’ów. Jeśli postawicie na najbardziej według mnie opłacalne oraz rozsądne połączenie, czyli dysk od Lexara i obudowę Kruxa, to powinniście zmieścić się w okolicy trochę ponad 300 zł. Za takie pieniądze kupienie pendrive’a o takiej pojemności jest możliwe, ale jego prędkość zapisu czy odczytu będzie jedynie ułamkiem tego co potrafi dać nam taki pendrive domowej roboty!