Każdy widzi, że rynek stał się po prostu nudny. Fakt, smartfony się zmieniają, są coraz wydajniejsze, ale brak im jakiejkolwiek oryginalności. Ten rok dobitnie to pokazuje. Wszędzie notche, czyli wycięcia w wyświetlaczu, a jeśli ich nie ma to odświeżane są zeszłoroczne propozycje. Tak zrobił między innymi Samsung, a towarzyszy mu chociażby HTC. Sony starało się wprowadzić swego rodzaju rewolucję i to się udało, ale w swoim mikroklimacie, ale oczywiście doceniam za chęci. Notch schowajmy do kieszeni, a przyjrzyjmy się projektom, które kiedyś były na porządku dziennym. Dzisiaj? Dzisiaj mam wrażenie, że nikt o nich nie pamięta, więc to doskonały moment, żeby sobie kilka rozwiązań przypomnieć.
Asus Padfone
W przyszłym roku mamy ujrzeć smartfony rozkładające się w tablet. Stosunkowo niedawno zaprezentowany został ZTE Axon M, który ma dwa wyświetlacze. Jednak to Asus miał najlepszy pomysł na przeobrażanie telefonów w ultrabooki bez klawiatury, choć te można było dołożyć. Dzisiaj wydaje się to niesamowicie proste, ale kiedyś robiło to piorunujące wrażenie. Czemu nie jest wciąż kontynuowane? Zapewne w głównej mierze dlatego, że tablety umierają, ale jako tania wersja elastycznych smartfonów brzmi dobrze. Oczywiście wiąże się to z noszeniem dodatkowego wyświetlacza, ale ostatecznie może to być tańsze rozwiązanie, niż kupno osobnych urządzeń i synchronizowanie na nich danych.
Samsung Galaxy S4 Zoom \ Galaxy K Zoom
Podwójne matryce, a nawet potrójne robią wrażenie jakością, jaką oferują. Niedługo zapewne pojawią się modele z czterema obiektywami, ale wciąż nie liczmy na to, że uda się zniwelować fizyczne ograniczenia. Poniekąd udało się to Samsungowi ponad 5 lat temu, gdy wydał Samsunga Galaxy S4 Zoom, a rok później Galaxy K Zoom. Ok, te urządzenia były zdecydowanie cięższe i grubsze, ale ich aparaty były zdecydowanie o klasę wyżej. Jeśli ta technologia rozwijana byłaby do dzisiaj, to z pewnością Huawei P20 Pro nie byłby na szczycie DxOmark. Jednak w tym wypadku jestem świadomy, co zgubiło sam pomysł. Oczywiście to kwestia wspomnianych wymiarów i wagi. W dobie bezramkowców takie oko z tyłu i grubość na ponad 15 milimetrów po prostu by się nie sprzedało.
LG G Flex
Ponownie – tuż za rogiem są składane smartfony, wykorzystujące w pełni elastyczne wyświetlacze. Jednak seria LG pokazała zastosowanie takich ekranów już w 2013 roku, wygrywając wtedy z Samsungiem Galaxy Round. Doczekaliśmy się następcy „banana” w 2014 roku, aby później producent zapomniał o aktualizacjach i wspominaniu kiedykolwiek o tym projekcie? Czemu? Zapewne przez to, że księgowi stwierdzili, iż takie rozwiązania się nie opłacają. Cóż dodać… Na pewno powrót G Flexa (może pod inną marką, V Flex?) bym docenił, ale czy inni konsumenci też? Już nawet nie wspominam o tym, żeby ten smartfon dało się „wyprostować”, bo samo wygięcie wiele dawało. Dzisiaj, gdyby połączyć je z wyświetlaczami o proporcjach 18:9, mogłoby dać zdecydowanie więcej.
Zobacz też: Google zaktualizowało Nexusa, niebywałe!
Niewątpliwie nie wspomniałem o wszystkich projektach, które mogłyby dzisiaj powrócić. Chociażby taki model, jak Sony Xperia Play – jego, jak i wiele biznesowych modeli poruszyłem w osobnym artykule, gdzie liczyły się przede wszystkim marki, bo nie ukrywajmy, że to one też działają na portfele klientów.