Recenzja Nothing Ear (2). Słuchawki tak dobre, że dźwięk schodzi na dalszy plan

9 minut czytania
Komentarze

Rynek technologiczny byłby smutniejszy, gdyby nie istnienie takich firm jak Nothing ze swoim unikalnym podejściem do tworzenia urządzeń mobilnych. Jednak nasza recenzja Nothing Ear (2) patrzy na te słuchawki pod wieloma kątami, więc czas w końcu poznać rozwój tego producenta. Tytułowe akcesorium to pierwsza propozycja z portfolio z dwójką w nazwie, a więc mówimy o nowej generacji. Czy wciąż udanej, czy też tylko dobrze wyglądającej? Przekonajmy się. Serdecznie zapraszam Was do testu Nothing Ear (2).

Zalety

  • Jedyny w swoim rodzaju wygląd
  • Rozbudowane możliwości łączności
  • Jakość dźwięku, mikrofonów i ANC, na którą nie będziesz narzekać

Wady

  • Plastikowe etui szybko staje się śliskie i łatwo się rysuje
  • Chwilowe problemy z łącznością

Recenzja Nothing Ear (2) w trzech zdaniach podsumowania

Nothing Ear (2) to przede wszystkim świetnie wyglądające słuchawki, więc jeśli ten design do Ciebie nie trafia, to… jest to po prostu dobre akcesorium. W każdym innym aspekcie oferuje jakość właściwą dla swojej klasy cenowej. Jedynie trzeba pamiętać, że przeźroczysty plastik etui szybko staje się śliski.

8,3/10
Ocena

Nothing Ear (2)

  • Zestaw 8
  • Specyfikacja techniczna 8
  • Budowa 9
  • Wrażenia z użytkowania 9
  • Jakość mikrofonów 8
  • Jakość dźwięku 8
  • Akumulator 8

Zestaw, specyfikacja techniczna i cena Nothing Ear (2)

Fot: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Nothing ma bardzo interesujące pudełka, ale wciąż pozostają one na swój sposób jednorazowe. Otwieranie polega na oderwaniu paska, bez którego wieczko nie trzyma się już pewnie opakowania. Z jednej strony szkoda, a z drugiej i tak nie będziemy często transportować pudełka, więc w rozerwanej formie nadal będzie mogło leżeć na półce.

Wewnątrz firma przewidziała wszystko, co najważniejsze w tego typu produkcie. Całość jest też w przemyślany sposób rozłożona. Dlatego na dzień dobry otrzymujemy kod QR do pobrania aplikacji Nothing X, którą obsługujemy akcesorium. W kartoniku znajdziemy makulaturę, która także w głównej mierze przekierowuje nas do materiałów cyfrowych. Idąc dalej, poznamy już słuchawki, aby pod nimi ukryte zostały w dodatkowych pudełeczkach: krótki kabel USB-C – USB-C oraz dwie pary wkładek silikonowych w różnych rozmiarach.

Fot: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Cena Nothing Ear (2) jest wyższa, ale nadal nie jest wysoka

Wszyscy podnoszą ceny wszystkiego, więc Nothing nie wyróżnia się w tym zakresie. Niemniej premierowa cena Ear (2) wynosi 699 złotych, czyli nie są to jeszcze słuchawki z najwyższej półki, ale droższe od Ear (1). Tylko z drugiej strony jest to już kwota, która pozwala wymagać.

Specyfikacja techniczna Nothing Ear (2)

  • konstrukcja: dokanałowa (dwukomorowa)
  • autorskie głośniki 11,6 mm
  • Bluetooth 5.2 (LHDC 5.0, AAC, SBC)
  • ANC (aktywna redukcja hałasu)
  • Hi-Res Audio
  • czas pracy do 36 godzin
  • bezprzewodowe ładowanie etui (lub USB-C)
  • certyfikat IP54 (słuchawki) i IP55 (etui)

Budowa i jakość wykonania Nothing Ear (2)

Fot: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Nothing ma wyróżniać się wyglądem i Ear (2) nie są tu żadnym wyjątkiem. Przeźroczysta obudowa i kontrastowe barwy wyglądają unikalnie i ewidentnie mogą się podobać. Nieco gorzej wypada jakość zastosowanych tworzyw — szczególnie w kontekście etui. O ile spasowanie jest w porządku, tak śliski plastik każdego dnia staje się jeszcze bardziej śliski. Czy to przez wycieranie, czy też przez wilgoć dłoni, po prostu trzeba uważać. Podobnie trzeba zwracać uwagę na to, że jest to materiał, który stosunkowo łatwo się rysuje, bo już po kilku dniach noszenia słuchawek w torbie pojawiły się pierwsze oznaki wojenne. I to w sumie jedyna uwaga do wykonania, którą mogę mieć.

Etui skrywa jeden klawisz do wywoływania parowania, korespondującą diodę wewnątrz i złącze USB-C do ładowania. Naturalnie na spodzie jest też umieszczona cewka indukcyjna, więc bezprzewodowe ładowanie również wchodzi w grę. Warto też docenić odporność na zachlapanie, które dotyczy zarówno etui, jak i słuchawek.

Wieczko etui blokowane jest za pomocą magnesu i nie ma większych problemów z jego odchyleniem. Nie ma też problemów ze zbyt łatwym lub samoczynnym otwieraniu się w torbie. Charakterystycznie osadzone słuchawki również bez żadnych trudności wyjmujemy i wkładamy z powrotem na swoje miejsce.

Dokanałowa konstrukcja Nothing Ear (2) została wyraźnie ulepszona względem swoich poprzedników. Teraz wkładki znacznie lepiej przylegają do uszu i są jeszcze wygodniejsze podczas użytkowania. W moim przypadku wręcz nie czułem, abym ich nosił, gdyby oczywiście nie występowało odcięcie dźwiękowe od otoczenia.

Firma rozbudowała system paneli dotykowych, które musimy ściskać, aby wywołać akcję — na zdjęciach to te srebrne wstawki po bokach. Jest to wyraźna kontynuacja tego, co już mogliście spotkać między innymi w recenzji Nothing Ear (stick), ale tym razem w nieco większym i bardziej ergonomicznym wydaniu. Polecenia rozpoznawane są błyskawiczne i otrzymujemy czytelną informację zwrotną o każdym ściśnięciu.

Fot: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Wrażenia z użytkowania Nothing Ear (2)

Fot: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Otwieramy etui i urządzenia w pobliżu od razu dostają informację o możliwości podłączenia się z Nothing Ear (2). Firma wspiera wszystkie istotne technologie szybkiego parowania, więc zarówno Google Fast Pair, jak i Microsoft Swift Pair są na pokładzie. Mega wygodne, podobnie zresztą jak wygodna jest aplikacja Nothing X. Nie jest ona przesadnie rozbudowana, ale pozwala zrobić to, co najważniejsze w tego typu akcesorium. Dlatego z dostępnych opcji pojawia się możliwość dostosowania sterowania, aktualizacja oprogramowania, test dopasowania wkładek do uszu, a także prosty equalizer i tryby ANC.

W przypadku tego ostatniego również możemy dobrać spersonalizowane ustawienia, ale lepiej polegać na tych predefiniowanych. Wynika to z faktu, że personalizacja dostosowuje działanie redukcji hałasu do aktualnych warunków, więc jak je zmienimy (np. wyjdziemy z domu), to całość traci na znaczeniu.

Jakość połączenia Nothing Ear (2) jest dobra, ale niestety jeszcze nie jest idealna. Na szczęście widać, że kolejne aktualizacje poprawiają występujące bolączki. Te sprowadzają się tak naprawdę do zrywania dźwięku w losowych momentach. Zdarzało się to bardzo rzadko, a wraz z najnowszym oprogramowaniem wręcz raz na kilkanaście godzin odsłuchu. Poza tym aspektem stabilność połączenia i zasięg wypadają bardzo dobrze. Co ważne, możemy jednocześnie podłączyć dwa urządzenia i ten aspekt jest godny pochwały.

Mikrofony gwarantują dobre ANC i poprawną jakość rozmów

Fot: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Aktywna redukcja hałasów niemalże zawsze idzie w parze z jakością mikrofonów i w tym wypadku Nothing Ear (2) wypadają… poprawnie. Podczas rozmów nasz głos jest poprawnie przekazywany i nie ma problemów ze zrozumieniem. Jest on też w miarę naturalny, aczkolwiek próby wyciszenia tła przez oprogramowanie sprawiają, że czasami też obrywa się ściszeniem nas podczas mówienia.

Tymczasem ANC wyraźnie zmniejsza hałasy z tła, ale miewa chwile, kiedy się rozleniwia i częstotliwości, które były redukowane, nagle są przepuszczane. Nie ma to za bardzo powiązania z tym, czy odtwarzamy muzykę, czy też jakie urządzenie mamy podłączone. Czyżby kolejny punkt do poprawy w aktualizacji?

Jakość dźwięku będzie w pełni wystarczająca dla większości odbiorców

Fot: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Kluczową nowością w Nothing Ear (2) względem poprzednika jest wsparcie dla kodeka LHDC 5.0, który jest w stanie dynamicznie dostosowywać przepustowość do aktualnych warunków. Niezależnie od tego recenzowane słuchawki grają bardzo dobrze, jak to przystało na tę klasę cenową. Bas jest szybki i na swój sposób mięsisty, ale nie przytłacza innych pasm. Jeśli w Nothing Ear (1) komuś czegoś brakowało, to najczęściej były to częstotliwości ze środka. Tytułowy model pod tym względem wypada znacznie lepiej. Niemniej wciąż zdarza się, że niektóre wokale są nieco zbyt cicho. Przechodząc do wysokich częstotliwości, tu jest jeszcze pole do poprawy, gdyż niektóre instrumenty (lub kobiece wokale) mogą wydawać się delikatnie piskliwe.

Akumulator Nothing Ear (2) — czas pracy i ładowania

Fot: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Wydajność akumulatorów Nothing Ear (2) jest bardzo uzależniona od tego, z którym kodekiem słuchamy muzyki. Podstawowy AAC pozwala zbliżyć się do 6 godzin, które podaje producent, ale jeśli zdecydujemy się na lepszą jakość (LHDC) i ANC, to wynik ten spada do mniej niż 4 godzin. To już nie jest rewelacyjny rezultat, ale potencjalnie wciąż do zaadresowania w aktualizacjach. Etui pozwala naładować słuchawki 5-krotnie. Samo też ładuje się do pełna przez około 2 godziny.

Recenzja Nothing Ear (2) — podsumowanie

Fot: Łukasz Pająk / Android.com.pl

Nothing Ear (2) to dobre słuchawki, ale częściowo wymagają one jeszcze dopracowania. Większość problemów na pewno uda się naprawić w aktualizacjach poza jednym, a jest to śliski i łatwo rysujący się plastik etui. Jeśli przebolejemy ten aspekt, to recenzowane akcesorium na pewno docenimy za ogólne walory dźwiękowe i funkcjonalność. Pod względem technologicznym Ear (2) są wyposażone pod korek i oczywiście nie można zapominać o unikalnym wyglądzie.

Motyw