LOKOWANIE PRODUKTU: KOMPUTRONIK

Ten czytnik e-booków to najlepszy gadżet, jaki posiadam. Nie przekonacie mnie już do kupowania papierowych książek

5 minut czytania
Komentarze

Jeszcze dwa lata temu nie napisałabym ani jednego zdania zawartego w tytule. Ale przy tempie czytania, jakie mam, zbieractwo kolejnych (niekoniecznie wybitnych) tytułów, zaczynało być problemem, a przecież szkoda książkę oddać, a tym bardziej wyrzucić. Myślę, że doskonale wiecie, o czym mówię. Czytnik e-booków okazał się być wybawieniem.

Książka? Tylko papierowa

Nigdy nie byłam miłośnikiem interferencji technologii w proces czytania i stałam w pierwszym szeregu grupy wrogów e-booków i audiobooków. W tej kwestii przemawiał przeze mnie tradycjonalizm: do czytania była papierowa książka i koniec. Sytuacja była w granicach rozsądku do momentu, kiedy byłam studentką na Wydziale Filologicznym – namiętnie korzystałam wtedy z biblioteki, gdzie wszystkie interesujące tytuły były dostępne, a sama instytucja pod ręką.

fot. Dominika Kobiałka/ android.com.pl

Ale po zakończeniu studiów, do biblioteki było daleko (miejska biblioteka to niestety nie to samo), a i fundusze na przyjemności były większe. Nadal papierowa książka była najważniejsza, ale najlepiej przecież mieć swój własny egzemplarz, który składowany był później na nieskończenie rozszerzającym się regale. Jako że pompka powiększająca z Akademii Pana Kleksa albo namiot Perkinsa z Harry’ego Pottera nie istnieje w prawdziwym życiu (wybaczcie tę literacką „wycieczkę”), proces gromadzenia zaczynał być dla mojego mieszkania problemem. Szczególnie że niestety książkowe zakupy przestały być racjonalne – nabywałam wszystko, co chciałam przeczytać, mimo że większość z tych tytułów okazywała się niewarta trzymania na półce lub pożyczania znajomym. Przygarniałam nawet niechciane i porzucane książki, do których nigdy nawet nie zaglądałam.

Kilka lat później wyprowadziłam się na jakiś czas za granicę. I nagle zrozumiałam, że moje czytelnicze życie legnie w gruzach, jeśli nie zdecyduje się przekonać do e-booków. Na kolejne urodziny dostałam czytnik Kindle Oasis i, przyznam szczerze, nie od razu byłam zachwycona tranzycją z papierowego odpowiednika na ekran. Ale po miesiącu użytkowania zrozumiałam, że nie zamienię już czytnika na nic innego, a samo urządzenie jest najczęściej używanym przeze mnie gadżetem technologicznym (oprócz telefonu i komputera). Ani ze słuchawek, ani smartwatcha, ani nawet AppleTV nie korzystam z taką częstotliwością.

Mój wybór – Kindle Oasis 3

Ten model Kindle jest bardzo wygodny do czytania ze względu na boczny panel, na którym znajdują się guziki. Niby nic, a jednak – nie zawsze najszybszą metodą na przerzucanie stron jest przesuwanie palcem po dotykowym ekranie. W pozycji leżącej znacznie efektywniej korzystać z przycisków. Urządzenie jest lekkie (188 g) i wodoodporne, więc czytanie przy basenie albo na plaży, a nawet w wodzie (sprawdzone) nie przyprawia nas o zawał. Na uwagę zasługuje ergonomiczna konstrukcja i wbudowany akcelerometr, który na bieżąco dostosowuje orientację ekranu do naszego położenia. Kindle Oasis ma także szeroką gamę ustawień jasności ekranu do dostosowania – zarówno pod kątem natężenia światła, jak i jego barwy (ciepło/zimno). I, uwierzcie mi – z tego się korzysta. Można także modyfikować m.in. rodzaj i wielkość fontu, a także zapisać swój profil ulubionych funkcji, tak aby łatwo wracać do wszystkich wybranych przez nas ustawień w przypadku rozpoczęcia nowej książki.

Kindle Oasis 3 32 GB – dane techniczne:

Ekran7 cali
Technologia wykonaniaE Ink
Podświetlanietak
Rozdzielczość1680 x 1264 piksele (300 ppi)
Procesori.MX 7 Dual Core (2 x 1 GHz)
Wbudowana pamięć32 GB
Dodatkowa funkcjonalnośćprzeglądarka internetowa | akcelerometr
Interfejs1 x microUSB
Bluetooth
Wi-Fi
Wymiary159 x 141 x 3.4 (8.3) mm
Waga188 g
Zawartość opakowaniaczytnik | kabel microUSB | instrukcja
Inne cechywodoodporność (IPX8) | brak języka polskiego w menu

Wiem, że cena tego modelu jest wysoka, ale powtarzam – warto. Wykonałam też osobiste wyliczenia na potrzeby tego tekstu (a poza tym sama byłam ciekawa, jaka jest różnica w kosztach). Czytam około dwie książki na tydzień, co daje ich mniej więcej osiem w miesiącu. Cena książki to ok. 35 zł, więc miesięcznie kosztowało mnie to ok. 280 zł. Za abonament Legimi, który na czytnik Kindle pozwala mi pobrać do siedmiu e-booków w miesiącu, płacę 39,99 zł (cena wzrosła z 32,99 zł w marcu).

Samo urządzenie to koszt ok. pięciu miesięcy namiętnego kupowania książek, a potem koszt stanowi jedynie subskrypcja na e-booki. Mnie te kwoty przekonują i żałuję, że ktoś nie przedstawił mi tego wcześniej. Oczywiście nie tylko ten model ma swoje zalety – jeśli chcecie sprawdzić inne opcje produktów do czytania elektronicznych książek, zerknijcie na nasz ranking czytników e-booków.

Wirtualna biblioteka

Możecie mi wierzyć lub nie, ale lokowanie produktu w tym artykule to formalność, bo odkąd mam Kindle Oasis, polecam go każdemu, a testuje go już prawie dwa lata i nie mam zastrzeżeń. Minusem może być jedynie brak menu w języku polskim, ale osobiście mi to nie przeszkadza.

I nie będę hipokrytką, bo doświadczenia z czytania tradycyjnej książki są zupełnie inne niż z e-booka i też, podejrzewam, że tak jak wy, wolę trzymać w rękach „papier”. Ale czasami trzeba dopuścić rozsądek do głosu 🙂 Papierowe edycje kupuję rozważnie i wyleczyłam się ze zbierania wszystkiego, co wpadnie mi w ręce – wole sprawdzić to, czytając e-booka i ewentualnie potem zdecydować się na zakup (co zdarza się bardzo rzadko).

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw