Mortal Kombat 1
LINKI AFILIACYJNE

Recenzja gry Mortal Kombat 1. Godny początek nowej ery

10 minut czytania
Komentarze

Mortal Kombat 1 nie sprawiło, że znów poczułem się jak nastolatek grający w Mortal Kombat 9 (2011), ale nie jest też taką abominacją, jak najmniej popularne spin-offy z czasów PS1. Najbardziej zaskoczył mnie fakt, że to niezwykle udany reboot, który opowiada prostą, ale i angażującą historię. Trudno jednak tego nie oczekiwać, gdy mówimy o ekipie tak doświadczonej, jak ta z NetherRealm Studios. I wszystko byłoby wspaniale, gdyby nie nieudolne sposoby na monetyzację tak kompetytywnej bijatyki.

Zalety

  • główna opowieść to najmocniejszy punkt gry. Wysokiej jakość przerywniki filmowe opowiadają spójną historię, a grywalne przerywniki sprawiają, że łatwo zżyć się z większością bohaterów dostępnych w tytule
  • fantastyczny motion-capture każdej z postaci w grze
  • bardzo łatwo nauczyć się podstawowych kombinacji tak, by grać efektywnie, a zarazem efektownie
  • niezwykła brutalność animacji Fatal Blow oraz kultowych Fatality
  • w końcu postawiono na żywsze kolory, najbardziej w kontekście umieszczonych w grze lokacji
  • system odblokowywania nagród dla postaci, który mądrze wymusza rotację bohaterów w pozostałych trybach

Wady

  • tryb Inwazji wygląda jak zrobiony tylko po to, by wymusić istnienie sklepu z mikropłatnościami i sezonowej zawartości
  • uproszczona krypta w postaci studni z losowaniem przedmiotów
  • Shang Tsung zablokowany za zamówieniem przedpremierowym lub późniejszą płatnością 36 złotych — słabo
  • system Kameo to raczej urocza sztuczka, a nie rzeczywista zmiana w grze
  • bardzo mi brakuje trzech kultowych postaci z serii: Jax Briggs, Sonya Blade oraz Jade

Mortal Kombat 1 – Podsumowanie

Mortal Kombat 1 zaskoczył mnie przede wszystkim wysoką jakością głównej opowieści, która solidnie wsysa na te 6-7 godzin. Gra zrobiła coś wyjątkowego i pomimo fabularnych zawiłości poprzednich odsłon, stworzyła prostą historię z kilkunastoma wyrazistymi postaciami. Oprócz tego, to wspaniała, efekciarska i łatwa do opanowania bijatyka, niestety zjadana przez korporacyjne poszukiwania wiecznego zysku.

8/10
Ocena

Mortal Kombat 1 [PS5]

  • Grywalność 8
  • Oprawa A/V 8
  • Klimat 8
  • Warstwa techniczna 8

Mortal Kombat 1 wprowadza nowe zasady, bo i ma nowego boga

Trudno nazwać Mortal Kombat 1 całkowitym restartem, ponieważ wydarzenia gry bezpośrednio nawiązują do tego, co wydarzyło się w Mortal Kombat 11: Aftermath. Po tym jak Liu Kang pokonał Shang Tsunga i zaczął dzierżyć moc Strażnika Czasu, nasz bohater postanowił rozpocząć wszystko od zera, startując z całkowicie nową linią czasową.

Aby zapewnić jednak bezpieczeństwo dwóm wymiarom, Liu Kang pozbawił w swojej rzeczywistości złych mocy Shang Tsunga oraz Quan-Chi, czyniąc z nich zwykłych, prostych ludzi. Jednocześnie, aby zapewnić balans mocy między Ziemią a Pozaświatem, tytułowy turniej jest organizowany w nieco łagodniejszej wersji, by zademonstrować moce najwybitniejszych wojowników z obydwóch wymiarów.

Dlatego też mamy bardzo mocne zmiany w charakterach postaci, pomimo zachowania ich standardowych zdolności. Przykładowo, niegdyś bóg piorunów, Raiden jest teraz prostym chłopkiem ze wsi, a Johnny Cage to podstarzała i zadłużona wersja znanej starszym graczom gwiazdy Hollywood. Sprytne zabiegi narracyjne sprawiają jednak, że postacie dalej używają swoich ikonicznych mocy, przez co nie wyglądają jak gorsze wersje bohaterów poprzednich gier.

Można wręcz powiedzieć, że dzieje się coś odwrotnego. Przez te 6-7 godzin wątku fabularnego mamy okazję zobaczyć początek historii większości kultowych bohaterów, powracających w Mortal Kombat 1, z pewnymi modyfikacjami. Bardzo mi się podoba fakt, że tytuł daje sobie dużo czasu na odsłonięcie głównej intrygi, a sam turniej jest oczywiście przykrywką dla wydarzeń o znacznie większej wadze.

Główna opowieść Mortal Kombat 1 została podzielona na 15 rozdziałów, z których 14 gramy zupełnie różnymi postaciami, bez możliwości wyboru. Ten zabieg zdecydowanie spodobał mi się najbardziej. Nie dość, że gracz dostaje porządną chwilę aby poznać się z każdym z wojowników (pod względem fabuły i rozgrywki), to efektem końcowym jest sytuacja, w której ok. 16 bohaterów ma swoje konkretne miejsce w uniwersum, silne powiązania z pozostałymi osobami, własne aspiracje, obawy, a nawet jasny status pod kątem kontynuacji lub dodatków fabularnych.

Przyznam szczerze, że z wątkiem głównym w Mortal Kombat 1 bawiłem się fantastycznie. Nie tylko za sprawą powyższej konstrukcji, ale też kapitalnej oprawy audiowizualnej. Jak widzicie powyżej, twarze i kostiumy bohaterów zostały przygotowane niesamowicie. Niby na klasyczny sznyt, ale bardzo nowocześnie.

Wydaje mi się również, że od czasów Mortal Kombat 9 to najbardziej żywa odsłona pod kątem zastosowanej kolorystyki. Lokacje są niezwykle barwne, pozbawione tej irytującej sepii z poprzednich gier NetherRealm Studios. Łatwo przez to poczuć tę świeżość, jaką rzeczywiście wprowadza nowa era Liu Kanga. Pod kątem rozgrywki jednak — na całe szczęście — to dalej stare, dobre Mortal Kombat.

Rezydencja Johnny’ego Cage’a to zdecydowanie moje TOP 3 lokacji w Mortal Kombat 1 (fot. Szymon Baliński / android.com.pl)

Mortal Kombat 1 zachwyca sposobami, na które można przelewać krew

Największą „rewolucją” w systemie walki Mortal Kombat 1 jest system Kameo. Używam cudzysłowu, ponieważ mechanizm ten pojawiał się np. w bijatykach z serii Naruto: Ultimate Ninja Storm. Patent jest banalny. Oprócz postaci, którą będziemy walczyć, wybieramy sobie dodatkowego, niegrywalnego pomagiera. Podczas pojedynku, wciskając przycisk R1 (grałem na PlayStation 5), możemy przywołać tę postać na pojedynczy atak. Kameo może też nam pomóc blokować ataki, ale i samo w sobie ma kilka unikalnych kombinacji, które wywołujemy R1 i dowolnym kierunkiem.

Czy mechanizm Kameo wnosi wiele do zabawy? No tak średnio bym powiedział. To raczej kolejny efekciarski atak z paskiem ładowania, który możemy zastosować między następnymi kombosami. System ten irytuje mnie za to w innych sposób. Tacy Jax Briggs i Sonya Blade są w nim dostępni, ale możemy o nich zapomnieć jako o grywalnych postaciach w Mortal Kombat 1. Choć absolutnie nie mam zastrzeżeń do obecnej galerii grywalnych wojowników, brakuje mi kilku — wydawać się mogło — kultowych dla serii bohaterów. Znając jednak obecny model wydawania bijatyk, wejść tu może płatne rozszerzenie, za które posiadacze gry bardzo chętnie zapłacą.

Podstawowy roster postaci w Mortal Kombat 1. Havik jest odblokowywany za ukończenie wątku fabularnego, a za Shang-Tsunga trzeba zapłacić 36 złotych. Słabo, panie Warner Bros. Games (fot. Szymon Baliński / android.com.pl)

Poza tym jednak, bardzo po staremu. Podobnie jak poprzednie odsłony, Mortal Kombat 1 oferuje system walki, który nie nagradza losowego naparzania w przyciski. Wręcz przeciwnie, w przypadku każdej z postaci, łatwo nauczyć się kilku prostych kombinacji, które czynią walkę efektowną i efektywną zarazem. Grając główny wątek fabularny, często gościłem w liście ruchów i wyszukiwałem najprostszych kombosów. Ale też dzięki temu, mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że te 4-5 postaci mam już opanowane na solidnie-casualowym poziomie.

No i oczywiście, czym byłby Mortal Kombat 1 bez brutalnych Fatality, czyli kombinacji kończących pojedynek. Tu bez zaskoczeń jest efekciarsko, ale jedna pozytywna uwaga. Na początek każda z postaci ma dostępne dwa Fatality, nowoczesne i klasyczne. Aby odblokować ich więcej, należy zwiększać poziom zaangażowania bohatera, poprzez używanie ich w rozgrywce. Bardzo mi się podoba, że ten swoisty „battle-pass” zawiera również tak istotne nagrody jak Brutality, a nie tylko kosmetykę, której nie lubię wykorzystywać, szanując oryginalne projekty i wizję autorów gry. Szkoda tylko, że poza warstwą fabularną, pozostałe tryby rozgrywki są dość miałkie w swojej realizacji.

Mortal Kombat 1 niepotrzebnie bawi się w sezonową zawartość

Wieże o różnym stopniu trudności to oczywiście klasyka, tego nie mogło zabraknąć w Mortal Kombat 1. Największą nowością jest jednak Inwazja, czyli sezonowe historie o bohaterach serii, którzy zakłócają linię czasową utworzoną przez Liu Kanga. Podobnie jak niegdyś w trybie Krypty, tu również poruszamy się bohaterem po liniowej mapie, zawierającej od czasu do czasu jakieś rozwidlenia.

Patent polega na odbywaniu kolejnych walk z przeciwnikami, które stosują liczne modyfikatory. A to nad wojownikami lata jakiś ptak strzelający ogniem. A to nagle Kenshi może używać lodowych zdolności Sub-Zero. Teraz z kolei czeka nas zręcznościowa sekcja, w której musimy przeskakiwać nad pociskami. Ot taka głupkowata zabawa, gdzie recykling zawartości jest ostry i to nowe mechaniki ulepszeń mają zatrzymać gracza na dłużej. Muszę jednak przyznać, samouczkowe wykorzystanie rezydencji Johnny’ego Cage’a było jednak bardzo pomysłowe, szczególnie iż można ją sobie zwiedzić w całości z komentarzem jej posiadacza.

Bo i niestety, to oczywiście zmierza do masy zbędnej, sezonowej treści, którą NetherRealm Studios planuje wypuszczać by utrzymać zainteresowanie grą. Jeżeli tylko obok tego pojawi się duży dodatek fabularny, nie mam nic przeciwko. Szkoda tylko, że oczywiście w grze jest obecna waluta premium, za którą można kupować specjalne paczki przedmiotów dla postaci.

Cennik waluty premium w Mortal Kombat 1 (fot. Szymon Baliński / android.com.pl)

Plus jest taki, że przynajmniej i tę zawartość „premium” można losować za monety zdobywane za zwykłą rozgrywkę. Odblokowanie wszystkiego jednak zapowiada się na spory grind i jeżeli nie walczycie kompetytywnie po sieci lub w grupie znajomych, nie jestem pewien czy zawartości w grze wystarczy na to, by nie znudzić się walkami, zanim odblokujemy wszystkie interesujące fanty.

Mortal Kombat 1
Pakiet „Mroczna Sindel” kosztuje 600 smoczych kryształów, czyli nieco więcej niż podstawowe 500 kryszatów za 22,50 złotych (fot. Szymon Baliński / android.com.pl)

Czy to jednak w ogóle jest potrzebne, żeby czerpać pełnię przyjemności z Mortal Kombat 1? Absolutnie nie. NetherRealm Studios poraz kolejny udowadnia, że wie jak robić świetne bijatyki z zaskakująco dobrą warstwą fabularną. Jednego jestem pewien – ze swoim ogromnym bałaganem, Tekken 8 ma sporą poprzeczkę do przeskoczenia.

Mortal Kombat 1 na PlayStation 5 wygląda fantastycznie, działa w sztywniutkich 60 kl./s, a do tego utrzymuje w moim sercu tron najlepszej nowoczesnej bijatyki, niezmiennie od Mortal Kombat 9 z PlayStation 3. Owszem, brakuje mi kilku postaci do pełni szczęścia, ale czekają nas jeszcze dodatki – może po postaciach z popkultury (Homelander, Peacemaker, Omniman, a w postać Nitary wcieliła się już sama Megan Fox) znajdzie się miejsce i dla mojej ulubionej Jade.

Jeżeli uwielbiacie sagę Mortal Kombat, to pewnie grę macie już na dyskach twardych. Dla pozostałch? Dawno nie było już tak świetnego momentu, aby wskoczyć w to wspaniałe, brutalnie krwawe uniwersum. Tylko błagam, nie kupujcie wersji na Nintendo Switch!

Gra ukazała się również na komputerach PC i konsolach PlayStation 5 oraz Xbox Series X. Jej premiera miała miejsce 19 września 2023 r. Pudełkowe wydanie zostało wycenione na 319 złotych.

AKTUALIZACJA 19.09.2023 – dodanie informacji o cenie Shang-Tsunga.

Grę otrzymaliśmy od CENEGA. Dostawca nie miał wpływu na treść materiału — prezentowana opinia jest niezależnym i subiektywnym poglądem autora tekstu. Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw