Zamieniłem kilkuletniego flagowca na niedrogiego smartfona. Mówię, czy to była dobra decyzja

8 minut czytania
Komentarze

Topowe smartfony to naprawdę niesamowite zabawki, ale ich ceny mogą przyprawić nas o palpitację serca. Czy działanie nowego budżetowca różni się tak bardzo od starszego flagowca? Sprawdziłem to.

Starszy flagowiec, czy nowiutki telefon budżetowy?

Mówi się, że topowe smartfony są po prostu nieopłacalne. Jasne – są wydajne i wyposażone w oszołamiające techniczne nowinki, ale ich wycena podnosi włosy na głowie. Może po prostu lepiej zainwestować w coś nowoczesnego, a z niższej półki?

Największych różnic nie widzi się po wymianie sprzętu na nowszy, ale po powrocie z nowszego rozwiązania na starsze. Większą różnicę zauważymy cofając się z używania komputera z dyskiem SSD na HDD, niż wymieniając HDD na SSD.

Smartfon Samsung Galaxy z wieloma obiektywami aparatu na tylnej obudowie.
Flagowce takie jak Samsung S24 Ultra kuszą funkcjami, ale powoli kosztują tyle, co samochód. Fot. umitc / Shutterstock

Zazwyczaj miałem do czynienia właśnie z flagowcami – jestem geekiem i chciałem mieć dostęp do najnowszych funkcji. Smartfony z niższej półki jednak też przechodzą ewolucję i być może obecnie byłbym zadowolony nawet z tańszego smartfona?

Sprawdziłem więc dla was tańszego smartfona w codziennym użytku, porównując go do kilkuletniego flagowca. Tym razem prawie żadnych cyferek i wyników benchmarków – tylko czyste wrażenia z użytkowania.

Kupiłem budżetowca i mówię jak jest

Na początku 2021 roku stałem się posiadaczem smartfona z wyższej półki opartego na procesorze Qualcomm Snapdragon 888 z 8 GB RAM, a więc modelu sprzed ery Snapdragonów serii Gen. Wciąż działał on przyzwoicie, chociaż momentami wyczuwałem spowolnienie jego działania. Przyszła pora na zmiany.

Po sprawdzeniu cen topowych smartfonów odwróciłem się od ekranu z uczuciem niesmaku. Psychologiczna granica tego, ile jestem w stanie zapłacić za najlepszego smartfona, została przekroczona. Nie no, nie dam tyle – przecież nowoczesne budżetowce nie mogą być znacząco słabsze! No i z tym założeniem nieco poleciałem, ale okazało się to dopiero po fakcie.

Smartfony za około 1000 zł cieszą się duża popularnością
Do walki z kilkuletnim flagowcem stanął Samsung Galaxy A25 5G. Fot. Samsung / materiały prasowe

Zdecydowałem się na smartfon z półki cenowej około 1000 zł, a mój wybór padł na Samsunga A25 5G (Exynos 1280, 6 GB RAM). Model ten zebrał bardzo dobre recenzje, a wśród jego wad wymieniało się przede wszystkim cenę – która jednak od premiery znacząco spadła.

Obecnie podstawowa cena to 999 zł (w telekomach można kupić go… drożej, jeśli komuś odpowiada taka opcja), a mi udało złapać go w promocji za 850 zł. Nie było więc najgorzej i wszystko wskazywało na to, że zrobiłem dobry deal.

Podkreślam, że nie chodzi tu jednak o ten konkretny model, a o sprawdzenie komfortu użytkowania nowoczesnych smartfonów tej klasy – a przedstawiciel koreańskiego producenta jest jednym z bardziej popularnych i często polecanych modeli w tej cenie.

Teraz nie wiem, czego tak właściwie spodziewałem się po smartfonie z pogranicza niskiej i średniej półki, ale z pewnością moje założenia były zbyt optymistyczne.

Topowy smartfon sprzed kilku lat kontra nowy budżetowiec

Zaznaczę tylko na wstępie, że nowego smartfona posiadam już ponad miesiąc, a więc nie są to wrażenia po pierwszych dniach użytkowania.

Nie mam też zamiaru porównywać tu wydajności procesora, jakości zdjęć czy filmów i wbudowanych wodotrysków, bo wiadomo, że to nie będzie poziom zbliżony do urządzeń 7 razy droższych (np. Galaxy S24 Ultra), a nawet 10 razy droższych (np. Galaxy Z Fold 6).

Oczywiście nowe smartfony – nawet te z niższej półki – mogą się obecnie pochwalić rozwiązaniami, które na próżno było szukać w tym segmencie jeszcze jakiś czas temu. Samsung Galaxy A25 5G przekonuje do siebie między innymi ekranem AMOLED o jasności 1000 nitów i odświeżaniem 120 Hz, NFC, czy – zgodnie z nazwą – obsługą 5G.

Zwróciłem też uwagę na dobrą jakość dźwięku, a procesor może również pochwalić się wbudowanym NPU. W zasadzie, jeśli czegoś mi tu faktycznie brakowało (oczywiście jakość filmów i zdjęć to nie jest poziom znacznie droższych modeli), to tylko bezprzewodowego ładowania, ale umówmy się, że jest to technologia spotykana w smartfonach z wyższej półki.

Nokia 3310, czyli tak kiedyś wyglądały budżetowe telefony. Fot. Marcin Jaskólski

Już na starcie wiedziałem, że telefon tej klasy nie będzie długo udawał, że działa równie dobrze, jak flagowiec. Nie zrozumcie mnie źle – jeśli już uruchomimy jakąś aplikację, to z dużą dozą prawdopodobieństwa będzie działać płynnie. Inaczej sprawa przedstawia się z multitaskingiem, czyli wtedy, kiedy chcemy ogarnąć kilka rzeczy naraz.

Przycięcia w działaniu zdarzają się niestety nagminnie, dotyczy to zwłaszcza przełączania zadań, czy samego uruchamiania aplikacji, ale może do nich dojść nawet przy przewijaniu interfejsu.

Kiedy będziemy chcieli szybko przełączać się pomiędzy różnymi programami, to odkryjemy, że wydanie więcej kasy na telefon wcale nie jest takim głupim pomysłem.

Być może obecnie smartfony z 6 GB RAM tak po prostu działają, ale mając porównanie do lepiej wyposażonego smartfona… od razu zauważymy różnicę.

Oczywiście to nie jest tak, że we flagowcu nic czasem nie „chrupnie”, czy nie odczujemy mikroprzycięcia. Android przyzwyczaił nas do tego, że to się czasem zdarza nawet na najdroższych telefonach, ale przy użyciu średniaka to zjawisko mocno się nasila.

Trzeba przyznać, że przy pojedynczych czynnościach wymagających większej mocy obliczeniowej (choćby wyrenderowanie i zapisanie filmu po jego edycji) nie widzimy aż tak drastycznej różnicy.

Warto jednak wspomnieć, że samo uruchomienie np. opcji edycji trwa zauważalnie dłużej. Z kolei podczas samych obliczeń jest nieco wolniej, ale Exynos w tym modelu radzi sobie z takimi zastosowaniami zaskakująco sprawnie.

Gry na budżetowym smartfonie

Szybka wizyta w sklepie Google Play ujawniła, że możemy zetknąć się również z problemem kompatybilności gier. Na tym telefonie nie zadziała między innymi Obcy: Izolacja, The Walking Dead, XCOM Enemy Within, Brothers: A Tale of Two Sons, Civilization Revolution 2, Ghosts’n’Gobline Mobile, Grim Fandango Remastered, Tales from Borderlands, czy The Cave – z zastrzeżeniem, że część niekompatybilności może wynikać z nowej wersji Androida, a nie samego Exynosa.

Z drugiej strony nie jest to jakiś dramat i wiele dobrych gier na Androida, takich jak Return to Monkey Island, Wojna Krwi, Unruly Heroes, Titan Quest, This War Of Mine, The Banner Saga, Street Fighter IV CE, Star Wars: KOTOR, PUBG Mobile, Oxenfree, Monster Hunter Stories, Human Fall Flat, Genshin Impact, Don’t Starve, Final Fantasy XV Pocket Edition, seria LEGO czy GTA, powinno się uruchomić bez problemu. Powinno, ale czy będzie działać bez problemu?

Automatyczne ustawienia Diablo Immortal na Samsung Galaxy A25 5G. Fot. Marcin Jaskólski / zrzut ekranu

Na pierwszy ogień poszedł niespecjalnie wymagający Mario Run, który działał płynnie i bez najmniejszego problemu. Z kolei Diablo Immortal na A25 uruchamia się w trybie 30 FPS i ustawieniach średnio niskich.

Zasadniczo gra się w porządku, ale czasami występują mikrozacięcia. Już miałem pokiwać z uznaniem głową, gdy przy próbie wyjścia z gry nastąpiło zawieszenie i reset telefonu.

W Diablo Immortal można grać nawet na niedrogim smartfonie. Fot. Marcin Jaskólski / zrzut ekranu

Zamienił stryjek siekierkę na kijek

Do komfortu przyzwyczajamy się błyskawicznie. Powrót do niedrogiej i szarej rzeczywistości bywa bolesny. Jestem nieco rozczarowany, chociaż nie spodziewałem się po tym smartfonie nie wiadomo czego.

Zdecydowanym plusem mojego nowego wyboru jest to, że nie wydałem na niego znacznej sumy. Poza tym codziennie boleśnie przekonuję się, że warto było wybrać model co najmniej dwa razy droższy.

Smartfon z 6 GB pamięci i z procesorem o podobnej mocy nie zapewnia mi obecnie płynnej pracy, a nie mówimy przecież o jakichś skomplikowanych zadaniach. Jeśli odtwarzanie muzyki potrafi się krztusić podczas przełączania tasków, to pęd ku oszczędnościom poszedł zdecydowanie o krok za daleko.

Trzy lata to zbyt mało, by nowy niedrogi smartfon zrównał się możliwościami ze starszym smartfonem z wyższej półki. A przecież wymagania aplikacji ciągle rosną, tak samo jak systemów operacyjnych.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Wygenerowane za pomocą AI / montaż własny

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw