niepoprawne polityczne kontrowersyjne seriale
LINKI AFILIACYJNE

Niegrzeczne, niepoprawne polityczne i bezkompromisowe seriale dla fanów The Boys i nie tylko

7 minut czytania
Komentarze

Jeśli, podobnie jak, poprawność polityczną uważacie za formę nowoczesnej, przypudrowanej cenzury oraz jesteście fanami The Boys, to z pewnością spodoba się wam poniższy ranking. Znajdziecie tu najciekawsze seriale, które nie są ograniczane i stawiają na artystyczną swobodę wypowiedzi, nie przejmując się za bardzo tym, że po drodze urażą czyjeś uczucia.

Niegrzeczne seriale. Banshee

Niegrzeczne seriale, a wśród nich Banshee
Fot. materiały prasowe dystrybutora

Zacznę od serialu, którego fani The Boys mogą nie znać, a powinni. W dużej mierze ze względu na to, że zagrał w nim Anthony Starr, czyli Homelander i to właśnie dzięki Banshee zyskał popularność i tym samym angaż w The Boys. Banshee to serial akcji, ale należy nadmienić, że jest to szalony serial akcji. Pełen nieoczekiwanych zwrotów akcji i równie nieoczekiwanych scen akcji, które są nie tylko szalenie efektowne, ale też nadzwyczaj brutalne. Plus właściwie w każdym odcinku przyjdzie nam oglądać co najmniej jedną gorącą scenę łóżkową, bo w sumie czemu by nie.

Happy!

Happy! to, niestety, niezbyt znany szerokiej publiczności szalony serial, który z pewnością oglądałby pasjami sam Homelander, choć może i nawet on uznałby, że to za dużo. Bo choć sam tytuł na to nie wskazuje, Happy! jest serialem po prostu szalonym. Jego bohaterem jest były gliniarz, który dorabia sobie jako… płatny zabójca. Cudem uchodząc z życiem po ataku serca, zaczyna widzieć przed oczami… małego niebieskiego jednorożca. Razem wyruszają w krucjatę przeciwko złu i występkowi, mierząc się między innymi z wyzwoloną obyczajowo sektą czy kosmitami. W sumie standardowe czynności wykonywane przez każdego, komu przed oczami fruwa mały kucyk przypominający Smerfa, prawda? Serial można obejrzeć na Netflix.

Sukcesja

sukcesja serial hbo
fot. materiały prasowe dystrybutora

Nie tylko superbohaterami i wyimaginowanymi zwierzętami człowiek żyje, także, jeśli szukacie serii w duchu bliźniaczej do The Boys, ale o wiele bardziej osadzonej w rzeczywistości oraz poważniejszym gatunku, to Sukcesja powinna nasycić wasze potrzeby. O ile oczywiście do tej pory jeszcze tego serialu nie oglądaliście. Mamy tu do czynienia ze swoistą czarną komedią, satyrą i szekspirowskim dramatem w jednym. Opartym na fenomenalnym scenariuszu oraz ostrych jak brzytwa i szalenie błyskotliwych dialogach, które nie uznają żadnych tematów tabu.

Przeczytaj także: Nowy sezon The Boys trzyma poziom, ale są też złe wiadomości.

Świat według Bundych

Fragment serialu.

Niezniszczalna klasyka. Domyślam się, że skoro dla generacji Z tak niewinna rzecz, jak Przyjaciele, potrafi być kontrowersyjna i budzić oburzenie, to Świat według Bundych przyprawiłby Zetki o natychmiastowy zawał.

Formuła sitcomu realizowanego z udziałem publiczności została tu dopracowana do perfekcji, ale i tak wszyscy wiemy, że sukces tej serii to przede wszystkim genialne dialogi, które do dziś się nie zestarzały. A genialne były dlatego, że twórcy nie byli niczym skrępowani, tym bardziej że od samego początku ich serial był mieszanką satyry na „typową” amerykańską rodzinę oraz współczesną wersją mitu o Syzyfie w ujęciu komediowym.

Ten serial był tak bardzo niepoprawny politycznie, jak to tylko możliwe. Był jednocześnie seksistowski oraz antyseksistowski, (na każdy przytyk Ala Bundy’ego względem żony czy otyłych klientek sklepu z butami, w którym pracował, musiał spodziewać się on równie mocnej odpowiedzi). Oczywiście znajdziecie tu także niemało żartów zahaczających o homofobię, ale też pamiętajmy, że główny bohater, Al Bundy, to mizantrop, który nie szczędzi obelg względem swojej własnej rodziny (i vice versa). Oglądamy seriale o seryjnych mordercach z gotowością na to, że ich czyny nie są zgodne z naszymi, więc w taki sam sposób powinniśmy podchodzić do seksizmu i homofobii ukazanej w tej serii.  Słowny ping-pong między każdą postacią do dziś nie ma sobie równych. Serial obejrzycie w Polsat Box Go.

Harley Quinn

Jeśli lubicie The Boys, to jest spora szansa, że lubicie też produkcje o superbohaterach. Nawet jeśli uważacie, że wyrośliście z oglądania kreskówek, to polecam uwadze serial Harley Quinn. O ile DC nie ma szczęścia do aktorskich filmów kinowych, tak w animacjach absolutnie rządzą. A seria o Harley to jedna z najlepszych, która wyszła z tego studia od lat. Tym, co sprawia, że ​​Harley Quinn jest dobrą rekomendacją dla fanów The Boys, to fakt, że serial ten jest wyjątkowo rynsztokowy, pełen wulgaryzmów oraz humoru (i to udanego) na poziomie meta. Oczywiście nie jest on aż tak bezkompromisowy, jak The Boys, bo jednak DC stara się dbać o swój wizerunek, ale i tak znajdziecie tu dużo mięska.

South Park

Najciekawsze fragmenty serialu.

W dzisiejszych czasach South Park nie ma już takiej siły rażenia jak kiedyś. Głównie dlatego, że świat wokół nas na tyle oszalał, iż to, co przedstawiali nam w serialu jego twórcy, wydaje się coraz mniej absurdalne i interesujące. No i swoje trzy grosze wtrącił też internet oraz social media, gdzie znajdziemy całą masę hejtu, obrażania, wyśmiewania, czasem na poziomie, często jednak totalnie bezdusznego i bezmyślnego.

Przeczytaj także: Disney+ rozsyła ważny e-mail. Z pewnością was rozwścieczy.

Niemniej jednak seriale takie jak South Park są nam nadal potrzebne. Internet sprawił, że żyjemy w swoich własnych bańkach, przekonani o swojej racji, więc istnienie porcji rozrywki, która wyrwie nas na chwilę ze strefy komfortu, skonfrontuje z naszymi słabszymi stronami i da do myślenia (jednocześnie szalenie bawiąc), ma funkcję wręcz terapeutyczną. A, jak dobrze wiemy, South Park absolutnie jedzie po bandzie, nawet dziś w czasach cancel culture, ideologii woke i poprawności politycznej, która toleruje o wiele mniej niż przed laty. Jednak South Park nie obraża bezmyślnie, zawsze na koniec odcinka twórcy serwują nam morał danej historii i potrafią wskazać plusy i minusy każdej postawy. A to jest wręcz bezcenne.

Ren i Stimpy

fot. materiały prasowe dystrybutora

Ta kreskówka, raczej nieznana szeroko, na pierwszy rzut oka może nie wydawać się zbyt alarmująca. W końcu to show wyprodukowany przez stację Nickelodeon (w Polsce można go było oglądać w MTV). Jednakże Ren i Stimpy był bardzo wywrotowy i często daleki od przyjaznej dzieciom bajki. To wręcz seria, której dzieci nie powinny w ogóle oglądać. Zawiera zaskakującą ilość aluzji damsko-męskich, sporadyczną niepokojącą przemoc i przerażające obrazy, a niektóre odcinki potrafiły wkraczać na dość ekstremalne tory. Wydaje mi się, że dziś serial ten nie jest dostępny w żadnej abonamentowej usłudze streamingowej, natomiast można go znaleźć na YouTube.

Peacemaker

Jest wielce prawdopodobnym, że to sukces The Boys sprawił, iż Peacemaker ujrzał światło dzienne. Ta seria od speca w dziedzinie czarnej komedii, Jamesa Gunna, nie jest może tak wielowarstwowa i tym samym ambitna jak The Boys. Nie znajdziecie tu raczej żadnego drugiego dna, żadnego pola do interpretacji, żadnej ukrytej inteligentnej satyry. Peacemaker to po prostu czysta rozrywka, aczkolwiek nad wyraz brutalna, także, jeśli szukacie serii w klimacie podobnej do The Boys, Peacemaker jest raczej dobrym wyborem.

Barry

Barry zaczyna się wprawdzie jako trochę stonowana mieszanka dramatu i komedii, ale z sezonu na sezon idzie coraz bardziej w stronę szalonej, nieprzewidywalnej, ekscytującej oraz momentami nadzwyczaj brutalnej opowieści. Tytułowy bohater jest zabójcą na zlecenie, który postanawia zmienić swoje życie i odnajduje nowy sens, uczęszczając na zajęcia z aktorstwa. Pierwsze odcinki Barry’ego to niewinne wprowadzenie do naprawdę ostrej jazdy bez trzymanki.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Netflix / materiały prasowe

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw