samsung galaxy s20 ultra 5g recenzja test

[Recenzja] Samsung Galaxy S20 Ultra 5G – rewelacyjna ewolucja

14 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • One UI staje się wyznacznikiem dobrze wyważonego oprogramowania
  • Wyświetlacz to klasa światowa
  • Smartfon, który w każdym elemencie jest ponadprzeciętny

Wady

  • Aparat potrzebuje jeszcze kilku poprawek
  • Budowa jest świetna – oprócz wystające wyspy z obiektywami
  • Cena może okazać się zaporowa

Samsung w tym roku nie mógł wymarzyć sobie lepszego startu. Premiera serii Galaxy S20, w tym tytułowego, topowego modelu Galaxy S20 Ultra 5G, odbyła się tuż przed ekspansją koronawirusa. Oczywiście ten też swoje zrobił, ale Koreańczycy mieli nieco łatwiej. Oznacza to, że inne firmy musiały sobie nagle na nowo radzić ze swoimi prezentacjami, a Samsung po prostu kontynuował opracowany dużo wcześniej plan. Jednak dzisiaj Koreańczycy mogą już być oceniani przez pryzmat konkurencji. Dzisiaj jesteśmy w stanie ocenić, czy lider mobilnego rynku faktycznie może wywyższać się nad propozycjami Huawei, Xiaomi, LG, Oppo, a niedługo między innymi OnePlusa. Dlatego już bez dalszego przedłużania, serdecznie zapraszam Was do recenzji Samsunga Galaxy S20 Ultra.

Zestaw

Samsung przyzwyczaił nas do tego, że w zestawie z flagowymi smartfonami otrzymujemy naprawdę wiele. Galaxy S20 Ultra 5G nadal oferuje sporo, ale już na swój, bardziej nowoczesny sposób. Dlatego w pudełku znajdziemy:

  • modułową ładowarkę (25 W, USB-C – USB-C)
  • dokanałowe słuchawki AKG (USB-C) z dodatkowymi wkładkami w różnych rozmiarach
  • etui
samsung galaxy s20 ultra 5g recenzja test

Przede wszystkim nie znajdziemy już przejściówek USB-C – MicroUSB oraz USB-C – USB-A. Koreańczycy są już świadomi, że nowy standard jest na tyle popularny, że nie trzeba cofać się do poprzedniej generacji. Do tego transfer danych ze starego urządzenia może odbyć się bezprzewodowo. Podobnie wygląda dzisiaj komunikacja z komputerami, więc klasyczne złącze USB-A w ogóle nie występuje w pudełku. Dzisiaj radzimy sobie poprzez USB-C lub przez Wi-Fi. Z kolei słuchawki, jak co roku, stanowią czołówkę spośród tych, które otrzymujemy w zestawach ze smartfonami. Na deser etui, które jest bardzo udanym dodatkiem z jedną, niezaprzeczalną zaletą – niweluje garb na plecach. W gruncie rzeczy jest to udane akcesorium, które zostało wykonane z gumowych, sztucznych tworzyw i spełnia swoje zadanie. Jedynie szkoda, że nie chroni w żaden sposób frontu.

Budowa

Samsung kontynuuje swoją wizję tworzenia smartfonów. Jeden design, który jest niemalże identyczny dla wszystkich modeli w portfolio. Naturalnie Galaxy S20 stanowi ideał tej wizji, więc na całość składają się możliwie najlepsze materiały. Szkło Gorilla Glass 6 wszędzie tam, gdzie są tego typu powierzchnie i aluminium naokoło. Trzymając flagowy model Samsunga czuć, że kosztuje swoje. Oczywiście dokłada się do tego rónież sam rozmiar, bo nie ukrywajmy, że to niemalże 7-calowe monstrum. Trzeba być świadomym wymiarów, ale jeśli do nich przywykniemy, to obsługa nie jest nadmiernie utrudniona. Za to stosunkowo wysoka waga upewnia nas, że trzeba mieć pewny chwyt. Tym samym konstrukcja recenzowanego Galaxy S20 Ultra jest ogólnie jedną z najlepszych. Prawie wszystko zostało należycie rozplanowane i ponownie prawie wszystko zostało zrobione tak, aby nie przeszkadzać i pomagać. Tyczy się to między innymi klawiszy, umiejscowienia czytnika linii papilarnych, jak i na przykład głównego głośnika multimedialnego, którego tak łatwo nie zakryjemy.

Front naturalnie zdobi wyświetlacz, który jest już nienaturalnie płaski. Samsung pośrednio spojrzał na swoją zakrzywioną technologię i najwidoczniej uznał, że ważniejsza jest praktyczność zamiast wyglądu. Mimo że ten ostatni aspekt nie ucierpiał nadmiernie, to ergonomia jest zdecydowanie lepsza. Gdyby nie to posunięcie i Galaxy S20 miał zakrzywiony wyświetlacz, to tak duży model na pewno nie dałoby się użytkować równie bezpiecznie. Niemniej wróćmy do frontu, który został zdominowany przez ekran. Ramki są naprawdę małe, ale ani razu nie zdarzyło mi się przypadkowo dotknąć krawędzi. Zamieszczony w panelu aparat jest jednym z najlepszych tego typu, ale nad nim ujrzymy jeszcze ciekawszy głośnik, który został ukryty pod maskownicą. Razem z odpowiednikiem na krawędzi stanowi udany zestaw stereo. Mimo wszystko chwaliłem ergonomię Galaxy S20 Ultra między innymi za umiejscowienie czytnika linii papilarnych. Nie znajduje się on przy dolnej krawędzi, a w połowie dolnej części ekranu, co wyraźnie ułatwia użytkowanie. Niestety sam skaner miewa momentami problem z rozpoznawaniem użytkownika i jest wyraźnie wolniejszy od konkurencyjnych rozwiązań. Uznajmy, że stara się on być dokładniejszy, a przez to bezpieczniejszy, ale ten fakt trzeba odnotować.

samsung galaxy s20 ultra 5g recenzja test

Tymczasem z tyłu ujawnia nam się niesamowicie duża wyspa z aparatami. Jest wystająca, smartfon się chybocze i to właśnie ten punkt, który sprawił, że wcześniej dwukrotnie wspomniałem o „prawie” idealnym podejściu. Zdecydowanie chętniej kładłem Galaxy S20 Ultra na froncie, aniżeli tyle – w obawie o uszkodzenia szkła przez nadmierne chybotanie. Mimo wszystko widać, że sama wyspa została dobrze zagospodarowana. Pozostała część tyłu nie rzuca się w oczy gradientowym malowaniem, przejściami światła lub rozlaną benzyną. To bardziej klasyczny, a przez to też elegancki styl. Powierzchnia sama w sobie trochę się brudzi, ale wystarczy jedno przetarcie i znikają wszelkie odciski palców oraz smugi.

Na poszczególnych krawędziach Samsunga Galaxy S20 Ultra znajdziemy takie elementy, jak:

  • góra: tacka na karty SIM i MicroSD, dodatkowy mikrofon
  • dół: głośnik, złącze USB-C, główny mikrofon
  • lewa strona: pusto
  • prawa strona: klawisze fizyczne
samsung galaxy s20 ultra 5g recenzja test

Seria Galaxy S20 pożegnała gniazdo słuchawkowe. Zapewne potencjalni chętni już się do tego przyzwyczaili i spodziewali po tym, jak podobnie to zrobił Galaxy Note10. Równie podobnie powinni być oni przyzwyczajeni do świetnych głośników stereo. Samsung nadal stanowi czołówkę, jeśli chodzi o jakość dźwięku w urządzeniach mobilnych. W przypadku głośników nawet nietrudno o usłyszenie niskich tonów. Sama głośność także jest wysokich lotów – to naprawdę donośny zestaw.

Specyfikacja techniczna i cena Samsunga Galaxy S20 Ultra

Jeszcze kilka lat temu mogło się wydawać, że Samsung niekoniecznie goni konkurencję pod względem technicznym. Firma szła swoją stroną, ale teraz trochę się to zmieniło. Producent nadal stara się wyróżnić czymś indywidualnym, ale przy tym nie ogranicza specyfikacji technicznej. W końcu Galaxy S20 Ultra 5G to najlepszych z najlepszych, a co za tym idzie… cena nie jest niska. Niemalże 6000 złotych to kwota, której brak na koncie na pewno dla wielu potencjalnych klientów jest odczuwalny i wymaga upewnienia się w przeprowadzeniu takiej transakcji. Naturalnie zaczynam od kwestii „na papierze”. Tym samym specyfikacja techniczna recenzowanego modelu prezentuje się następująco:

  • 6,9-calowy wyświetlacz Dynamic AMOLED 2X
    • rozdzielczość: 3200×1440 (20:9, 511 ppi)
    • Corning Gorilla Glass 6
    • HDR10+
    • częstotliwość odświeżania: 120 Hz (w ustawieniu FullHD)
    • 89,9% wypełnienia frontu
    • wycięcie na sam aparat do selfie
  • układ Exynos 990
    • litografia: 7 nm
    •  CPU:
      • 2x Mongoose M5 (2,73 GHz)
      • 2x Cortex-A76 (2,5 GHz)
      • 4x Cortex-A55 (2 GHz)
    • GPU: Mali-G77 MP11
  • 12 GB RAM
  • 128 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika
    • UFS 3.0
    • obsługa kart pamięci MicroSDXC (slot wspólny z kartą SIM)
  • aparaty:
    •  przód: 40 MPx (f/2.2, PDAF)
    • tył:
      • 108 MPx (f/1.8, PDAF, OIS)
      • 12 MPx (f/2.2, szerokokątny)
      • 48 MPx (f/3.5, peryskop, teleobiektyw, PDAF, OIS)
      • 0,3 MPx (kamera ToF, czujnik głębi)
  • akumulator o pojemności 5000 mAh
    • szybkie ładowanie 45 W (USB-PD 3.0)
    • szybkie bezprzewodowe ładowanie 15 W
    • ładowanie zwrotne 9 W
  • NFC, czytnik linii papilarnych w ekranie, DeX, Bluetooth 5.0, certyfikat IP68, głośniki stereo (AKG), hybrydowy Dual SIM (również z eSIM)
  • Android 10 (One UI 2.1)
  • wymiary: 166,9 x 76 x 8,8 mm
  • waga: 222 g

To smartfon kompletny. Brakuje jedynie takich szczegółów, jak wspomniane wcześniej gniazdo słuchawkowe. Jak mamy się czepiać, to nie znajdziemy też portu podczerwieni, ale tego nikt się nie spodziewa po Samsungu. Szkoda jedynie, że firma nadal stosuje rozbieżność między układami w zależności od docelowego rynku. Szkoda również, że w Polsce nie dostaniemy mocniejszej wersji z 16 GB RAM i większą przestrzenią na pliki użytkownika (256 lub 512 GB). Jednak to naprawdę wszystkie braki, których można się dopatrzyć. Galaxy S20 Ultra naprawdę ma wszystkie najważniejsze, nowe technologie, które są dostępne na rynku.

Wyświetlacz

Zapewne się powtarzam, ale Samsung nie ma sobie równych w tworzeniu wyświetlaczy. Koreańczycy, nie tylko w swoich modelach, naprawdę dopracowali technologię OLED. Tym samym nie dziwi fakt, że firma chce w pełni zrezygnować z produkcji LCD. Czas iść dalej, a co jest stare i niekoniecznie potrzebne, to zostawić w tyle. Naturalnie Galaxy S20 Ultra 5G jest jednym z najlepszych smartfonów, jak nie najlepszym, gdy spojrzymy na jego wyświetlacz. Z racji, że ten jest płaski, to nie ma żadnych refleksów świetlnych na załamaniach, więc możemy w pełni cieszyć się z ostrego jak brzytwa obrazu. Genialny kontrast, rewelacyjna jasność (w trybie automatycznym jeszcze wyższa), głęboka czerń, ale też od groma opcji konfiguracji. Zadowoleni będą zarówno fani naprawdę nasyconych barw, jak i ci, którzy cenią naturalność. Do tego dochodzi częstotliwość odświeżania obrazu w 120 klatkach na sekundę. Co prawda tylko w FullHD, ale w codziennym użytkowaniu naprawdę nie widać tej niższej rozdzielczości. Za to płynność obrazu już rzuca się w oczy i to bardzo pozytywnie. Jak zawsze w tego typu sytuacjach, użytkownicy docenią to w momencie, gdy powrócą do tradycyjnych 60 FPS.

Akumulator

Pojemność ogniwa Galaxy S20 Ultra, wynosząca 5000 mAh, może robić wrażenie. Jednak nie zapominajmy, że jest to naprawdę duży smartfon, bo niemalże 7-calowy. Niestety, ale w tej materii nie ma żadnego zaskoczenia i flagowy smartfon Samsunga sprawdza się w tej kategorii po prostu w porządku. Nie ma wielkich rewelacji, ale też nigdy nie musiałem nagle szukać ładowarki w połowie dnia. Od rana do wieczora, w ramach codziennego użytkowania? Taki był wyraźnie cel Samsunga, który został spełniony. W takim także trybie ekran może pracować przez 7-8 godzin. Skąd taka różnica? Otóż pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, kiedy wyższa częstotliwość wyświetlacza ma znaczący wpływ na wydajność akumulatora. Dlatego 7 godzin to maksymalna wartość dla ustawienia FullHD i 120 FPS, ale w ramach QuadHD i 60 FPS powinniśmy móc dobić do 8 godzin. Praca na pełnych obrotach tę różnicę mniej, więcej zaciera i smartfon poprosi o zewnętrzne zasilanie po 4 godzinach. Za to ładowanie ogniwa to kolejna nowość w rodzinie Galaxy S (z wyjątkiem Galaxy S10 5G). W końcu do gry wchodzi naprawdę szybka technologia. Maksymalna moc 45 W robi wrażenie, ale niestety w zestawie dostajemy ładowarkę, która ogranicza się do 25 W. Mimo to tempo regeneracji tak dużego ogniwa jest godne pochwały, bo wystarczy godzina, aby ujrzeć 100% na wyświetlaczu. Jeśli chcemy pozbyć się przewodów, to wykorzystując indukcję, czas ten wzrośnie do około 3 godzin.

Aparat

Mówi się, że Galaxy S20 to jedynie ewolucja, ale kolejna kategoria i kolejna wyraźna nowość. Samsung po wielu latach zerwał z matrycą 12 MPx w swoim najlepszym smartfonie. Pojawia się aż 108 MPx, ale pamiętajmy – liczba pikseli nie przekłada się bezpośrednio na jakość zdjęć i filmów. Duże znaczenie w tym wszystko ma oprogramowanie, więc przyjrzyjmy się samej aplikacji. Ta jest – podobnie jak budowa – przemyślana pod niemalże każdym względem. Jest ona bardzo wygodna i wiele możemy ustawić pod siebie. Przede wszystkim mowa tu o układzie trybów, których jest naprawdę wiele – jedno ujęcie, zdjęcie, wideo, pro, panorama, żywność, noc, live focus, wideo live focus, wideo pro, bardzo zwolnione tempo, zwolnione tempo i hyperlapse. Szczególnie do gustu przypadło mi jedno ujęcie, które spodziewam się, że po czasie stanie się standardowym w wielu smartfonach. My jedynie ruszamy urządzeniem, a oprogramowanie wybiera najlepsze ujęcia, stale robiąc zdjęcia. W tradycyjnym trybie również ujrzymy wiele podpowiedzi, jak poprawić jakość i właściwie ułożyć urządzenie. To robi wrażenie. Tymczasem w ramach kolejnych standardów w przypadku filmów możemy nagrywać je w następujących rozdzielczościach (i liczbie klatek na sekundę): 8K (24 FPS), 4K (30 i 60 FPS), FullHD (30, 60, 120 i 240 FPS) oraz 720p (do 960 FPS).

Przechodzimy do jakości i… jest naprawdę nieźle, ale też nie spodziewałem się kilku problemów. Galaxy S20 Ultra w dobrych warunkach oświetleniowych radzi sobie rewelacyjnie. Dobrze też wypada, gdy światła jest mniej. Jednak niezależnie od warunków miewałem problemy z ustawieniem ostrości. Szczególnie w przypadku bliskich ujęć, kiedy smartfon często się gubił. Takich problemów flagowe Samsungi dawno nie miały, więc naprawdę liczę, że to wyłącznie kwestia oprogramowania do poprawy. Jeśli zaś chodzi o pojawienie się peryskopu, to… spodobało mi się wykorzystywanie go. Naturalnie nie do 100x zbliżeń, bo wtedy jakość potrafi zrobić się straszna, a na to wszystko zostanie nałożone mydło i dostaniemy plamę jednego koloru. Jednak, gdy bazujemy głównie na optycznych możliwościach, to efekty są naprawdę dobre. Przy tym zachwyca stabilizacja – nawet przy dużych zbliżeniach nie miałem problemu z utrzymaniem odpowiedniego elementu w kadrze. Nad tym wszystkim jest jeszcze rozbudowany tryb portretowy, który z generacji na generację staje się wyraźnie lepszy. Dlatego pojawił się on również w filmach, które także możemy nagrywać w trybie dla profesjonalistów. Jednak unikajcie jeszcze rozdzielczości 8K. O ile jest ona wyjątkowo dobra i przewyższa wiele innych modeli, które nagrywają głównie w FullHD, to jednak zdecydowanie lepsze efekty i mniej poszarpane nagrania uzyskamy w 4K. W zestawieniu z 30 FPS będziemy mogli dodatkowo wykorzystać wszystkie obiektywy. Wtedy też tylko działa superstabilizacja, która nadal sprawdza się bardzo dobrze, ale widać wyraźnie działania oprogramowania w przesuwaniu kadru. Na koniec nie mam większych uwag co do rejestracji dźwięku i jego dostosowywaniu w ramach odpowiedniego zbliżania obrazu.

Oprogramowanie i wydajność

Zapamiętajmy raz na zawsze – Samsung nie może dłużej kojarzyć się z TouchWiz. To był błąd, który nie tylko został naprawiony, ale w ramach One UI wręcz został zepchnięty do działu zapomnienia. Nakładka Koreańczyków kolejny rok udowadnia, że jest zrobiona dla użytkowników, którzy szukają wygody, a niekoniecznie cyferek. Stanowi ona idealny balans pomiędzy możliwościami, upiększaniem, a ogólną wydajnością. W kontekście możliwości Samsung pozwala na niemalże wszystko. Przy tym nic nie narzuca, a jedynie miejscami sugeruje, że można skorzystać z czegoś dodatkowego. Zdecydowanie jedną z tych funkcji, która zbyt rzadko jest promowana, to tryb komputerowy DeX. W ten sposób niektórzy mogą potraktować Galaxy S20 Ultra jako smartfon i formę komputera do prostych zadań w jednym. Przy tym nie wynika to tylko z innego interfejsu, ale także dużej integracji z usługami Microsoftu. Niemniej to tylko czubek góry lodowej dodatków, które znajdziecie w One UI 2.1. Tradycyjnie cały system obejrzycie na poniższych zrzutach ekranu:

Wspomniałem wcześniej o balansie, ale spokojnie – One UI z Androidem 10 pod spodem nie ma żadnych problemów z wydajnością. Moc obliczeniowa jest po prostu w należyty sposób wykorzystywana na bieżąco. To poniekąd może tłumaczyć wydajność akumulatora, która jest po prostu w porządku, a nie rewelacyjna. Naturalnie fani cyferek mogą być niepocieszeni, bo Snapdragon 865 zdaje się lepiej radzić sobie, aniżeli Exynos 990. Jednak mając obok siebie Galaxy S20 Ultra, Huawei P40 Pro i Xiaomi Mi 10 Pro, to nie zauważyłem drastycznych różnic. Za to Samsung świetnie poradził sobie z wielozadaniowością – procesy w tle nie są nadmiernie szybko zabijane.

Samsung Galaxy S20 Ultra 5G – recenzja Android.com.pl
Infogram

Im więcej wyników, tym lepiej.

Recenzja Samsunga Galaxy S20 Ultra – podsumowanie

Samsung Galaxy S20 Ultra to tak drogi smartfon, że jedynie wybrani będą mogli sobie na niego pozwolić. Jeżeli ktoś jest gotowy wydać blisko 6000 złotych na smartfona, to może być pewien, że koreański model nie zawiedzie w ogólnym rozrachunku. Naturalnie nie ma ideałów, więc wystający garb potrafi drażnić bez etui. Same aparaty potrzebują jeszcze – miejmy nadzieję – kilku aktualizacji, które dopracują poszczególne detale. Jednak patrząc na całość, to ciężko ujrzeć inne wady. To smartfon rewelacyjny do multimediów, ale też do pracy i to w różnorakiej formie. Uwzględniając to wszystko, cena powoli zaczyna się tłumaczyć.

8,5/10
  • Zestaw 8
  • Budowa 8
  • Specyfikacja techniczna 9
  • Wyświetlacz 10
  • Akumulator 7
  • Aparat 8
  • Oprogramowanie 9
  • Wydajność 9

Motyw