Tefal Cook4Me
MAT. PROMOCYJNY

Nie umiem gotować, więc odpaliłem Tefal Cook4Me. Teraz czekam na gwiazdkę Michelina

7 minut czytania
Komentarze

Pojawienie się Tefal Cook4Me w moim domu było wielką szansą na poprawienie moich zdolności kulinarnych. Przez ograniczony czas na gotowanie oraz przyzwyczajenie do kilku podstawowych dań, te są na dość amatorskim poziomie. A tymczasem taki inteligentny i wielofunkcyjny garnek mocno zachęca do próbowania nowych dań. Nie tylko przez wbudowane w system przepisy, ale też i ogromną oszczędność czasu.

Tefal Cook4Me – do czego właściwie służy?

Czy Tefal Cook4Me można nazwać inteligentnym garnkiem? To bardziej wielofunkcyjne urządzenie, mające na celu ułatwienie procesu gotowania i smażenia. Zawiera mnóstwo automatycznych programów dla konkretnych typów składników oraz zintegrowaną książkę kucharską z ok. 250 przepisami, którą łatwo połączyć z aplikacją Tefal na smartfonach z systemami Android oraz iOS, gdzie znajdziemy już blisko 600 pozycji.

W wielkim pudełku znajdziemy zabezpieczony styropianem multicooker oraz obszerną, wielojęzykową instrukcję obsługi. Warto do niej zajrzeć nawet po to, żeby poznać chociażby nieskomplikowany proces czyszczenia urządzenia. Dopiero otwierając zabezpieczone urządzenie, odkryjemy w środku garnek, przewód zasilający oraz dodatkowe naczynie do gotowania na parze.

Przygodę z Tefal Cook4Me zdecydowanie łatwiej rozpocząć, gdy multicooker połączymy ze smartfonem. W ustawieniach urządzenia konfigurujemy go z domową siecią WiFi, a następnie parujemy je ze smartfonem, korzystając z aplikacji Tefal.

Tu należy oczywiście pamiętać, że nasz telefon również musi być połączony z WiFi. Rozbawił mnie także fakt, że po ustanowieniu łączności z internetem, urządzenie potrzebowało dodatkowej aktualizacji oprogramowania. Mimo jej opcjonalności, z rozkoszą ją zainstalowałem, bo to pokazuje, że producent wciąż rozwija swój sprzęt.

Pierwszy test, czyli gotujemy rosół!

Tak długo jak danie zawiera w sobie jakąś formę makaronu lub ryżu, myślę, iż naprawdę jestem sobie w stanie z nim poradzić i bez Tefal Cook4Me. Spaghetti bolognese, kurczak w pięciu smakach, czy nawet takie chilli con carne okazywały się błahostką, gdy tylko skorzystałem z jakiegoś rozsądnego przepisu. Dlatego też chciałem z tym narzędziem wielofunkcyjnym spróbować dania, którego nigdy wcześniej sam nie robiłem. Padło więc na… rosół.

W aplikacji Tefal odnalazłem przepis, utworzyłem z aplikacją listę zakupów i pognałem do sklepu. Czas przygotowania zakładał niecałą godzinę, co oczywiście nie zgadzało się z moimi wspomnieniami z domu. Dobry rosół musi się gotować co najmniej kilka godzin na wolnym ogniu, by wywar nabrał walorów smakowych. Pomyślałem — cóż, zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Bez wielkich zaskoczeń, obrałem i umyłem warzywa wraz z mięsem, wlałem wodę do garnka i nerwowo przeskakiwałem między kolejnymi krokami w aplikacji. Gdy ta jest połączona z Tefal Cook4Me przez WiFi, kroki aktualizują się także na ekranie urządzenia. Do garnka wrzuciłem warzywa, mięso i przyprawy, większość zgodnie z przepisem. Większość, bo pokusiłem się na dodatek kostki rosołowej (jak u mamy!) oraz odrobinę ziarenek smaku.

Jeżeli otworzymy pokrywę w trakcie procesu podgrzewania, Tefal Cook4Me wstrzyma pracę i nie pozwoli jej kontynuować bez ponownego zamknięcia urządzenia. Gotujemy pod wysokim ciśnieniem!

Pozostało więc zamknąć pokrywę garnka i włączyć gotowanie pod ciśnieniem. Aplikacja sugerowała, że procedura potrwa łącznie 35 minut, lecz nie jest to do końca prawda. Zanim sprzęt przejdzie do właściwego gotowania, musi jeszcze się podgrzać, co może zająć nawet kolejne 15 minut. Pasek postępu w aplikacji oraz na ekranie LCD informuje o przebiegu procesu, a ja nerwowo wyczekuję efektów gotowania.

Dopiero przy czwartym dłuższym gotowaniu z Tefal Cook4Me, byłem w stanie spokojnie wyjść z kuchni i zająć się innymi aktywnościami. To jest niemała zaleta, że z tym urządzeniem nie musisz ciągle stać przy garach

Unoszące się z garnka zapachy już zwiastowały sukces, ale zanim rozpocząłem celebrację, przyszedł proces dekompresji. Sprowadza się on do powietrza uciekającego za pośrednictwem dedykowanej dyszy oraz wylewającego się tłuszczu, który wypełnił przewidziany do tego celu pojemniczek znajdujący się w konstrukcji Tefal Cook4Me.

Efekt przerósł najśmielsze oczekiwania. Dodając lekką nutę klasycznej Maggi, uzyskałem rosół przypominający smakiem to, co moja mama i babcia zwykły przyrządzać w weekendy. A przypomnę, proces i tak zajął lekko ponad godzinę, wliczając obieranie warzyw, ugotowanie makaronu w osobnym garnku i podgrzewanie multicookera. To dalej jednak lepiej niż kilka godzin! Spójrzcie tylko poniżej na efekty prac.

Nieskończone możliwości przepisów z aplikacji

Innego wieczoru skupiliśmy się na przygotowaniu jednogarnkowego makaronu à la pizza. Wiem, niezbyt odkrywcze, ale szybkie! Nie mieliśmy w lodówce akurat mięsa, a i byliśmy obydwoje z partnerką zbyt zmęczeni po pracy, by wymyślać długo jakieś inne danie. Tu właśnie objawia się siła aplikacji. Jadąc przykładowo tramwajem z pracy, możesz sobie ją otworzyć i już zastanowić się, co chcesz zrobić na obiad, a także jakie składniki zdobyć ze sklepu.

Tu również trochę kombinowaliśmy z przepisem. Całkowicie odpuściliśmy opcję z włoską szynką i oliwkami, a dołożyliśmy papryczkę chilli (dlaczego nie?) oraz wlaliśmy nieco za dużo wody, przez co po ugotowaniu, danie nie było aż tak gęste, jak bym sobie tego życzył. Urządzenie jednak łatwo pozwala ponowić procedurę gotowania dla konkretnego przepisu, jeśli coś nie będzie nam odpowiadać. A szczerze mówiąc, ostatecznie wyszła całkiem niezła kolacja.

Jednogarnkowy makaron à la pizza, po drobnych modyfikacjach – gwiazdka Michelina już na mnie czeka, prawda?

Kokardek nam trochę zostało, więc następnego dnia zrobiliśmy już makaron z brokułami i serem. Książka kucharska nie zawierała jednak takiego przepisu, więc skorzystaliśmy ze wbudowanego w gadżet trybu ręcznego. Kluczem jest tutaj zrozumienie, że gotowanie pod ciśnieniem zajmuje znacznie mniej czasu, dlatego zawsze trzeba sobie w głowie odjąć te kilka minut, które spędzamy, gotując danie w tradycyjnym stylu, na palniku bądź płycie.

Jak można było się spodziewać, 7 minut wystarczyło, aby ugotować mieszankę wody, śmietany, brokułów, makaronu oraz sera mozzarella. Tu warto też wspomnieć o dwóch istotnych sprawach. Pierwsza — aplikacja pozwala wybrać składniki, które akurat posiadamy w lodówce i na ich podstawie wyszukać przepisy ze swojej bazy danych.

Co ważne, również z poziomu multicookera, możemy wybrać dedykowane tryby dla gotowania konkretnych mięs, warzyw oraz — jak to lubię je nazywać — zapychaczy (ryż, ziemniaki, makaron). To znacząco ułatwia sprawę, gdy gotujecie bardziej skomplikowane danie i np. pewną czynność trzeba zrobić wcześniej, oprócz standardowego pomieszania składników.

Makaron z serem i brokułami, także ugotowany z Tefal Cook4Me

Potężne narzędzie — nawet gdy nie ma czasu na gotowanie

Tefal Cook4Me na pewno przez nieco ponad tydzień luźnych testów udowodnił mi, że nie trzeba spędzić wielu godzin w kuchni, by osiągać świetne rezultaty. Z gadżetem poradzi sobie nawet mniej sprawna osoba. Wystarczy, że będzie tylko czytać przepisy zamieszczone w aplikacji i stosować się do instrukcji, zarówno w kontekście przygotowania potraw, jak i prawidłowego korzystania z multicookera.

Sama procedura czyszczenia sprawia, że należy spojrzeć do instrukcji obsługi. Naprawdę warto nie zepsuć garnka za 2299 złotych

Z pewnością warto sobie zadać pytanie, czy gotujemy na tyle dużo, że taka oszczędność czasu mogłaby nam się przydać. Dla mnie ten gadżet to również zachęta, aby próbować nowych przepisów, wcześniej zbyt skomplikowanych dla mojej amatorszczyzny w kuchni i zbyt czasochłonnych. Chociażby dlatego chciałbym, żeby Tefal Cook4Me zagościł u mnie w domu na dłużej.

Wpis sponsorowany — powstał we współpracy z firmą Tefal

Motyw