Plakat promujący film Madame Web z sześcioma twarzami kobiet rozdzielonymi czerwono-białymi przekłającymi się liniami, sugerujący różne tożsamości lub alter ego jednej postaci.

Madame Web to dowód, że pieniądze wysłały kino superbohaterskie na śmietnik [OPINIA]

4 minuty czytania
Komentarze

Madame Web, czyli najnowsza produkcja ze stajni Sony i Marvela, może okazać się największą porażką finansową tego roku. Nie jest to zbyt wielkim zaskoczeniem, a już na pewno nie dla osób, które film widziały. Cała reszta mogła nawet o nim nie słyszeć, ponieważ kampania marketingowa produkcji była tak skromna, że aż dziwne. Kino superbohaterskie jest w odwrocie i winić za to możemy… pieniądze.

Madame Web to finansowa porażka

Bohaterki filmu Madame Web - Cztery kobiety idące chodnikiem w mieście, zaniepokojone lub zaskoczone, ubrane w codzienne ubrania, w tle taksówka i miejska zabudowa.
Fot. Sony, materiały prasowe

Spider-Man to postać, którą zna chyba każdy i to nawet w sytuacji, kiedy w życiu nie trzymał w ręku żadnego komiksu. Jest kilka takich bohaterów, którzy szturmem wdarli się do popkultury. Marvel ma Iron Mana, Kapitana Amerykę czy Thora, a DC Batmana oraz Supermana. Można powiedzieć, że to tacy bohaterowie, którzy zawsze wzbudzają emocje. Niekoniecznie przekłada się to na duże zarobki dla wytwórni filmowych, ale o filmach z nimi jest po prostu głośno.

Teraz niech głośno przyznają się ci, którzy wiedzieli, kim jest Madame Web, a raczej Cassandra Webb? Zapewne rękę podniesie garstka osób i nie ma w tym nic dziwnego. Sony sięgnęło po postać, którą ma po prostu w swoim katalogu i próbowano wykrzesać z niej cokolwiek, by zarobić na fali popularności Człowieka Pająka. Podobnie było przy okazji Venoma, który może i zarobił sensowne pieniądze dla wytwórni (pierwsza część ponad 850 milionów dolarów, druga ponad 500 milionów), to fanom komiksów do gustu nie przypadł. Podobnie jak Morbius zarabiający niecałe 170 milionów dolarów. Budżety tych produkcji wynosiły średnio około 100 milionów dolarów, więc tylko Venom na siebie zarobił.

Madame Web kosztowała około 80 milionów dolarów, a w weekend otwarcia film zarobił niecałe 18 milionów dolarów. Wprawdzie tytuł mógłby jeszcze się „odkuć”, ale został zupełnie pogrzebany przez recenzje. 13% na Rotten Tomatoes od krytyków to solidne ostrzeżenie przed tym, by wybierać się do kina. Wydano niebotyczne pieniądze na produkcję filmu, którego później nie reklamowano, a na dodatek do jego stworzenia wybrano ludzi odpowiedzialnych za poprzednią finansową porażkę, czyli Morbiusa.

Studia sięgają po bohaterów, a potem ich zmieniają

Antagonista z filmu Madame Web - Postać w kostiumie przypominającym pająka stoi na tle miejskiej nocnej sceny z bilbordem Calvin Klein w tle.
Antagonista z filmu Madame Web.
Fot. Sony, materiały prasowe

Cassandra Webb została powołana do życia przez pisarza Denny’ego O’Neila i artystę Johna Romitę Jr., a na kartach komiksów po raz pierwszy pojawiła się w latach 80. ubiegłego wieku. Zazwyczaj przedstawiana była jako starsza, schorowana kobieta, którą przy życiu podtrzymywał system wyglądający jak pajęczyna. Była też niewidoma, częściowo sparaliżowana przez swoją chorobę, ale posiadała zdolności telepatyczne. Trudno byłoby przedstawić ją jako główną bohaterkę filmu akcji, ponieważ widzowie nie mieliby możliwości się z nią utożsamiać. Na pewno nie w takim stopniu, jak z młodą kobietą, która musi radzić sobie z trudami dnia codziennego.

Zmiana bohaterki jest jeszcze do wybronienia, bo i wiele było komiksowych wersji Webb, to już niestety scenariuszowo film zawiódł na każdej linii. Fani komiksów od razu mogli spisać Madame Web na straty, a reszta widowni odpuściła sobie tytuł z bohaterką, której po prostu nie znają. Podobny los może czekać Kravena, którego premierę przesunięto z 2023 roku na późny sierpień 2024.

Chęć szybkiego zarobku na fanach komiksów i popularności kina superbohaterskiego odwraca się przeciwko dużym studiom. Doświadczył tego Disney z Marvels, a teraz Sony z Madam Web, a wcześniej Morbiusem. Takie rozmienianie się na drobne i licznie, że za którymś razem w końcu się uda, jest po prostu błędem. Lepiej postawić na bohaterów, których widownia masowa faktycznie chce oglądać. I przede wszystkim przyłożyć się do scenariusza, ponieważ ładne obrazki już nie wystarczają. Tych mamy wystarczająco wśród nowości na Netflix. Od kina wymaga się jednak trochę więcej.

Źródło: opracowanie własne / Box Office Mojo. Zdjęcie otwierające: Sony, materiały prasowe

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw