Recenzja Stray – i ty też jesteś kotem, uświadom to sobie

8 minut czytania
Komentarze

Recenzja Stray w wersji na PlayStation 5 (PS5) mam nadzieję, że zachęci Was do tego, by dać szansę tej produkcji. Jest ku temu przynajmniej kilka powodów, a jednym z największych z nich niech będzie to, że Stray jest po prostu… urocze. W końcu graczom przyjdzie sterować małym kotem, a skoro koty rządzą w Internecie (i nie tylko tam), to lepiej z nimi nie zadzierać. Stray jest też idealnym przykładem na to, że czasem budżet produkcji nie musi być gigantyczny, by do gry zasiadać z wielką przyjemnością i równie wielkimi oczekiwaniami. Jak więc wypada Stray w wersji na PlayStation 5?

Zalety

  • Pomysł na głównego bohatera
  • Przepiękne lokacje
  • Wciągająca podróż w starym stylu nawiązującym do przygodówek
  • Jest przycisk do miauczenia, a prawie każdy dywan można podrapać

Wady

  • Za krótka
  • Kot mógłby wyglądać trochę lepiej

Recenzja Stray w trzech zdaniach podsumowania

Stray na PlayStation 5 to podróż w koci świat, która wciąga od pierwszego miałknięcia. Przemiły bohater i wciągający klimat. Aż chciałoby się spędzić w tym świecie jeszcze dodatkowych kilka godzin.

7,5/10
  • Grafika 7
  • Muzyka 8
  • Fabuła 7
  • Radość z gry 8

Recenzja Stray na PS5 – o co chodzi w grze, czyli słów kilka o fabule

Stray zdjęcie z gry na PS5

Kiedy po raz pierwszy zapowiedziano Stray, tytuł przykuł uwagę wielu osób. Można powiedzieć, że w końcu otrzymaliśmy coś nowego, choć rynek gier indie jest na tyle duży, że trudno za nim nadążyć. Stray nie jest może produkcją AAA, ale też nie do końca indie – widać, że w produkcję włożono sporo środków, a szczególnie w zaprojektowanie lokacji. Do tego tematu wrócę jeszcze za chwilę, a teraz warto napisać kilka słów o samej fabule. Co może być bowiem interesującego w grze, gdzie chodzimy kotem? Okazuje się, że bardzo wiele, a BlueTwelve Studio stworzyło historię angażującą mimo swojej prostoty.

W Stray przyjdzie nam sterować kotem, którego poczynania śledzimy z widoku TPP. Nie mamy imienia i stąd też tytuł całej opowieści (stray to po angielsku przybłęda). W wyniku dość niefortunnego wypadku trafiamy do miejsca pod powierzchnią. Całego miasta, które ukryte jest przed światem zewnętrznym, gdzie kot stanowi nie tylko ciekawostkę, ale także poniekąd zagrożenie. Przynajmniej tak odbierany jest na początku. Zwierzak natrafia w mieście na małego robota, którego Sztuczna Inteligencja jest o wiele bardziej świadoma, niż innych mieszkańców. Ten świat wypełniony jest bowiem człekokształtnymi robotami, ale naszym głównym towarzyszem będzie mały B-12. To jemu będziemy musieli pomóc odkryć, kim naprawdę jest i czym jest, ale nasza kocia przygoda na tym się nie skończy. Czekają nas bowiem rzeczy wielkie i wielkie czyny.

Sama fabuła Stray specjalnie nie zaskoczy, ponieważ twórcy korzystają tutaj ze sprawdzonych schematów. Ma to swoje dobre i złe strony, ale finalnie powinniście poczuć się w pełni usatysfakcjonowani finałem opowieści. Minusem całej tej historii jest to, że zbyt szybko się kończy. Przejście Stray zajmuje około 6-7 godzin i to jeszcze razem z lekkim zwiedzaniem miasta.

Czas w Stray nie będzie czasem straconym

Oglądanie świata z perspektywy kota z początku może być trochę męczące. Wszystko jest gigantyczne i człowieka kusi, by ciągle spoglądać w górę. Po kilkunastu minutach w grze już tak się do tego przyzwyczajamy, że niemal stajemy się kotem. Automatycznie widzimy miejsca i ścieżki, którymi mamy podążać, by dotrzeć do celu. Twórcy Stray postarali się, żeby było gdzie chodzić. Lokacje zaprojektowano tak, by skakanie po budynkach było bardziej zagadką logiczną, jak gdzieś dotrzeć, niż żeby stanowiło duże wyzwanie. Nasz koci bohater nie spadnie nagle w przepaść, co zresztą jest sporym plusem. Podchodząc do gry ze zwierzakiem w roli głównej obawiałem się tego, jak będzie przedstawiany ewentualny zgon podczas samej rozgrywki. W przypadku platformówek jest to nieuniknione, a tutaj wypada to nieźle.

Trudno jednak nazwać mi Stray grą dla dzieci. Wkraczamy do naprawdę mrocznego świata, a są i lokacje, które wyglądają niczym z serii filmów Alien. W pewnym momencie przyjdzie nam bowiem zmierzyć się z zurkami, czyli małymi stworkami, które są jednym z głównych zagrożeń dla całego miasta. Tutaj Stray stawia przed graczem trochę wyzwań, ale jednocześnie tutaj wychodzi też siła produkcji. Nie jest bowiem tak, że przez cały czas robimy to samo. Swoją konstrukcją Stray przypomina trochę It Takes Two, gdzie każdy kolejny poziom przynosił nowe umiejętności. Tutaj jest podobnie, a przynajmniej na zasadzie mechaniki. Czasem naszym głównym zajęciem będzie poruszanie się po wymagających naszej uwagi miejskich gzymsach, a czasem wręcz skradankowe podejście, a i nie zabraknie wyzwań związanych z walką. I wszystko zostało tak wyważone, że aż chce się dreptać dalej, by zobaczyć, co czeka nas za rogiem.

Logika w Stray ma duże znaczenie

W recenzji Stray nie zdradzę tego, jak należy coś zrobić, by przejść dalej, ale muszę napisać, że bardzo sprytnie do tego tematu udało się podejść. Gra zmusza nas do myślenia i jednocześnie nie daje zbyt dużo podpowiedzi wprost. Chcąc się gdzieś dostać, musimy faktycznie mocno czasem kombinować. Nie jest to proste „pójdź, przełącz, wróć” – tutaj potrzeba logiki. Musimy odkryć, czego potrzeba w danej lokacji i jak to można osiągnąć. I sprawia to naprawdę dużo satysfakcji, kiedy w końcu odkrywamy związek przyczynowo skutkowy między np. poznanymi postaciami, znalezionymi przedmiotami i odkrytymi miejscami w mieście. Czasem widzimy to od razy, a czasem musimy sporo się nabiegać, by połączyć wszystkie kropki. Jest to jednak wyjątkowo satysfakcjonujące, a przy tym całkiem zabawne. I przypomina tym samym starsze gry przygodowe point-and-click.

Bardzo dobrze twórcom udało się jeszcze jedno, a mianowicie oddanie kociej natury. Nie zdziwcie się, jeżeli nagle podczas poruszania się, nasz bohater się zatrzyma, bo musi się polizać po łapie. Przyjdzie nam też drapać różne rzeczy czy zrzucać je z półek. Możemy także oddać się słodkiemu nicnierobieniu i pójść spać na znalezionej poduszce. Wersja Stray na PS5 dobrze wykorzystuje także możliwość kontrolera DualSense. Podczas drapania czujemy opór pod triggerami, a kiedy nasz bohater mruczy, faktycznie to odczuwamy. Mała rzecz, a cieszy.

Wejść możesz wszędzie, a przynajmniej tam, gdzie ci wolno

Stray gra na PlayStation 5

Element platformówkowy jest w Stray bardzo mocny. Czeka nas dużo chodzenia po gzymsach, dachach i pudłach. Gra może nam podpowiadać, gdzie możemy się dostać poprzez wyświetlenie odpowiedniej podpowiedzi, ale można to wyłączyć w opcjach. Jest to jednak pomocne, ponieważ nie wszędzie uda nam się wskoczyć czy dostać, choć z początku może wyglądać to na wykonalne. Nie uda się nam też wcisnąć wszędzie, ale warto próbować. W Stray jest trochę ciekawych wyzwań i przyjdzie nam sporo pochodzić po mieście, by znaleźć wszystko to, czego potrzebujemy. Lokacje wyglądają bardzo dobrze, ale łatwo się w nich zagubić. Parę razy żałowałem, że B-12 nie dysponuje żadną mapą, która pomogłaby w trafieniu ponownie do raz odwiedzonej lokacji. Nie jest to jednak coś, co uznałbym za wadę. Szczególnie, że zwiedzanie miasta jest naprawdę wciągające. Dwie główne lokacje nie są może gigantyczne, ale z perspektywy kota takie się wydają.

Jednocześnie miasto pełne neonów, kapiącej wody i kałuż wygląda naprawdę bardzo dobrze. Postać naszego kota mogłaby być odrobinę lepiej przygotowana, co może trochę razić, kiedy zbliżmy kamerę do pyszczka zwierzaka. Za to jego ruchy oddane są perfekcyjnie. Podczas grania nie zdarzyło się, bym doświadczył jakichś problemów. Kot nigdzie mi się nie „zablokował” czy zniknął. Raz tylko gra mi zazgrzytała, ale w dosłownie jednej scenie i tam były zauważalne spadki animacji. Nie jest to jednak coś, co rzutuje na odbiór całości.

Recenzja Stray na PS5 – czy warto zagrać?

Stray to wyjątkowo przyjemne, choć krótkie doświadczenie i wielka niespodzianka. Nie spodziewałem się, że tytuł będzie aż tak angażujący i wciągający. Sama eksploracja potrafi nieźle bawić, a już sam etap odkrywania jak rozwiązać jakąś zagadkę to prawdziwe mistrzostwo. Stray jest dla mnie takim samym i pozytywnym zaskoczeniem, jak Kena: Bridge of Spirits. To też tytuł dla miłośników kotów, którzy z tym bohaterem polubią się od razu. Jeżeli ta recenzja Stray na PS5 Was przekonała do tego, żeby sprawdzić tytuł, to bądźcie pewni, że nie będziecie żałować. Gra dostępna jest także na PlayStation 4 i trafi też do subskrybentów usługi PlayStation Priemium oraz PC-ty. Oficjalna premiera gry 19 lipca 2022 roku.

Motyw