Avatar: Ostatni Władca Wiatru. Chłopiec w pomarańczowej szacie z symbolem strzałki na głowie trzyma laskę bojową w dynamicznej pozie.

Avatar: Ostatni Władca Wiatru jednak nie jest katastrofą? Jeden zwiastun odmienił nastawienie fanów

3 minuty czytania
Komentarze

Avatar: Ostatni Władca Wiatru (nie mylić z serią filmów o niebieskich stworzeniach) to wyprodukowana przez Netflixa adaptacja kultowej kreskówki Avatar: Legenda Aanga. Oryginalna animacja ukazywała się na antenie telewizji Nickelodeon przez cztery lata (2005-2008) i dziś jest niewątpliwie jedną z najbardziej kultowych animacji dla osób, które urodziły się na przełomie wieków.

Poprzedni tekst poświęciłem wypowiedziom twórców adaptacji, które wyraźnie zwiastują, iż Netflix zrujnuje Avatara tak, jak zrobił to z Wiedźminem. Ten materiał skupi się na zaskakująco pozytywnych oczekiwaniach i przewidywaniach fanów oryginalnej kreskówki, którzy wypowiedzieli się w mediach społecznościowych.

Avatar: Ostatni Władca Wiatru — szczegóły premiery serialu na Netflix

Aang, główny bohater serialu Avatar: Ostatni Władca Wiatru. Osoba przebrana za mnicha w tradycyjnych azjatyckich szatach, ze zgolonymi włosami, siedzi na kamieniu w pozycji kontemplacyjnej, z zamkniętymi oczami, w tle niewyraźny obraz wielkiego kota. Obok siedzącej postaci znajduje się drewniana rękojeść miecza wbitego w ziemię.
Aang, ostatni mag powietrza, główny bohater serialu Avatar: Ostatni Władca Wiatru. Fot. Netflix / Nickelodeon / IMDb

Tutaj należy przypomnieć, że serial Avatar: Ostatni Władca Wiatru zadebiutuje na platformie Netflix już 22 lutego 2024 r., najprawdopodobniej o godz. 9:00 (tak, by zgrać się z północą w zachodnim regionie Stanów Zjednoczonych). Serial będzie składać się z 8 odcinków, które pokryją Księgę Wody, pierwsze 20 odcinków z oryginalnej animacji, wypuszczonej na początku 2005 roku.

Największe obawy fanów kreskówki zostały rozwiane jednym zwiastunem

Finałowy zwiastun serialu Avatar: Ostatni Władca Wiatru.

Celowo zamieszczam powyżej finałowy zwiastun przygód z Księgi Wody, ponieważ wygląda na to, że ten materiał przywrócił fanom sporo wiary w dzieło Netflixa, a zasięgnąłem do komentarzy na subreddicie kreskówki, czyli najbardziej newralgicznym miejscu.

Ten zwiastun był fenomenalny. Łzy mi poleciały przez ten emocjonalny ładunek nostalgii. Oryginał to niesamowity serial i jestem tak szczęśliwy, że wersja aktorska zapowiada się tak dobrze!

Użytkownik krustykrab2193, wypowiedź na portalu Reddit
Dwóch mężczyzn w tradycyjnych azjatyckich strojach stoją w lesie, starszy z nich ma długą brodę i wyraz twarzy sugerujący zaniepokojenie, młodszy patrzy w dal z poważnym wyrazem twarzy. Postacie Iroh i Zuko z serialu Avatar: Ostatni Władca Wiatru
Iroh i Zuko, jedne z głównych postaci serialu Avatar: Ostatni Władca Wiatru. Fot. Netflix / Nickelodeon / IMDb

Fani chwalą przede wszystkim grę aktorską postaci ukazanych w trailerze, rozszerzenie roli postaci epizodycznych w serialu, ale też i odpowiednią siłę i wydźwięk efektów specjalnych.

Aang po przemianie w Avatara wygląda w tym zwiastunie równie potężnie, jeśli nie potężniej, niż w serii animowanej. Kyoshi (dop. red. jedna z poprzednich Avatarów) również prezentują się niesamowicie. Nie mogę się doczekać!

Użytkownik mapleer, wypowiedź na portalu Reddit

Rozsądniejsze głosy zauważają, że adaptacja nie będzie miała tak wielkiej siły jak oryginał, ale ten przecież nigdzie nie zniknie.

Kadr z bizonami prezentuje się wspaniale, wskakuję do tego pociągu. Adaptacja nigdy nie zastąpi oryginału pod kątem osiągnięć, ale wygląda na to, że przynajmniej będzie wierna pierwowzorowi.

Użytkownik Naiko32, wypowiedź na portalu Reddit

Tak pozytywne nastawienie oczywiście cieszy, dlatego też najbardziej zachęcam do obejrzenia serialu na Netflix i wyrobienia własnej opinii. Dyskusja wokół produkcji będzie znacząco bardziej merytoryczna, jeśli wszyscy wyrobimy sobie opinię poprzez miły (lub nie) wieczór z adaptacją kreskówki znanej z Nickelodeon.

Zdjęcie otwierające: Netflix / Nickelodeon / IMDb

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

    Motyw