OnePlus 5

Następnym razem zastanowię się dwa razy, zanim zaktualizuję smartfona

4 minuty czytania
Komentarze

Wczoraj poinformowałem Was, że OnePlus zdecydował się zaktualizować swojego tegorocznego smartfona do Androida Oreo. W kolejce do wdrożenia nowego systemu pozostaje wyłącznie najnowszy model, OnePlus 5T. Dodatkowo firma zapowiedziała, że jedna z funkcji tego urządzenia trafi do OnePlus 5. Brzmi to bardzo interesująco i nie da się ukryć, że wsparcie użytkowników przez Chińczyków stoi na najwyższym poziomie. Widać, że ta firma słucha konsumentów i zależy jej na jak najlepszych opiniach oraz stworzeniu zgranego społeczeństwa.

Również należę do tej grupy ze swoim OnePlus 5. W trakcie pisania wczorajszego wpisu, mój smartfon się aktualizował. Oczywiście musiałem wymusić aktualizację – Polska nie jest uwzględniana w pierwszej fazie wdrożeniowej. W takim razie „powiedziałem serwerom”, że jestem w Kanadzie i poszło… Pierwsze kilka sekund użytkowania? Urządzenie niejako przyspieszyło. Przed aktualizacją coraz częściej zastanawiałem się nad przywróceniem ustawień fabrycznych lub wyczyszczeniem pamięci cache. Newralgiczne aplikacje zabezpieczyłem odciskiem palca przed uruchomieniem. Moje dermatoglify rozpoznawane były bardzo szybko, ale telefon musiał się jeszcze zastanowić nad tym, czy wyświetlić właściwy obraz. Było to nad wyraz irytujące, ale razem z Oreo problem zniknął, więc duży plus. Shot on OnePlus zintegrowane w launcherze również dobrze odbieram – dostajemy dostęp do ogromnej bazy bardzo ładnych zdjęć, więc dobór tapety to formalność. Również pozytywnie odbieram przemodelowaną aplikację aparatu. Co prawda na temat jakości zdjęć i filmów zbyt wiele nie mogę napisać, ale widać delikatną poprawę – szczególnie w przypadku trybu portretowego, który zdaje się szybciej rozpoznawać fotografowany obiekt i tło. Sam program stał się łatwiejszy w obsłudze.

Gdzie tu nowości z Androida Oreo? Póki co są średnio widoczne, ale nie omieszkałem sprawdzić trybu PiP (Picture in Picture, Obraz w Obrazie). Chrome? Najzwyczajniej w świecie „się wykrzaczył”. YouTube? Zapomnijcie. Dopiero Mapy Google poprawnie zadziałały. Oreo wyróżnia się też inteligentnym zaznaczaniem tekstu. Póki co nie dane mi było zbyt intensywnie korzystać z tej funkcji, więc ciężko mi wydać jednoznaczną ocenę. Niestety, bardziej skłaniam się ku negatywnej opinii – nie zauważyłem drastycznych różnić względem Nougata. W ustawieniach wyświetlacza pojawił się nowy tryb kolorów – „adaptacyjny”. Szczerze mówiąc to po kilku godzinach pracy z taką paletą barw wróciłem do „domyślnej” preferencji. Faktycznie w grach kolory były podbijane, ale na dłuższą metę męczyło mi to wzrok.

Mimo wszystko to pasek powiadomień przelał szalę goryczy na niekorzyść Oreo. Od razu zaznaczam, że to kwestia OnePlusa, że postąpił tak, a nie inaczej. Nowa wersja Androida przebudowała powiadomienia. Pojawiły się kategorie, którymi możemy odgórnie sterować. Jednak skupmy się na szybkich skrótach. Nougat po kliknięciu na dany skrót włączał dany moduł i pozwalał z tego samego poziomu wybrać poszczególne ustawienia tak, jak to jest widoczne na powyższych screenach. W Oreo nie dość, że sam pasek nie jest już dostosowywany do ustawionego rozmiaru wyświetlacza – cały czas jest duży, na środku – to kliknięcie modułu nie otwiera szybkich ustawień. W moim przypadku oznacza to irytację – chcę zmienić kartę SIM, która ma być używana do transmisji danych? Zamiast dwóch kliknięć, muszę grzebać po ustawieniach, wychodząc przy tym z aktualnej aplikacji. Chcę zmienić urządzenie Bluetooth? To samo. Z drobnych błędów warto jeszcze wymienić problemy z wibracjami – czasami wariują i zamiast jednego powiadomienia, sygnalizują dwa lub trzy.

Zobacz też: Kultowa gra trafia na urządzenia mobilne!

Póki co ciężko mi ocenić zmiany wydajności akumulatora. Teoretycznie nie wszystko jeszcze zdążyło się ułożyć, ale pierwsze wrażenia są pozytywne. Nie są to drastycznie różnice, ale po godzinnej trasie z nawigacją i odtwarzaniem muzyki przez Bluetooth zużyłem mniej energii, niż zazwyczaj. Nougat na takiej trasie zużywał około 10% energii, a Oreo 7%. Ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony z nowego systemu, ale jeszcze dużo wody w Wiśle przepłynie, nim przyzwyczaję się do konieczności klikania po ustawieniach w celu prostych zmian w modułach.

Motyw