Patrząc na Razer Kishi Ultra raczej mało kto pomyśli, że ten sporej wielkości kontroler do smartfonów mógłby „robić” za przenośnego Xboxa Series X|S. A jednak ten sprzęt to potrafi. Ba, z Razer Kishi Ultra zagramy też zdalnie na swoim komputerze, odpalimy PlayStation 5 czy pogramy w gierki mobilne. I wszystko z komfortem godnym pełnowymiarowego gamepada.
Spis treści
Najważniejsze cechy ze specyfikacji
Razer Kishi Ultra
Rozmiar
Pełnowymiarowy kontroler z normalnej wielkości drążkami analogowymi, przyciskami i spustami
Przeznaczenie
Urządzenia mobilne wyposażone w gniazdo USB-C, o maksymalnej wielkości 8-cali
Dodatkowe funkcje
Haptyczne wibracje, wirtualny kontroler, podświetlenie RGB, natywne wsparcie Xbox Game Pass/Xbox Cloud Gaming
Waga
266 gramów
Zalety
- niezła jakość wykonania
- niesamowicie wygodne, pełnowymiarowe uchwyty
- pełnowymiarowe gałki analogowe, D-Pad i przyciski
- mechaniczne przełączniki pod głównymi przyciskami
- ciekawie wkomponowane podświetlenie RGB Chroma
- niezłe oprogramowanie Razer Nexus ze sporą liczbą przydatnych funkcji
- wirtualny kontroler, czyli możliwość przypisania funkcji do ekranowego sterowania
- bardzo dobra obsługa Xbox Remote Play i Xbox Game Pass w chmurze
- może działać jako przewodowy pad do PC
Wady
- mocno ograniczone działanie haptycznych wibracji
- brak gałek analogowych z efektem Halla
- gumowe wkładki do uchwytu nie do końca gwarantują pewne trzymanie telefonu
- brak natywnej obsługi PlayStation Remote Play
- bardzo wysoka cena jak na mobilny kontroler
Recenzja Razer Kishi Ultra – krótka opinia
Dla fana gier mobilnych Razer Kishi Ultra będzie pewnie jedynie ciekawą, choć drogą propozycją. Dla tych jednak, którzy mobilne granie widzą bardziej kompleksowo – jako możliwość zdalnej zabawy na posiadanych platformach czy grania w gierki w chmurze, to jedna z najlepszych opcji. Ten niezwykły kontroler oferuje rozsuwane ramię, które zmieści nawet 8-calowego iPada. Ma mechaniczne przełączniki pod przyciskami, podświetlenie krawędziowe, a nawet haptyczne wibracje. Jest też przy tym niesamowicie komfortowy, bo i uchwyty, i analogi, i spusty są tu pełnowymiarowe, niczym w normalnym, standardowym gamepadzie.
Razer Kishi – wydanie trzecie, poprawione
Choć nie każdy zapewne podziela entuzjazm wobec gier mobilnych, nie da się zaprzeczyć, że z roku na rok ten rynek rośnie w siłę. A skoro tak to i segment kontrolerów do smartfonów i urządzeń mobilnych nieustannie się rozwija. Jeszcze kilka lat temu w zestawieniach najlepszych gamepadów do smartfonów królowały konstrukcje pokroju Razer Raiju Mobile czy GameSir G4S, które były w zasadzie normalnymi kontrolerami, tyle że ze składanymi uchwytami na telefon. Dziś smartfonowe gamepady znacznie lepiej dopasowane są do smartfonów (i niektórych tabletów).
Pamiętacie jeszcze pierwsze Razer Kishi? Przez ostatnie lata to rozkładane maleństwo (które, wraz ze smartfonem, może robić za retro–konsolkę) doczekało się dużo bardziej zaawansowanych następców. I tak wydane w 2022 roku Razer Kishi V2 miało już zamontowane pośrodku, rozsuwane ramię, zdolne pomieścić sporej wielkości smartfon, a także mikroprzełączniki pod przyciskami, dodatkowe przyciski funkcyjne oraz spinającą to wszystko aplikację Razer Nexus, która dorzucała do tego sprzętu całkiem nowe funkcje. Nieco później amerykański producent tę konstrukcję jeszcze usprawnił serwując nam kontroler Razer Kishi V2 Pro, już z technologią haptycznych wibracji (Razer Hypersense Haptics) oraz opartą na nim modułową „konsolkę” – Razer Edge, z 6,8-calowym ekranem AMOLED.
Wszystko to jednak blednie przy Razer Kishi Ultra – najnowszej odsłonie tego mobilnego kontrolera. Dlaczego? Bo choć amerykański producent nie zmienił tu w zasadzie głównych założeń konstrukcyjnych – to wciąż kontroler oparty na rozsuwanym ramieniu, to jednak całość przeszła sporą ewolucję. Stąd też owo „wydanie trzecie, poprawione”.
Co najlepsze jednak, dzięki tym wszystkim poprawkom i ulepszeniom Razer Kishi Ultra, i piszę to bez cienia przesady, to jeden z najlepszych mobilnych kontrolerów, jaki można w tej chwili kupić. O ile oczywiście damy radę przełknąć cenę, która w porównaniu z całkiem silną już konkurencją może nieco zwalić z nóg. Powiedzmy sobie wprost – około 730 zł za kontroler, do którego trzeba wsadzić jeszcze smartfon bądź tablet, żeby móc cokolwiek zrobić – coś takiego wielu pasjonatów grania z miejsca zapewne odrzuci. Nie skreślałbym jednak tego sprzętu tak od razu. Ma on bowiem kilka asów w rękawie.
Bo granie przede wszystkim musi być wygodne
PlayStation Portal pokazało chyba najdobitniej, że nie ma co silić się na nietypowe rozwiązania, skoro pod bokiem mamy te dobrze sprawdzone i mocno chwalone za ponadprzeciętną wygodę. Nie oszukujmy się, kształty Nintendo Switch, do tej pory dość powszechne w segmencie gamepadów do smartfonów, nie grzeszą przesadną ergonomią. Dlatego konstruując Portala Sony sięgnęło po DualSense’a, przedzieliło go na pół i wstawiło w środek sporej wielkości, 8-calowy ekran. Prosty patent? Prosty. Liczy się jednak to, że zadziałał.
Razer Kishi Ultra podąża tą samą drogą, choć w dążeniu do zapewnienia jak najwyższego komfortu idzie nieco dalej. Otrzymujemy tu bowiem niemalże pełnowymiarowy kontroler, z wystającymi, lekko teksturowanymi uchwytami, krawędziowym podświetleniem i normalnej (a nie pomniejszonej, jak w PS Portal) wielkości drążkami analogowymi. Co więcej, mają one wklęsłe grzybki i chropowate wykończenie, dla lepszego, bardziej precyzyjnego uchwytu. No i są tu jeszcze mechaniczne przełączniki Mecha-Tactile (pod przyciskami głównymi i D-Padem), które widzieliśmy już choćby w Razer Wolverine V2 Pro, czyli gamepadzie z segmentu Premium.
Całości dopełniają pełnowymiarowe spusty (triggery) z efektem Halla, o dość głębokim skoku, gniazdo słuchawkowe 3,5 mm oraz przelotowe złącze USB-C. Z pomocą tego ostatniego nie tylko naładujemy „w locie” urządzenie mobilne osadzone w Razer Kishi Ultra, ale też podłączymy ten kontroler do komputera. Tak, tak, Razer Kishi Ultra całkiem nieźle radzi sobie jako „zwykły”, przewodowy, pecetowy gamepad.
No dobrze, ale Razer Kishi Ultra to przede wszystkim kontroler do smartfonów i tabletów. Wypadałoby więc wspomnieć, jak odbywa się tu proces „osadzania” w środku urządzenia mobilnego. Wewnętrzny pałąk rozsuwa się więc z 13 do maksymalnie 22 centymetrów pozwalając podłączyć do kontrolera nie tylko smartfony pokroju iPhone’a 15 czy Motorola Edge 40 Pro, ale i tablety, choć raczej te mniejsze – 8-calowe, takie jak na przykład iPad Mini 6 generacji.
Od siebie dodam jednak, że ta operacja może sprawić pewne trudności. Nie dość bowiem, że zainstalowane wewnątrz pałąka sprężyny są całkiem mocne, to jeszcze przed osadzeniem urządzenia w uchwycie kontrolera trzeba dobrać i zamontować wewnątrz właściwe gumowe podkładki. Niby w pudełku mamy ich 3 komplety, każdy dla innego rodzaju sprzętów mobilnych, ale nie zawsze pasują one do posiadanego przez nas smartfonu.
Tak właśnie było w moim przypadku – Motorola Edge 40 Pro okazała się za cienka i dedykowana androidowym urządzeniom podkładka, ta leżąca pod wtyczką USB-C, nie przylegała do tylnej ścianki telefonu. W efekcie momentami miałem wrażenie, że telefon delikatnie się chyboce, a samo połączenie z kontrolerem nie jest zbyt bezpieczne. Na szczęście amerykański producent pomyślał i o tym pozwalając całkowicie zrezygnować z podkładek i osadzić w uchwycie kontrolera telefon w etui, o ile tylko to ostatnie nie jest zbyt grube.
Typ | kontroler do smartfonów i tabletów |
Połączenie | przewodowe – wtyczka USB-C |
Rozmiar | klasyczny, pełnowymiarowy |
Wymiary | złożony – 64,3 × 110,8 × 244,8 mm, rozłożony (max.) – 64,3 × 110,8 × 334,8 mm |
Waga | 266 gramów |
Złącza | przelotowe złącze ładowania USB-C, 3,5 mm jack audio |
Oprogramowanie | Razer Nexus (wymaga minimum Android 12 bądź iOS 17) |
Dodatkowe funkcje | podświetlenie krawędziowe Razer Chroma Razer Sensa HD Haptics, opcja przewodowego gamepada do PC |
Bateria | brak (korzysta z baterii urządzenia mobilnego) |
Razer Nexus, nasze konsolowe centrum sterowania
Choć aplikacja Razer Nexus żadną nowością nie jest (debiutowała przecież jako oprogramowanie pomocnicze do Razer Kishi V2, jeszcze w połowie 2022 roku), to jednak bez tej aplikacji opisywany tu sprzęt byłby w zasadzie zwykłym, mobilnym gamepadem. O tym, jak ważna dla Razer Kishi Ultra jest ta apka, może świadczyć fakt, że kontroler ma dedykowany jej przycisk. Po ściągnięciu Razer Nexus ze sklepu Google Play i jego zainstalowaniu każdorazowe naciśnięcie owego przycisku przywołuje nakładkę systemową będącą czymś w rodzaju rozbudowanego centrum gier.
Wielopoziomowe menu daje nam tutaj dostęp zarówno do już zainstalowanych na telefonie gier, aplikacji, jak i również szeregu dodatkowych opcji instalacyjnych. Czego tu bowiem nie ma – są najróżniejszej maści emulatory, rekomendowane gry, a także aplikacje służące do streamowania rozgrywki z używanych przez nas platform, od Steama (Steam Link), PlayStation 5 (PlayStation Remote Play) i Xbox (Remote Play). Są też oczywiście i aplikacje bazujące na zabawie w chmurze pokroju NVIDIA GeForce Now czy Xbox Game Pass.
Najciekawsze rzeczy zostały tu jednak zaszyte w opcjach Razer Nexus. Poza dość typowymi ustawieniami podświetlenia krawędziowego Chroma RGB mamy tu bowiem również możliwość konfiguracji martwej strefy drążków analogowych (osobno dla gier androidowych i osobno dla pecetowych), łatwą zmianę funkcji przypisanych dodatkowym przyciskom R4 i L4 oraz opcje dotyczące haptycznych wibracji.
A skoro już o wibracjach mowa, Razer Kishi Ultra wykorzystuje technologię Razer Sensa HD Haptics, która ma generować ponoć niesamowicie realistyczne doznania, pozwalając poczuć nawet różnice w teksturach różnych powierzchni. Amerykański producent kilka miesięcy temu chwalił się, że dzięki niej stworzył pierwszą na świecie gamingową matę haptyczną (koncepcyjny Project Esther pokazany na targach CES 2024), która potężnie zwiększa immersję.
Czy faktycznie działa to tak dobrze w Razer Kishi Ultra? No nie tak do końca. Niewątpliwie docenić jednak należy możliwość synchronizacji haptyki z dźwiękiem, co pozwala na generowanie wibracji nawet w grach, które standardowo takich efektów nie wspierają. Niestety, na tę chwilę opcja ta dostępna jest jedynie dla urządzeń opartych na systemie Android.
Przenośny Xbox, czyli wrażenia z użytkowania
Pewnie zastanawiacie się teraz, czemu akurat cały czas wracam do tego Xboxa. Wszak wspominałem o nim zarówno w tytule tej recenzji, jak i jej wstępie. Prawda jest taka, że Razer Kishi Ultra największe wrażenie zrobił na mnie właśnie jako przedłużenie konsoli Microsoftu. Wszystkie opcje działają tam natywnie. Nie trzeba niczego konfigurować, zmieniać czy poprawiać. Po prostu uruchamiamy aplikację Xbox Game Pass i już możemy bawić się gierkami w chmurze. Co więcej, nie doświadczyłem tu właściwie żadnych zacięć czy problemów z połączeniem.
Pod tym względem nieco gorzej było już podczas korzystania z gry zdalnej na mojej konsoli Xbox Series X. Na samą jakość zabawy przy użyciu Razer Kishi Ultra z pewnością narzekać jednak nie mogę. Kontroler działa tu dokładnie tak jak xboxowy gamepad. Jest przy tym niemalże tak samo komfortowy. Jeśli oczywiście nie liczyć sporo większej wagi, bo przecież, prócz 266 gramów Razer Kishi Ultra, trzeba tu też doliczyć ciężar wykorzystywanego urządzenia mobilnego.
Niestety, kontroler nie współpracuje natywnie z PlayStation Remote Play. Nie pobawimy się więc Razer Kishi Ultra tak jak PlayStation Portal, gdzie czujemy, jakbyśmy mieli kieszonkowe PS5. Takie uczucie dawały mi obie xboxowe apki, a grałem na nich zarówno w spokojniejsze gry pokroju Creatures of Ava i Jusant, jak i te naprawdę dynamiczne jak Forza Horizon 5 oraz Immortals of Aveum. Z grą zdalną na PS5 tak łatwo nie ma.
Tutaj niezbędne okazuje się skorzystanie z jednego z ciekawszych rozwiązań Razer Nexus i Razer Kishi Ultra, czyli wirtualnego kontrolera. Na czym on polega? Na możliwości emulowania wirtualnych przycisków na ekranie urządzenia mobilnego. Innymi słowy, sami ustawiamy sobie na ekranie skróty do przycisków, analogów i spustów w miejscach, w których widnieje ekranowe sterowanie. Jeśli zrobimy to dobrze, każdy nasz ruch na kontrolerze będzie widoczny też na ekranie.
Jak dla mnie jednak komfort takiej rozgrywki jest dość dyskusyjny. Nie przeczę, to fajny patent. Problem w tym, że ekranowe przyciski na smartfonie w takim PlayStation Remote Play niejako przysłaniają połowę ekranu. Sama konfiguracja wirtualnego kontrolera też nie należy tu do najłatwiejszych, bo z uwagi na znikanie ekranowego sterowania po kilku sekundach bezczynności trzeba to robić w zasadzie na wyczucie.
A skoro już zacząłem nieco narzekać na Razer Kishi Ultra i Razer Nexus to od razu dorzucę do tego kilka innych uwag. Niestety, pomimo szumnie zapowiadanych niesamowitych doznań płynących z wibracji haptycznych Razer Sensa Haptics działanie tej technologii to w zasadzie czysta loteria. A przynajmniej do czasu, gdy poświęcimy chwilę, by wczytać się opis Razer Kishi Ultra na stronie producenta, gdzie znajdziemy listę aktualnie wspieranych gier.
Niby jest ona całkiem pokaźna, ale w większości wymienionych tam tytułów haptyka bazuje na wspomnianej już wyżej synchronizacji z dźwiękiem płynącym z gry. Natywna obsługa wibracji ograniczona została jedynie do kilku emulatorów, Fortnite’a, Steam Linka i Xbox Cloud Gaming. Niestety, nawet w tych wskazanych grach czy programach nie zawsze potrafi to zadziałać. Podczas moich testów z chmurą Xboxa nie zadziałało ani razu. Podobnie w Diablo Immortal, choć ten tytuł znajduje się na liście Audio-Base Haptics Game.
Na szczęście w menu Razer Nexus jest osobna lista gier wspierających tę technologię, dzięki czemu mogłem ją przetestować. Efekt jest niezły, choć do jakiegoś potężnego skoku we wrażeniach dotykowych wciąż tutaj daleko. A przynajmniej na tę chwilę, bo przecież wykorzystanie haptyki w grach mobilnych staje się coraz popularniejsze.
Razer Kishi Ultra – podsumowanie. Kontroler mobilny, w dokładnym tego słowa znaczeniu
Jestem pod wielkim wrażeniem tego jak Razer Kishi, w niecałe 4 lata, z małej składanej konstrukcji, wyewoluował w takiego giganta jak Razer Kishi Ultra. To już nie jest tylko kontroler do gier mobilnych. To dużo bardziej uniwersalne urządzenie – sprzęt, który nada się i do grania w chmurze, i do zdalnej zabawy na posiadanych przez nas dużych platformach. Pasjonaci emulacji też znajdą tu coś dla siebie.
Amerykański producent podjął świetną decyzję, serwując nam niemal pełnowymiarowego gamepada, z wysokimi drążkami analogowymi i normalnej wielkości przyciskami o przyjemnym skoku czy „głębokimi” spustami. Dzięki temu Razer Kishi Ultra to prawdziwy kozak, jeśli chodzi o wygodę użytkowania. Niestety, wszystko to ma swoją cenę i w tym przypadku trzeba nieco głębiej sięgnąć do kieszeni.
Czy warto? Jeśli lubisz grać w nieoczywistych miejscach, potrzebujesz możliwie największego komfortu, a przy tym masz Xbox Series X|S albo choćby usługę Xbox Game Pass Ultimate, to tak – warto. Tylko jeszcze raz mocno podkreślam – „jeśli szczególnie cenisz wygodę”. Jeżeli jest ci to obojętne, choćby ze względu na długość pojedynczych sesji na kontrolerze mobilnym, to równie dobrze możesz wybrać któryś ze starszych i dużo tańszych modeli Razer Kishi albo poszukać pośród innych, mobilnych kontrolerów. Tu naprawdę jest w czym wybierać.
Zdjęcie otwierające: Maciej Piotrowski / Android.com.pl
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.