Zalany telefon – co robić, aby go uratować? Jeśli chcesz, żeby przeżył, zapomnij o ryżu i suszarce

5 minut czytania
Komentarze

Elektronika nie lubi się z wodą. Ale przypadki chodzą po ludziach, więc może się zdarzyć, że telefon wypierze się w pralce, wpadnie do basenu, do wanny czy toalety, przemoknie wraz z użytkownikiem podczas gwałtownej ulewy czy wyleje się na niego kawa, piwo lub sok. Jednak kontakt z cieczą nie zawsze oznacza wyrok dla waszych elektronicznych gadżetów. Spróbujmy więc przeanalizować, dlaczego woda ma tak destrukcyjny wpływ na nasze gadżety i co zrobić w razie zalania/ zatopienia? A czego nie robić?

Dlaczego woda niszczy elektronikę?

Po pierwsze może powodować zwarcia. Chodzi przede wszystkim o to, że dzięki zawartości rozpuszczonych minerałów woda staje się elektrolitem — dobrym przewodnikiem prądu. Wylana na przykład na układ scalony może utworzyć mostek między dwoma punktami lutowniczymi, powodując połączenia elektryczne, a w konsekwencji niezamierzone zwarcie i uszkodzenie układu.

Trzeba zaznaczyć, że uszkodzenie to może nastąpić przy włączonym urządzeniu, dlatego tak ważne jest, aby zalany telefon jak najszybciej wyłączyć i nie uruchamiać go aż do zupełnego wyschnięcia. Najlepiej po zalaniu byłoby wyjąć baterię, ale obecnie większość telefonów niestety na to nie pozwala.

źródlo: pixabay

Są oczywiście smartfony, które oferują pewien stopień wodoodporności, ale najczęściej chodzi o wodę słodką — dlaczego woda słona jest gorsza dla komórek? Przede wszystkim dlatego, że — stanowiąc roztwór NaCl — jest dobrym przewodnikiem prądu, a po drugie powoduje szybszą korozję elektroniki przez sól, która pozostaje po odparowaniu. Jeszcze gorsze są słodzone płyny, które oblepiają układy scalone, a także (podobno) soki z cytrusów, gdyż kwaśny płyn wchodzi w reakcję z metalowymi częściami telefonu.

Warto dodać, że woda działa nie tylko na metal. W elektronice wykorzystywane są różne materiały, które mogą się rozpuścić lub zostać uszkodzone przez wodę, na przykład papier w papierowych kondensatorach czy tekturowe membrany głośników. Może to spowodować trwałe uszkodzenie w razie zamoczenia, niezależnie od tego, czy urządzenie było włączane czy nie.

Jak nie suszyć telefonu?

W przypadku długotrwałego zamoczenia dla elektroniki niebezpieczeństwem jest pojawienie się korozji, które niszczy elektronikę. Może ją spowodować woda, która doprowadza do rdzewienia metalu, albo minerały czy osady, które pozostają po jej wyschnięciu. Dlatego tutaj ważne jest jak najszybsze podjęcie działania — przede wszystkim wyciągniecie telefonu z wody i dokładne usunięcie śladów wilgoci — na przykład papierowym ręcznikiem albo innym materiałem, który nie pozostawi nitek — oraz pozwolenie, by wysechł w temperaturze pokojowej. Warto też wyciągnąć wszelkie szufladki i zaślepki, co umożliwi szybsze odparowanie znajdującej się w środku cieczy. 

Nie podejmujcie dodatkowych czynności, o których może słyszeliście od znajomych lub wyczytaliście w internecie. Suszenie telefonu przyspiesza korozję, a jeśli chcecie pożegnać się z urządzeniem, to najprostszą ku temu drogą będzie przetestowanie różnych internetowych mądrości. Najgorsze, co można zrobić (oprócz prób włączenia mokrego telefonu czy podłączania go do prądu lub komputera) to podejmowanie prób jego wysuszenia za pomocą mikrofalówki, grzejnika, suszarki do włosów (gorące powietrze może doprowadzić do przerwania ścieżek na układzie scalonym, odkształceń lub zniszczenia wyświetlacza), ekspozycji na słońce czy nieśmiertelnego ryżu.

Jednym z najpopularniejszych mitów związanych z osuszaniem telefonów jest umieszczenie ich w ryżu. Faktem jest to, że ryż ma właściwości higroskopijne, czyli może absorbować wilgoć. Ale nie ma szans, by poradził sobie z wilgocią wewnątrz szczelnej obudowy telefonu, a tym bardziej innymi płynami, które mogą wylać się na telefon (np. słodkie napoje, kawa, herbata i in.). Co więcej, ryżowy pył może trwale zniszczyć złącza, klawisze czy elementy audio, tj. głośniki i mikrofony. Zresztą stosowanie tej metody odradzają serwisy naprawiające smartfony oraz producenci urządzeń mobilnych. Jeśli już chcecie przyspieszyć wyschnięte telefonu, to stosujcie saszetki Silica Gel, czyli  żel krzemionkowy. To substancja osuszająca, która wiąże cząsteczki wody i chroni przed wilgocią.

Nie stosujcie też sprężonego powietrza, by pozbyć się wilgoci z portu ładowania lub złącza słuchawkowego — może to sprawić, że woda dostanie się jeszcze głębiej telefonu. Idealne warunki do suszenia telefonu to lekki przewiew i lekko podwyższona temperatura.

źródło: pexels.com

Wodoodporny czy wodoszczelny?

Producenci oferują szereg urządzeń klasy rugged i semi-rugged, które mają poradzić sobie z wodą. Ale nawet modele o standardowych obudowach mają obudowy spełniające standardy klasy IP67 czy IP68. Ale są one wodoodporne, a nie wodoszczelne. Wodoodporny oznacza, że po zanurzeniu w wodzie produkt się nie zepsuje, choć woda może dostać się do środka. Dopiero gdy produkt jest wodoszczelny, wtedy oznacza to, że jest jednocześnie odporny na działanie wody oraz że jej nie przepuszcza do wnętrza. I zazwyczaj w zapisach gwarancji producenci rozgraniczają te dwa pojęcia i odmawiają naprawy gwarancyjnej potencjalnie wodoodpornego urządzenia, do którego wnętrza dostała się woda.

Uszczelnienia wewnątrz telefonu mogą odciąć kluczowe elementy elektroniki od kontaktu z wodą, więc telefon bardzo często może całkiem długo działać. Ale nie znaczy to, że w jego wnętrzu nie postępuje korozja, która bezobjawowo niszczy telefon (zwłaszcza połączenia miedziane czy gniazdo baterii). Aż do momentu, gdy z dnia na dzień telefon po prostu padnie.

Dlatego lepiej być mądrym przed szkodą — zainwestować w model ze zwiększoną odpornością na działanie pyłu i wody oraz zainwestowanie przed wakacyjnym wyjazdem kilku złotych na wodoodporne etui.

Zdjęcie autorstwa Andrea Piacquadio z Pexels

Motyw