twisters recenzja filmu 2024
LINKI AFILIACYJNE

Twisters to film, który zdmuchnął konkurencję. Takich blockbustersów już nie robią

6 minut czytania
Komentarze

Trzymajcie się mocno swoich krzeseł, bo ten film może was solidnie przewiać. Można już oglądać film Twisters z Daisy Edgar-Jones i Glenem Powellem. Czy okaże się on królem blockbustersów 2024 roku z tornadem pozytywnych opinii?

Twisters: opis fabuły filmu

twisters recenzja film glen powell daisy edgar jones
Fot. materiały prasowe dystrybutora

Twisters nie jest typowym sequelem filmu Twister, jakiego można się było spodziewać. To nie jest tania próba zarobienia na nostalgii. Zresztą, o jakiej nostalgii mówimy? Twister, choć był przebojem kasowym, szybko przefrunął przez światowe kina i nie przebił się za bardzo do świadomości masowego widza w późniejszym okresie. To nie jest film, który stał się klasykiem, zresztą i recenzje miał mieszane. Całość z poprzednim filmem łączą w sumie podobny tytuł i ogólna tematyka „łowców tornad”. Poza tym poznajemy tu nowe postaci, bez żadnego powiązania fabularnego z poprzednikiem.

Daisy Edgar–Jones wciela się w Kate Cooper, która należy do zespołu badawczego mającego na celu ujarzmienie tornada. Ich eksperyment kończy się tragicznie, wszyscy, poza Kate i jej kolegą Javim, zostają porwani przez tornado na pewną śmierć.

Pięć lat później Kate pracuje w dziale pogodowym nowojorskiej stacji telewizyjnej i wtedy po latach odzywa się do niej Javi, który proponuje wzięcie udziału w nowym eksperymencie. Ten ma pomóc w pełni zbadać fenomen tornad i uratować życia. Kate niechętnie, ale zgadza się ostatecznie wziąć udział w ekspedycji. Po drodze spotyka także szalonego łowcę, a wręcz „ujeżdżacza”, tornad i popularnego YouTubera w jednym, Tylera Owensa (Glen Powell).

Twisters: Glen Powell = tornado charyzmy

twisters film glen powell
Fot. materiały prasowe dystrybutora

Jeśli Twisters był dla Glena Powella ostatecznym sprawdzianem z tego, jak wielką gwiazdą na dużym ekranie może on być, to zdał ten test celująco. Jego charyzma dosłownie rozsadza ekran. Posiada on typ urody gościa, który z łatwością mógłby wcielać się w „przystojnych dupków”, i jego postać w Twisters początkowo jawi się jako takowa, ale bardzo szybko potrafi on zmienić nasze podejście o 180 stopni.

Na razie nie widziałem z jego strony kreacji wybitnej, ale za każdym razem udaje mu się przemycić z papieru na ekran postaci, które wydają się realne, wielowymiarowe, uciekające od stereotypów. To właściwie podsumowuje jego kreację w Twisters.

Przeczytaj także: Aktor z Top Gun: Maverick może uratować Hollywood. Glen Powell wniesie sporo dobrego.

Wielkim talentem Powella jest to, że nawet gdy gra on pierwsze skrzypce (albo zręcznie zaczyna dominować na ekranie nawet w roli drugoplanowej), to nie pozostawia w cieniu reszty obsady, wręcz kiedy trzeba, daje im pole do licznych popisów. W Twisters mógłby spokojnie przyćmić pozostałych aktorów, bo jego postać jest szalona, ekstrawertyczna, głośna itd. Jednak gdy trzeba, odsuwa się na bok i daje kolegom i koleżankom z planu miejsce. Szczególnie gdy jedną z koleżanek jest Daisy Edgar–Jones.

Jej rola Kate w Twisters to nie jest nic wielkiego, ale jestem sobie w stanie wyobrazić wiele sposobów, w których inna aktorka wypadłaby o wiele gorzej. Kate to postać z jednej strony stonowana, głównie przez dramatyczne wydarzenia z przeszłości, ale też ogarnięta pasją.

Z jednej strony silna i odważna, z drugiej wrażliwa i niepróbująca być twardą i bardziej męską od mężczyzn. To po prostu zwykła dziewczyna, która znalazła swoje miejsce w świecie i jednocześnie walcząca ze swoją traumą. Jak na kino rozrywkowe jest to postać odświeżająco ciekawa.

Zwiastun filmu.

Twisters: tornada, które się widzi i słyszy

Jednak nie bohaterowie są tym, co przyciągnie was do kina na film o tornadach, prawda? Na szczęście w Twisters będzie ich wystarczająca liczba, także fanom kina katastroficznego i efektownych ujęć na szerokich planach ten film powinien szczególnie przypaść do gustu. Szczególnie jeśli pamiętają i lubią pierwszą odsłonę. Aczkolwiek znajomość Twistera jest tu absolutnie opcjonalna, co jest wręcz genialnym w swojej prostocie zabiegiem twórców. Szczególnie, że, jak pisałem wcześniej, Twister nie obrósł żadnym popkulturowym kultem.

Film jest widowiskowy oraz posiada znakomite efekty, nie tylko wizualne, ale i dźwiękowe. Z tego względu, jeśli macie możliwość absolutnie zalecam seans w IMAX. Na dobrą sprawę tornada w Twisters to taki zamiennik rekinów czy innych czyhających na życie ludzkie stworów fikcyjnych bądź realnych. I Twisters najbardziej błyszczy w tych scenach, w których wichury są niedaleko, ale jeszcze oddalone o pewien dystans.

Wtedy pojawia się znakomite napięcie, dreszczyk emocji i całość ogląda się jak dobry thriller. Potem, gdy już tornado uderza, zostaje tylko element wizualnego spektaklu, który też robi dobrze swoją robotę.

Przeczytaj także: Recenzja Mars Express. Świat, który nadejdzie. Jeden z najlepszych filmów science fiction ostatnich lat.

Całość ogląda się szalenie przyjemnie. Twisters sprawia wrażenie filmu, który spokojnie mógłby mieć premierę parę lat po oryginale i jest to w tym przypadku komplement. Przez ostatnie lata wydawało się, że Hollywood z jakiegoś powodu przestało umieć (albo chcieć) tworzyć staroszkolne widowiska nie licząc filmów superbohaterskich.

W tym przypadku wszystkie klasyczne składniki są na miejscu. Nie jest to film tworzony dla żadnej konkretnej grupy ludzi – to kino dla wszystkich, którzy są tylko zainteresowani takim seansem. Na tle tego, co można było oglądać przez ostatnie ponad 5 lat Twisters to przyjemna bryza świeżości.

Film pod żadnym względem nie wprowadza niczego, czego byście już wcześniej nie widzieli. A jednak nie nuży, bo jak zawsze tajemnica tkwi w scenariuszu. Ten nawet dla tego typu produkcji musi mieć ręce i nogi. Kolejnym elementem sukcesu jest zaś dobry casting.

Twisters: ocena filmu

twisters recenzja film glen powell daisy edgar jones 2024
Fot. materiały prasowe dystrybutora

Oglądając Twisters miałem przyjemne poczucie podróży w czasie jakieś 20 lat wstecz. To dokładnie ten typ kina rozrywkowego, którego mi przez ostatnie lata tak brakowało. Pewnie, gdyby nie fakt, że obecna sytuacja w kinie hollywoodzkim jest dość kiepska film Twisters nie wyróżniałby się aż tak pozytywnie, no ale takie mamy czasy. Jednak bez względu na okoliczności, to tak czy inaczej byłby nadzwyczaj udany blockbuster, w typie tych, które Hollywood dostarczało nam kiedyś kilka, a nawet kilkanaście razy w obrębie sezonu letniego i zimowego.

Nie jest to arcydzieło rozrywki. Nie jest to film przesadnie mądry, ale nie taki miał być, a i pierwszy Twister nie należał do dzieł wybitnych. Uchodzi on przecież raczej za filmowe guilty pleasure niż blockbustery na poziomie tych, które dostarczał np. Steven Spielberg. I do podobnej kategorii należy zaliczyć i Twisters, choć, moim zdaniem, nowa część jest nawet lepsza od oryginału.

Sympatyczne, żywe postaci, świetna reżyseria, angażujące sceny dramatyczne umiejętnie przeplatane widowiskowymi sekwencjami z tornadami, brawurowe tempo – czegóż chcieć więcej od kina rozrywkowego?

Film obejrzany dzięki uprzejmości Cinema City Sadyba.

Ogólna ocena

6/10

Zdjęcie otwierające: materiały prasowe dystrybutora

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw