test renault megane e-tech samochody elektryczne

Dostają kasę na ładowarki do aut elektrycznych… a później je wyłączają. „Prąd jest za drogi”

4 minuty czytania
Komentarze

Samochody elektryczne coraz gęściej zalewają polskie ulice. To oczywiście powoduje znaczny wzrost zapotrzebowania na ładowarki. Obecnie w Polsce jest około 2,7 tysiąca stacji z ładowarkami dla „elektryków”, jednak, jak się okazuje, spora część może po prostu nie działać. Powodów jest kilka, a wszystkie są absurdalne.

Samochody elektryczne bez ładowarek nie pojadą…

samochody elektryczne
fot. Łukasz Pająk / Android.com.pl

Całej sytuacji przyjrzała się redakcja Auto Świat. Na ten moment prezentuje się ona następująco: Unia rozdaje środki i dofinansowania dla samorządów stawiających ładowarki. Samorządy chętnie te środki przyjmują i z obietnicy się wywiązują, instalując urządzenia dla właścicieli aut na prąd. Najwyższe dofinansowania otrzymują ci, którzy zdecydują się przez określony czas pozostawić ładowarki całkowicie darmowe dla użytkowników.

Ten ostatni podpunkt to clue całej sprawy. Unia Europejska owszem dorzuca dofinansowania do ładowarek, ale absolutnie nie wspomina o dofinansowaniu na prąd płynący do tych ładowarek. Infrastruktura więc powstaje i… tyle, bo albo uznawana jest za „uszkodzoną” i „uszkodzona” sobie postoi przez kilka lat (do momentu wygaśnięcia umownego projektu), albo nawet nie jest włączana. Nie zawsze jest to jednak wina samorządów, a po prostu ich budżetów.

Doskonałym przykładem jest Jelenia Góra. W mieście darmowe punkty do ładowania obecnie wyłączono, ze względu na koszty dostarczania energii elektrycznej. Ładowarki, jak się okazuje, działały z nadzieją, że prąd zostanie dostarczony również po ulgowej cenie. Tak się jednak nie stało – prąd jest za drogi, a samorządu nie stać na finansowanie całej „darmowej” operacji.

W związku z otrzymanymi rozliczeniami za sprzedaż energii elektrycznej. (…) Miasto Jelenia Góra podjęło decyzję, że od dnia 11 kwietnia br. miejskie darmowe punkty do ładowania samochodów elektrycznych przy ulicach Podgórzyńskiej, Noskowskiego, Sygietyńskiego, Grodzkiej, Bankowej oraz Ptasiej zostają wyłączone.

https://www.facebook.com/JerzyLuzniak2018/posts/pfbid025orkWdcduAgEtEmoBoMdXrp3Lk9B4MuiCwayZdGQ9nWrGuBd2RL9wSp17y9dvzmEl

To jednak mały problem. Ładowarki z pewnością do życia powrócą, Tauron odniesie się do innej stawki za prąd, ale skończy się promocja na darmowe ładowanie. W gruncie rzeczy jednak lepiej tak, niż wcale.

Sytuacja z Jeleniej Góry to nie jest jedyny przypadek. Podobny problem spotkał Legionowo, które udostępniło szybką ładowarkę o mocy 50 kW dla mieszkańców miasta, zupełnie za darmo. Jak się okazało, decyzja była samobójcza: Auto Świat podaje, że co godzinę z budżetu miasta znikało około 100 złotych, a „wtyczkę” okupowały samochody elektryczne nie tylko z Legionowa, ale również okolic (w tym Warszawy), bo po prostu się to opłacało. Ostatecznie ładowarka została wyłączona i pojawiła się na niej kartka „Stacja nieczynna do odwołania„. Zamiast niej postawiono dużo wolniejszą, 6 kW ładowarkę, która jednak jest o wiele mniej kusząca, bo postój na miejscu parkingowym to ratujące budżet miasta 5 złotych za godzinę.

Problemem „trwałość projektu”, czyli inwestycja bez sensu

test renault megane e-tech

Innym miastem, które się poddało i pokazało jawny nonsens związany z dofinansowaniem są podwarszawskie Ząbki. Tam burmistrz jasno określił, że w związku z wzrostem cen za prąd ładowarka jest wyłączona, a płatna usługa powróci w 2026 roku. To tak zwany okres „trwałości projektu”, który przewiduje gwarantowane udostępnienie ładowarki za darmo w danym okresie czasu i jeśli zostanie złamany, to rygorystycznie pilnowane pieniądze z dotacji mogą zostać po prostu zabrane co do grosza.

Samochody elektryczne coraz częściej pojawiają się na drogach, więc taka inwestycja nie ma już sensu. Wyobraźcie sobie, że ktoś otwiera stację paliw z dotacji, ale dotację otrzyma tylko jeśli będzie rozdawał paliwo za darmo. Co więcej, paliwo będzie finansowane z jego własnej kieszeni. Kolejka nie miałaby końca, a inwestor z dofinansowaniem szybko skończyłby z torbami.

Tak samo jest z elektrykami. Na inwestycje tego typu za późno, bo liczba tego typu aut jest już zbyt wysoka, żeby miała sens. Dofinansowanie do ładowarek: jak najbardziej, ale z nieco innymi warunkami, pomagające z rosnącymi cenami energii.

Sytuacja jest mocno dynamiczna, a ładowarkę w Ząbkach udało się już uruchomić dzięki interwencji Mazowieckiej Jednostki Wdrażania Programów Unijnych (MJWPU). Nie wiadomo jednak jak wiele samorządów utknęło w podobnej sytuacji, działającej mimo wszystko głównie na szkodę mieszkańców i posiadaczy elektryków.

Źródło: Auto Świat. Zdjęcia: Android.com.pl

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw