Ostatnio poinformowano o aresztowaniu CEO Telegrama, Pavla Durova, a platforma zmodyfikowała swój regulamin dotyczący prywatnych czatów. Dotychczas Telegram opierał się na zasadzie pełnej prywatności rozmów, obecnie umożliwia zgłaszanie nielegalnych treści także w poufnych konwersacjach.
Usunięto również zapis, że „wszystkie czaty i czaty grupowe są prywatne wśród ich uczestników”. Redakcja Android.com.pl zapytała eksperta cyberbezpieczeństwa, co sądzi na temat tej aplikacji oraz większej kontroli nad treścią dostępną na platformie.
Spis treści
Telegram był czymś więcej niż tylko komunikatorem
Co wyróżnia Telegram na tle innych tego typu narzędzi? Serwis ten podkreślał kwestię prywatności i anonimowości użytkowników i zapewniał, że wszystkie komunikaty są szyfrowane end-to-end, co oznacza, że tylko nadawca i odbiorca mogą je odczytać. Dodatkowo oferowano funkcję „samodestrukcyjnych” wiadomości, które znikają po określonym czasie. Czy tak było w praktyce?
Co oznacza aresztowanie Durova dla bezpieczeństwa w sieci?
Durov został aresztowany we Francji w związku ze śledztwem w sprawie działalności przestępczej na platformie i braku współpracy z organami ścigania. Prokurator z Paryża, Laure Beccuau, powiedziała, że śledztwo dotyczyło przestępstw związanych z nielegalnymi transakcjami, wykorzystywaniem seksualnym dzieci, oszustwem i odmową przekazania informacji władzom.
Aresztowanie założyciela Telegrama wzbudziło znaczące obawy w Rosji. Program był bowiem wykorzystywany do komunikacji, w tym przez wojsko rosyjskie podczas konfliktu na Ukrainie, które uzyskiwało do niego dostęp za pomocą sieci komórkowych oraz terminali satelitarnych Starlink.
Zgodnie z informacjami podanymi przez The Guardian, na początku 2023 roku Telegram odpowiadał za około 80% ruchu w rosyjskich komunikatorach, co oznacza, że jego potencjalne problemy mogą wpłynąć na wielu użytkowników w tym kraju.
Pobyt założyciela Telegrama, Pavla Durowa, we Francji, może być związany z wcześniejszymi napięciami z władzami rosyjskimi, które niejednokrotnie próbowały ograniczyć działalność serwisu.
Archiwum informacji, które na zawsze miało pozostać ukryte
Ograny ścigania próbują uzyskać dostęp (a może już uzyskały) do bazy danych prywatnych czatów Telegrama. Dla wielu osób, które korzystały z tego serwisu ze względu na anonimowość, oznacza to poważne konsekwencje związane z ujawnieniem niepożądanych danych.
Dlatego rosyjskie ministerstwo obrony, prominentni biznesmeni i funkcjonariusze kilku agencji bezpieczeństwa otrzymali natychmiastowe polecenie usunięcia z aplikacji wiadomości związanych z pracą.
Pozytywne konsekwencje upadku Telegrama?
Niemniej z perspektywy globalnego bezpieczeństwa to pozytywna wiadomość, zwłaszcza biorąc pod uwagę zawartość tego serwisu, tj. treści, które z pewnością zostałyby zablokowane w innych komunikatorach. Według ekspertów Telegram jest siedliskiem przestępczości, ponieważ zapewnia skuteczny zasięg, prywatność i anonimowość.
Przestępcy oraz oszuści rekrutują i wymieniają się informacjami właśnie za pomocą tego komunikatora. Przez lata byli bezkarni.
Oczywiście wykorzystując brak cenzury oraz liberalne podejście do norm społecznych i prawa (cywilnego, karnego) znajdziemy tam również dane wywiadowcze, ekonomiczne czy materiały atrakcyjne dla dziennikarzy. To jednak promil zawartości i świat nie stanie się gorszym miejscem, gdy ten serwis zniknie.
Mateusz Kopacz, CISO (Chief Information Security Officer) w Alma S.A., wypowiedź dla Android.com.pl
Według naszego eksperta monitorowanie i zarządzanie informacjami pochodzącymi z Telegrama podniesie ogólny poziom bezpieczeństwa.
Z perspektywy osób takich jak ja, które są na wojnie z przestępcami, większa kontrola nad tym, co znajduje się wewnątrz tego serwisu oraz dane historyczne pozwalają nam lepiej budować systemy ochronne oraz wspierać nasze instytucje i klientów.
Mateusz Kopacz, CISO (Chief Information Security Officer) w Alma S.A., wypowiedź dla Android.com.pl
Kto nie lubi kupować w sieci? Aplikacje zakupowe bardzo w tym pomagają. Jeśli z nich korzystasz, wypełnij naszą ankietę. Dziękujemy!
Źródło: własne. Zdjęcie otwierające: Yau Ming Low / Shutterstock
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.