Returnal PS5 recenzja

[Recenzja] Returnal – rogalik godny PS5, ale trzeba być wytrwałym, by to docenić

8 minut czytania
Komentarze

Ta recenzja Returnal na PS5, czyli kolejnego ekskluzywnego tytułu na konsolę Sony, nie powie Wam, czy to tytuł dla Was. To każdy powinien ocenić sam, bo choć Returnal na materiałach promocyjnych wygląda, jak „typowy ekskluzyw na PlayStation”, to produkcja ma bardzo dużo do zaoferowania. Jednak nie każdy będzie na tyle cierpliwy, by to z tytułu od studia Housemarque wyciągnąć. Jak więc jest z tym Returnalem?

Zalety

  • Wciągające przeżycie
  • Nieziemski klimat
  • Zastosowanie DualSense
  • Ekspresowe czasy wczytywania
  • Różnorodność

Wady

  • Czasem losowość jest mało losowa
  • Niestety, ale cena

Recenzja Returnal na PS5 w trzech zdaniach podsumowania

Returnal wciąga i nie pozwala odpuścić już od pierwszego cyklu. Świetna oprawa graficzna i dźwiękowa. Od tytułu jednak łatwo się odbić, ale warto dać mu się porwać.

8,3/10
  • Grafika 8
  • Muzyka i dźwięk 9
  • Fabuła 8

Wstawaj astronautko, mamy macki do zabicia

Returnal PS5 recenzja

Ostrzegam – w tekście pojawią się pewne informacje, które mogą zdradzać fabułę opowieści. Jeżeli więc ktoś lubi zupełnie niespodzianki, niech czuje się ostrzeżony. Zacznijmy więc od tego, co mogłoby się wydawać zupełnie nieistotne w tego typu produkcji, czyli od fabuły. Gracz wciela się w postać Selene, astronautki, która rozbija się swoim statkiem (Helios) na planecie Atropos. Planecie, na której praktycznie wszystko, co żyje, chce ją zabić. I robi to bardzo skutecznie, bo Returnal to gra z gatunku roguelike. Każda nasza śmierć na Atropos sprawia, że wracamy do punktu wyjścia. Mniej więcej, ponieważ w pewnym momencie ten się zmienia, ale do tego wrócimy.

Mamy więc Selene, które wyposażona w swój mały pistolet przemierza Atropos, by odkryć, co spowodowało katastrofę jej statku. Twórcy z Housemarque już na samym starcie zdradzają nam, że Returnal nie jest typową strzelanką TPP, a robią to w nieoczywisty sposób. Warto spojrzeć na imię bohaterki, które nawiązuje do greckiej bogini Księżyca. Atropos to nawiązanie do bogini losu, a Helios to przecież bóg Słońca. Takich smaczków w grze trochę będzie, ale to od gracza zależy, czy będzie chciał je odkrywać. Można czytać umieszczone w produkcji informacje o pradawnej rasie zamieszkującej Atropos, by odkrywać tajemnice planety, ale tutaj chodzi o coś więcej. Zakończenie całej produkcji potrafi zaskoczyć, ale także zostawić nas z pytaniami, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Sama fabuła napędza opowieść, ale spokojnie. Jeżeli nie interesuje Was historia, to Returnal ma do zaoferowania znacznie, znacznie więcej.

Zobacz też: Czego wymagać od taniego smartfona z 5G?

Śmierć to Twój przyjaciel

Returnal PS5 recenzja

Returnal na PS5 to mieszanka kilku gatunków. To też pierwszy taki duży tytuł roguelike, który jest tak mocno reklamowany przez Sony. Mamy tu jednak elementy RPG, choć mocno okrojone, ale znalazło się miejsce dla lubiących gry arkadowe oraz tzw. „bullet hell”. Wrogowie sypią w nas różnokolorowymi pociskami z taką intensywnością, że czasem trudno nadążyć za tym, co widzi się na ekranie. Najważniejszym elementem jest jednak mechanika śmierci. I to właśnie element, który może wielu graczy od produkcji zwyczajnie odrzucić.

Selene umiera często. Czasem przez to, że wrogów w danej komnacie jest za dużo, a czasem przez głupi błąd i to, że spadnie się w przepaść mając już mało „życia”. Wtedy nasze postępy są zerowane, a my zaczynamy przygodę od zera, budząc się przy Heliosie. Nie jest to jednak pętla czasowa, bo trafiamy w tracie gry na nasze pozostałości z poprzednich walk. I czasami taka śmierć potrafi być frustrująca, a szczególnie wtedy, jak zaszliśmy już daleko. Sama mechanika jest bowiem taka, że kolejne komnaty w grze generowane są losowo i każde przejście, będzie różniło się od poprzedniego. Oczywiście liczba komnat jest ograniczona, ale jest ich dla każdego z etapów (biomów) naprawdę sporo. Dużo więc tutaj zależeć może od szczęścia i tego, jak gra nam wylosuje ułożenie konkretnej mapy. Czasem podróż do celu zajmie dwie minuty, a czasem dziesięć. Jednak im bliżej danego celu jesteśmy, tym większa szansa, że komnaty będą układały się po naszej myśli. I też ważna informacja, nie przez całą grę będziemy zaczynać od tego samego miejsca, ale więcej nie powiem, by nie psuć zabawy wytrwałym.

Niektóre z przedmiotów zostają po śmierci na stałe, ale większość z nich znika bezpowrotnie. I to potrafi zaboleć, a szczególnie wtedy, kiedy udało nam się Selene „dopakować”, a przez głupi błąd zaczyna się od zera.

Bronie, ekwipunek i klimat

Housemarque daje graczom do ręki naprawdę duży arsenał i równie duży przekrój wrogów. Do każdego z przeciwników podejść trzeba inaczej, a każda z broni charakteryzuje się czymś innym. Pistolety, strzelby czy karabiny wyglądają tak, jak powinny wyglądać w wersji science-fiction. Dodatkowo bronie mają także alternatywny system strzału, który różni się w zależności od trzymanego oręża. To, jaką broń będziemy mieli, zależy trochę od szczęścia. Od tego, co znajdziemy w specjalnych skrzyniach czy od tego, co wypadnie z zabitego wroga. Gra jednak stara się traktować gracza fair, bo zazwyczaj dostaje się coś porządnego. Nie zawsze pożytecznego na danego przeciwnika, ale z odpowiednią mocą i od gracza będzie zależało, czy uda się pokonać bossa.

W Returnal możemy zbierać też Obolit, który jest czymś w rodzaju waluty. Ten znajdziemy na planszach, ale także wypada z zabitych wrogów. Później możemy to zamienić w specjalnych miejscach na przydatne przedmioty, ale po śmierci, zaczynamy od zera. Eter znaleźć o wiele trudniej, ale ten zostaje z nami już na stałe i także pozwala zyskać coś pożytecznego. Można go także wykorzystać do oczyszczania skażonych przedmiotów i skrzyń. W Returnal często natrafimy na skażone przedmioty, których używanie może nas coś kosztować. Czasem zdrowie, a czasem adrenalinę, a czasem jeszcze coś innego. To od gracza zależy, czy plusy takiego przedmiotu są na tyle ważne, by zaryzykować utratę czegoś innego.

Returnal PS5 recenzja

Returnal broni się także klimatem. Biomy są zróżnicowane i to mocno. Czuć tu inspirację H.G. Gigerem i tym, co ten zrobił dla serii Aliens. Do tego dochodzi fenomenalne udźwiękowienie. Tutaj nawet broń nam podpowiada, kiedy można z niej skorzystać. Każdy element ma znaczenie i zdaje się, że mimo losowości komnat, broni i przeciwników, nic tutaj nie jest przypadkowe. Warto jednak wspomnieć, że po iluś tam przejściach, komnaty zna się już tak dobrze, że wiemy, kiedy wyskoczy na nas przeciwnik, więc ta losowość jest odrobinę naciągana. Nie psuje to jednak zabawy w żadnym stopniu.

Returnal – poziom trudności i DualSense w akcji

Nie ma możliwości wyboru poziomu trudności. Albo gracz sobie poradzi, albo od tytułu się „odbije”. Jednak Returnal ma w sobie coś przyciągającego i nawet jak mnie wkurzał do tego stopnia, że musiałem robić sobie przerwę, to chciałem do niego wracać. Gracz ma poczucie rozwoju, a z każdą przegraną walką, uczy się czegoś nowego. Im dalej, tym trudniej, ale warto, bo satysfakcja z pokonania głównego przeciwnika jest ogromna. Nie jest to jednak gra dla każdego. Jeżeli wcześniej nie grało się w roguelike, zderzenie z Returnal może być bolesne. Ginie się często, a tytuł nie oferuje możliwości zapisu podczas rozgrywki. Można co najwyżej zostawić konsolę w stanie spoczynku. Inaczej, kiedy uruchomimy grę ponownie, wita nas rozbity Helios, a my znowu nie mamy nic przy sobie.

Returnal PS5 recenzja

Bardzo dużo dobrego robi tutaj kontroler do PlayStation 5. DualSense wibruje w taki sposób, że faktycznie czuć padający deszcz. Do tego dochodzą adaptacyjne triggery, które pozwalają z wykorzystaniem jednego przycisku obsługiwać dwa tryby broni. Trzeba się do tego przyzwyczaić, ale po chwili wchodzi to w krew. Czuć, że DualSense ma… sens. Wykorzystanie kontrolera zostało przemyślane i to działa.

Grafika prawie next-genowa

Czy to prawdziwy next-gen? Nie do końca. Tytuł działa na Unreal Engine 4, ale widać, że wyciśnięto z niego ostatnie soki. Nic się nie zacina, jest płynnie i kolorowo. Returnal jest piękny, ale trudno go opisać jako coś rzucającego na kolana. Pamiętajmy jednak, że to dopiero początek generacji i z PS5 jeszcze będzie można wycisnąć więcej. Co nie zmienia tego, że produkcja wygląda bardzo dobrze i przede wszystkim efektownie. O wiele lepiej w wersji TPP, niż FPP, bo w tytule zdarzają się krótkie fragmenty, które przechodzimy patrząc oczami Selene.

Recenzja Returnal na PS5 – podsumowanie

Returnal to wciągający tytuł, który jednak nie trafi w gusta wszystkich. Nie jest to klasyczny ekskluzyw od Sony, ale zdecydowanie warto uwagi. To też jeden z tych tytułów, który może uderzyć po kieszeni. Gra kosztuje 329 złotych, a to niemało. Jednak za to otrzymujemy kilkadziesiąt godzin gry napakowanej akcją po korek. To, ile będziemy w tytuł grali, zależy od naszych umiejętności, wytrwałości i odrobiny szczęścia. Mimo wszystko, te dwadzieścia godzin minimum mamy zapewnione. Returnal to naprawdę kawał świetnej gry, ale co powtórzę, nie dla każdego.

Grę do recenzji otrzymaliśmy od Sony Interactive Entertainment Polska.

Motyw