Wiele firm w momencie problemów ze sprzedażą produktów postanawia gruntownie zmienić swoje portfolio. Tak też zrobiło Sony i wróciło do korzeni wybierając literę X jako główną wizję nowych urządzeń mobilnych. Tym samym przez naszą redakcję przewinął się podstawowy model, który ma pokazać nowe rozdanie w japońskim wydaniu.
Xperia X, bo tak zwie się dzisiejszy bohater, tak naprawdę ciężko postawić obok innych modeli od konkurencyjnych firm oficjalnie dostępnych w Polsce. Wypełnia on lukę pomiędzy smartfonami ze średniej półki, a flagowymi propozycjami. Jednak jak się spisuje na co dzień? O tym przekonacie się czytając tę recenzję, do której serdecznie Was zapraszam.
Zestaw
Sony nigdy nie rozpieszczało naszej redakcji, gdyż zwykłe trafiały do nas modele z pudełkiem i najprostszą ładowarką. Tym razem jest nieco inaczej, gdyż w opakowaniu znalazłem samego smartfona i nic więcej. Dodatkowo otrzymaliśmy słuchawki z aktywnym wyciszaniem dźwięków z zewnątrz MDR-NC750 oraz szybką ładowarkę UCH10, która wykorzystuje technologię Qualcomma Quick Charge 2.0.
Jednak wróćmy do samego pudełka, z którym otrzymujemy Xperię X. Jest ono tradycyjne, a więc ze zdejmowanym wierzchem, a wewnątrz rozplanowano miejsce na poszczególne akcesoria. Ciężko się tutaj do czegokolwiek przyczepić, gdyż mało który konkurent może pochwalić się lepszym rozwiązaniem.
Warto w tym miejscu poświęcić kilka słów na temat słuchawek MDR-NC750, które korzystają z technologii ANC i High-Resolution Audio. Razem z nimi otrzymujemy pokaźny zestaw silikonowych gumek, a więc nikt nie powinien mieć problemów z dopasowaniem. Jakość dźwięku jest na wysokim poziomie, gdyż każdy zakres jest odpowiednio słyszany i w tym wypadku połączenie z Xperią X i jej możliwościami dostosowywania jakości pod nasze uszy to świetne rozwiązanie. Niestety, ale sam system ANC nie sprawdza się dobrze i tak naprawdę nie słyszałem dużej różnicy, gdy ta technologia została uaktywniona czy też nie.
Budowa
Sony wciąż kontynuuje design znany nam od lat. Czy to dobrze czy źle? Kwestia gustu. Ewidentnie jest to elegancki wygląd dopracowywany na przestrzeni kilku generacji flagowych propozycji. Japończycy w przypadku Xperii X postawili na materiały lakierowane, które w dotyku przypominają plastik. Jednak wszystko jest świetnie spasowane i bardzo dobrze leży w dłoni, a to za sprawą drobnych zaokrągleń dodanych właśnie w linii „X”. Tym samym nikogo nie powinno dziwić modne teraz szkło 2.5D. Przyzwyczaić ponownie musiałem się do klawiszy regulujących natężenie dźwięku, które sprawdzają się w przypadku aparatu, ale nie na co dzień.
Od frontu wita nas wspomniane szkło oraz… grube ramki. Niestety, ale Xperia X wciąż kontynuuje ten trend, a szkoda, bo inne modele (np.: XA) pod tym względem wypadają zdecydowanie lepiej. Mimo wszystko mamy do czynienia z pełnym, japońskim standardem. Nie zabrakło bardzo dobrego głośnika do rozmów z ukrytą w nim diodą powiadomień, zestawem czujników oraz aparatem, który mógłby być minimalnie lepszy – szczególnie w gorszych pod względem oświetlenia warunkach. Jak to Sony, mamy do czynienia z głośnikami stereo i o ile jakość jest dobra to głośność zdecydowanie nie zachwyca.
Po przekręceniu urządzenia ukazuje się nam matowa powierzchnia. To duży plus, że Sony nie stawia już przede wszystkim na szkło czy też połyskujący lakier (wręcz lustrzany). Co ciekawe, aparat został wysunięty delikatnie ponad obudowę i dodatkowo został otoczony metalową obwódką.
Lewa strona to miejsce jedynie dla tacki na kartę SIM, która w moim egzemplarzu chybotała się na wszystkie strony, co z początku sprawiało, że telefon się restartował z myślą o wyjęciu tego elementu. Chwila wprawy i mocne dociśnięcie wyeliminowało ten problem.
Prawa krawędź to wspomniane już, charakterystycznie umieszczone przyciski, których skok jest dobrze wyczuwalny, a do umiejscowienia trzeba się przyzwyczaić. Znalazło się również miejsce dla świetnego czytnika linii papilarnych, który przeszedł prawdziwą rewolucję w stosunku do serii Xperia Z5. Działa niesamowicie szybko i nie ma żadnych problemów z rozpoznawaniem dermatoglifów. Oczywiście dwustopniowy przycisk od aparatu to także wielka zaleta, której brakuje u konkurencji.
Góra, a więc dodatkowy mikrofon i gniazdo słuchawkowe Jack 3,5 mm, o którym wspomniałem już przy okazji opisu zestawu, ale warto dodać, że także w przypadku innych słuchawek radzi sobie ono bardzo dobrze ze względu na wiele standardowo dostępnych ustawień.
Na dole znajdziemy niemalże identyczny zestaw, czyli główny mikrofon i gniazdo MicroUSB. Szkoda, że Sony nie zdecydowało się na USB-C, ale zważywszy na inwestycje w poprzednie rozwiązanie to można wybaczyć ten brak.
Jednak nie rozumiem jednej rzeczy. Czemu Japończycy nie zdecydowali się na zdobycie certyfikatu IP67? Jeśli już zrezygnowali ze zwiększonej odporności na zachlapania i kurz to czemu ramki wokół wyświetlacza nie są mniejsze? To tak naprawdę największa zagadka, która nurtowała mnie podczas testów Xperii X. Ogólnie rzecz biorąc, mamy do czynienia ze świetnie wykonanym smarfonem, bardzo dobrym czytnikiem linii papilarnych i znanym nam od lat designem.
Dane techniczne
Xperię X tak naprawdę ciężko jednoznacznie sklasyfikować. Teoretycznie aspiruje do miana flagowego modelu, ale tak nie jest. Z drugiej strony nie jest typowym „średniakiem”. W takim razie poznajmy specyfikację tego modelu:
- 5-calowy wyświetlacz FullHD (1920×1080, 69% wypełnienia frontu, 441 punktów na cal);
- układ Snapdragon 650;
- GPU: Adreno 510;
- 3 GB RAM;
- 32 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+MicroSD do 200 GB);
- aparaty:
- przód: 13 MPx f/2.0;
- tył: 23 MPx f/2.0;
- akumulator o pojemności 2620 mAh;
- NFC, Wi-Fi 802.11 a/b/g/n/ac;
- Android 6.0.1 Marshmallow;
- wymiary: 142,7 x 69,4 x 7,9 mm;
- waga: 153 g.
Mocny procesor, ale wykonanym w „starym” procesie technologicznym, dużo pamięci operacyjnej, która teraz wydaje się standardem. Tak naprawdę Xperia X niczym szczególnym na papierze się nie wyróżnia toteż przejdźmy dalej.
Wyświetlacz
Zwykle w tym miejscu recenzowane urządzenia Sony średnio wypadały. Japończycy nigdy nie szczycili się świetnymi ekranami – były po prostu dobre, czyli bez przesyconych kolorów, ale też niekiedy były one mdłe. W przypadku Xperii X jest nieco inaczej. Barwy są bardzo dobrze odwzorowane, a czerń w świetle wydaje się głęboka. Oczywiście w kompletnych ciemnościach widać, że ten kolor jest podświetlany czego nie da się obejść. Mimo wszystko bardzo duży plus dla Sony, gdyż każdy aspekt wyświetlacza jest ponadprzeciętny – łącznie z jasnością i jej krańcowymi ustawieniami.
Aparat
Sony ponownie chwali się, że nowe Xperie robią najładniejsze zdjęcia i kręcą najlepsze filmy. Nie inaczej jest w przypadku testowanego modelu. Rzeczywistość jednak znowu jest okrutna. Nie ukrywam, że widać poprawę jakości, ale brak wystarczającej ilości światła automatycznie wywołuje szumy. Również kolory są niewłaściwie rozpoznawane – jak zaraz będziecie mogli obejrzeć zdjęcia to stoliki na konferencji tak naprawdę były białe.
Na pochwałę zasługuje rozbudowana aplikacja aparatu, ale także śledzenie wybranych przez nas obiektów i ustawianie na nich ostrości. Wbrew pozorom działa to całkiem dobrze, ale nie jest idealne i szybkie ruchy sprawiają, że algorytm po prostu głupieje.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=X16W6wE6788[/youtube]
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=VZBhgqrMZwk[/youtube]
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=LCWbInyEUKI[/youtube]
Akumulator
Pojemność ogniwa być może nie należy do ogromnych, ale system z rozbudowanymi funkcjami oszczędzającymi energię potwierdza tytułowe stwierdzenie. Tradycyjne dla mnie użytkowanie smartfonu sprawiło, że Xperia X bez problemu wytrzymała cały dzień (od 7 do 23), a w tym czasie wyświetlacz był uruchomiony przez około 7 godzin prezentując głównie różne strony internetowe, Facebooka jak i konwersacje na Messengerze. Nie obyło się także bez kilku rozmów telefonicznych czy też kilkunastu minut oglądania filmów na YouTubie. Taki wynik został osiągnięty bez Staminy.
Po aktywowaniu tego trybu (m.in. aplikacje w tle tracą dostęp do Internetu) Xperia X wytrzymała półtora dnia z ekranem aktywnym przez niecałe 9 godzin. Jednak wymagające aplikacje sprawiają, że już po dwóch godzinach musimy szukać ładowarki, co często bywało irytujące – szczególnie w samochodzie, gdy zapominałem o kablu MicroUSB, a potrzebna mi była nawigacja.
Samo ładowanie nie trwa długo, ale widać różnicę w porównaniu do tegorocznej technologii. W przypadku dostarczonej nam ładowarki z Quick Charge 2.0, Xperia X ładowała się do pełna przez nieco ponad godzinę, a należy pamiętać, że pojemność akumulatora jest mniejsza niż w przypadku Samsunga Galaxy S7 i LG G5.
Oprogramowanie i wydajność
Jest Marshmallow, ale gdyby nie nowe funkcje płynące z tego systemu to niewiele elementów zdradza najnowszego Androida na pokładzie. Ciekawym rozwiązaniem jest wyszukiwanie aplikacji na pulpicie poprzez przesunięcie palca w dół (niczym w iOS). Mimo wszystko dodatków jest naprawdę wiele i wszystkie, tradycyjnie, możecie ujrzeć na powyższych i poniższych zrzutach ekranu.
Sam system działa bardzo szybko i nie miałem z nim jakichkolwiek problemów. Szczególną uwagę chciałem poświęcić oprogramowaniu optymalizującemu jakość dźwięku „pod nasze uszy” jak i ogólnie dodatkom związanym z dźwiękiem. We wcześniejszych Xperiach również podobne rozwiązania się pojawiały, ale to w testowanym smartfonie naprawdę można usłyszeć różnice i to nie tylko na słuchawkach dostarczonych nam przez producenta.
Jeśli przyjrzymy się wydajności to ciężko powiedzieć, aby niżej sytuowany od Snapdragona 820 procesor radził sobie wyraźnie gorzej. Tak naprawdę nie zauważyłem, aby kiedykolwiek złapał zadyszkę. Niestety, ale można poczuć, że jest to słabszy układ, gdy chociażby uruchomimy nawigację na dłuższą trasę (ponad 100 km). Wtedy możemy być pewni, że trzeba ostrożnie dotykać obudowy, aby się nie poparzyć. W przypadku gier aż tak dużego problemu nie ma, ale również wyższe temperatury są odczuwalne. Mimo wszystko przejdźmy do wyników benchmarków, które prezentują się następująco:
Tak, Xperia X odstaje od tegorocznych flagowców, ale równie dobrze może się równać z zeszłorocznymi, a nawet być od nich lepsza.
Podsumowanie
Przez ponad tydzień testów, cały czas się zastanawiałem jak można „ugryźć” tego limonkowego smartfona. Xperia X to naprawdę bardzo dobry telefon, wyraźnie Sony uczy się na błędach, ale wszystkich nie naprawia. Zazwyczaj nie wspominam o cenie danego urządzenia w recenzjach, gdyż stale się one zmieniają, ale tym razem muszę. Jest ona zdecydowanie przesadzona (2600 złotych) i stąd moje częste porównania do flagowych propozycji konkurencji. Jeśli tylko rynek szybko zweryfikuje tę wartość to testowany smartfon Sony można uznać za naprawdę udany. Jedyne, co mógłbym Japończykom jeszcze polecić to zmniejszyć ramki wokół wyświetlacza, zlecić stworzenie sterowników aparatu zewnętrznej firmie oraz nie rezygnować z wodoodporności.
Plusy:
- wyświetlacz;
- oprogramowanie;
- akumulator.
Minusy:
- aparat wymaga dopracowania;
- obudowa do delikatnych poprawek – tacka na karty, ramka wokół wyświetlacza.