Dwóch rowerzystów jadących wąską ścieżką przez pola i las.
LINKI AFILIACYJNE

Mój rower elektryczny to „wykluczenie na tle zarobkowym”. Nasz czytelnik zwraca uwagę na duży problem

6 minut czytania
Komentarze

Zrobiło się gorąco wokół programu Mój rower elektryczny. Przypomnijmy, że dopiero zakończył się etap konsultacji społecznych, więc zanim w pełni poznamy jego finalne założenia, mogą minąć tygodnie. Napisał do nas czytelnik, który zauważył, że choć sam program jest godny uwagi, to przez swoje założenia wyklucza sporą część Polaków z możliwości wzięcia w nim udziału.

Mój rower elektryczny może wykluczać część Polaków

Wykluczenie w programie Mój rower elektryczny - Osoba jadąca na czarnym rowerze elektrycznym Evelo po asfaltowej drodze, w tle drzewa i jezioro.
Fot. Team EVELO / Pexels

Zapewne spora część naszych czytelników uważnie śledzi temat programu Mój rower elektryczny, który w założeniu ma refundować część kosztów zakupów takiego pojazdu. Po artykule o tym, że Biedronka przeceniła rowery elektryczne o połowę, napisał do nas czytelnik, pan Dariusz z Opoczna, czyli miasta w województwie łódzkim liczącego sobie ponad 20 000 mieszkańców. 

Takich mniejszych miast na terenie naszego kraju są setki, a nie zapominajmy też o wsiach. Teoretycznie liczebność miasta nie ma wpływu na możliwość wzięcia udziału w programie częściowej refundacji kosztów zakupu roweru elektrycznego, ale nasz czytelnik ma na ten temat odmienne zdanie, choć jak sam przyznaje, sam program bardzo mu się podoba.

Akurat ja uważam, że ten program jest świetny i wiele osób mogłoby z niego skorzystać, ale… zasady tego programu, z mojej perspektywy mieszkańca małego miasta (mieszkam w Opocznie)  są zwyczajnie  WYKLUCZAJĄCE, a nie powinno być tak, że coś, co ma być dla wszystkich, jest w gruncie rzeczy dla wybranych.

Pan Dariusz z Opoczna w wiadomości przesłanej do redakcji Android.com.pl

Dofinansowanie i refundacja to dwie różne rzeczy

Osoba w szarej bluzy z kapturem i krótkich spodenkach trzymająca kierownicę roweru.
Fot. Taras Grebinets / Shutterstock

Dlaczego założenia programu Mój rower elektryczny miałby kogokolwiek wykluczać? Problemem, na który nasz czytelnik zwraca uwagę, jest nie samo miasto, ale możliwości zarobkowe jego mieszkańców. Program zakłada bowiem refundację części kosztów, a nie zaliczkę na zakup roweru elektrycznego. Mówiąc wprost – najpierw trzeba zapłacić, by potem ubiegać się o częściowy zwrot.

Program sam w sobie jest super pomysłem! Jednak zakłada on konieczność opłacenia w całości kosztu zakupu takiego roweru i dopiero potem ubieganie się o zwrot połowy wartości roweru. Średnia cena takiego sprzętu, jak sam Pan wie, wynosi ok. 7–8 tys. złotych. W małym miastach i wsiach ludzie nie mają (a już szczególnie młodzi i seniorzy) takich dochodów, żeby móc odłożyć takie środki na zakup e-roweru. Co innego mieszkańcy dużych miast – tu możliwości zarobkowe są o wiele większe.

Pytanie, czy nie mamy tu w takim razie do czynienia ze zjawiskiem wykluczenia na tle zarobkowym – nie jest moją winą, że mieszkam na wsi z mamą, a nie w wielkim mieście, ale nie powinno to mieć wpływu na to, czy mogę, czy nie mogę wziąć udziału w takim programie finansowanym ze środków europejskich. Stąd uważam, że jest on napisany dla bogatych mieszkańców dużych miast. To nie fair.

Pan Dariusz z Opoczna w wiadomości przesłanej do redakcji Android.com.pl
Mężczyzna w szarym dresie i niebieskich trampkach prowadzi czarny rower elektryczny z grubymi oponami po brukowanej alejce w parku.
Fot. Taras Grebinet / Shutterstock

Sytuacja z refundacją kosztów za zakup roweru elektrycznego jest więc podobna do tej, która obowiązuje przy zakupie samochodu elektrycznego z programu Mój elektryk. Oprócz spełnienia kryteriów dla samych pojazdów trzeba mieć też własne fundusze na zakup środka lokomocji. Dodajmy, że w programie Mój elektryk przewiduje się możliwość wzięcia kredytu na samochód, czego raczej w wersji dla rowerów tam nie uświadczymy. Choć szumnie nazywa się program Mój rower elektryczny dofinansowaniem, to jest ono w formie refundacji. Tym samym rzeczywiście spora część Polaków może mieć uniemożliwiony zakup takiego roweru, ponieważ nie będzie go na nich zwyczajnie stać.

Dodam ponadto, że codziennie jeżdżę do pracy na rowerze (zwykłym) 18 km w jedną stronę. Akurat mieszkam tak, że do pracy nie mam dojazdu transportem publicznym, a na kupno auta jeszcze mnie nie stać. Widzę, jak funkcjonuje w Opocznie w ogóle transport autobusowy, a w zasadzie jak nie funkcjonuje i jestem pewien, że takich miejsc na mapie Polski są tysiące. Rower ze wspomaganiem elektrycznym mógłby być rozwiązaniem dla wszystkich tych, których dotyka również wykluczenie transportowe – czy takich uciążliwości doświadczają mieszkańcy dużych miast? Oczywiście nie! I to drugi argument za tym, żeby otworzyć ten projekt na beneficjentów z małych miejscowości i wsi.

Pan Dariusz z Opoczna w wiadomości przesłanej do redakcji Android.com.pl

Można to rozwiązać inaczej

Rowerowe jednoślady z grubymi oponami ustawione w rzędzie.
Fot. MOLEQL / Shutterstock

Program, który ma zachęcać do elektromobilności, tak naprawdę będzie więc wykorzystywany głównie przez mieszkańców miast. Pan Dariusz uważa, że dałoby się go skonstruować tak, by działało to lepiej i nikogo nie wykluczało.

Niech dofinansowanie pomniejsza kwotę zakupu w chwili transakcji. Czyli tak, jak w programie z komputerami dla nauczyciela – przecież tu jest już gotowy system, można go wykorzystać ponownie (oszczędność naszych publicznych pieniędzy – my, obywatele to lubimy!). Czyli, że mógłbym się zarejestrować w programie (na stronie Ministerstwa Klimatu i Środowiska lub Ministerstwa Cyfryzacji), dostałbym kod, który podałbym sprzedawcy, ten odjąłby go od ceny e-roweru, a ja bym zapłacił swoją połowę. To byłoby wspaniałe rozwiązanie i otworzyło ten projekt dla ludzi z mniejszymi możliwościami finansowymi.

Pan Dariusz z Opoczna w wiadomości przesłanej do redakcji Android.com.pl

Nie wiemy, czy taka możliwość, jaką zaproponował pan Dariusz, była w ogóle brana pod uwagę przy budowaniu założeń projektu. Z pewnością zwiększyłoby to szansę na zainteresowanie programem wśród osób, które nie mają od razu całej kwoty do wyłożenia na zakup roweru elektrycznego spełniającego założenia programu.

Patrząc na to, jaki rower elektryczny można kupić, by wziąć udział w programie, to rzeczywiście trzeba wyłożyć około 5000 złotych. Im bliżej startu programu, tym więcej sklepów będzie uruchamiało promocje na zakup rowerów elektrycznych, ale dalej nie rozwiązuje to problemu, który opisał nasz czytelnik.

Jeśli masz już dość panujących upałów, pomóż nam poznać preferencje Polaków w zakresie radzenia sobie z nadmiarem gorącej pogody.

Źródło: opracowanie własne. Zdjęcie otwierające: Kamil Zajaczkowski / Shutterstock

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw