telefony

Sony Ericsson wymiatał – oto telefony, z których korzystałem w przeszłości

8 minut czytania
Komentarze

Przez moje ręce przewinęła się masa telefonów. Jedne były świetne, inne już nie, choć raczej rzadko żałowałem swoich decyzji. Tydzień temu Adam opisał telefony, z których sam korzystał w przeszłości. Dziś chciałbym opowiedzieć własną historię.

Sagem myX1-2 trio

Nigdy tego telefonu nie polubiłem. Może nie był on zły, jednak spodziewałem się czegoś więcej. Dlaczego akurat Sagem? Otóż trochę wcześniej miałem okazję zapoznać się z innym modelem – my3022. Tamten telefon był genialny – przeglądarka wap (przy monochromatycznym wyświetlaczu), coś na kształt diody powiadomień, gry i kompozytor dzwonków. Oczywiście Sagem, który trafił w moje ręce tego wszystkiego nie miał. Była to możliwie najprostsza komórka, wyceniana na 200 zł ze starterem Tak Taka. Jedynym ciekawym elementem był koloryzowany wyświetlacz. Było to nic innego, jak obrazek wstawiony za szybkę. W swoim czasie znajdowali się tacy, którzy w ten sposób próbowali przerabiać Nokie, efekty bywały różne. Mimo wszystko rozważam ponowny zakup tego telefonu, miło byłoby znów się pobawić w jedyną preinstalowaną grę – puzzle z trzema planszami oraz przypomnieć sobie tamte dzwonki.

Jako ciekawostkę dodam tylko, że podłączając złącze ładowarki na ukos telefon zaczynał się ładować, nawet jeśli ładowarka nie była podłączona do prądu.

  • Co się z nim stało? – przestał się włączać
  • Dzisiejsza cena – 10 zł

Sony Ericsson T300

Ten telefon mimo pewnych wad muszę uznać za genialny. Działał trochę powolnie, wyświetlacz obsługujący jedynie 256 kolorów w ostrym słońcu był kompletnie nieczytelny, joystick padał natychmiast po kontakcie z piachem, urywał się przełącznik głośności a w obudowie pękał jeden zatrzask. Z drugiej strony był to pierwsze urządzenie, z którego miałem kontakt z internetem. Nie, nie miałem jeszcze nawet komputera. Pakiet Omnix Max 5 MB za 5 zł spokojnie wystarczał na cały miesiąc przeglądania stron internetowych. Do tego masa dzwonków, podczerwień, prosty kompozytor, świetny gry (nie było możliwości doinstalowania kolejnych) i możliwość podłączenia aparatu CommuniCam. Idea była genialna, wykonanie już nie. Telefon nie posiadał własnej kamery, ale w prosty sposób mogliśmy taką podłączyć. Jakość zdjęć VGA była fatalna, obraz na podglądzie odświeżany był z częstotliwości jednej klatki na sekundę, nie było funkcji nagrywania filmów. Poza tym największym problemem była dostępna pamięć. Na telefon wchodziło kilka zdjęć, w pamięci aparatu mieściło się ich dokładnie 10. Jedynym sposobem na poradzenie sobie z problemem było zmniejszenie jakości wykonywanych zdjęć. W ten sposób większość użytkowników tego aparatu wykonywała zdjęcia w rozdzielczości 80×60 px. Telefon w swoim czasie kosztował w komisie 90 zł, za aparat zapłaciłem 10 zł.

Niestety, nie zachowało mi się żadne zdjęcie wykonane tym aparatem

  • Co się z nim stało? – nie pamiętam, prawdopodobnie rozbił się, aparat zgubiłem
  • Dzisiejsza cena – 20 zł (bez aparatu)

Siemens C60

Tego telefonu także nie polubiłem. Oprogramowanie było dziwne, w wielu miejscach miało niezrozumiałe ograniczenia. Słabo działała także przeglądarka internetowa, irytował niewygodny d-pad, gry uruchamiały się kilka minut. Ogromną zaletą była duża pamięć wbudowana i możliwość podłączenia aparatu, którego nigdy nie miałem. Szkoda, ponieważ został on wyposażony w prawdziwą lampę błyskową. Powstał też model A60, który różnił się znacznie mniejszą pamięcią wewnętrzną. Oba telefony miały jeden problem – beznadziejną baterię.

  • Co się z nim stało? – utopił się
  • Dzisiejsza cena – nie znalazłem oferty sprzedaży sprawnego egzemplarza.

Sony Ericsson k770

Telefon ten w swoim czasie był nowością. Ogólnie przez moje ręce przewinęły się 3 egzemplarze, nie mogłem się z nim rozstać. Ten telefon był genialny – świetnie leżał w ręku, fenomenalnie wyglądał, wyświetlacz zintegrowany ze szkłem dawał naprawdę ostry obraz, aparat nawet dziś robi akceptowalne zdjęcia. W zasadzie trudno znaleźć jakieś wady. Na pewno dużym problemem były padające filtry LCD. 3 malutkie elementy w pobliżu gniazda wyświetlacza bardzo często się psuły, w wyniku czego obraz był rozmazany, a korzystanie z telefonu niemożliwe. To głównie z tego powodu jeden z moich egzemplarzy trafił do kosza – żaden serwis nie potrafił go naprawić. Później pojawiły się metody naprawy, najpopularniejszą było połączenie nóżek znajdujących się po przeciwnych stronach filtrów. Po takim crossie telefon działał, ale wyświetlacz potrafił mieć problemy z jasnością. Poza tym często psuły się przełączniki wykrywające pozycję klapki aparatu. Był to pierwszy telefon, w którym przekroczyłem limit pakietu Omnix Max, w wyniku czego stan mojego konta z 20 spadł do -14 zł. W Tak Taku było to możliwe. Na tym telefonie poznawałem także tajniki „tuningu SE”. W zasadzie począwszy od k770 przerabiałem każdy kolejny telefon.

  • Co się z nim stało? – pierwszy egzemplarz zepsuł się, drugi utopiłem, trzeci działa do dziś.
  • Dzisiejsza cena – 40 zł z gwarancją

Sony Ericsson W610

Brat bliźniak modelu k550 i jednocześnie pierwszy telefon, który sam sobie kupiłem. Bardzo polubiłem go za nietypową, pomarańczową obudowę. To naprawdę udany telefon, wyróżniał się naprawdę mocnym głośnikiem i designem. Miał też wady – klapka baterii miała tendencję do zsuwania się, w skutek upadku często telefon trwale gubił zasięg, urywało się także przylutowane do płyty głównej złącze fast port.

  • Co się z nim stało? – zepsuł się, brak zasięgu, urwane złącze fast port
  • Dzisiejsza cena – nie znalazłem jakiegokolwiek egzemplarza

Sony Ericsson k800

Ten telefon był fotograficznym kombajnem. k800 z aparatem o rozdzielczości 3,2 MPx i EIS pokazał konkurencji gdzie jest ich miejsce, nie było na niego mocnych. Do dziś zdjęcia wykonane tym telefonem nie odstają od standardów. Warta uwagi jest także ksenonowa lampa błyskowa, z którą telefon nie radził sobie co prawda idealnie, ale przy pewnych umiejętnościach można było ją świetnie wykorzystać. Telefon był bardzo gruby, było to wymuszone ogromnym modułem kamery i dwoma kondensatorami lampy błyskowej. Jedynym problemem był wadliwy joystick (na pewno wytrzymalszy niż w T300 i np. k750) i słaby wyświetlacz.

  • Co się z nim stało? – nie pamiętam, coś się zepsuło
  • Dzisiejsza cena – 40 zł

Sony Ericsson Xperia X10 mini pro

Był to mój pierwszy Androidowy telefon. Mimo małych rozmiarów bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Xperia X10 mini pro wyglądała świetnie, była praktyczna i bardzo płynnie działała. Nie mogę też nić zarzucić awaryjności – padały jedynie gniazda słuchawkowe i po kilku latach aktywnego korzystania taśmy LCD. Był to także pierwszy telefon, na którym zainstalowałem custom ROM. Na X10 mini pro standardowo otrzymywaliśmy Androida 1.6, Sony Ericsson wypuścił oficjalną aktualizację do 2.1. Potem na scenę weszli niezależni deweloperzy. Na mojej Xperii działał Android 4.1 (telefon nie radził sobie z nim), 4.0, a ostatecznie 2.3.7.

  • Co się z nim stało? – działa do dziś
  • Dzisiejsza cena – 70 zł

HTC HD2

To ten telefon, na którym uruchomiono niemal każdy system operacyjny. HD2 to jeden z bardziej udanych flagowców HTC. Wyróżniał się przyzwoitym aparatem, świetnymi parametrami, genialną nakładką Sense i designem.

Zobacz więcej: HTC HD2 – historia niedoścignionej legendy

  • Co się z nim stało? – działa do dziś
  • Dzisiejsza cena – 140 zł

Motorola Moto E

Po przygodzie z HD2 szukałem taniego telefonu z gwarantowanymi aktualizacjami i sensownie działającym systemem. I tak za jedynie 500 zł stałem się posiadaczem Moto E. Telefon ten działał świetnie, był wolny od lagów, które wówczas były zmorą użytkowników Androida. Poza tym był nie najgorzej zaprojektowany, oferował częściową wodoodporność i dość dobry wyświetlacz z Gorilla Glass 3. Były też problemy – telefon potrafił solidnie się nagrzać, przycisk blokady czasem zacinał się co oznaczało samoistny reset telefonu, aparat był tak beznadziejny, że wogóle mogłoby go nie być.

  • Co się z nim stało? – zgubiłem go
  • Dzisiejsza cena – 130 zł

Motorola Moto E2

Moim kolejnym telefonem była następna generacja poprzedniego – Moto E2. Motka nigdy mnie nie zawiodła. Co prawda chwilami nie działała tak jak poprzednik, jednak mimo wszystko nie mogłem jej nic zarzucić. W porównaniu do poprzednika wreszcie dało się tym zrobić zdjęcie. Miłym dodatkiem była także funkcja USB OTG (w budżetowcu!) i ciekawy sposób ukrycia gniazd karty pamięci i SIM – zamiast klapki z telefonu trzeba było zdjąć plastikową opaskę. Motka otrzymała aktualizację do Androida 5.1 i 6.0, po czym wrzuciłem na nią Cyanogenmoda i korzystałem z Androida 7.0. Niestety, nigdy nie było dane mi zainstalować Oreo z powodu samoistnego pęknięcia wyświetlacza. Nie wiem jakim cudem to się stało, prawdopodobnie delikatnie odkleił się on od ramki i pod wpływem nacisku ułamał. Poza tym często awarii ulegały gniazda słuchawkowe.

  • Co się z nim stało? – czeka na naprawę
  • Dzisiejsza cena – 180 zł

To nie wszystko

Przez moje ręce przewinęło się znacznie więcej urządzeń. Wymienić można Sagema my3022, Nokię 3120, 5130 Xpress Music, 6070, 7230, Lumie 635, Sony Ericssona T303, J20i, J210, LG Cookie KP500 i wiele innych. Co ciekawe telefony mające ponad 10 lat nadal bez problemu działają i są w pełni funkcjonalne. Czy to samo będziemy mogli kiedyś powiedzieć o swoich połączonych z chmurą smartfonach?

Motyw