[Recenzja] SteelSeries Arctis 3 Bluetooth — takie ewolucje trzeba doceniać!

6 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Połączenie Bluetooth i przewodowe to świetny pomysł
  • Akumulator

Wady

  • Górne tony do poprawy
  • Nieproporcjonalna cena

Jeśli czytacie nas regularnie od ponad roku, to marka SteelSeries i model Arctis 3 nie powinny być Wam obce. To jedne z najniższych modeli, co nie oznacza, że są słabe. Te słuchawki naprawdę przypadły mi do gustu, ale idą czasy bezprzewodowych rozwiązań. Smartfony tracą stosowne gniazda, a niektóre platformy wręcz wymagają braku kabli. Dla wielu osób jest to też zdecydowanie wygodniejsze. Dlatego SteelSeries postanowił pokazać model Arctis 3 Bluetooth, którego nowości względem poprzednika chyba nie muszę przedstawiać. Firma dodała moduł łączności, ale nie zabrała przy tym możliwości słuchania muzyki poprzez złącze Jack 3,5 mm. Mało? W takim razie słuchajcie dźwięku z dwóch odbiorników — przewodowo i przez Bluetooth. Tak właśnie przedstawiono mi recenzowane słuchawki, co nie ukrywam, że przykuło moją uwagę. Dlatego serdecznie zapraszam Was do zapoznania się z moimi wrażeniami po testach SteelSeries Arctis 3 Bluetooth.

Zestaw i cena SteelSeries Arctis 3 Bluetooth

Zacznijmy nietypowo, bo od ceny. Firma wyceniła testowane słuchawki na około 550 złotych, co już mogę napisać, że to sporo. Co prawda już staniały w porównaniu do ceny wyjściowej, ale to wciąż dużo, gdy spojrzymy na cenę zwykłych Arctisów 3, która wynosi niecałe 270 złotych. To wręcz przepaść, jeśli chodzi o dodanie samego modułu Bluetooth. Jednak czy tak było? Okazuje się, że nie do końca.

Niemniej spójrzmy na sam zestaw, który dociera do nas w naprawdę głęboko zapakowanych pudełkach. Na samym końcu odnajdujemy rzeczone akcesorium oraz dedykowane okablowanie. Pierwsza paczka to 3-metrowy przewód USB do ładowania akumulatora. Kolejna to ponowne 3 metry kabla zakończonego z jednej strony złączem Jack, a z drugiej autorskim rozwiązaniem. Na sam koniec przejściówka z jednego złącza Jack na dwa odpowiednio dla mikrofonu i słuchawek. Czego zabrakło? Przede wszystkim żałuję, że nie pojawiło się żadne etui.

Budowa

SteelSeries Arctis 3 to przede wszystkim tworzywa sztuczne, ale wysokiej jakości. Nauszniki są dodatkowo gumowane, co prowadzi do obaw o łatwość zarysowań, ale jeśli dbacie o swoje słuchawki, to zachwycą Was w dotyku. Nie są sztucznie plastikowe, co należy docenić. Regulacja rozmiaru sprowadza się wyłącznie do paska na rzepy, co ostatecznie przeciętnie wpływa na możliwość dostosowania słuchawek do głowy. Niemniej nie miałem problemów ze znalezieniem ustawienia pod siebie.

Nauszniki zdobi materiał z miękkim wypełnieniem, co ostatecznie przekłada się na wygodne przyleganie do głowy. Ich wielkość też robi wrażenie — nie przygniatamy uszu, które całkowicie wchodzą do zamkniętej budowy. Niestety, po dłuższym czasie oznacza, że wewnątrz robi się ciepło, ale podczas krótkich sesji naprawdę nie ma na co narzekać.

Na jednym nauszniku znajdziemy obsługę Bluetooth, która stanowi główną nowość względem poprzednika. W samym przycisku ukryta została dioda, która sygnalizuje stan pracy.

Drugi nausznik skrywa w sobie to wszystko, co w Arctis 3 oraz jeden dodatek. Pojawia się gniazdo Jack, złącze MicroUSB (to ten dodatek do ładowania akumulatora) oraz autorskie rozwiązanie, o którym wspomniałem w poprzedniej kategorii. Nie zabrakło też pokrętła do regulacji natężenia dźwięku. Szkoda, że jest to ogólne ustawienie — nie mamy możliwości doboru poziomu dla różnych źródeł.

Mikrofon zasługuje na osobny akapit — chowa się on w prawym nauszniku i możemy go jednym przyciskiem wyłączyć. Elastyczny pałąk jest ciekawym rozwiązaniem. Podobnie jak dwustronny mikrofon na jego końcu. Jednak jakość przechwytywanego dźwięku jest co najwyżej przeciętna. Nie oczekuję rezultatów jak w prawdziwym studium nagraniowym, ale moi rozmówcy zwracali uwagę na to, że byłem wyraźnie cichszy.

Ogólnie rzecz biorąc, Arctis 3 Bluetooth są dobrze zbudowane, choć nie rewelacyjnie. Jeszcze kilka kwestii można naprawić, ale pamiętajmy, że to najniższy model w hierarchii SteelSeries. Mimo wszystko użytkowanie ich nie męczy — dodatkowa waga nie przeszkadza, rozmiar jest w porządku, ale przeciętna regulacja sprawia, że poradziłbym Wam sprawdzić je na własnej głowie.

Funkcjonalność i jakość dźwięku

SteelSeries zaznacza już na pudełku, że Arctis 3 został wybrany najlepszym headsetem dla graczy — szczególnie w przypadku Nintendo Switch. Wszystko przez możliwość odtwarzania dźwięku przez Bluetooth i złącze Jack jednocześnie. W ten sposób możemy z konsolą/telewizorem połączyć się bezprzewodowo, a z komunikatorem w smartfonie już kablem. Kto korzysta z propozycji Japończyków, ten na pewno doceni. Sam pomysł sprawdza się więcej niż świetnie — obsługa Bluetooth jest bajecznie prosta, nie mówiąc już o przewodowym standardzie. Jedyne, czego mi brakowało, to wspomnianego już rozróżnienia regulacji dźwięku w zależności od źródła — albo przyciszamy wszystko, albo nic. Niestety, normalizacja dźwięku nie istnieje na co dzień, więc spotkamy się, gdy ktoś nam krzyczy do ucha, a my nie słyszymy muzyki lub gry.

Sama jakość dźwięku jest zaskakująco dobra. Mam wrażenie, że zdecydowanie lepsza, niż w przypadku zwykłych Arctisów 3, co niejako tłumaczyłoby wyższą cenę. Przede wszystkim pojawiło się więcej niskich tonów, choć też prawdopodobnie kosztem wysokich. Fani basu się ucieszą, ale chcący słyszeć całą scenę równomiernie mogą czuć pewien niedosyt. Co ciekawe, nie słychać zbyt dużej różnicy w jakości dźwięku pomiędzy źródłami dźwięku — w obu przypadkach byłem zadowolony.

Akumulator to kolejny punkt, który zasługuje na szczególną uwagę. Dotychczas przyzwyczaiłem się do tego, że bezprzewodowe słuchawki wiążą się z ich ładowaniem co kilka godzin. Arctis 3 Bluetooth zmienił moje podejście. Ponad 20 godzin rozgrywki z jednoczesnym wykorzystaniem połączeń bezprzewodowych i przewodowych to naprawdę świetny wynik. Producent deklaruje 1/4 więcej, ale na pewno nie możemy narzekać.

Recenzja SteelSeries Arctis 3 Bluetooth — podsumowanie

To, co mnie najbardziej boli w SteelSeries Arctis 3 Bluetooth to cena. Są to naprawdę świetne słuchawki z rzadko spotykanym rozwiązaniem, ale czy jest to wszystko warte niemalże 600 złotych? Każdy musi ocenić swój budżet samemu, ale z pewnością nikt nie będzie zawiedziony — szczególnie gdy ceni niskie tony i korzysta z Nintendo Switch. Dostajemy jeszcze świetny akumulator i przeciętny mikrofon, dobre wykonanie, ale łatwe o uszkodzenie i można tak długo wymieniać. To zestaw pełen sprzeczności, ale na pewno wyjątkowy. Jakby nie patrzeć, napis na pudełku ma rację — Arctis 3 Bluetooth powstały na nowo za sprawą teoretycznie prostej nowości.

7,8/10
  • Zestaw 8
  • Budowa 7
  • Funkcjonalność 9
  • Jakość dźwięku 7

Motyw