Pad do gier Razer Wolverine V3 Pro w otwartym etui, kabel USB oraz instrukcja obsługi na drewnianym tle.
LINKI AFILIACYJNE

Recenzja Razer Wolverine V3 Pro. Genialny kontroler dla wymagających, choć nie bez wad

13 minut czytania
Komentarze

Po skoku w bok flagowy kontroler Razera wraca na właściwe tory – zapewne tak przywitają Razer Wolverine V3 Pro fani Xboxów. W końcu ostatnio musieli obejść się smakiem, gdy poprzedni model okazał się wariacją DualSense’a. Nowy idzie jednak w dość dziwnym kierunku – jednocześnie i sięga do korzeni i przynosi garść nowości. Problem w tym, że nie wszystkie rzeczy mogą się wam spodobać.

Zalety

  • gumowane, teksturowane uchwyty znacząco podnoszące komfort grania
  • analogi z efektem Halla z opcją dokładnego ustawienia ich czułości i martwej strefy
  • świetne, szybko działające przełączniki Razer Mecha-Tactile pod przyciskami głównymi
  • przyjemny w obsłudze hybrydowy D-pad, który „wisi” nad powierzchnią kontrolera
  • pełna obsługa wibracji haptycznych
  • dwustopniowe spusty
  • dwa dodatkowe, konfigurowalne przyciski M1/M2
  • cztery komfortowo usadowione łopatki
  • dwa dodatkowe, wymienne grzybki analogów
  • prosta w obsłudze aplikacja umożliwiająca dość szczegółową konfigurację przycisków, drążków, wibracji haptycznych i podświetlenia
  • poręczne etui z dwoma dodatkowymi grzybkami o różnej wysokości

Wady

  • niemal całkowita rezygnacja z podświetlenia
  • mechanizm wymiany grzybków nie sprawia wrażenia Premium
  • brak bardziej zaawansowanych rozwiązań znanych choćby z kontrolera Xbox Elite 2
  • możliwe problemy przy najniższej czułości gałek analogowych
  • sporej wielkości odbiornik jest tu niestety koniecznością
  • dość kosmiczna cena

Test Razer Wolverine V3 Pro – krótka opinia

Nowa edycja gamingowego flagowca Razera potrafi miło zaskoczyć świetnymi rozwiązaniami pokroju analogów z efektem Halla, wygodniejszym osadzeniem łopatek i całkiem rozbudowanym oprogramowaniem. Potrafi też niestety zdziwić trochę samym wykonaniem jak na tak wysoką cenę. W ogólnym rozrachunku jednak Razer Wolverine V3 Pro to naprawdę udany kontroler do Xboxa i PC, który powinien trafić w gusta tych najbardziej wymagających graczy.

8,5/10
Ocena

Kontrolera Razer Wolverine V3 Pro

  • Opakowanie i akcesoria 9
  • Budowa i jakość wykonania 8
  • Funkcjonalność 8
  • Komfort grania 9

Przyzwyczailiśmy się już do tego, że Razer co roku wypuszcza kolejne odsłony jakichś swoich flagowych produktów. W ciągu ostatnich miesięcy dostaliśmy między innymi znakomitą myszkę – Razer DeathAdder V3 HyperSpeed (tańszą wersję testowanego przez nas Razer DeathAdder V3 Pro), wypasiony kontroler mobilny Razer Kishi Ultra, a także słuchawki Razer BlackShark V2 Pro dla obu konsol.  A to jeszcze nie koniec, bo już za chwilę na półki sklepowe trafi Razer Kraken V4.  

Osoba trzymająca w ręku czarny kontroler Razer Xbox na tle zielonego ogrodu z fioletowymi kwiatami.
Razer Wolverine V3 Pro. Fot. Maciej Piotrowski / Android.com.pl

W tej sytuacji pojawienie się Razer Wolverine V3 Pro nie powinno więc chyba nikogo dziwić. Wszak od premiery poprzedniego modelu minęły już niemal 2 lata. A jednak wersja trzecia najbardziej wypasionego kontrolera amerykańskiego producenta trochę mnie zaskoczyła. Poprzednik, czyli Razer Wolverine V2 Pro, dość mocno odbiegał od dotychczasowej linii, będąc pierwszym gamepadem w portfolio zaprojektowanym specjalnie dla konsoli PS5 (na oficjalnej licencji Sony). Tymczasem nowy model powraca do korzeni, ale robi to jakoś bez większego rozmachu. Pewnie nie do końca wiecie, o co mi chodzi, prawda? Najlepiej, jeśli po prostu zacznę od samego początku.

Opakowanie i akcesoria Razer Wolverine V3 Pro

Razer Wolverine V3 Pro powraca do klasyki nawet w kwestii pudełka. Znów mamy tu więc charakterystyczną, czarno-zieloną kolorystkę, srebrne litery i znaczek „Designed for Xbox” w dolnym narożniku. Z przodu znalazły się też dość czytelne ikonki wskazujące na najistotniejsze cechy nowego kontrolera, z tyłu zaś nieco bardziej rozwinięte opisy dotyczące zastosowanych tu rozwiązań.

Jednak znacznie ciekawiej robi się tutaj, gdy już zdejmiemy obwolutę i naszym oczom ukaże się nieco bardzo zwyczajne, kartonowe pudełko. W środku znajdziemy bowiem tym razem, i jest to pierwsze naprawdę pozytywne zaskoczenie, już nie samego gamepada (jak to w poprzednich odsłonach bywało), a całkiem stylowe, twarde etui kształtem przypominające to z Xbox Elite. Poniżej, już w standardowym miejscu umieszczono zaś kabel w charakterystycznym dla Razera oplocie.

No dobrze, ale zapytacie pewnie, co znalazło się w etui. Tu raczej wielkiej niespodzianki nie będzie. Poza kontrolerem, w specjalnych wytłoczeniach, umieszczono znany z poprzednika odbiornik Razer HyperSpeed Wireless oraz dwa dodatkowe grzybki na analogi – jeden wysoki, z wyprofilowanym czubkiem i jeden niski, zaokrąglony. I to właściwie wszystko.

Jest co prawda jeszcze siateczka na górnej części etui, co sugerować może miejsce do przenoszenia kabla, ale zważywszy na fakt jak mocno „wystają” tu analogi (fabrycznie zabezpieczono je nawet specjalnymi, piankowymi pierścieniami) miałbym spore obawy, że coś „po drodze” się uszkodzi.

Kontroler do gier Razer w etui, obok przewodu oraz akcesoriów.
Fot. Maciej Piotrowski / Android.com.pl

Budowa i jakość wykonania

Nie powiem, trochę się zdziwiłem, wyciągając po raz pierwszy Razer Wolverine V3 Pro z etui. Żeby gamepad od Razera nie miał podświetlenia? Toż to niesłychane. Po intensywnych testach Razer Kishi Ultra przyzwyczaiłem się już do tych, całkiem przyjemnie świecących krawędzi. Tymczasem tutaj, mamy w tych miejscach jedynie czarne przetłoczenia. Podświetlenie W Razer Wolverine V3 Pro jest, choć nie tam, gdzie zapewne się spodziewacie. Wszystkimi kolorami tęczy, przy uruchomieniu gamepada, zapali się tu wyłącznie napis Razer.

Delikatnym zdziwieniem przywitałem też brak kolorowych oznaczeń przycisków akcji, które w poprzednich wersjach tego gamepada zazwyczaj były – wyjątkiem była wspomniana już edycja PS5. Ktoś może powiedzieć „i dobrze, przecież Xbox Elite 2 też tego nie miał”. Jasne, Razer celuje w segment Premium i chce, by nowy kontroler był postrzegany jako produkt dla najbardziej wymagających graczy. Trochę kłócą się z tym jednak pewne detale. O tym jednak za chwilę.

Kontroler do gier Razer dla konsoli Xbox, trzymany w ręce na tle zieleni.
Fot. Maciej Piotrowski / Android.com.pl

Na co jeszcze warto zwrócić uwagę w Razer Wolverine V3 Pro? A choćby na teksturowane gripy, czyli uchwyty. Niestety, ta specyficzna, gumowana powierzchnia nie obejmuje teraz całych, spoczywających w naszych rękach elementów, a jedynie ich niewielki, dolny wycinek. Trochę szkoda, bo przecież poprzednie modele oferowały pod tym względem dużo więcej. Tym razem musimy się jednak zadowolić matowym, delikatnie szorstkim, ale i przyjemnym w dotyku plastikiem.

Sporą nowością Razer Wolverine V3 Pro jest zmiana osadzenia konfigurowalnych „łopatek” na spodzie kontrolera. Tym razem przypominają one te z Xbox Elite 2, choć nie są zdejmowane. W zasadzie to bardziej przyciski niż łopatki (wydają nawet dźwięk podobny do przycisków myszki), ale liczy się to, że mamy je dokładnie pod palcami.

Zbliżenie na przyciski M5 i M6 kontrolera do gier.
Fot. Maciej Piotrowski / Android.com.pl

Z kolei z powracających, dobrze już znanych i lubianych rozwiązań wymienić można choćby dwa dodatkowe, konfigurowalne przyciski funkcyjne M1 i M2, umieszczone zaraz obok bumperów, oraz hybrydowy D-Pad, którego tarcza została delikatnie wypuszczona nad powierzchnię pada, dzięki czemu stał się on znacznie bardziej precyzyjny i przyjemny w obsłudze. No i są jeszcze dwustopniowe ograniczniki spustów, choć ich działanie w Razer Wolverine V3 Pro troszkę zmieniono.

Pamiętacie, jak pisałem, że z wizerunkiem produktu z segmentu Premium kłócą się tu pewne detale? Dotyczy to niestety wymiany grzybków na analogach. Nie wiedzieć czemu Razer zrezygnował z dotychczasowych rozwiązań opartych na magnesach, w zamian dając nam dziwaczny mechanizm z wystającym trzpieniem i grzybkami montowanymi na wcisk. Co gorsze, można to zrobić tylko w jednej pozycji, opisanej malutkim znacznikiem.

A że grzybki są niesamowicie lekkie i wyjątkowo „plastikowe” w dotyku całość sprawia wrażenie bardzo budżetowego. Trochę żal, skoro mamy tu i mechaniczne, sprężynujące przyciski Mecha-Tactile (i tak, to te cicho klikające), i analogi z efektem Halla. Mam nieodparte wrażenie, że na czymś chciano przyoszczędzić i wybrano element, który najmniej rzuca się w oczy.

Czarny kontroler do gier Razer z widocznym logo Xbox trzymany w ręce na tle roślin.
Mechanizm wymiennych grzybków. Fot. Maciej Piotrowski / Android.com.pl

Wrażenia z użytkowania

Jeśli chodzi o wygodę użytkowania to tutaj akurat zero zaskoczenia. Sprawdzony, bardziej zaokrąglony kształt Razer Wolverine V3 Pro doskonale leży w dłoniach. Dostęp do bumperów, triggerów i „łopatek” na spodzie kontrolera wydaje się dużo bardziej naturalny niż w przypadku oryginalnego, xboxowego pada. Jedyne, do czego trzeba się tutaj nieco przyzwyczaić to przyciski funkcyjne M1/M2, choć akurat ten element już wcześniej był nieco dyskusyjny. Jedni chwalą ich umiejscowienie, inni narzekają.

Czarna kontroler do gier marki Razer trzymana w dłoni.
Zamontowany wysoki „grzybek” na analogu. Fot. Maciej Piotrowski / Android.com.pl

Fenomenalnie korzysta się za to tutaj z „krzyżaka”. Hybrydowy D-Pad ma tylko jeden punkt podparcia – pośrodku, dzięki czemu reakcja na naciśnięcie jest znacznie wyraźniejsza, a kontrola nad kierunkiem dużo bardziej precyzyjna. Patent ten doskonale sprawdza się we wszelkiej maści bijatykach. Z kolei przełączniki Razer Mecha-Tactile, które znalazły się tutaj pod przyciskami akcji, nie wszystkim zapewne przypadną do gustu. Ja akurat lubię ich charakterystyczną sprężystość i wyraźny klik. Mniejszy opór przy ich naciskaniu sprawia też, że nasze palce (w zależności od tego, jaki uchwyt preferujemy) aż tak szybko się nie męczą.

Na wzmiankę zasługują też spusty, które producent nazwał tu szumnie Razer Pro HyperTriggers. Co prawda mamy tu jedynie dwustopniową ich regulację (tymczasem konkurencja już od jakiegoś czasu oferuje trzy pozycje blokady spustów), ale liczy się to, jak patent ten został dopracowany. W chęci zapewniania użytkownikom niemal e-sportowych wrażeń Razer poszedł o krok dalej, implementując w nowym modelu Wolverine coś, co daje odczucie naciskania przycisku myszki. Działa to w trybie skróconego do minimum skoku spustu (przycisk ugina się tu może na niecałe 2 milimetry), przez co reakcja jest nieomal natychmiastowa. Oczywiście, zachowano przy tym wibrację na spustach niczym w oryginalnych, xboxowych padach.

Zbliżenie kontrolera do gier trzymanego w ręce, w tle rozmyte rośliny.
Maksymalny zakres ruchu spustu przy włączonym ograniczniku. Fot. Maciej Piotrowski / Android.com.pl

A skoro już o haptycznych wibracjach mowa, te są tutaj dużo delikatniejsze niż to, do czego przyzwyczaiły nas oryginale gamepady do Xboxa. Czasem można jednak odnieść wrażenie, że są też nieco bardziej wyraziste, jeśli chodzi o symulowane zdarzenie na przykład w driftach w Forza Horizon 5. O ile tylko przestawimy sobie haptykę na maksymalne ustawienia w towarzyszącej temu kontrolerowi aplikacji Razer Controller Setup for Xbox. Co ciekawe, apka ta dostępna jest również na pecetach, dokładnie pod taką samą nazwą. I warto ją pobrać na obu platformach, bo opcji konfiguracyjnych mamy tu naprawdę sporo.

Po pierwsze otrzymujemy dostęp do tworzenia własnych profili. I w każdym możemy zdecydować się na inne ustawienia. Po drugie – konfiguracji podlegają tu nie tylko tak prozaiczne rzeczy, jak podświetlenie, siła haptycznych wibracji czy czas bezczynności, po którym pad się wyłącza (dla oszczędzania energii), ale też przyciski funkcyjne i drążki analogowe. Co ciekawe, pośród dostępnych opcji, które można przypisać łopatkom i przyciskom M1/M2 znalazł się też przełącznik czułości, który pozwala tymczasowo zmniejszyć bądź zwiększyć czułość lewego i prawego analoga.

Jeszcze więcej możliwości mamy odnośnie do ustawień samych drążków analogowych. Znajdziemy tu bowiem zarówno funkcje dotyczące przetwarzania ruchów diagonalnych (Circularity Mode), które podnoszą precyzje podczas płynnych przejść między kierunkami, jak rozbudowane opcje konfiguracji martwych stref. Z tymi ostatnimi miałem jednak pewien problem. Aplikacja Razer Controller Setup for Xbox pozwala ręcznie ustawić sobie wielkość martwej strefy dla każdego analoga z osobna. Gdy uznamy jednak, że wszystkie dostępne tu opcje są dla nas niewystarczające i potrzebujemy naprawdę dużej czułości „od samego dołu”, ustawienie wszystkiego na zero może prowadzić do nieco dziwnych zachowań drążków.

W błyskawicznym skrócie – wygląda to tak, jakby analogi driftowały. I nie chodzi tu tylko o to, co pokazuje wówczas aplikacja (możecie zobaczyć to na zdjęciu poniżej). Sprawdziłem ów „drift” również w samej grze (Call of Duty: Modern Warfare III) i faktycznie moja postać sama bardzo delikatnie się obracała. Przypominam – Razer Wolverine V3 Pro wyposażony został w analogi z efektem Halla, w którym ze względu na budowę drift nie powinien w ogóle występować.

Co się więc tutaj stało? No cóż, wygląda na to, że efekt ten był Razerowi dobrze znany, bo stosowna uwaga pojawia się nawet w oknie aplikacji. Po prostu przy niskich częstotliwościach nawet najmniejsze zakłócenia w polu magnetycznym mogą prowadzić do minimalnych, ale zauważalnych, niekontrolowanych ruchów bądź delikatnego driftu. Czujcie się zatem ostrzeżeni (choć nie wykluczam, że może jednak coś nie tak było akurat z egzemplarzem, który trafił do naszej redakcji).

I jeszcze jedno – coś specjalnego dla pasjonatów pecetowego grania. Nowy Wolverine umożliwia włączenie trybu turniejowego z częstotliwością próbkowania 1000 Hz. Wymaga to jednak połączenia przewodowego z komputerem. Opcję tę można uruchomić zarówno poprzez aplikację, jak i wykorzystując skrót klawiszowy.

Ekran ustawień przewodowego kontrolera Razer z opcjami trybu Xbox i trybu PC, z wyjaśnieniami i skrótami klawiszowymi.
Fot. Maciej Piotrowski / zrzut ekranu z aplikacji Razer Controller Setup for Xbox

Recenzja Razer Wolverine V3 Pro – podsumowanie i nasza opinia

Jak najłatwiej podsumować nowego Wolverine’a? To świetny, doskonale wyposażony kontroler, z masą przydatnych opcji, który jednocześnie trochę zaskakuje delikatną budżetowością. Niby słabszej jakości grzybki i taki sobie mechanizm ich wymiany to mało istotne szczegóły, ale przy cenie, która potrafi lekko przerazić – około 1000 zł, chciałoby się otrzymać produkt znakomicie dopracowany, pasujący do segmentu Premium.

Przypuszczam jednak, że większość entuzjastów, do których bez wątpienia kierowany jest Razer Wolverine V3 Pro, na ten drobny mankament machnie ręką. Dla nich znacznie istotniejsze będą zastosowane w tym gamepadzie rozwiązania – od analogów z efektem Halla, poprzez sześć dodatkowych konfigurowalnych przycisków, aż po rozbudowane oprogramowanie. I w każdej z tych kwestii testowany kontroler na swój sposób błyszczy.

Prowadzenie jest tu fenomenalne, akumulator zaskakująco wydajny (średni czas działania to około 10 godzin – zależy od intensywności samej rozgrywki), a konfiguracja, choć całkiem rozbudowana, jest na tyle intuicyjna, że ogarnięcie jej to kwestia kilku minut. Jeśli więc masz ambicje stać się konsolowo–pecetowym wymiataczem, Razer Wolverine V3 Pro to kontroler stworzony właśnie dla ciebie.

Żródło: Razer, własne. Zdjęcie otwierające: Maciej Piotrowski / Android.com.pl

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw