25 lat naukowych prac poszło do piachu. Bo zamrażarka zdenerwowała woźnego

3 minuty czytania
Komentarze

Wyobraźcie sobie, że robicie coś przez większość swojego życia. Poświęcacie temu masę czasu i to nie tylko zawodowego. A następnie przychodzi ktoś i Wam to po prostu niszczy z najgłupszego możliwego powodu. Taka sytuacja miała miejsce w Instytucie Politechnicznym Rensselaer (RPI) w Nowym Jorku. A wszystko dlatego, że dźwięk zamrażalnika irytował pewnego woźnego, więc ten postanowił go po prostu odłączyć od prądu. 

Zamrażarka zdenerwowała woźnego

Nie jest to sytuacja nowa, jednak właśnie teraz wypłynęła ona na światło dzienne. Otóż 17 września pamiętnego, 2020 roku pewien uniwersytecki woźny zatrudniony przez Daigle Cleaning Systems, usłyszał alarm dźwiękowy pochodzący z zamrażarki laboratoryjnej. Co więc można zrobić, kiedy ważny, naukowy sprzęt wydaje nietypowe, irytujące dźwięki? 

  1. Poinformować kogoś o problemie.
  2. Przeczytać instrukcję na urządzeniu u postępować zgodnie z nią.
  3. Wyłączyć sprzęt z prądu i pójść sprzątać dalej.

W tym wypadku woźny postawił na opcję numer 3, następnie skończył pracę i poszedł do domu. Rzecz w tym, że w rzeczonej zamrażalce leżały schłodzone do – 80 stopni Celsjusza bardzo ważne próbki, które się tam znalazły przez 25 lat prac naukowych

Natomiast na drugi dzień temperatura wzrosła do – 25 stopni Celsujsza, co wciąż wydaje się bardzo niską temperaturą, jednak dla rzeczonych próbek stanowczo zbyt wysoką, przez co część z nich została zniszczona, a pozostałe są uszkodzone. Krótko mówiąc 25 lat pracy naukowej przepadło. 

Te wydarzenia doprowadziły do procesu sądowego, w którym RPI domaga się odszkodowania w wysokości ponad miliona dolarów od firmy sprzątającej. Uznano bowiem, że zatrudniony pracownik nie został dość dobrze przeszkolony w tym, co mu wolno robić, a czego robić nie powinien, a według biegłych wciąż nie jest świadomy tego, co zrobił. 

Woźny zniszczył przełom w fotowoltaice?

Na pierwszy rzut oka można mieć wrażenie, że nie. Zamrażarka laboratoryjna zawierała kultury bakteryjne wykorzystywane przez prof. K.V. Lakshmi w badaniach nad fotosyntezą. Nie brzmi to więc jak sposób na ulepszenie fotowoltaiki. Sęk w tym, że wedle prawników uczelni prace te miały potencjał do bycia przełomowymi w rozwoju paneli słonecznych. Same zniszczenia są natomiast szacowane na ponad milion dolarów. 

Pamiętajmy jednak, że mogło być gorzej: rzecz mogła się dziać w labolatorium pracującym nad bronią biologiczną, lub w jednej z tajnych baz atomowych. Mogliśmy więc dostać pandemię, albo wojnę nuklearną.

Źródło:  Twitter, TheGuardian

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw