Satelita kosmiczny w przestrzeni kosmicznej z widokiem na Ziemię w tle.

Polski satelita EagleEye ma niesamowitą historię. Od małej płytki do startu ze SpaceX

3 minuty czytania
Komentarze

W połowie sierpnia tego roku z wyrzutni SpaceX wyniesiono na orbitę polskiego satelitę EagleEye. To pierwszy tak zaawansowany projekt w historii, który doszedł do skutku, choć jego twórcy mieli wiele przeszkód po drodze. Historię firmy Creotech przybliża wywiad z jej twórcami, który ukazał się na łamach wrześniowego numeru Forbes.

EagleEya i Creotech to historia sukcesu

Satelita EagleEye kosmiczna z panelami słonecznymi na ciemnym tle kosmosu.
Fot. Creotech / zrzut ekranu

Creotech Instruments uznawana jest za największą polską firmę, która produkuje kosmiczne technologie oraz specjalistyczną aparaturę wykorzystywaną m.in. w kryptografii kwantowej. 16 sierpnia tego roku z platformy SpaceX został wyniesiony ich satelita EagleEye.

To najbardziej zaawansowany sprzęt tego typu stworzony przez polską firmę, który znalazł się w kosmosie. Satelita obserwacyjny ma zapewnić rozdzielczość rzędu 1 m, ale celem firmy jest także stworzenie szeregu podsystemów stworzonych dla mikrosatelitów.

Moment startu Falcon 9 z satelitą od Creotech

Start satelity przebiegał bez zakłóceń, a na orbitę EagleEye został wyniesiony z pomocą statku Falcon 9. Okazało się, że satelita ma pewne problemy z łącznością, które według firmy mogą być związane z pozycjonowaniem satelity. Creotech przeprowadził już szereg testów, by zlokalizować źródło problemu i misja nie jest uznawana za straconą. Można trzymać kciuki, by problem, jak najszybciej naprawiono, ponieważ historia Creotech opisywana w Forbes jest naprawdę inspirująca.

Od małej płytki do satelity

Satelita z panelami słonecznymi na orbicie Ziemi, z widokiem na niebieską planetę w tle.
Fot. Creotech / zrzut ekranu

Założona w 2008 roku przez Grzegorza Brona, Pawła oraz Grzegorza Kasprowicza firma, nie miała ambicji, by zajmować się projektami kosmicznymi. Miało zacząć się od systemu dla audiofilów, ale okazało się, że jego realizacja może być problematyczna, ponieważ ten ważył ponad 400 kg. Szukając swojej niszy na rynku, firma trafiła na spotkanie z przedstawicielami Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA).

Same początki nie należały do łatwych, ponieważ firmy tego typu nie tylko nie zarabiają za dużo na start, ale też potrzebują gigantycznych inwestycji. Fundusze venture capital skłonne były zainwestować, ale w coś innego, a mianowicie aplikacje na smartfony. Pieniądze na szczęście udało się zdobyć z funduszy unijnych przeznaczonych na innowacje.

Wizualizacja przedstawiająca satelitę EagleEye

Creotech pozyskało również finansowanie ze strony Agencji Rozwoju Przemysłu, a ich pierwszym zleceniem był montaż płytki PCB na stacji kosmicznej. Do tego potrzeby był m.in. tzw. cleanroom, czyli specjalne pomieszczenie z pełni kontrolowanymi warunkami panującymi w środku. Kolejnym krokiem było stworzenie własnej platformy satelitarnej HyperSat. Zainteresowanie inwestorów giełdowych przeszło oczekiwania Creotech, a zeszłoroczna emisja akcji pozwoliła na pozyskanie aż 60 mln złotych na stworzenie satelity EagleEye.

Satelita z panelami słonecznymi na orbicie wokół Ziemi.
Fot. Creotech / zrzut ekranu

Firma ma przed sobą jeszcze wiele planów, a wśród nich satelitę pozwalającego na tankowanie na orbicie czy udział w projekcie związanym z eksploracją Księżyca. Widać więc, że ESA obdarzyła polską firmę wielkim kredytem zaufania, który zaczyna właśnie procentować.


Kto nie lubi kupować w sieci? Aplikacje zakupowe bardzo w tym pomagają. Jeśli z nich korzystasz, wypełnij naszą ankietę. Dziękujemy!


Źródło: Forbes. Zdjęcie otwierające: Creotech / zrzut ekranu

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw