Powerbank 100000 mAh

Powerbank 100 000 mAh trafił na stół De-Kompozytora. Oto sekrety tego potwora

5 minut czytania
Komentarze

Powerbank 100 000 mAh brzmi jak sprzęt, który zapewni nam energii na dni wiele, dlatego też podzielę się z Wami pewnym odkryciem moi przyjaciele. De-Kompozytor to największy poeta wśród polskich YouTuberów zajmujących się elektroniką, a i na swoich filmach zaskakuje dość zwierzęcą mimiką. Ten Blady Rogacz już wielokrotnie obnażał różnego rodzaju oszustwa producentów sprzętu wszelakiego. Tym razem wziął się za testy banku energii wielkiego. No dobrze, moje rymy nie są aż tak dobre, dlatego przejdę do prozy, aby opisać wam z rozbiórki chwile grozy. 

Powerbank 100 000 mAh i smartfona naładujesz i dziurę w dachu załatasz

Powerbank 100000 mAh
Fot: YouTube/De-Kompozytor

Z okazji 100 tysięcy subskrypcji De-Kompozytor postanowił nagrać film do swojego cyklu Szambo Technologiczne, w którym bierze na tapet powerbank 100 000 mAh. Oczywiście o wiele lepszym opisem byłoby 100 Ah, ale jak dobrze wiemy im większa liczba zer, tym lepiej produkt prezentuje się na sklepowej półce. Warto także dodać, że 100 Ah nie oznacza, że sprzęt miałby taką samą pojemność jak akumulator samochodowy o tej samej wartości – nawet gdyby nie był oszustwem. Otóż akumulatory samochodowe mają napięcie 12 V, natomiast tutaj mamy ogniwa o pojemności 3,7 V, a pojemność wyrażana w watogodzinach to iloczyn pojemności wyrażonej w amperogodzinach i napięcia. 

De-Kompozytor nie chciał tutaj jednak iść na skróty. Powerbank 100 000 mAh dość łatwo znaleźć w sieci i bardzo często są to małe urządzenia, niewiele większe od breloczka. W takim wypadku wiadomo, że nie jest możliwe upchnięcie tam akumulatora o tak astronomicznej pojemności wykonanego w technologii litowej, ani żadnej innej znanej ludzkości. Z tego też powodu nasz Biały Jeleń sięgnął po konstrukcję, która swoimi wymiarami dawała nadzieję na to, że fizycznie dałoby się tam upchnąć taki bank energii gdyby jej twórcy byli, chociaż troszkę bardziej uczciwi. 

Powerbank 100000 mAh i jego parametry

Do sprzętu żaden z producentów się nie przyznaje, więc nazywać go będę dalej powerbankiem 100000 mAh. Wedle obudowy oferuje on moc nawet do 65 W, co daje nam już nadzieję nie tylko na naładowanie smartfona, ale także laptopa. W przypadku mojego Chromebooka powerbank 20 000 mAh jest w stanie naładować go do pełna jeden raz i to podczas ciągłej pracy, więc daje nam jakieś 10 godzin działania laptopa. 

W tym przypadku mielibyśmy już tych godzin 50, więc energii wystarczyłoby to na cały tydzień roboczy + kilka godzin przeglądania sieci, oraz zasilanie mobilnego hot-spota. Na froncie urządzenia natomiast znajdziemy potężna baterię portów USB wszelkich standardów, jednak jak się okazuje, to tak naprawdę nie ma większego znaczenia, a zastrzeżenia może budzić już sam etap ważenia. Sprzęt okazał się bowiem niewiele cięższy (593 gramy) od powerbanka z deklarowaną pięciokrotnie niższą pojemnością (518 gramów), a to przecież akumulatory stanowią największą wagę tego typu urządzeń.

Powerbank 100000 mAh i jego prawdziwe parametry

Po licznych testach okazało się, że powerbank oferuje moc nie 65 W, a 22 W. Nie ma więc mowy o efektywnym ładowaniu laptopa z tego banku energii. Za to starsze smartfony z QC 3.0 będą swobodnie ładowane z pełną mocą, jaką są w stanie przyjąć. O ile podłączymy tylko jeden do gniazda ładowania. Po sekcji urządzenia okazało się, że producent postawił na pojedynczą przetwornicę, która obsługuje maksymalną moc do 22 W. Tym samym podłączenie innego urządzenia do jednego z pozostałych gniazd USB odcina zasilanie. 

A co z pojemnością urządzenia? No cóż, ta wedle testów również okazała się wielkim oszustwem: z deklarowanych 100000 mAh według pomiarów udało się uzyskać okolice 13000 mAh, czyli zaledwie 13% obiecanej pojemności. I tutaj sekcja urządzenia pokazała, w czym leży problem: otóż w środku De-Kompozytor znalazł dwa akumulatory o zadeklarowanym napięciu 3,7 V, jednak o nieznanej pojemności, oraz zawinięta w tę samą folię ochronną, co litowe ogniwa… dachówkę ceramiczną. 

Całość brzmi niezwykle absurdalnie. Jak celnie zauważył jeden z widzów De-Kompozytora ukrywający się pod nickiem @HAL_9k:

Wyobraźcie sobie, że gdzieś w chinach ktoś przez 8h (lub dłużej) dziennie foliuje kawałki dachówek, by przypominały ogniwo litowo-jonowe.

Powerbank 100000 mAh – trudno o taki sprzęt

A przynajmniej nie jest łatwo go dostać z dwóch powodów. Po pierwsze, przy takiej pojemności i spodziewanej wadze, która powinna przekroczyć 2 kilogramy, większy sens ma dołożenie do niego przetwornicy DC/AC z wyjściem 230 V, tak aby uzyskać bank energii, którym nie tylko laptopa naładujesz, ale i lodówkę zasilisz. 

Po drugie, według regulaminu LOT-u maksymalna pojemność pojedynczego powerbanka wnoszonego na pokład nie może przekraczać 40 000 mAh, czyli 160 Wh według wyliczeń przewoźnika. Jednak i tu jest pewien haczyk, ponieważ samo wnoszenie powerbanka o pojemności przekraczającej 100 Wh wymaga złożenia dodatkowego wniosku i otrzymania stosownej zgody. Tym samym za bezpieczny limit należy uznać raczej 20000 mAh. Inni przewoźnicy mają natomiast podobne zasady. 

Dlatego też, jeśli szukacie porządnego powerbanka, to nie marnujcie pieniędzy na dziwaczne konstrukcje nieznanego producenta, który obiecuje gruszki na wierzbie. Zamiast tego sprawdźcie nasz ranking porządnych i sprawdzonych powerbanków

Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie aby samemu zmajstrować powerbank o takiej pojemności za pomocą ogniw 18650. Ewentualnie kupić taką konstrukcję zmontowaną przez innego fana niezbyt przenośnych banków energii, który z jakiegoś powodu gardzi prądem przemiennym. Nadszedł jednak już kres tego tekściora, zapraszam Was na kanał De-Kompozytora:

Źródło: YouTube

Motyw