Recenzja LG OLED48C1 – Świetnego telewizora, ale jeszcze nie idealnego

14 minut czytania
Komentarze

LG w kwestii swoich OLEDów obrosło już legendą. Zwłaszcza modele z serii C, które zazwyczaj są najbardziej opłacalną opcją ze względu na stosunkowo nieduże różnice cenowe przy znacznie lepszej jakości obrazu niż serie niższe. Recenzja LG OLED48C1 była dla mnie przyjemnością, ale też delikatnym powiewem świeżości, bo osobiście posiadam telewizor z technologią QLED, który i tak trzyma swoją pozycję mimo konkurencji nowszego i droższego konkurenta. LG reklamuje serię C1 jako telewizory dla graczy, wspierając takie technologie jak G-Sync. Z racji, że do recenzji otrzymałem najmniejszy, 48-calowy model postanowiłem też sprawdzić, jak sprawdza się on jako monitor do komputera. Wszystkich szczegółów dowiecie się po przeczytaniu całej recenzji.

Spis treści:

Zalety

  • Jakość obrazu po chwili zabawy
  • Jakość dźwięku w filmach
  • Ilość aplikacji w sklepie
  • Możliwości modyfikacji obrazem
  • Dobrze działający, wyróżniający się pilot
  • Możliwość zakupu w rozmiarach od 48 do 83 cali

Wady

  • Dźwięk w muzyce
  • Czerń, która przesadza
  • Jednak drogi za 48 cali

Recenzja LG OLED48C1 w trzech zdaniach

LG OLED48C1 to telewizor, który zapewnia niesamowitą jakość obrazu. Posiada wiele dodatkowych funkcji, jak Magic Remote, czy dźwięk oparty na Ai. Wszystko dopełnia dobrze działający Smart TV, ale i wysoka cena

8,2/10
  • Jakość obrazu (na start) 7
  • Jakość obrazu (po chwili zabawy) 10
  • Jakość dźwięku 7
  • SmartTV 9
  • Pilot i obsługa 8

Recenzja LG OLED48C1 – zestaw i cena

Recenzja LG OLED48C1, zdjęcie z kotem

LG OLED48C1 przybywa do nas w szerokim i zaskakująco ciężkim kartonie. W środku znajdziemy bardzo ciężki i stabilny uchwyt, który nie do końca mnie zachwyca. Ze względu na jego konstrukcję ciężko jest wygodnie ustawić w tym miejscu soundbar, który też nie może być zbyt wysoki, by nie zasłaniać ekranu. Idąc dalej, znajdziemy niewielką instrukcję i papierologię dotyczącą gwarancji i bezpiecznego użytkowania. Jako deser w zestawie znajduje się pilot „Magic Remote” oraz sam telewizor, który również waży znacznie więcej, niż się spodziewałem. Mimo niewielkim wymiarów telewizora zalecam wyjmowanie go we dwie osoby. Bardzo cienka konstrukcja ekranu sprawia, że jest on mniej wygodny do chwycenia, a jednocześnie delikatny i niewprawione osoby mogą go łatwo uszkodzić. 

Podstawa telewizora LG OLED48C1

Montaż uchwytu do telewizora jest stosunkowo szybko i prosty. Należy skręcić dwa elementy standu z pomocą trzech śrub, zdjąć zaślepkę znajdującą się z tyłu telewizora i z pomocą kolejnych czterech śrub dokręcić go do samego telewizora. 

Telewizor w momencie pisania tekstu kosztuje w okolicach poniżej 5000 PLN, co może wydawać się całkiem sporą kwotą, ale należy pamiętać, że jest to OLED już wyższej klasy. 

Specyfikacja LG OLED48C1

  • Rozdzielczość 3840×2160
  • Technologia OLED
  • Nieskończony kontrast
  • Rozmiar 48 cali
  • Odświeżanie 120Hz
  • System LG WebOS 6.0
  • Obsługa HDR: HDR10, HDR10+, Dolby Vision, HLG
  • Obsługa Dolby Atmos
  • System audio 2.1 (20 W subwoofer, 2×10 W głośniki szerokopasmowe)
  • 3x USB, wyjście optyczne, słuchawkowe, liniowe, 2x RF, RJ45
  • 4x HDMI 2.1 z obsługą 4K120, VRR, HDMI CEC, ALLM, eARC (wybrane HDMI)
  • Obsługa Nvidia G-Sync, AMD Freesync
  • Procesor AI α9 Gen4 4K
Złącza LG OLED48C1

Jakość wykonania — czyli absolutny high-end

Telewizor LG OLED48C1

Telewizor wykonany jest wręcz wzorowo. Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy, jest bardzo cienka ramka i masywna podstawa. Jeśli oglądamy w ciemnym pomieszczeniu, to ramka po chwili znika nam z pola widzenia. Podstawa wygląda bardzo elegancko, ale jak wspomniałem wcześniej, jest problematyczna, gdy chcemy ustawić przy telewizorze soundbar. O tym, czy jest on konieczny, wspomnę nieco później, bo można się zaskoczyć.

Tył telewizora jest standardowy dla telewizorów OLED. Płaska górna część i rozbudowana dolna, w której znajduje się cała elektronika. Z lewej strony patrząc od frontu, znajdziemy trzy gniazda HDMI 2.1 oraz jedno gniazdo USB. Pozostałe złącza znajdują się z tyłu telewizora, więc dobrze jest podłączyć wszystko od razu. Później dostęp może być bardzo utrudniony.
Co ciekawe, a moim zdaniem niewygodne, przewód zasilający jest przymocowany na stałe. Trzeba przez to pamiętać o tym, by mieć gniazdko blisko telewizora. W innym przypadku jesteśmy zmuszani do używania przedłużacza, który nie zawsze jest najbardziej estetyczną opcją. 

Pilot Magic Remote — hit czy kicz?

O Magic Remote, który LG dołącza do części swoich telewizorów, opinie są bardzo różne. Jedni kochają to rozwiązanie i nie wyobrażają sobie życia bez niego, a innych jedynie to irytuje. Zacznijmy jednak od budowy i wykonania. Pilot jest wygodny w ręce, dobrze wyważony. Środkowa część jest znacznie odchudzona, co pozwala na komfortowe ułożenie palca wskazującego. Dzięki temu dostęp do większości przycisków, poza numerycznymi i włącznikiem. W moim przypadku muszę przekładać rękę i gubię stabilność. Jednakże, w tych czasach, tak czy siak, rzadko używa się przycisków numerycznych na pilocie, więc nie brałbym tego za dużą wadę. Wykonanie i wygląd są nieco archaiczne. Śliski, błyszczący plastik to coś, co rzuca się w oczy jako pierwsze. Niestety też całkiem szybko się rysuje, czego można było się spodziewać. Wierzchnia część, na której znajdują się przyciski, jest już wykonana z przyjemnego, matowego plastiku. Osobiście mam bardzo przyjemne odczucia z obsługiwania klawiszy. Bardzo szybko nauczyłem się ich umiejscowienia, które pozwala bezproblemowo używać Magic Remote bez patrzenia na niego. 

Okej, ale co jest w nim magicznego?

To, że zamiast klasycznego przycisku „OK” na środku mamy scroll, który wygodnie pozwala nam przesuwać filmy na Netflixie. Niestety działa on tylko w trajektorii pionowej. Gdyby była to kulka, która pozwalałaby nam przesuwać też w prawo i lewo, to użyteczność znacznie by wzrosła. Z pomocą kółka uruchamiamy nic innego jak kursor. Jego działanie często znacznie przyspiesza wpisywanie haseł, stron internetowych, czy tego co chcemy wyszukać. To jak dobrze działa kursor jest zależne od stabilności naszej ręki i odległości, jaką mamy do telewizora. Gdy korzystałem z telewizora, siedząc w odległości trzech metrów od niego, wszystko było idealnie. Ruch nie był nadmiernie szybki, a ja prawie zawsze wciskałem dokładnie to, co chciałem. Sytuacja zmienia się, gdy usiadłem w swojej standardowej odległości, czyli mając telewizor około metra od mojej ręki. Wpisywanie wyszukiwania w różnych aplikacjach było wtedy znacznie bardziej uciążliwe. Prędkość kursora znacznie się zwiększyła i był on podatny na nawet minimalny ruch ręką. Oczywiście, dalej pozwalało to szukać konkretnych tytułów na Netflixie, ale było to znacznie bardziej wymagające i wolniejsze niż siedząc w większej odległości. Niemniej, wciąż była to efektywniejsza opcja niż wpisywanie wszystkiego za pośrednictwem strzałek. 

Ogółem rzecz ujmując, najlepszą opcją jest przetestowanie tego rozwiązania samemu. Nie musimy z niego korzystać, ale jeśli je polubimy, to może być dla nas bardzo przyjemną opcją.

System operacyjny, który czasem zwolni, ale ma tonę aplikacji

Menu LG OLED48C1

LG WebOS 6.0 jest systemem, który naprawdę zaskakuje pod kątem ilości aplikacji. Nie brakowało mi absolutnie niczego. Znalazł się Tidal, Spotify, oczywiście Netflix, Prime Video, Twitch, ale też mniej popularne polskie aplikacje jak TVP VOD, TVN Player czy CDA. Pierwsze użycie jest dosyć mylące, bo większość aplikacji wymagała aktualizacji, by zadziałać. Przez to, po pierwszym uruchomieniu połączenie telefonu z YouTube nie działało, a telewizor po prostu poinformował o konieczności aktualizacji. Niestety, z tej pozycji aktualizacja nie chciała zadziałać. Byłem zmuszony przejść do sklepu z aplikacjami i spróbować z tej pozycji, co zadziałało. Małe rzeczy, które mogą być uciążliwe na starcie. 

Po uporaniu się z początkowymi problemami nadszedł czas na zabawę ustawieniami. Postanowiłem zacząć wszystko od przełączenia trybu obrazu, który był bezproblemowy. Minimalistyczne menu wyskakuje po prawej stronie i łatwo pozwala nam przełączać kolejne tryby. Nieco gorzej dzieje się, gdy wchodzimy we wszystkie ustawienia. System pokazuje nam kółko ładowania, a po dwóch sekundach pokazują się dokładniejsze opcje. Jest to jedyna sytuacja, gdy system potrzebuje dłuższej chwili na zastanowienie się. Czasem przy szybkim przełączaniu się między aplikacjami, te uruchamiane po raz pierwszy potrzebują dłuższej chwili. Muszę jednak przyznać, że system świetnie zarządza aplikacjami w tle. Mogłem zacząć oglądać film na Netflixie, odpalić na chwilę Twitcha, następnie posłuchać piosenki na YouTube i wrócić do filmu w dokładnie tym samym miejscu, gdzie przeszedłem do innej aplikacji.

Co do ustawień, to zasadniczo, najważniejszą jest wyłączenie trybu oszczędzania energii. Zwiększa to jasność i poprawia jakość obrazu, zwłaszcza w HDR. 

Zobacz też: Jaka przystawka Smart TV będzie dla Ciebie najlepsza, czyli wybieramy Smart TV Box!

Obraz zapewniający więcej niż potrzeba, ale czasem przesadza

LG OLED 48C1 - Alex Albon w bolidzie Red Bulla

LG OLED48C1 posiada, jak nazwa wskazuje, matrycę OLED. Nieco więcej o niej przeczytacie w tym tekście. OLED czy LCD — która matryca jest lepsza? Niemniej, ta użyta w recenzowanym telewizorze jest naprawdę świetna. Zwłaszcza według pomiarów, które zobaczycie poniżej. 

Telewizor był testowany na ustawieniach “FILMMAKER MODE” dla treści SDR oraz w trybie „Kino” dla treści w Dolby Vision.

Delikatny problem leży najprawdopodobniej w software. W scenie filmu „Piraci z Karaibów: Klątwa czarnej perły”, którą możecie zobaczyć na screenie poniżej (niestety nie udało mi się poprawnie uchwycić tego aparatem) był problem z włosami Jacka Sparrowa. Były one dosłownie czarne, ze zgubionymi szczegółami. Telewizor czasem zbyt usilnie stara się pokazać swoje idealne czernie, wrzucając je tam, gdzie nie musi. Scena jest wystarczająco kontrastowa, by mógł on pokazać wszystkie swoje zalety. Delikatnym lekarstwem na to jest przestawienie opcji „Poziom Czerni”. Trzeba go przestawić z automatycznego na „Ograniczony” i zorientować się, czy taka opcja bardziej nam odpowiada. Co też ciekawe, ten problem nie pokazuje się w każdym filmie i z każdego źródła. Jest to nieco losowe. 

Przechodząc do pozytywów obrazu

Obraz dzięki nieskończonemu kontrastowi jest naprawdę niesamowity. Gdy ustawimy odpowiednio poziom czerni, to tamten problem praktycznie znika. Następnie możemy cieszyć się świetnymi kolorami i przeżywać każdy film na nowo. Niezależnie jakie filmy lubimy. Obejrzałem na telewizorze kilka filmów, w tym wymienionych wcześniej Piratów z Karaibów, Snajpera (2014), fragment Gwiezdnych Wojen i kilka innych pozycji. Za każdym razem byłem wręcz oczarowany naturalnością obrazu i kontrastem, które zapewnia nam LG OLED48C1. Przepiękne, nasycone kolory były dosłownie ucztą dla oczu. Nie ma się tutaj co dziwić, wszak jest to uczucie zbliżone do oglądania rzeczy na żywo. Jedyną różnicą jest to, że ludzkie oko ma znacznie szerszy zakres tonalny niż jakakolwiek wyprodukowana do tej pory kamera. Przez to oczywiście na żywo ujrzymy więcej niż na ekranie telewizora. 

LG OLED48C1 posiada też bardzo dobrze działający upłynniacz. Z racji przyzwyczajenia, nie używałem go dłużej niż przez czas testowania. Mimo to, obraz nie wyglądał dziwnie, czy nienaturalnie. Był po prostu smuklejszy, płynniejszy. Zwłaszcza na pierwszych dwóch trybach, dalej już trzeba było się przyzwyczaić, by nie wyglądało to nieswojo. Ten tryb bardzo dobrze sprawdza się też przy sporcie, gdzie C1 wręcz szaleje. Fani piłki nożnej idealnie mogą śledzić jej ruch przez cały ekran, a fani F1 zachwycać się idealną widocznością pędzących bolidów. Na tym etapie nie mam wręcz najmniejszego powodu do narzekań. 

Jasność telewizora również sprawia, że jest on bardzo uniwersalny. Wyłączając oszczędzanie energii mamy dostęp do jasności pikseli OLED, więc w ciągu dnia możemy znacznie rozjaśniać telewizor, by słońce nie było przeszkodą. W nocy z kolei możemy zmniejszać ten wskaźnik, żeby nas niepotrzebnie nie oślepiał, lub by nie obudzić drugiej osoby, gdy telewizora używamy w sypialni.

Telewizor dla graczy? Jak najbardziej!

LG OLED48C1 jest często reklamowany jako telewizor dla gracza. I jest to stuprocentowa prawda. 4K z częstotliwością odświeżania 120 Hz, wsparcie dla Nvidia G-Sync, AMD Freesync, czy funkcje jak VRR oraz ALLM tylko to potwierdzają. Telewizor w trybie do gier i sygnale 120 Hz schodzi do ledwie kilku milisekund opóźnienia. Input lag na tym poziomie jest wręcz nie do wyczucia. Wszystkie gry wyglądają naprawdę niesamowicie, a przy odpowiednim ustawieniu czerni jesteśmy w stanie zyskać bardzo dużą przewagę, gdy gramy w ciemne shootery. Standardowe monitory mają znacznie niższy kontrast, zazwyczaj 1000:1, przez co od pewnego poziomu widzą jednostajną szarość zamiast kształtów i ruchu. W przypadku C1 nie stanowi to już problemu, bo nawet przy najciemniejszych miejscach, gdy podbijemy delikatnie czerń, to ten problem zanika. Widzimy wszystko, a nie tylko kontrastowe elementy. Wbrew wielu opiniom, sprzęt jednak ma znaczenie. 

Pomiary, czyli szok i niedowierzanie

Jak widać na screenach poniżej, pomiary wykonane z pomocą X-Rite i1 Display Pro oraz programu HCFR, praktycznie nie ma potrzeby wykonywania kalibracji telewizora LG OLED48C1. Wystarczy ustawić wspomniany wyżej “FILMMAKER MODE” oraz wyłączyć oszczędzanie energii. Tyle wystarcza, by cieszyć się błędem Delta E poniżej dwóch, czyli niedostrzegalnym dla ludzkiego oka. Balans bieli również jest bardzo wyrównany. Od 10% do 40% bieli otrzymujemy niemal idealne 6500 Kelvinów. Wyżej mamy już delikatnie zbyt chłodny obraz, ale nie jest to różnica mocno dostrzegalna i zapewne powiązana z mocnym dopaleniem białego piksela. 

Czy powinienem bać się wypalenia ekranu w LG OLED48C1?

Absolutnie nie. LG zastosowało wiele technologii, które zapobiegają wypalaniu się pikseli. Mamy tutaj przesuwanie pikseli, „czyszczenie” wyświetlacza po każdym wyłączeniu, dłuższe czyszczenie raz na jakiś czas, przyciemnianie jasnych, stałych punktów, takich jak logo stacji telewizyjnej, czy HUD gry. Jest też funkcja, która ukrywa wypalanie się ekranu. Polega to na kompensacji wypalonych pikseli, które są automatycznie wykrywane przez oprogramowanie i czujniki w telewizorze. Połączenie wszystkich funkcji sprawia, że nie powinniśmy obawiać się wypalenia ekranu przez naprawdę długi czas, zwłaszcza jeśli nie oglądamy ciągle tych samych programów i nie gramy po kilka godzin dziennie w jedną grę. 

Dźwięk, który w filmach mnie zaskoczył

Zaawansowany procesor, który został zaaplikowany w telewizorze LG OLED48C1 nie działa jedynie w zakresie wideo, ale także audio. I muszę przyznać, robi to niemal doskonale. Oglądając filmy w stereo oraz sport używałem trybu „Dźwięk AI Pro”, który według producenta zmienia dźwięk 2.0 w wirtualne 5.1.2. Spodziewałem się zwykłego, płaskiego dźwięku z telewizora, ale na tym etapie zaczynałem rozważać, czy podstawowy soundbar naprawdę zrobiłby większą różnicę. Dźwięk stał się znacznie bardziej nasycony, bogatszy. Jest w nim znacznie więcej basu i wszystkie dodatkowe efekty są lepiej słyszalne. Jedynym minusem jest to, że dalej brakuje tu po prostu dobrej stereofonii. Zrobiłem ze swoim znajomym bardzo prosty test, czyli posadziłem go w swojej salce, gdzie mam zestaw stereo. Włączyłem film na głośnikach z telewizora, a gdy na sekundę wyszedł, podłączyłem wzmacniacz i kolumny. Powiedziałem mu o tym po kilku minutach i dopiero wtedy spostrzegł różnicę. Mniej osłuchanym osobom to powinno w pełni wystarczyć, o ile oczywiście nie posiadacie wielkiego salonu. Wtedy sugerowałbym i większy telewizor, i porządne stereo bądź kino domowe. 

Ale w muzyce był po prostu okej

Z odtwarzaniem muzyki na telewizorze było już gorzej. Znacznie czuć braki podstawowego audio i porządniejszy głośnik Bluetooth po prostu przebija dźwięk z telewizora. Jest dosyć płasko, a tryb „Dźwięk Ai Pro” średnio się sprawdza. Najlepszą opcją w tym przypadku jest moim zdaniem tryb standardowy, który pozostawia muzykę taką, jaką jest, bez udziału żadnej wstępnej equalizacji. Do słuchania muzyki w tle, przykładowo przy gotowaniu sprawdzi się dobrze, ale jeśli mamy zamiar puszczać z LG OLED48C1 muzykę na imprezie, to osobiście poszukałbym innego rozwiązania na ten czas.

Recenzja LG OLED48C1 – podsumowanie

Telewizor LG OLED48C1 nie jest telewizorem tanim, co trzeba przyznać od razu. Prawie pięć tysięcy złotych za 48-calowy telewizor jest sporą kwotą. Jeśli jednak szukamy bardzo dobrej jakości, kochamy głębokie czernie, lub szukamy telewizora do grania, to warto rozważyć bohatera tej recenzji. Zaawansowane technologie sprawiają, że nie musimy obawiać się wypalenia ekranu, a wszystko wieńczy całkiem sprawnie działający system operacyjny, na którym niemal na pewno znajdziemy interesujące nas aplikacje. 

    Motyw