Joker Folie a Deux recenzja filmu 2024

Recenzja Joker: Folie à Deux. Śpiewająco zły film

8 minut czytania
Komentarze

Czekaliście na sequel filmu Joker? Ja też nie. Jednak poprzednia część przy niewielkim budżecie zarobiła ponad miliard dolarów, więc niestety, siła (pieniądza) wyższa. Do Joaquina Phoenixa dołączyła tym razem Lady Gaga jako Harley Quinn. Sprawdzam, czy Joker: Folie à Deux warty jest obejrzenia.

Joker: Folie à Deux – opis fabuły filmu

Akcja filmu Joker: Folie à Deux historia zaczyna się dwa lata po wydarzeniach z pierwszego filmu, w którym Arthur Fleck (Joaquin Phoenix), przebrany za Jokera, zamordował prezentera talk-show na żywo w telewizji, wywołując powstanie w Gotham City. Teraz zamknięty w oddziale psychiatrycznym i w obliczu kary śmierci, Arthur spotyka Harleen „Lee” Quinzel (Lady Gaga), współpacjentkę z niepokojącą obsesją na jego punkcie – a konkretniej, na punkcie Jokera.

Film to jeden wielki trolling

Zacznę od razu z grubej rury – Joker: Folie à Deux to jeden z najbardziej niepotrzebnych i bezsensownych sequeli w historii kina. Nie tylko dlatego, że film Joker nie potrzebował sequela. Choć to również mocny argument. Przede wszystkim jednak dlatego, że całość wydaje się pisanym na kolanie epilogiem Jokera, który nie tylko nie wnosi fabularnie nic nowego do całej historii Flecka, ale wręcz sprawia, że wasz odbiór pierwszego filmu ulegnie najprawdopodobniej degradacji. A i to nie jest rzeczą najgorszą.

Zapowiedź drugiej części filmu Joker

Przez większość czasu Joker: Folie à Deux to na dobrą sprawę recap, tudzież streszczenie poprzedniego filmu. Z tym że jest to streszczenie podanie w formie głównie dialogowej. Przyznam, że chyba dotąd nie widziałem jeszcze czegoś takiego w kinie. Na swój sposób jest to oczywiście oryginalne, poniekąd zabawne, ale bardziej dla twórców, mniej dla widzów i tym bardziej dla włodarzy Warnera. Jakieś 98 procent akcji tego filmu rozgrywa się albo w więzieniu albo na sali sądowej (no i parę scen ma miejsce w świecie wyobraźni Jokera). Także, jeśli spodziewacie jakichkolwiek scen choć trochę widowiskowych, czy nawet graniczących z thrillerem, to nie ten adres.

Przy okazji fakt, że film ten nakręcono kamerami IMAX i jest on wyświetlany w IMAX, podczas gdy np. taki Mission:Impossible – Dead Reckoning w zeszłym roku nie był, uważam za absurd. Oczywiście, jeśli chcecie dopłacić za bilet do IMAX-a, to droga wolna, tylko musicie być świadomi, że w tym IMAX-ie będziecie oglądać w miarę ładne (choć bez rewelacji) zdjęcia kręcone w więzieniu i na sali sądowej oraz obserwować, jak postaci mówią do siebie (raczej nic ciekawego, a często wręcz ocierając się o banał). Jeśli do tego wam IMAX potrzebny, to kim ja jestem, by czegokolwiek zabraniać?

Wstawki musicalowe są, ale jeśli obawiacie się, że cały film to musical możecie odetchnąć z ulgą. Gorzej, że te wstawki są żenująco słabe, pozbawione jakiejkolwiek kreatywności, potwornie męczące, a zamiast śpiewania w większości z nich słuchamy mruczenia pod nosem Phoenixa i Lady Gagi. Bliżej finału pojawia się więcej realnego śpiewu, ale nazywanie tego filmu musicalem to PR-owe nieporozumienie.

Joker Folie a Deux lady gaga
Fot. Warner Bros. / materiały prasowe

Tak naprawdę to jedynie kreacje aktorskie Joaquina Phoenixa oraz Lady Gagi poniekąd ratują ten film przed totalną katastrofą i sprawiają, że jest tu co oglądać. Oboje są fantastyczni. To oni sklejają widza z ekranem. Nie dziwię się, że wybredny i unikający franczyz filmowych Phoenix zgodził się na zagranie w tym sequelu – dostał możliwość realnego poszerzenia roli Flecka, a dla siebie dodatkowe zadanie aktorskie (rozszerzone o kwestie śpiewane). Gdyby nie to, wątpię, czy by się zgodził, nawet za sowity czek od studia.

Przeczytaj także: James Bond w Prime Video. Do serwisu trafią wszystkie filmy z serii o agencie 007.

Chociaż Margot Robbie ugruntowała swoją pozycję jako Harley Quinn, przynajmniej w wersjach filmowych, występ Lady Gagi w Joker: Folie à Deux robi wrażenie, aczkolwiek drastycznie różni się od każdej wersji tej postaci, którą widzieliśmy wcześniej. Harley Quinn, od animacji, gdzie zadebiutowała, przez komiksy, po gry wideo, charakteryzuje się żywą, chaotyczną energią i czarnym humorem. Gaga wnosi do swojej roli bardziej przyziemną wersję tej postaci. Harley Gagi jest głęboko spleciona z psychiką Arthura Flecka, emanując cichszą, bardziej złowieszczą obecnością, w której jej szaleństwo wrze pod powierzchnią, zamiast wybuchać na zewnątrz.

Ta wersja Quinn dodaje postaci nową warstwę złożoności, czyniąc ją mrocznym lustrem upadku Arthura w chaos i oferując świeże, psychologicznie intensywne spojrzenie na kultową antybohaterkę. Niemniej jednak, choć doceniam starania i ambicje, po raz kolejny podczas seansu Joker: Folie à Deux zacząłem zadawać sobie pytanie: po co to powstało? Konkretniej: po co robić adaptację postaci znanych od dekad z komiksów i filmów, skoro jej twórcy właściwie biorą jedynie znane wszystkim imiona, a całą resztę zmieniają po swojemu?

Joker Folie a Deux recenzja
Fot. Warner Bros. / materiały prasowe

Twórcy wrzucają tu i ówdzie znane nam nazwy czy nazwiska, typu Gotham City, Harvey Dent, Arkham i tym podobne, tyle że są to puste słowa. Nie mają nic wspólnego z komiksowymi pierwowzorami, mają na celu przyciągnięcie fanów Batmana (no bo jeśli nie to kompletnie nie miałoby to sensu), z tym że to nie jest film dla nich. Moim zdaniem to dość cyniczny ruch, bo niby czemu nie można było zrobić oryginalnego filmu, który opowiadałby tę samą historię, tylko z innymi postaciami?

Ten sam problem miałem z pierwszym Jokerem, choć należy mieć na uwadze, że był to względnie kreatywny remake Taksówkarza i Króla komedii (oba w reżyserii Martina Scorsese) w jednym. Tamten film uratował natomiast świetny scenariusz, genialna rola Phoenixa, poruszenie tematyki chorób psychicznych oraz to, że trafił on w idealny dla siebie czas i mógł stać się echem dla wydarzeń w realnym świecie w przestrzeni społecznej.

Joker: Folie à Deux nie ma niczego z tego zestawu, w najlepszym wypadku jest dziełem wtórnym tematycznie, a w najgorszym dziełem wstecznym rozwojowo, jako że większość filmu postaci rozprawiają o tym, co się działo w poprzednim. Gdy więc scenariusz i kontekst społeczny nie spełniają swoich ról i nie ratują tego konceptu, to na wierzch wychodzi, jakie błędne było to założenie od samego początku.

Joker: Folie à Deux – ocena filmu

Podsumowując to wszystko, co napisałem wyżej, jestem bliski teorii, że reżyser Joker: Folie à Deux, Todd Philips zrobił ten film jako jeden wielki żart, tudzież mistrzowski trolling. Trochę tak jak Lana Wachowski wykiwała Warnera, który domagał się czwartej części Matrixa, bo trzeba zarabiać pieniądze, więc ta napisała i wyreżyserowała Matrix: Zmartwychwstania, który był jednym wielkim artystycznym postulatem o tym, jak pazerne studio chce wyciskać z artystów na siłę kolejne sequele.

Phillips nie idzie może tak daleko, ale mam wrażenie, że on sam wiedział dobrze, iż pierwszy Joker był pomysłem na jeden film. Nie miał więcej do dodania. No, ale gdy ten projekt, w który samo studio początkowo nie wierzyło, ostatecznie zarobił ponad miliard dolarów, to nagle włodarze Warnera zaczęli rzucać na stół walizki pieniędzy i domagać się drugiej części, by zarabiać kolejne pieniądze.

Przeczytaj także: Clooney i Pitt znowu razem, czyli Ocean’s Eleven na emeryturze? Samotne wilki: recenzja.

Joker Folie a Deux 2024 recenzja
Fot. Warner Bros. / materiały prasowe

Dla Hollywood nie istnieje coś takiego jak sukces jednego filmu. Skoro ludzie poszli raz, to na pewno pójdą drugi raz na ciąg dalszy. I godząc się na sowite wynagrodzenie Phillips strollował studio, zrobił sequel Jokera, ale jako że pomysłu na ciąg dalszy nie było, to pociągnął go byle jak i dodał jeszcze wstawki musicalowe, jakby chciał jeszcze bardziej dobitnie pokazać, że to wszystko nie ma sensu.

Dodał do tego pretensjonalny francuski tytuł, który nikomu nic nie mówi, a studio, zachęcone miliardem dolarów, które przyniósł poprzedni film, przytakiwało na to wszystko, tak samo, jak przytakiwało na wszystkie najgorsze z możliwych pomysły Lany Wachowski przy produkcji Matrixa 4. Jeśli moja teoria jest słuszna, to Phillips w genialny sposób wyłuszczył nam ślepą pazerność studia oraz to, że jego włodarze nie mają żadnego pojęcia o filmie i oczekiwaniach widowni, liczą się dla nich tylko zyski za wszelką cenę.

Nawet jeśli wszystko, co napisałem w powyższym akapicie jest prawdą, to oczywiście nie zmienia faktu, iż Joker: Folie à Deux to kiepski film. Fabuła właściwie stoi w miejscu, a nawet jeśli uznamy, że dała mały krok do przodu, to jest on pusty i płytki. Kompletnie niewart waszego czasu i pieniędzy, tym bardziej że pewnie za miesiąc film ten i tak pojawi się w streamingu (a już na pewno się to wydarzy tak prędko, jeśli wynik finansowy w kinach będzie zły). Tak naprawdę warto go zobaczyć tylko dla Phoenixa i Gagi, ale nie wiem, czy to wystarczający powód na wyprawę do kina. Decyzję pozostawiam wam.

Ogólna ocena

4/10

Źródło: oprac. własne. Zdjęcie otwierające: Warner Bros. / materiały prasowe

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw