Kadr z filmu Incepcja ilustrujący artykuł nt. co oglądać w streamingu - Mężczyzna w szarym koszula pochyla się i bacznie przygląda się czemuś na marmurowym blacie, który jest obciążony za pomocą ciężarków i lin.

Incepcja ma już 14 lat. Totem dalej się kręci, a zakończenie i tak nie miało znaczenia

7 minut czytania
Komentarze

Incepcja swoją premierę miała na początku lipca 2010 roku, czyli mija 14 lat od momentu, kiedy pojawił się jeden z ciekawszych filmów science fiction. Christopher Nolan tym właśnie filmem pokazał, że ma pomysł na siebie i swoją twórczość. Nie tylko stworzył tytuł, który wyróżniał się na tle innych hollywoodzkich produkcji, ale też sprawił, że dalej się o tej produkcji dyskutuje. Prawda jest jednak taka, że zakończenie Incepcji nie musi być powodem dyskusji, bo tak naprawdę… nie ma ono znaczenia. Przynajmniej dla głównego bohatera całej opowieści.

Incepcja. 14 lat od premiery filmu

Incepcja film kadr ze sceny w korytarzu
Fot. Warner Bros. / materiały prasowe

Chritopher Nolan to zdecydowanie jeden z najciekawszych reżyserów, który obecnie tworzy filmy. To on przecież odpowiada za trylogię Batmana (Batman – Początek, Mroczny rycerz, Mroczny rycerz powstaje), ale także za Dunkierkę, Prestiż, Interstellar czy w końcu Memento. I choć nie każdemu spodobał się jego Tenet, to trudno nawet w tym przypadku odmówić reżyserowi i scenarzyście w jednym pomysłowości. Jego Oppenheimer został nagrodzony Oscarem, choć historia fizyka jest nam przecież dobrze znana. Nolan wie jednak, jak podchodzić do opowiadania historii i samych trailerów, czego dobrym przykładem jest zapowiedź do Incepcji. Dostajemy w niej faktyczną zapowiedź czegoś, a nie streszczenie fabuły czy wyjaśnienie najważniejszych wątków.

Incepcja była jedną wielką niewiadomą, ale już sama obsada zapowiadała doskonałą rozrywkę. Leonardo DiCaprio, Joseph Gordon-Levitt, Elliot Page, Tom Hardy, Ken Watanabe, Cillian Murphy i Marion Cotillard w jednym filmie to przepis na sukces. I tak też się stało, ale to nie obsada sprawiła, że Incepcja z miejsca stała się hitem, zarabiając w samych kinach ponad 830 milionów dolarów. Sukces Incepcji polegał głównie na tym, że filmowa fabuła była po prostu świeża. W 2010 pojawiło się bowiem sporo kontynuacji (Toy Story 3, Iron Man 2 czy Shrek Forever After i kolejna cześć sagi Harrego Pottera), więc publiczność była spragniona czegoś… nowego. I to nowego w całym znaczeniu tego słowa.

Fabuła Incepcji była wabikiem

Kadr z filmu Incepcja. Mężczyzna w garniturze stoi pośrodku pokoju hotelowego, wokół niego leży pięć innych osób w garniturach i formalnych ubraniach.
Fot. Warner Bros. / materiały prasowe

Trailer Incepcji nie mówił widzom, czego mogą się spodziewać. Wejście do kina było więc niespodzianką, a sama fabuła była na tyle angażująca, że trudno było się oderwać od ekranu. Mamy bowiem świat niedalekiej przyszłości, gdzie możliwe jest wchodzenie w czyjeś sny. To bowiem w podświadomości mogą być przechowywane sekrety, które mogą być dużo warte. Ekstrakcją takich materiałów zajmuje się Dominic Cobb (Leonardo DiCaprio), którego wcześniejsze działania doprowadziły do tego, że musiał uciekać z kraju i zostawił tam swoje rzeczy. Cobb oskarżony został o zamordowanie swojej żony, która zbyt długo przebywała razem z nim w świecie snów. Kiedy pojawia się możliwość powrotu do swojej rodziny, Cobb podejmuje się wyjątkowo trudnego zadania i postanawia „zaszczepić” myśl w umyśle pewnego biznesmena.

Trailer filmu Incepcja.

Tak skrótowo można opisać fabułę filmu, który już od pierwszych scen pokazuje nam, że trzeba być bardzo uważnym, żeby niczego nie przegapić. W Incepcji jest bowiem pewien powtarzający się element, który ma ogromne znaczenie dla bohaterów. Chodzi oczywiście o totemy – przedmioty, które pozwalają sprawdzić, czy faktycznie dalej się śni, a może już wróciło do rzeczywistości. Im więcej czasu spędza się we śnie, tym trudniej odróżnić go od tego, co realne. I tutaj właśnie wychodzi mistrzowskie podejście Christophera Nolana do scenariusza. Końcówka Incpecji zostawia widza z wielkim niedopowiedzeniem, które tak naprawdę nie… istnieje. I co więcej, nie ma żadnego znaczenia dla bohatera.

Incepcja – zakończenie filmu, którego nie trzeba tłumaczyć, ale warto o nim mówić

Kadr z filmu Incepcja do artykułu wyjaśniającego zakończenie. Dwóch mężczyzn w garniturach stojących w korytarzu, jeden z nich trzyma pistolet.
Fot. Warner Bros. / materiały prasowe

Nie trzeba chyba ostrzegać o tym, że w dalszej części tekstu pojawią się SPOILER, ale tak, pojawią się. Zakończenie Incpecji jest bowiem z gatunku tych, o których mówi się jeszcze długo po obejrzeniu filmu. Prawda jest jednak taka, że totem kręcący się na blacie stołu, nie jest tutaj istotny z przynajmniej dwóch powodów. Przypomnijmy, że ten totem miał kręcić się w nieskończoność w momencie, kiedy dalej będzie się we śnie. Zakończenie Incepcji nie daje widzowi odpowiedzi na to, czy totem faktycznie przestaje się kręcić. I tutaj tej odpowiedzi nie uzyskamy, a przynajmniej nie wprost.

Uważni widzowie będą bowiem wiedzieli, że ten totem nie należy do Cobba, a do Mal (Marion Cotillard). Cobb nie miał więc po co go używać do tego, by sprawdzić swoją rzeczywistość. Jego totemem była bowiem obrączka noszona na lewej dłoni. To ją widzimy w scenach snów i kiedy jest np. z Mal. Finałowe sceny Incepcji zostały tak nakręcone, żeby nie dało się łatwo dojrzeć lewej dłoni aktora, ale przy odrobinie samozaparcia zobaczymy, że obrączki tam nie ma.

To tylko jeden z elementów, który potwierdza, że końcówka Incepcji to rzeczywistość, a nie sen. Takich podpowiedzi jest więcej. Kwestia transportu i dotarcia na miejsce jest bowiem kolejną. W snach ludzie po prostu pojawiali się w miejscu docelowym, a tutaj Cobb przebywa całą drogę z lotniska do domu. I w domu też po raz pierwszy wyraźnie widzi twarze swoich dzieci.

Sam Nolan w jednej ze swoich wypowiedzi stwierdził, że zakończenie Incepcji należy też rozpatrywać trochę inaczej. Dla Cobba nie ma znaczenia, czy to, co widzi przed sobą, jest faktycznie rzeczywistością i dlatego nie patrzy dalej na totem żony. Świadomie wybiera swoją rzeczywistość, w której może ponownie spotkać się z dziećmi. Tutaj nie ma dla niego znaczenia czy to mógłby być sen.

Przeszedłem przez fazę, w której często mnie o to pytano. Myślę, że to Emma Thomas [producentka] wskazała poprawną odpowiedź, czyli postać Leo… Celem ujęcia jest to, że postać nie przejmuje się tym w tym momencie.

Christopher Nolan o zakończeniu Incepcji, Happy Sad Podcast via Variety, tłumaczenie redakcji

Incepcja to majstersztyk na wielu poziomach

Sześciu mężczyzn na pustej ulicy w centrum miasta, tło to budynki biurowe i drzewa wzdłuż chodników.
Fot. Warner Bros. / materiały prasowe

Świetna muzyka Hansa Zimmera oraz wbijające w fotel ujęcia to także wyróżnik Incepcji. Dodajmy do tego takie smaczki, jak chociażby to, że z pierwszych liter imion głównych bohaterów da się ułożyć słowo sny, czyli dreams (Dominic, Robert, Eames, Arthur, Mal oraz Saito). Incepcja broni się na praktycznie każdym poziomie i nie dziwi to, że film tyle zarobił i dalej chętnie jest oglądany. To coś więcej, niż kolejny amerykański film, gdzie są efekty specjalne. Miejmy nadzieję, że takich filmów przed nami jeszcze dużo.

Warto dodać też, że sama idea filmu, czyli zaszczepianie pomysłów w głowie innych osób, jest potwierdzona naukowo. Potwierdził to Daniel Wegner, psycholog z Uniwersytetu Harvarda, który stworzył coś, co nazywamy „efektem białego niedźwiedzia”. Wegner wykazał, że kiedy ludzie świadomie próbują stłumić myśli o białym niedźwiedziu, nie są w stanie usunąć tego obrazu z głowy. Do podobnych wniosków doszła też Elizabeth Loftus z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Badając kwestie wspomnień, udało jej się w umysłach uczestników swojego badania zaszczepić wspomnienie o tym, że zgubili się kiedyś w centrum handlowym.

Obecnie Incepcja dostępna jest w ofercie HBO Max oraz Netfix.

Źródło: opracowanie własne / IMDB. Zdjęcie otwierające: Warner Bros. / materiały prasowe

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw