Osoba z teatralnym makijażem przedstawiająca demoniczny wygląd z rozwartymi ustami pokazującymi ostre zęby, mająca czerwoną skórę z czarnymi i niebieskimi akcentami oraz dzikie czarne oczy, na tle oświetlonym czerwoną poświatą.
LINKI AFILIACYJNE

Naznaczony: Czerwone drzwi – recenzja horroru. Patrick Wilson wyreżyserował straszny film

4 minuty czytania
Komentarze

Kolejna odsłona cyklu „Naznaczony” zawitała do kin. Co ciekawe jest to też debiut reżyserski Patricka Wilsona. Jak wypadła nowa część popularnego horroru?

Naznaczony: Czerwone drzwi – opis fabuły filmu

Naznaczony czerwone drzwi Patrick Wilson horror

Akcja filmu „Naznaczony: Czerwone drzwi” rozgrywa się dekadę po wydarzeniach z poprzedniej odsłony serii. Josh Lambert (Patrick Wilson) wyrusza w podróż, aby towarzyszyć swojemu dorosłemu synowi, Daltonowi (Ty Simpkins), udającemu się na prestiżowe studia na Wschodnim Wybrzeżu. To, co powinno być radosną okazją, szybko zamienia się we wstrząsający koszmar, gdyż stłumione demony z przeszłości powracają, grożąc zniszczeniem ich nowo odkrytego poczucia normalności.

Naznaczony: Czerwone drzwi – horror lata 2023?

„Naznaczony: Czerwone drzwi” nie ma zbyt wielkiej konkurencji w kinach tego lata jeśli chodzi o horrory, także film ten ma spore szanse stać się sukcesem finansowym, tym bardziej, że dzisiejsze horrory kosztują naprawdę małe pieniądze. Dodatkowo „Naznaczony: Czerwone drzwi” może się spodobać ze względu na to, że stanowi swoiste domknięcie historii rodziny Lambertów, czym szczególnie będą zainteresowani fani serii „Naznaczony”, którzy zdążyli się już zaangażować, także emocjonalnie, w tę opowieść.

Na dobrą sprawę większą część czasu trwania „Naznaczony: Czerwone drzwi” koncentruje się głównie na relacji Josha i Daltona, czyli ojca i syna, a zwłaszcza na samym Daltonie. Film ten najbardziej „błyszczy”, gdy opowiada o tym, jak zakopywanie wspomnień o bolesnych wydarzeniach z przeszłości może skutkować tylko większymi trudnościami na drodze, pokazując nam, że trzeba radzić sobie ze swoimi problemami, stawiać im czoła, a nie po prostu pozwalać odejść. Czuć też, że ten aspekt tej historii najbardziej przyciągnął Patricka Wilsona do wyreżyserowania filmu. Nie będę jednak ukrywać, że wątek ten, nie został jakoś wyjątkowo przejmująco i zajmująco opowiedziany. Niestety, chwilami całość potrafi solidnie… znużyć. A tu już mi się pierwsza lampka ostrzegawcza zapala, bo nuda jest głównym grzechem każdego horroru. Nie pomaga też to, że wątki poruszane w tym filmie są zwyczajnie płytkie i dość wtórne, skupiając się bardziej historii Daltona ujętej w formie dramatu dla nastolatków, wraz z obowiązkową sekwencją imprezy bractwa.

Przeczytaj także: Największe klapy science-fiction – TOP10 tytułów, których nie chcesz obejrzeć.

Patrick Wilson o wiele lepiej spisał się w roli skonfliktowanego ojca w pierwszych dwóch filmach „Naznaczonego”. W dodatku w tej części jest on w większości zredukowany do drugorzędnej roli. Jego potencjalnie fascynująca postać, od próby naprawienia zerwanej relacji z Daltonem, po ponowne odkrycie mrocznej prawdy kryjącej się za jego ukrytą pamięcią, nie robi ostatecznie wielkiego wrażenia i czuć to zmarnowany potencjał.

Jeśli chodzi o elementy czysto horrorowe, to „Naznaczony: Czerwone drzwi” oferuje nam typowe sceny „jump scare”, jakie już od dekad pojawiają się w mainstreamowych horrorach. Jeśli wasz próg odporności na nie jest mały, to pewnie uda się wam przeżyć jakieś większe emocje na tym seansie. Jeśli jednak widzieliście parę horrorów w życiu, to film Wilsona niczym was nie zaskoczy, ani nie przestraszy. Także formalnie warsztat Wilsona jako reżysera pozostawia wiele do życzenia. Oczywiście to jego debiut, więc nie wypada być nadmiernie surowym, ale porównując z poprzednimi częściami serii, „Naznaczony: Czerwone drzwi” wypada zdecydowanie słabiej i daje poczucie obcowania z czymś mniej dopracowanym wizualnie i mniej interesującym.

Przeczytaj także: Netflix znów chce ci utrudnić życie. Blokują konta części Polaków.

Naznaczony: Czerwone drzwi – opinia o filmie

Naznaczony czerwone drzwi horror recenzja filmu 2023

„Naznaczony: Czerwone drzwi” to dość dziwny film na debiut reżyserski znanego aktora. Jako kolejna część serii nie uniknie porównań z poprzednikami, a trudno Wilsona zestawiać z takim Jamesem Wanem, który niejeden horror w życiu zrobił. Ale nawet wycinając z tego równania poprzednie części serii, nowa odsłona „Naznaczonego” raczej rozczarowuje, niż zachwyca. Nie jest to może bezwzględnie zły horror, bywały o wiele gorsze, natomiast plasuje się on raczej w średnich rejestrach i zdecydowanie częściej mnie nudził, niż jakkolwiek straszył. Jak na pożegnanie z rodziną Lambertów jest poprawnie, ale chciałoby się czegoś więcej.

Ogólna ocena

5/10

A dla miłośników gatunku przygotowaliśmy zestawienie, gdzie znajdziecie najciekawsze horrory 2023, które warto obejrzeć lub na nie czekać.

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw