fundacja najlepsze seriale apple tv

Apple TV+ wyprzedza HBO Max, Netflix i Disney+ o kilka długości. Mam na to solidne dowody

14 minut czytania
Komentarze

Niegdysiejszy król seriali telewizyjnych, czyli HBO, musi oddać koronę jednemu ze swoich konkurentów. W ostatnich latach Apple TV+ stał się absolutnym liderem. Przynajmniej jeśli chodzi o jakość produkowanych serii. Poniżej znajdziecie uzasadnienie tej opinii.

Czym Apple TV+ wygrywa z konkurencją?

rozdzielenie najlepsze seriale apple tv+
Kadr z serialu Rozdzielenie. Fot. Materiały prasowe/ Apple TV+

Oglądam seriale z różnych platform, także mam ogólny ogląd na to, jak obecnie kształtuje się oferta wszystkich serwisów. I jasne jest, że praktycznie na każdej platformie można znaleźć coś ciekawego albo wręcz znakomitego.

Sęk w tym, jak bardzo trzeba pogrzebać, by się do nich dogrzebać i jak dużo można ich znaleźć w danym serwisie. I tak naprawdę to jest moje główne kryterium.

Jeszcze do niedawna HBO było totalnym liderem pod tym względem. Przez ponad 20 lat każdy ich kolejny nowy serial można było oglądać w ciemno i praktycznie zawsze okazywał się co najmniej dobry, a często był wręcz wybitny.

Z czasem zaczęła mu rosnąć konkurencja w postaci AMC, ale jednak była ona cały czas na pozycji za plecami HBO. Potem pojawiły się serwisy streamingowe i one też dużo namieszały na rynku.

stamtąd from serial tv
Stamtąd to jeden z dobrych seriali dostępnych na HBO. Fot. HBO / materiały prasowe

Cokolwiek by nie mówić o Netfliksie i jakości ichniejszych filmów, to seriali na wysokim poziomie można tam znaleźć względnie dużo. Jednak dużo jest też tych, które rozczarowują swoim poziomem, także w ich przypadku mamy do czynienia trochę z loterią.

Czasem są w stanie zaskoczyć nas poziomem adaptacji anime jak One Piece, ale wcześniej (i później) psują to wrażenie robiąc takie nieudane twory, jak Cowboy Bebop czy Awatar: Ostatni władca wiatru.

Netflix produkuje wszystkiego tak dużo, ewidentnie odwołując się do filozofii pracy fabryki, że fizycznie nie ma możliwości, by cały czas serwis ten dostarczał nam dobre seriale. Choć wśród nowości na Netflix co chwila jakieś produkcje się przecież pojawiają.

Konkurencja Apple TV+ jest silna

Kadr z The Boys od Amazon Prime Video. Trzech mężczyzn stoi obok samochodu na tle ceglanego budynku.
Kadr z serialu The Boys. Fot. Amazon Prime / materiały prasowe

Amazon Prime Video produkuje mniej, ale chwilami zdaje mi się, że ich podejście jest podobne. Bo i u nich można znaleźć coraz więcej seriali, z tym że ich jakość nie jest stabilna.

Co więcej, Amazon od kilku lat odważnie zabiera się za tworzenie serii opartych na znanych markach i jest to obecnie ich wyróżnik na tle konkurencji.

Mamy tam przecież i Jacka Reachera, opartą na popularnej serii książek serię The Expanse, bazujące na komiksach Invincible, The Boys czy spin–off The Boys, czyli Gen-V i seriale bazujące na tak popularnych książkach, jak Koło czasu czy Władca Pierścieni. Ostatnio do tego grona dołączyła także adaptacja gry wideo Fallout.

Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że Amazon świadomie pozycjonuje siebie w bezpiecznym środku mainstreamu. Nie znajdziecie tam wielu bardzo złych seriali, ale też nie traficie na wiele serii wybitnych czy bardziej ambitnych, bardziej dramatycznych czy komediowych, ale szytych pod widza.

Amazon Prime Video celuje w dużej mierze w świadomy fandom znanych marek, jest obecnie serialowym ekwiwalentem hollywoodzkiego studia, które specjalizuje się w blockbusterach.

Gdzie obejrzeć Fallout. Kobieta w futurystycznym stroju stoi w opuszczonym pomieszczeniu wypełnionym piaskiem z zawieszoną bronią na przedramieniu.
Ella Purnell jako Lucy w serialu Fallout. Fot. Amazon / materiały prasowe

Niemała część ich blockbusterów serialowych jest bardzo udana, to jedne z lepszych produkcji rozrywkowych ostatnich lat, z pewnością lepsze niż wszystko, co robi obecnie Disney+. Jeśli jednak szukamy czegoś więcej niż blockbustery, to czy znajdziemy to na Amazonie? Na pewno nie w takiej liczbie jak w innych serwisach.

Różnorodność to klucz

Kadr z serialu Szogun dostępnego na Disney+. Mężczyzna w bogato zdobionym azjatyckim hełmie patrzy w dal z poważnym wyrazem twarzy, w tle rozmyte światło ognia.
Kadr z serialu Szogun. Fot. Kurt Iswarienko / FX / materiały prasowe

Przy wszystkich wadach Netfliksa, zaletą tego serwisu jest to, że jesteśmy tam w stanie, raz łatwiej, raz trudniej, znaleźć coś dla każdego i różnorodne serie. Jeśli nie chcemy oglądać serialu akcji albo sci-fi, a nie mamy też ochoty na superbohaterów i sensację, to znajdziemy tam sporo serii kostiumowych, świetnych dramatów, parę niezłych komedii itp. I to z całego świata.

Z całego tego grona i tak najsłabiej wypada Disney+, którego właściwie nie ma jak porównywać do reszty. Prawda, ostatnio pojawił się tam znakomity Szogun, który może okazać się najlepszym serialem 2024 roku, ale co z tego skoro serwis ten nie oferuje nic równie dobrego. Szczególnie dla osób nieinteresujących się produkcjami Marvela czy serią Star Wars.

W ostatnich latach, szczególnie od momentu pojawienia się usługi HBO Max (a obecnie już Max), HBO wyraźnie traci na jakości. Oczywiście nadal jest w absolutnej czołówce i co jakiś czas dostarcza nam świetne serie (ostatnio choćby Sukcesję czy The Last of Us albo Barry). Ma to jednak miejsce coraz rzadziej.

Mężczyzna i dziewczyna za ścianą z cegły, otoczeni roślinnością, z widocznym napięciem na twarzach. Serial The Last of Us - kadr z produkcji
Kadr z The Last of Us. Fot. HBO / materiały prasowe

Straciłem jednak poczucie, że do każdej nowej produkcji HBO mogę siąść bez zastanowienia. Czy mówimy o zupełnie nowym serialu, jak chociażby fatalny Idol, czy o kontynuacjach starszych, jak nowy Detektyw czy drugi sezon Tokyo Vice, które mnie rozczarowały i szybko o nich zapomniałem. Pod tym względem HBO/Max zaczyna mi obecnie przypominać Netfliksa.

Przeczytaj także: Nowy sezon Yellowstone niebawem w streamingu. Podano termin.

Apple TV+ na ratunek

Apple TV premiery
Fot. Apple / zrzut ekranu

I w tym miejscu pojawia się Apple TV+ ze swoją ofertą, która przez kilka ostatnich lat pięknie się rozwinęła. Z Apple znów mam poczucie, że mogę oglądać w ciemno i serial będzie co najmniej dobry, a do tego szalenie wciągający.

Do tego znajdziemy tam masę różnorodności (dramaty, akcja, horrory, sci-fi, komedia, rzeczy poważne i rozrywkowe) oraz spory zestaw nowych, oryginalnych seriali, bez nadmiernego polegania wyłącznie na kontynuacjach znanych produkcji.

Oczywiście każdy ma swój gust, a Apple TV+ może idealnie trafia obecnie w moje gusta i oczekiwania. Polecam jednak przyjrzenie się dokładnie ofercie Apple TV+, bo, podobnie jak ja może znajdziecie w niej serialowe El Dorado.

Poniżej znajdziecie więc moje konkretne dowody na to, że w Apple TV+ są obecnie najlepsze, a na pewno najciekawsze, seriale.

Najlepsze seriale na Apple TV+

Sugar

Trailer serialu Sugar.

Zacznę od najnowszego serialu na platformie (w chwili publikacji tego tekstu). Sugar to przykład, że nie znając aktorów ani fabuły możemy zacząć oglądać i czeka nas coś ciekawego, dobrego oraz przy okazji nie do końca przewidywalnego.

Sugar opowiada o prywatnym detektywie, który próbuje rozwikłać zagadkę zniknięcia młodej dziewczyny, wnuczki wpływowego producenta w Hollywood. Całość w większości przynależy do gatunku neo-noir, wyraźnie inspirując się klasykami z lat 40. i 50. Ciekawe są m.in. kilkusekundowe fragmenty prawdziwych filmów noir z tej epoki, zaszyte między kadrami tej serii.

Jednak też na końcu odcinka szóstego pojawia się fabularny twist, który nie tylko jest na swój sposób szalony i nieoczekiwany, ale też zmienia po części przynależność gatunkową tej produkcji.

Jest to jeden z najbardziej zaskakujących zwrotów akcji, jakie widziałem w serialach co najmniej na przestrzeni ostatniej dekady. I nawet jeśli ów twist nie przypadnie wam do gustu, to sam fakt, że ktoś podjął się takiej próby wyjścia poza schematy, jest warte uwagi.

Najlepsze jest to, że na dobrą sprawę nawet bez tego zabiegu Sugar sam w sobie jest po prostu wciągającą historią. Nie jest to najlepszy serial dekady, ale jest co najmniej warty uwagi.

Silos

Zapowiedź serialu Silos.

Przyznaję, po tym serialu spodziewałem się nieco więcej, gdyż była to przez chwilę najgłośniejsza produkcja na świecie. Silos nie okazał się powalający na łopatki, ale mimo tego jego seans uznaję za bardzo udany.

Rebecca Ferguson wciela się tu w inżyniera, zamieszkującego ogromny podziemny silos wraz z tysiącami innych ludzi. Dlaczego? Bowiem zewnętrzny świat nie nadaje się już do życia.

Kiedy jednak zaczyna ona zadawać pytania na temat pochodzenia silosu i tego, co wydarzyło się na powierzchni, potężne siły starają się utrzymać historię tego miejsca w tajemnicy. Mamy tu więc ciekawą intrygę, spisek mający na celu utrzymywać społeczeństwo w niewiedzy i pod kontrolą, zagadkę kryminalną, dramat, thriller. Naprawdę udana propozycja rozrywkowa na wysokim poziomie.

The Morning Show

Trailer serialu The Morning Show.

Zapomnijcie o Przyjaciołach, to w The Morning Show Jennifer Aniston serwuje nam najlepszą kreację w swojej karierze. Co więcej, serial dla Apple TV+ dokonuje rzeczy niemal niemożliwej, a konkretnie sprawia, że pałamy nienawiścią do Steve’a Carella.

Oprócz tego mamy tu fenomenalnie zagraną i znakomicie rozpisaną (autorem jest Aaron Sorkin, to gwarancja jakości) opowieść o realiach pracy w mediach i ogólnie we współczesnych korporacjach. Sprawnie zahacza też o wiele aktualnych obecnie tematów.

Servant

Zapowiedź serialowego horroru.

Serialowych horrorów nadal nie mamy za dużo, więc Servant ma szansę wypełnić ciągle istniejącą lukę. Szczególnie, że jest to dzieło, którego showrunnerem jest M. Night Shyamalan.

Seria opowiada o zamożnym małżeństwie, które próbuje przezwyciężyć stratę dziecka za pomocą… lalki udającej ich zmarłe dziecko. Gdy w ich domu pojawia się zatrudniona przez nich opiekunka, okazuje się, że lalka „zamieniła” się w prawdziwe dziecko…

A to dopiero początek tajemnic i licznych zwrotów akcji. Servant to rzecz, która szczególnie przypadnie do gustu wszystkim fanatykom Dziecka Rosemary.

Pachinko

Zwiastun serialu historycznego.

Pachinko to pełna rozmachu historycznego saga opowiadająca o czterech pokoleniach koreańskiej rodziny imigrantów i decyzjach, które podejmują, szukając lepszego życia dla siebie i ich potomstwa.

Serial wyciska łzy, jest przejmujący i umiejętnie nakreślony. To typ slow burn, a więc rozwija się powolnie, natomiast w bardzo satysfakcjonujący sposób. Dla wielbicieli dramatów jest to nie lada kąsek.

Lśniące dziewczyny

Zapowiedź serialu łączącego kryminał z science fiction.

Ta seria w ciekawy sposób odświeżyła gatunek kryminałów, dodając do niego element sci-fi, a konkretnie podróży w czasie oraz teorie multiwersum. Sprawiają one, że zagadka kryminalna jest o wiele ciekawsza niż zwykle, bo chodzi tu nie o to, kto zabija, ale jak i dlaczego.

Jedynym, acz poważnym, minusem jest niestety finałowy odcinek, wyraźnie pośpieszony oraz niewyjaśniający do końca paru kluczowych kwestii (a wątpię, że powstanie sezon drugi). Mimo tego polecam Lśniące dziewczyny, bo przez siedem odcinków jest to naprawdę świetna rzecz.

For All Mankind

Trailer serialu For All Mankind.

Na ten moment powstały cztery sezony For All Mankind dla Apple TV+, skłamałbym, gdybym stwierdził, że seria ta cały czas trzyma bardzo wysoki poziom, ale nadal mamy tu do czynienia z jednym z najciekawszych seriali ostatnich lat. No i jego dwa pierwsze sezony to produkcje bliskie doskonałości. Po nich robi się gorzej, choć ciągle można znaleźć w tej serii coś wartego uwagi.

Najbardziej podoba mi się w nim świetne wymieszanie dramatu z alternatywną historią i wątkami science fiction oraz fakt, że w każdym sezonie przenosimy się do kolejnej dekady, a więc możemy obserwować zarówno jak zmieniają się postacie oraz jak kształtuje się alternatywna historia po tym, gdy Sowieci jako pierwsi lądują na Księżycu, a wyścig kosmiczny między mocarstwami się nigdy nie zakończył.

Siłą tej serii są też jej bohaterowie, ich osobowości, problemy, ambicje – to oni sprawiają, że chce się ten serial śledzić w kolejnych sezonach.

Fundacja

Trailer serialu Fundacja.

Niemała część widowni może nie lubić tego serialu, bo nie ma on zbyt dużo wspólnego z literackim pierwowzorem poza ogólnym punktem wyjścia i niektórymi bohaterami. Mnie to kompletnie nie przeszkadzało, a wręcz pomogło w polubieniu serialowej Fundacji, która wzięła motyw fabularny oryginału i poszła z nim w swoim kierunku.

Wciągająca fabuła, ciekawe koncepcje, świetnie zarysowane postaci, znakomita obsada, warstwa wizualna, która imponuje i zachwyca jednocześnie. Do tego wspaniałe kostiumy, scenografia, muzyka, kreacje aktorskie oraz parę bardzo udanych zwrotów akcji. Na ten moment Fundacja to dla mnie najlepszy serial science fiction na rynku i w ogóle jeden z lepszych w tym gatunku.

Kulawe konie

Trailer Kulawych koni.

Ta mroczna i komiczna zarazem opowieść szpiegowska oparta jest na powieści Micka Herrona z 2010 roku. Seria przedstawia Gary’ego Oldmana w roli mizantropijnego szefa, który jest zmuszony wziąć pod swoje skrzydła zhańbionego agenta Jacka Lowdena.

Jednak jego zespół odmieńców – czyli tytułowych Kulawych koni – w końcu znajduje się w bardziej emocjonującej sytuacji, gdy nowy rekrut odkrywa prawicowo–nacjonalistyczny spisek, który może obciążyć jego byłych kolegów.

Sam Gary Oldman jest wystarczającym powodem, by obejrzeć ten serial, choć powodów znalazłoby się znacznie więcej. Jeśli całe życie szukaliście serialowej mikstury The Office z Jamesem Bondem, to właśnie ją znaleźliście i to na Apple TV+.

Władcy przestworzy

Zapowiedź Władcy przestworzy.

Steven Spielberg i Tom Hanks, ponownie jako producenci, powrócili do tematyki II wojny światowej. Tym razem wznoszą się w przestworza, aby opowiedzieć historię jednostki lotniczej wykonującej misje nad nazistowskimi Niemcami.

Całość odznacza się kinową warstwą formalną, świetnymi kreacjami aktorskimi (w obsadzie m.in. Austin Butler i Barry Keoghan), wciągającym scenariuszem. Nie jest to może poziom Kompanii Braci, ale nie każdy serial musi być od razu w Top 10 wszech czasów. Nie zmienia to faktu, że Władcy przestworzy to dzieło znakomite.

Czarny ptak

Trailer serialu Czarny ptak.

Czarny ptak to bez dwóch zdań jeden z moich ulubionych (tym samym najlepszych) seriali ostatnich pięciu lat. Taron Egerton gra w nim Jamesa Keene’a, handlarza narkotyków, który otrzymuje szansę na odzyskanie wolności. Musi jednak trafić do więzienia o zaostrzonym rygorze dla obłąkanych przestępców, aby wymusić przyznanie się do winy od podejrzanego o seryjne morderstwo.

Domniemany zabójca, czyli Larry Hall – fenomenalnie grany przez Paula Waltera Hausera – jest uważany przez lokalną policję za fanatyka i istnieje duże prawdopodobieństwo, że jego wyrok skazujący zostanie odrzucony w wyniku apelacji. Oznacza to, że Keane musi działać szybko.

Całość to porażające studium zła oraz człowieka, który zostaje wysłany na swoją własną odyseję do jądra ciemności i musi w nim jakoś przetrwać. Aktorsko i fabularnie jest to mistrzowska produkcja.

Rozdzielenie

Rozdzielenie to serial, który warto obejrzeć.

Na koniec zostawiłem jak dla mnie najlepszy serial na Apple TV+. Rozdzielenie, koncentruje się na tajemniczej firmie biotechnologicznej, która oferuje swoim pracownikom genialne rozwiązanie odwiecznego poszukiwania przez ludzkość równowagi między pracą a życiem prywatnym: procedura medyczna, która całkowicie oddziela wspomnienia o życiu domowym i zawodowym.

W serialu gra Adam Scott z Parks and Recreation w roli trybiku w machinie, który zaczyna kwestionować cały proces. Całość jest intrygującą mieszanką satyry na współczesną miejsce pracy, kryzysów egzystencjalnych i spisków psychologicznych, którą ogląda się z narastającą z odcinka na odcinek fascynacją.

Seria od początku do finału znakomicie się rozwija, stopniuje odkrywanie tajemnic i szalenie wciąga. Przez strajki w Hollywood produkcja sezonu drugiego natrafiła na pewne perturbacje, ale liczę, że w końcu zobaczymy kontynuację i będzie co najmniej tak samo dobra jak sezon pierwszy.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Apple / materiały prasowe

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw