maxxxine mia goth recenzja filmu

Recenzja Maxxxine. Hollywood to gniazdo Szatana

5 minut czytania
Komentarze

Oto zwieńczenie trylogii horrorów od Ti Westa, rozpoczęte świetnym X, potem kontynuowane przez jeszcze lepszą Pearl. Czy Maxxxine, po raz kolejny z fantastyczną Mią Goth, dorównuje poprzednikom? Film właśnie trafił do polskich kin.

Maxxxine: opis fabuły filmu

maxxxine recenzja filmu 2024
Fot. Materiały prasowe dystrybutora

Mia Goth ponownie wciela się w Maxine Minx, postać znaną z poprzedniego filmu Ti Westa, X, którego to Maxxxine jest bezpośrednim sequelem. Minęło 6 lat od wydarzeń z X. Maxine próbuje stać się prawdziwą hollywoodzką gwiazdą. Mniej więcej w tym samym czasie, w którym bohaterka otrzymuje angaż do sequela znanego horroru, osoby z kręgu jej znajomych padają ofiarą tajemniczego mordercy grasującego po Los Angeles. Czy Maxine również padnie jego ofiarą?

Maxxxine: kariera po trupach. Dosłownie

maxxxine recenzja mia goth
Fot. Materiały prasowe dystrybutora

Maxxxine to na dobrą sprawę trzy filmy w jednym. Jest to przede wszystkim satyra na Hollywood oraz wszystkich tych, którzy marzą o tym, by być sławnymi. To opowieść o zepsuciu moralnym, na którym można zbić kapitał, a nawet spełnić swe pragnienia. Maxxxine to także osadzony w latach 80. kryminał. Od samego początku seansu słyszymy zewsząd, że w Los Angeles grasuje seryjny morderca, który zabija kolejne osoby. Kim jest i dlaczego to robi? To jest główna zagadka filmu. Maxxxine to także, po trosze, slasher. Osobiście oczekiwałem tego, że będzie to bardziej ejtisowy slasher, niż się ostatecznie okazał. Ten motyw się w filmie Westa przewija, ale czuć go najmniej.

Główny problem Maxxxine jest taki, że w żadnym z tych trzech wątków/motywów film ten nie wychodzi ponad poprawną przeciętność w swojej klasie. Satyra na Hollywood jest raczej banalna, oparta na dość oczywistych metaforach, przez co nie ma w niej nic przesadnie zajmującego. Intryga kryminalna jest tylko okej, nie siedziałem na krawędzi fotela i niezbyt mnie obchodziło, kim jest morderca. Zresztą, jeśli widzieliście już parę kryminałów i slasherów w swoim życiu to łatwo będziecie w stanie przewidzieć rozwiązanie zagadki. O wątku slasherowym wspomniałem wyżej, było go za mało i raczej fani tego gatunku nie znajdą tu dla siebie nic porywającego.

Przeczytaj także: Gliniarz z Beverly Hills: Axel F recenzja. Eddie Murphy i nostalgii czar.

Siłą poprzednich dwóch filmów Ti Westa, czyli X i Pearl, był scenariusz, który, choć oparty na znanych motywach miał w sobie dużo świeżości, dobre i mocne zwroty akcji oraz świetne dialogi. Tego mi zabrakło w Maxxxine. West we wcześniejszych częściach swej trylogii we wspaniałym stylu oddawał hołd, najpierw slasherom z lat 70., potem klasycznemu Hollywood. W Maxxxine też oczywiście znajdziemy parę względnie udanych momentów, kilka scen przywodzących na myśl Poltergeista, Dom woskowych ciał, szczyptę Egzorcysty, parę policyjnych procedurali, a nawet mrugnięcie oka do fanów Chinatown Polańskiego. Wszystko to jednak wydaje się mniej przemyślane, bardziej chaotyczne, mniej spójne.

Absolutną gwiazdą tej serii jest Mia Goth. W pierwszym filmie oglądaliśmy ją w podwójnej roli (jako kilka lat młodszą Maxine oraz w postarzającym make-upie jako Pearl) i była to niesamowita kreacja. W Pearl cofnęliśmy się do czasów młodości tytułowej bohaterki i tam Goth dała nam największy aktorski popis swojej dotychczasowej kariery. Moim zdaniem jej rola zasługiwała co najmniej na nominację do Oscara, oczywiście takowej nie było, co tylko dowodzi, że w Oscarach już od dawna nie chodzi o nagradzanie talentu, tylko dobry marketing i granie bezpiecznych ról w mainstreamowych filmach.

W Maxxxine Goth nadal błyszczy, ale nie jest to już kreacja, która porywa tak samo, jak w poprzednich odsłonach serii. Co ostatecznie prowadzi mnie do tego, że nowy film Westa wskazuje na ewidentne zmęczenie materiału u twórców. To też złożyło się na moje pierwsze rozczarowanie w obrębie tej serii Westa. Oczywiście od strony wizualnej Maxxxine prezentuje się dobrze, muzyka znakomicie buduje atmosferę, poza Goth obsada jest kapitalna – Giancarlo Esposito, Elizabeth Debicki, Kevin Bacon w przepysznie oślizgłej roli. Wszyscy grają na świetnym poziomie, ale żadna z tych, nawet najmniejszych ról niczym specjalnym nie zachwyca.

Maxxxine: ocena filmu

maxxxine mia goth film 2024
Fot. Materiały prasowe dystrybutora

Jestem w stanie docenić Maxxxine za to, że w gruncie rzeczy fabularnie jest dziełem nie do końca przewidywalnym, przynajmniej na pewnych poziomach. Jak wspomniałem wyżej, sam spodziewałem się wyraźnego hołdu dla slasherów z lat 80. i tym samym byłem pewien, że postać grana przez Goth okaże się klasyczną scream queen. Widzimy ją w filmie w kilku sytuacjach, w których pokazuje, że nie jest typową bezbronną niewiastą i stara się brać sprawy w swoje ręce. To też poniekąd film o emancypacji. Jest to nawet ciekawy wątek, szkoda jednak, że nie lepiej rozpisany i bardziej angażujący.

Przeczytaj także: Recenzja Ciche miejsce: Dzień pierwszy. Milczenie jest złotem.

Ostatecznie Maxxxine wypada zdecydowanie najgorzej z całej trylogii horrorów Ti Westa. O ile X i Pearl cały czas kołaczą się w mojej pamięci i powracają do mnie co jakiś czas, uważam je bowiem za jedne z lepszych i ciekawszych horrorów i filmów jako takich ostatnich lat, tak o Maxxxine raczej niedługo zapomnę. Jedyną pozytywną rzeczą, jaką mogę powiedzieć na jego temat, jest to, że nie jest filmem kompletnie złym czy nieudanym. Sami oceńcie czy to wystarczająca zachęta.

Ogólna ocena

5/10

Zdjęcie otwierające: materiały prasowe dystrybutora

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw