UE chce skanować nasze rozmowy

UE chce czytać Twoje wiadomości – ten apel ma temu zapobiec

4 minuty czytania
Komentarze

Kilka tygodni temu pisałem, jak to Komisja Europejska chce mieć dostęp do naszych wszystkich wiadomości. Głównym argumentem KE było populistyczne stwierdzenie, że wszystko to jest konieczne dla dobra dzieci. Jest to oczywiście dość bezczelna zagrywka polityczna. W końcu każdy przyzwoity człowiek chce dobra dzieci. Tym samym pod tym płaszczykiem można przemycać przepisy, które uderzają w wolność osobistą, oraz sugerować każdemu, kto jest im przeciwny, że nie zależy mu na dzieciach, albo wręcz, że sam je krzywdzi. 

Nie dla prewencyjnego filtrowania korespondencji

Nie dla prewencyjnego filtrowania korespondencji

To bardzo wygodny mechanizm, który jednak należy piętnować. W końcu czy naprawdę kompletna inwigilacja jest mechanizmem adekwatnym do poziomu zagrożenia? Z takiego założenia wychodzą 73 organizacje, które podpisały apel pod tytułem: Nie dla prewencyjnego filtrowania korespondencji.

Apel ten podpisały organizacje z całej Unii Europejskiej, które zauważyły, że nie prowadzi on do niczego dobrego. Zanim jednak skupimy się na apelu, warto wiedzieć, przeciwko czemu jest on skierowany. Jeśli interesują Was szczegóły, to polecam zapoznać się z tekstem sprzed kilku tygodni wyjaśniającym, jak UE chce skanować nasze rozmowy, powołując się na dobro dzieci. Jeśli jednak nie chcecie zagłębiać się w szczegóły, to wyjaśnię to w dużym skrócie.

Nie dla prewencyjnego filtrowania korespondencji – dlaczego to dotyczy nas wszystkich?

Otóż wedle założeń Komisja Europejska chce skanować treści tylko w komunikatorach, które mogą być niebezpieczne dla dzieci. W ten sposób ma wytropić pedofilów i ich zwalczać, nim ci przystąpią do ataku na dzieci. Dane osób, które nie chcą krzywdzić najmłodszych, mają być w pełni bezpieczne i poufne. W ten sposób jesteśmy uspokajeni, że jeśli nie korzystamy z podejrzanych komunikatorów i jesteśmy uczciwi, to nie mamy się czego obawiać. 

A teraz wyjaśnijmy sobie, jak to wygląda w praktyce: nie ma komunikatora internetowego, na którym nie znajdzie się ktoś o złych zamiarach względem dzieci. Czy tego chcemy, czy nie, to pedofile są wśród nas. I tak ten pozornie sympatyczny facet w kolejce do kasy przed nami może mieć ciągoty do dzieci, jak i nasza dawna koleżanka z klasy. I nie należy tu popadać w jakąś formę paranoi, dopatrując się pedofila w każdej mijanej osobie. 

Należy jednak zdawać sobie sprawę z tego, że ci ludzie żyją między nami i w większości dość dobrze się ukrywają, a z tego faktu chce skorzystać teraz KE. W końcu podobnie sprawa wygląda w sieci: takie osoby korzystają z wszelkiej maści serwisów internetowych i komunikatorów. Dlatego też przepisy te obejmą wszystkie środki komunikacji.

Nie dla prewencyjnego filtrowania korespondencji – co nam grozi?

Co więcej, aby móc je egzekwować, to dostawcy usług muszą przestać szyfrować wiadomości, tak aby można było je analizować, oraz zbierać dane na nasz temat. Inaczej nie spełnią oni założeń nowych przepisów Unii Europejskiej. To oznacza, że każdy będzie na celowniku i każdy będzie ciągle sprawdzany. A kto da nam gwarancję, że z czasem do dobra dzieci nie dołączy dobro partii, ideologii, czy pokracznie zrozumiałej praworządności?

Mechanizmy te byłyby bardzo mile widziane przez rządy autorytatywne. I o ile w UE panuje demokracja, to warto podkreślić, że ta nie musi być wiecznym systemem politycznym, ani nie jest domyślna. Wielu ludzi o tym zapomina albo nie chce pamiętać, ale przez większość istnienia naszego gatunku dominował autorytaryzm. Warto więc mieć na uwadze, że w sytuacjach kryzysowych znów może on wrócić do łask, tak jak miało to miejsce w Niemczech po pierwszej wojnie światowej.

Nie dla prewencyjnego filtrowania korespondencji – inwigilacja to dopiero początek

Fundacja Panoptykon, która jest polską organizacją sprzeciwiającą się inwigilacji przez UE, zwraca uwagę także na inne zagrożenia związane z tym procederem:

  1. Jeśli AI fałszywie rozpozna treść obrazu, a będzie to zdjęcie dorosłego – trafi ono do organów ścigania. Oczywiście, wbrew intencji nadawcy i odbiorcy wiadomości.
  2. Realizacja nowych obowiązków i wdrożenie algorytmów będzie względnie proste dla cybergigantów. Inaczej będzie z lokalnymi dostawcami usług, co osłabi ich pozycję względem wielkich korporacji.
  3. Algorytm jest tak dobry, jak dobre są wprowadzone do niego dane. Kto nakarmi algorytmy do przeszukiwania treści danymi o molestowaniu seksualnym dzieci? Projekt zupełnie ten problem pomija.

Dziś firmy będą skanować treści w poszukiwaniu obrazów wykorzystywania dzieci. Kiedy te metody będą już rozpowszechnione, co powstrzyma rządy i firmy przed skanowaniem wiadomości w poszukiwaniu politycznej opozycji lub sygnalistów, którzy chcą powiedzieć prawdę? Apelujemy do Komisji Europejskiej o wysłuchanie głosów obywateli: oddawanie wolności i prywatności dorosłych Europejczyków i Europejek pod pretekstem ochrony praw dzieci, uderza zarówno w dorosłych, jak i w same dzieci.

Źródło: Fundacja Panoptykon

Motyw