Nothing Ear (stick) recenzja test opinia
LINKI AFILIACYJNE

Recenzja Nothing Ear (stick). Drugich takich słuchawek po prostu nie znajdziesz

9 minut czytania
Komentarze

Nothing to firma, która z natury jest inna od wszystkich. Recenzja Nothing Ear (stick) dla odmiany… także to pokazuje i potwierdza w praktyce. W końcu to kolejne niecodzienne słuchawki, ale jednocześnie sprzęt, który przy bliższym poznaniu okazuje się całkiem normalny. Otóż wyjątkowy design może iść w parze z ergonomią i ciekawymi rozwiązaniami. Serdecznie zapraszam Was do zapoznania się z naszym testem Nothing Ear (stick) i opinią na ich temat.

Zalety

  • Niepodrabialny design
  • Świetnie leżą w uszach i są przy tym lekkie
  • Długi czas pracy

Wady

  • Podstawowa funkcjonalność w aplikacji
  • Sterowanie wygodniejsze w Nothing Ear (1)

Recenzja Nothing Ear (stick) w trzech zdaniach podsumowania

Nothing po raz kolejny pokazuje, że chce się wyróżnić na rynku. Oczywiście robi to wyglądem, który jest unikalny na każdym kroku, ale nie zapomina o dobrej jakości dźwięku i ergonomii. Niemniej ogólnie rzecz biorąc, nie są to przełomowe słuchawki, ale też nie można powiedzieć, że brakuje im czegoś poważnego.

8,1/10
Ocena

Nothing Ear (stick)

  • Zestaw 8
  • Specyfikacja techniczna 8
  • Budowa 9
  • Wrażenia z użytkowania 8
  • Jakość mikrofonów 8
  • Jakość dźwięku 8
  • Akumulator 8

Zestaw, specyfikacja techniczna i cena Nothing Ear (stick)

Nothing Ear (stick) recenzja test opinia

Niecodzienność Nothing Ear (stick) zaczyna się od samego pudełka, które wygląda oryginalnie, ale też kontynuuje tradycję bycia jednorazowym opakowaniem. Otóż widoczne paski na górze i dołu należy oderwać, aby odkryć cały zestaw. Później już nie skorzystamy z tego pudełka, po prostu nie przykleimy wieczek. Wraz ze słuchawkami otrzymujemy drugie pudełko w takim samym kształcie, w którym znajdziemy niezbędne książeczki i kabel USB-C. Ten ostatni jest materiałowy i po nim również widać dbałość o szczegóły. Jego kształt jest dopasowany do całego produktu, więc wszystko jest spójne, czyli z jednej parafii.

Cena Nothing Ear (stick) jest w porządku, ale na pewno będą promocje

Nothing prowadzi dosyć specyficzną politykę cenową. Otóż Nothing Ear (stick) kosztują 559 złotych, co zdaje się relatywnie dobrą kwotą. Tylko starsze, ale wciąż wyżej notowane Nothing Ear (1) jeszcze do niedawna były tańsze i cena została podniesiona przed premierową recenzowanych słuchawek. Dlatego podejście Nothinga do cen swoich produktów jest dosyć specyficzne i najzwyczajniej w świecie można spodziewać się promocji.

Specyfikacja techniczna

  • konstrukcja douszna (TWS)
  • 12,6 mm głośniki dynamiczne
  • wykonanie membrany: PEN (polinaftalan etylenu) i PU (poliuretan)
  • Bluetooth 5.2
    • profile: RFCOMM, SPP, HFP, A2DP, AVDTP, AVCTP, AVRCP, GAVDP
    • kodeki: AAC i SBC
  • USB-C
  • wykrywanie założenia słuchawek
  • panele dotykowe na obu słuchawkach
  • Google Fast Pair, Microsoft Fast Pair
  • certyfikat IP54 (odporność na pot/zachlapanie)
  • kompatybilność: Android 5.1 i w górę + iOS 11 i w górę
  • wymiary:
    • słuchawka: 29,8 x 18,8 x 18,4 mm
    • etui: 87,1 x 29,8 x 29,8 mm
  • waga:
    • słuchawka: 4,4 g
    • etui: 46,3 g

Budowa i jakość wykonania

Nothing Ear (stick) recenzja test opinia

Jak Nothing Ear (stick) wyglądają, każdy widzi, czyli jest oryginalnie. Kształt, jak i cały design został przez firmę ujawniony na długo przed premierą, więc tu zaskoczeń nie ma. Na pewno są to jedyne w swoim rodzaju słuchawki. Nothing zaznacza, że to wygląd, który ma być unikalny, ale jednocześnie ergonomiczny i oczywiście mówimy tu zarówno o etui, jak i słuchawkach. Naturalnie całość została wykonana z tworzyw sztucznych, ale bardzo dobrej jakości. Spasowanie także jest świetne, więc z grubsza ciężko się do czegokolwiek przyczepić na tym etapie.

Kształt etui ma za zadanie ułatwiać trzymanie słuchawek w kieszeni spodni i już można spotkać mnóstwo mniej lub bardziej zabawnych sposobów uwidaczniania tego. Jednak obrotowy mechanizm, który blokowany jest magnesem w dwóch pozycjach, działa świetnie i pozwala szybko dostać się do słuchawek. Te bez problemu i szybko możemy wyjąć oraz schować. Na bocznej krawędzi znajdziemy USB-C i przycisk do wywoływania parowania zespolony ze wspomnianą blokadą. Jedyna dioda pojawia się pomiędzy słuchawkami wewnątrz etui.

Samo wnętrze jest też wyściełane etui w tworzywo, które ma przypominać papier, więc jest sporo perforacji. Po wyjęciu z pudełka całość wygląda świetnie i naprawdę może się podobać. Jednak już po tygodniu użytkowania dostało się całkiem sporo zabrudzeń do środka i osadziło na przeźroczystej obudowie. Dla chcącego nic trudnego i można próbować czyścić, ale na dłuższą metę może okazać się to uciążliwe.

Przechodząc do słuchawek, w tym zakresie Nothing nie wprowadził wielkich rewolucji w Ear (stick) względem Ear (1). Oczywiście nie mamy żadnych wkładek silikonowych i innych gumek lub usztywniaczy. Jednak design pozostał niezmieniony. Przeźroczysta obudowa z czarnym wnętrzem dominują. Do tego widać przeniesione sterowanie, które już nie obsługuje przesuwanych gestów, a bazuje na konkretnych kliknięciach. Czy to zmiana na plus? To zależy, ale ogólnie sterowanie nie wymaga długiego przyzwyczajania, a wszelkie dotknięcia są bardzo dobrze rozpoznawane i to jest najważniejsze.

Przechodząc już do samych wkładek, nie będę ukrywał, że Nothing Ear (stick) to jedne z najwygodniejszych słuchawek dousznych, z których miałem przyjemność korzystać. Są lekkie, odpowiednio wyważone, a wyprofilowanie idealnie dopasowuje się do moich uszu. Oczywiście nie u każdego tak musi być, ale muszę oddać, że Nothing sprawił, że odstawiłem na bok dokanałowe odpowiedniki i nie żałowałem tego nawet podczas spacerów.

Wrażenia z użytkowania

Nothing Ear (stick) recenzja test opinia

Przekręcamy etui i słuchawki od razu się wybudzają. Pierwsze takie przekręcenie i siłą rzeczy natychmiastowo uruchamiany jest tryb parowania. Z racji, że mamy do czynienia z kompatybilnością z technologiami Google i Microsoft Fast Pair, to wszelkie urządzenia z Androidem i Windowsem w pobliżu dają znać, że mogą szybko połączyć się z Nothing Ear (stick). To bardzo wygodne rozwiązanie.

Kolejne wywołanie parowania odbywa się poprzez przytrzymanie przycisku na obudowie etui. W zakresie łączności Nothing Ear (stick) sprawdzają się rewelacyjnie, bo zasięg i jego stabilność stoją na najwyższym poziomie. Niestety, ale na razie nie mamy możliwości podłączenia kilku urządzeń jednocześnie, więc nad tym firma może jeszcze popracować i udostępnić odpowiednią aktualizację.

Aktualizacje możemy przeprowadzić poprzez wbudowany w NothingOS system obsługi słuchawek lub poprzez aplikację Nothing X, która jest dostępna za darmo w Sklepie Play i App Store. Program ten pozwala nam też w szybki sposób sprawdzić poziom naładowania poszczególnych słuchawek oraz etui.

Do tego oczywiście otrzymujemy opcje personalizacji sterowania, czyli co ma się dziać w ramach wywołania poszczególnej liczby kliknięć na konkretnej słuchawce. W tym zakresie mam tylko jedną uwagę — nie mamy możliwości sterować głośnością, gdy korzystamy tylko z jednej słuchawki. Lewa zawsze przycisza, prawa zwiększa głośność.

Idąc dalej, nie zabrakło także equalizera, ale ten został bardzo uproszczony, bo możemy sterować tylko w trzech kierunkach/częstotliwościach w ramach trzech pozycji. Na deser możemy aktywować tryb niskiego opóźnienia i opcje wykrywania słuchawek w uszach.

Jakość mikrofonów

Jakość rozmów przez Nothing Ear (stick) nie odbiega od konkurencyjnych słuchawek. Siłą rzeczy ze względu na brak rozbudowanego systemu mikrofonów pod ANC, pełnego odcięcia od otoczenia nie jesteśmy w stanie uzyskać i też nasi rozmówcy teoretycznie nie mają wybitnego filtrowania wszelkich hałasów z tła. Niemniej Nothing stawia na technologię Clear Voice, która bazuje na trzech mikrofonach (na słuchawkę) i całość sprawdza się nieźle. Żaden z moich rozmówców nie narzekał na jakość połączenia — niezależnie od tego, czy rozmawiałem przy komputerze, na spacerze, a nawet na rowerze. W stosunku do lepszych (i dużo droższych) AirPods 3 różnice sprowadzają się głównie do reprodukcji dźwięku zbieranej przez mikrofony. Nothing Ear (stick) nie brzmią aż tak naturalnie.

Jakość dźwięku Nothing Ear (stick)

Przechodzimy do najważniejszego punktu recenzji każdego zestawu słuchawkowego i tu po raz kolejny muszę pochwalić Nothing w kontekście konstrukcji. Jak na najlepsze słuchawki douszne producenta, a nie dokanałowe, bez żadnych gumowych wkładek, tak Ear (stick) brzmią świetnie. Siłą rzeczy nie ma mowy o kompletnym odcięciu się od otoczenia, ale wygodne osadzenie słuchawek powoduje, że nawet cicho grająca muzyka skutecznie pozbędzie się mniej natarczywych dźwięków w tle. Jednocześnie pozwoli dokładniej dotrzeć poszczególnym częstotliwościom do naszych uszu, więc dopasowanie jest naprawdę ważne.

Początkowo sceptycznie patrzyłem na ubogi equalizer w aplikacji, ale okazuje się, że jest on w pełni wystarczający. Dostępne presety i ręczne ustawienia zapewne wystarczą większości użytkownikom. Co ważne, mają one faktyczny wpływ na jakość utworów, bo chociażby podbicie basu przekłada się na więcej niskich tonów, zamiast ograniczenia innych partii. Dlatego dźwięk jest czysty i pełny detali w bardzo szerokim zakresie. Mogę wręcz stwierdzić, że są to jedne z najlepszych słuchawek w swojej cenie pod względem jakości audio i to mimo obsługi tylko podstawowych kodeków Bluetooth. Z kolei maksymalne natężenie dźwięku nie powinno ograniczać żadnego użytkownika, bo pamiętajmy, że w takich słuchawkach przy wysokiej głośności muzykę słyszy także nasze otoczenie.

Akumulator — czas pracy i ładowania

Nothing Ear (stick) recenzja test opinia

Jedną z kluczowych zalet Nothing Ear (stick) względem Ear (1) jest lepsze zarządzanie energią. Oczywiście nie mamy ANC, więc więcej prądu zostaje na odtwarzanie muzyki, ale nie szukajmy przyczyny, a efektów. Otóż recenzowane słuchawki bez problemu mogą działać przez tyle, ile podaje producent, a więc całkiem długo. Dokładniej przez niecałe 7 godzin (mój rekord to 6 godzin i 38 minut) na jednym ładowaniu w etui. Najczęściej muzykę słuchałem przy około 50-60% głośności, więc wynik jest w pełni zadowalający.

Nothing Ear (stick) możemy bez problemu trzykrotnie doładować w etui, co zajmuje około 40 minut. Z kolei samo opakowanie potrzebuje nieco ponad 1,5 godziny, aby się zregenerować. Trochę szkoda, że firmie nie udało się zaimplementować indukcyjnego ładowania, ale jednak to byłoby ciężkie zadanie w takiej konstrukcji.

Recenzja Nothing Ear (stick) – podsumowanie

Nothing Ear (stick) to zdecydowanie jedne z najlepszych słuchawek dousznych w swojej cenie. Grają one bardzo równo i pod względem dźwięku stanowią jedną z najbardziej kompletnych propozycji. Naturalnie względem nieco droższych Ear (1) nie zaoferują izolacji od otoczenia i indukcyjnego ładowania. Jednak wyjątkowe etui i właśnie douszna konstrukcja także stanowią swego rodzaju wyróżnik, który warto rozważyć.

Motyw