Recenzja A Plague Tale: Requiem – brud, szczury i miłość, czyli Amicia i Hugo wracają

7 minut czytania
Komentarze

A Plague Tale: Requiem to bezpośrednia kontynuacja A Plague Tale: Innocence z 2019 roku. Dobrze więc znać poprzednią odsłonę, by odkryć wszystkie smaczki tej najnowszej. Nie jest to jednak w pełni konieczne do tego, by dobrze bawić się podczas rozgrywki, choć biorąc pod uwagę ilość krwi, brudu i szczurów, trudno mówić tutaj o dobrej zabawie. Nowe A Plague Tale jest historią zdecydowanie dla dojrzalszych graczy, ponieważ twórcy postanowili nie przebierać w środkach, by pokazać, jak wyglądało życie w XIV-wiecznej Francji.

Zalety

  • Więcej swobody i większe lokacja
  • Ciekawie prowadzona fabuła
  • Sterowanie hordą szczurów to coś wyjątkowego
  • Grafika i udźwiękowienie na naprawdę wysokim poziomie

Wady

  • Korytarzowość produkcji potrafi czasem zmęczyć
  • Okazjonalne chrupnięcia
  • Mimo ulepszeń, większość czasu robimy dokładnie to samo, co w pierwszej części

Recenzja A Plague Tale: Requiem w trzech zdaniach podsumowania

A Plague Tale: Requiem to taka kontynuacja, jakiej mogliśmy oczekiwać. Więcej przestrzeni, więcej możliwości, ale ten sam klimat. Idealna na kilka jesiennych wieczorów.

7,5/10
  • Grafika 7
  • Udźwiękowienie 8
  • Fabuła 7
  • Przyjemność z rozgrywki 8

Recenzja A Plague Tale: Requiem na PS5 – słów kilka o fabule

A Plague Tale: Requiem PS5 recenzja

Pierwsza część serii od studia Asobo okazała się dużym hitem, choć z początku nic tego nie zapowiadało. Opowieść o rodzeństwie, które zostaje rzucone w sam środek plagi szczurów, a Inkwizycja siedzi im na karku, potrafiła wciągnąć, szczególnie te osoby, które lubią skradanki. Wciągająca historia, niepodrabialny klimat i grafika, która była zaskakująco dobra, jak tytuł stworzony przez relatywnie niewielkie studio. Sukces pierwszej części sprawił, że gracze mieli spore wymagania odnośnie kontynuacji i muszę przyznać, że sam oczekiwałem na ten tytuł z pewną obawą. Zapowiedzi wyglądały świetnie, ale pierwsza część mimo swojego wyjątkowego klimatu, potrafiła razić liniowością. I choć gry liniowe nie są niczym złym, to w Innocence bardzo mocno rzucało się to w oczy. Requiem dalej jest liniową skradanką/grą akcji, ale nie jest to już tak drażniące, jak w przypadku pierwszej części. Do tego zaraz wrócę, a teraz pora powiedzieć, o co w ogóle chodzi w A Plague Tale: Requiem.

Warto uprzedzić, że w dalszej części tekstu pojawią się spoilery odnośnie tego, co mogliśmy znać już z dalszych części Innocence. Jak to na bezpośrednie kontynuacje przystało, A Plague Tale: Requiem rozpoczyna się tam, gdzie poprzednia część się zakończyła. Tak mniej więcej. Dalej głównymi bohaterami są Amicia i Hugo, choć przez część gry przyjdzie nam poruszać się w różnych konfiguracjach. Rodzeństwo szuka lekarstwa na Skazę, która powoli zabija Hugo, a pomóc ma im w tym tajemniczy Zakon. Pojawią się znani z pierwszej części bohaterowie, ale także i zupełne nowe postaci, które w tej wędrówce będą pomagać. Skaza staje się coraz większą przeszkodą, a moce Hugo sprawiają, że rodzeństwo nigdzie nie może czuć się bezpiecznie, a na dodatek wojsko dalej na nich poluje.

A Plague Tale: Requiem PS5 recenzja

A Plague Tale: Requiem opowiada więc o podróży, której celem jest uratowanie życia Hugo i więcej naprawdę nie chce zdradzać. Pierwsza część niezbyt mnie porwała pod tym względem, ale przy drugiej bawiłem się naprawdę nieźle. Szczególnie, że twórcy postanowili trochę ubarwić samą rozgrywkę, a i lokacje są zauważalnie większe, co pozytywnie wpływa na odbiór całości.

Zobacz też: Recenzja Overwatch 2 – początek może taki średni, ale są nadzieje.

Więcej, choć nie zawsze lepiej – zmiany w A Plague Tale: Requiem

Jeżeli podobała wam się mechanika z pierwszej części, to druga również przypadnie wam do gustu. Amicia dalej może korzystać z procy, której amunicje może odpowiednio modyfikować. Mówimy tutaj o podpalaniu niektórych elementów otoczenia, ale także ich gaszeniu. Nie zabrakło oliwy, która pozwala na uzyskanie mocniejszego i trwalszego promienia czy możliwości zupełnego go zgaszenia. Dalej w naszym arsenale mamy też dzbany, które posłużą nam do odwracania uwagi przeciwników czy też do tego, by wzmacniać nasze możliwości ataku. W ręce naszej bohaterki w pewnym momencie trafia także kusza, która również może zostać odpowiednio ulepszona o np. zapalające bełty.

Hugo za to posiada moc kontrolowania szczurzych hord, co przyznaję, było jednym z najciekawszych i najzabawniejszych elementów całej rozgrywki. Wprawdzie Hugo nie może tego robić zbyt długo, ale czyszczenie planszy z wrogów za pomocą hordy szczurów to wyjątkowo satysfakcjonujące zajęcie. Oczywiście można próbować się prześlizgiwać między przeciwnikami, ukrywać za różnego rodzaju osłonami czy odwracać uwagę wroga, ale mam wrażenie, że w tej części dostajemy większą swobodę wyboru. Zresztą od tego, jak będziemy się zachowywać, rozwijane będzie nasze drzewko umiejętności. Tutaj mamy trzy drogi – Ostrożność, Agresja i Oportunizm.

Im dłużej się będziemy skradać, tym ciszej Amicia będzie się poruszać. Im agresywniej podejdziemy do rozgrywki, tym ataki dziewczyny będą mocniejsze i bardziej zabójcze, a ostatnia pozwala rozwijać wiedzę alchemiczną i np. wytwarzać wywary szybciej. Sprzęt możemy modyfikować w specjalnych warsztatach, ale dobrze wcześniej poszperać w poszukiwaniu części, bo te wcale nie są tak łatwo dostępne. Za ta jak już uzbieramy odpowiednią liczbę części i narzędzi możemy wzmocnić procę czy usprawnić narzędzia, by wprowadzać ulepszenia bez konieczności znajdowania specjalnych stołów.

Nie jest to więc duża zmiana względem pierwszej części, ale jakoś tak przyjemniej przeprowadzona i w bardziej logiczny sposób. Dalej jednak A Plague Tale: Requiem to gra liniowa, co oznacza, że nie pójdziemy tam, gdzie twórcy gry nie chcą nas wysłać. Większe lokacje zachęcają do zwiedzania, ale czasem naszą drogę zablokuje kozioł czy mały krzak, którego nie da się obejść. Chcemy zejść inną drogą, niż twórcy sobie wymyślili? Nie ma na to szans. Wyjątkowo drażniące jest też to, że w niektórych segmentach gry bohaterowie poruszają się jak muchy w smole, a przejście z jednego końca rynku na drugi jest po prostu nużące. Za to mamy też sekwencje, których nie powstydziłby się Uncharted, więc tutaj brawa dla twórców.

Recenzja A Plague Tale: Requiem – podsumowanie

Na pochwałę zasługuje tutaj wykorzystanie możliwości pada DualSense. Strzelanie z procy i dłuższe przytrzymanie R2 faktycznie sprawia wrażenie, jakbyśmy to my sami czuli napięcie w dłoniach bohaterki. Graficznie gra także stoi na bardzo wysokim poziomie, a niektóre widoki faktycznie zapierają dech w piersiach. Podczas mojej rozgrywki grze zdarzyło się parę razy „chrupnąć”, ale dosłownie minimalnie i przy bardzo dużym natężeniu rzeczy, które działy się na ekranie. Podejrzewam, że jedna z pierwszych aktualizacji ten problem po prostu wyeliminuje. Ogień wygląda obłędnie, a i odbicia światła w wodzie czy kałużach krwi robią doskonałe wrażenie. Widać, że studio postarało się, by tytuł wyglądał tak, jak przystało na next-gena, ponieważ A Plague Tale: Requiem trafi tylko na konsole nowej generacji (Xbox Series X|S, PlayStation 5) oraz PC-ty i Nintendo Switch. Dodajmy też, że w dniu premiery, czyli 18 października, gra trafi do Xbox Game Pass.

A Plague Tale: Requiem PS5 recenzja

Podsumowując. A Plague Tale: Requiem jest bardzo udaną kontynuacją i grą zdecydowanie lepiej wyważoną pod względem rozgrywki, niż część pierwsza. I choć może jest tutaj trochę powtarzalności, to gracz raczej się nie znudzi, bo całość można przejść w około 15-16 godzin. Oczywiście wiele zależy od tego, jak bardzo będziemy „lizać ściany”. Fabularnie też trudno się do czegoś przyczepić, bo mamy tutaj uniwersalną opowieść o poświęceniu, miłości i tym, co jesteśmy w stanie zrobić dla najbliższych. Reasumując, A Plague Tale: Requiem to kawał dobrej rozrywki, gdzie będziemy nieraz topić się w nieczystościach, ale cały czas z uśmiechem na ustach.

Motyw