Można powiedzieć, że walka z Uberem rozpoczęła się na dobre. Pokazuje to przykład Węgier, gdzie amerykańska spółka przegrała, a raczej wycofała się z walki o rynek – przynajmniej na tą chwilę. Za wszystkim stoi oczywiście nowe prawo, które zostało niedawno przyjęte przez węgierski parlament.
Nowe przepisy pozwalają organom zarządzającym rynkiem telekomunikacyjnym blokować aplikacje, które oferują „nielegalne usługi dyspozytorskie”. Swoje do powiedzenia mieli także taksówkarze, ale jak widać, to nie oni pozbyli się Ubera. Niemniej jednak, to właśnie ta grupa zawodowa jest z nowego prawa najbardziej zadowolona. Uber zniknie ze stolicy Węgier już 24 lipca. Oznacza to, że ponad 160 tysięcy osób korzystających z usług amerykańskiej spółki w Budapeszcie, będzie musiało znaleźć inny środek transportu.
Nie oznacza to jednak, że Uber niebawem zniknie z całej Europy. Mimo iż wydaje się, że kolejne rządy próbują ściśle uregulować usługi firmy, to droga do tego wydaje się bardzo daleka. Oczywistym też jest, że Uber nie ma zamiaru brać udziału w otwartej walce z europejskimi władzami – a przykładem jest też Polska, gdzie Uber może czuć się póki co bezpiecznie. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów stwierdził nawet, że usługi Ubera sprzyjają wzrostowi konkurencyjności na rynku usług przewozowych. Tak więc nasz kraj może czuć się spokojny, a taksówkarze nadal będą mieli problem.
Źródło: engadget