[Recenzja] Blackview BV6800 Pro — świetny „pancerniak” na pierwszy rzut oka

8 minut czytania
Komentarze

Zalety

  • Solidna budowa
  • Bogaty zestaw
  • Stosunek jakości do ceny

Wady

  • Zaskakująco przeciętny akumulator
  • Oprogramowanie to zlepek różnych modyfikacji

Rynek smartfonów na tyle się rozrósł, że dzisiaj naprawdę ciężko znaleźć dla siebie niszę. Oczywiście można próbować tworzyć małe modele i jeszcze z rozsuwanymi, fizycznymi klawiaturami QWERTY, ale to po prostu się nie opłaca. Do niedawna na granicy opłacalności stały też tak zwane „pancerne” smartfony, czyli modele, które za nic miały walkę o każdy milimetr budowy. Dzisiaj mam wrażenie, że tego typu produkty stają się coraz bardziej potrzebne, bo użytkownicy mają już dość jednorazowych modeli — raz upadnie i trzeba kupować nowy ze względu na nikłą wytrzymałość oraz wysokie koszty naprawy. W takim razie postanowiliśmy sprawdzić, jak wypada w codziennym użytkowaniu jeden z reprezentantów „pancernych” smartfonów. Wybór padł na Blackview BV6800 Pro, który oferuje stosunkowo wiele za niewiele — serdecznie zapraszam do recenzji.

Zestaw

Producenci coraz rzadziej rozpieszczają nas bogatymi zestawami akcesoriów po zakupie samego urządzenia. Są od tego wyjątki, ale zazwyczaj dotyczy to drogich, flagowych propozycji. Okazuje się, że jest też nim testowany smartfon. Blackview oferuje BV6800 Pro w dużym, metalowo-plastikowym pudełku, które skrywa w sobie wiele należycie ułożonych dodatków.

Zacznijmy od standardu, czyli modułowej ładowarki z zasilaczem wspierającym Pump Express 2.0, choć parametry wskazują na większy potencjał (12 V, 2 A). Nie mogło też zabraknąć standardowej makulatury i zapewne w większości przypadków byśmy na tym skończyli. Chińczycy dodają jeszcze przeciętne słuchawki douszne oraz przejściówkę Jack – USB-C, aby można było je podłączyć. Do tego dołóżmy kolejną przejściówkę, ale teraz z USB-C do MicroUSB i na deser dodatkową folię na ekran. Dodatkową, bo sam smartfon już przychodzi z naklejonym zabezpieczeniem.

Budowa

„Pancerne” smartfony mają to do siebie, że są duże i w przypadku testowanego modelu nie jest inaczej. Co tu dużo ukrywać — osobom szukającym tego typu modelu po prostu to nie może przeszkadzać. Obsługa jedną ręką jest utrudniona ze względu na grubość urządzenia, ale na dłuższą metę można się przyzwyczaić. Poniekąd ułatwia to kompletnie nieślizgająca się obudowa z wieloma przetłoczeniami. Ogólnie rzecz biorąc, znajdziemy od groma twardego plastiku z metalowymi wstawkami, co całkiem ciekawie łączy się ze sobą i poniekąd gwarantuje zwiększoną odporność na upadki. Oczywiście nikt nie zapewnia, że smartfon wytrwa bliskie spotkanie z kamieniem, który ostrą krawędzią trafi w szklaną powierzchnię na wyświetlaczu. Jednak zatopienia (do 5 metrów), upadki na płaskie powierzchnie (z 3 metrów) i różne uderzenia nie powinny być straszne dla Blackview BV6800 Pro.

Front to wspomniana szklana powierzchnia, która teoretycznie jest najbardziej narażona na zniszczenie. Jednak tylko wystające elementy mogą jej zagrażać, bo na krawędziach znajdziemy całkiem duże, plastikowe wypustki, które w głównej mierze mają chronić przed upadkami. Szkoda jedynie, że takie zabezpieczenie pojawiło się wyłącznie na górze i na dole, a po bokach nie. Niemniej Blackview wyraźnie nie starało się ograniczać ramek, więc niewykorzystanej przestrzeni jest sporo, a wśród niej wyróżnimy kiepski aparat do selfie, dobry głośnik do rozmów, podstawowe czujniki oraz diodę powiadomień.

W poprzedniej kategorii wspomniałem, że firma dodaje do zestawu dwie folie na ekran, z czego jedna z nich jest już nałożona. Cóż, zdjęcie zabezpieczenia pokazuje, że nie jest to najwyższej klasy dodatek.

Tył jest tak rozległy, że nawet mnogość różnorakich oznaczeń nie przeszkadza. Ciekawie wkomponowanemu modułowi aparatów (otoczony metalową wstawką) towarzyszą dobry czytnik linii papilarnych, wzmianki o certyfikacie wodoszczelności, bezprzewodowym ładowaniu oraz głośnik. Ten ostatni nie rzuca na kolana. Jest stosunkowo donośny, ale jego jakość jest co najwyżej akceptowalna. Najważniejsze jednak w nim to, że trudno go zakryć.

Na poszczególnych krawędziach znajdziemy takie elementy, jak:

  • dół: gniazdo USB-C
  • lewa strona: tacka na karty SIM i MicroSD oraz dodatkowy przycisk do zaprogramowania
  • prawa strona: przyciski funkcyjne

Czemu zabrakło gniazda słuchawkowego? Nikt mi nie może powiedzieć, że kosztem oszczędności miejsca. Jednak do tego musimy się już powoli przyzwyczajać. Ogólnie patrząc, doświadczenie użytkowania Blackview BV6800 Pro jest z pewnością czymś dla mnie nietypowym. Tylko to nie oznacza, że złym, bo na co dzień w żadnym wypadku nie przeszkadzały mi duże rozmiary urządzenia czy też jego waga. Niemniej wspomniałem już, że potencjalny odbiorca w ogóle nie powinien na to zwracać uwagę.

Specyfikacja techniczna i cena Blackview BV6800 Pro

Blackview nie należy do najdroższych producentów, więc BV6800 Pro też nie może dużo kosztować. Zależnie od aktualnej promocji testowany model możemy kupić już za 700 złotych. W zamian otrzymujemy:

  • 5,7-calowy wyświetlacz FullHD+ IPS LCD (18:9, 2160×1080)
  • układ MediaTek MT6750T
  • 4 GB RAM
  • 64 GB wbudowanej pamięci dla użytkownika (+MicrSD)
  • aparaty:
    • przód: 8 MPx
    • tył: 16 MPx + 0,3 MPx
  • akumulator o pojemności 6580 mAh
  • NFC, bezprzewodowe ładowanie (do 10 W), czytnik linii papilarnych, certyfikaty MIL-STD 810G, IP68 i IP69K
  • Android 8.0 Oreo
  • wymiary: 160,2 x 81 x 14,8 mm
  • waga: 276 g

Tak, ten dodatkowy aparat firma mogła sobie darować, ale taka jest moda… Wrażenie robią najróżniejsze certyfikaty, które mają świadczyć o wytrzymałości smartfona, co w swoim czasie postaramy się wykazać. Układ MediaTeka nie zachęca — jest on odpowiednikiem Snapdragona 625 i swój wiek już ma. Dlatego na wysoką wydajność nie liczcie. Niemniej pamiętajmy też o cenie, która sprawia, że możemy wiele wybaczyć.

Wyświetlacz

Na czymś trzeba oszczędzać, prawda? Padło na wyświetlacz, który jest po prostu poprawny. Kolory są mdłe, czerń to szarość, a więc jest to typowy panel IPS LCD. Czego wypadałoby oczekiwać od niego? Przede wszystkim dobrej widoczności w słońcu, ale okazuje się, że to też za wiele. Ogólna rozpiętość ustawień suwaka jest mała. Co prawda w słoneczny dzień jesteśmy w stanie coś dojrzeć, ale na pewno nie będzie to bezproblemowe. Na deser pewnie rzuci się Wam w oczy charakterystyczna poświata — to nie jest kwestia zdjęć.

Akumulator

Ten smartfon po prostu musi długo działać bez szukania co chwilę ładowarki, prawda? Też tak myślałem, ale ostatecznie się po prostu zawiodłem. Pojemność ogniwa wynosząca 6580 mAh robi wrażenie. Do tego dochodzi przeciętny wyświetlacz i… stary układ obliczeniowy. Oprogramowanie zapewne też nie pomogło, ale na pewno nie liczcie na zapewnienie producenta o 30 dniach pracy w trybie czuwania i 50 godzinach rozmów. Przez kilka pierwszych dni, gdy smartfon leżał włączony na półce, wskazania systemu pokazywały, że telefon stracił 25% baterii. To naprawdę sporo — podczas standardowego użytkowania (YouTube, Chrome, social media) Blackview wytrzymał nieco ponad dzień, co uznaję za bardzo przeciętny wynik. Wyświetlacz w tym czasie pracował przez ponad 6 godzin. Rozpędzenie do granic możliwości układu obliczeniowego skraca ten czas do 3 godzin i urządzenie wyraźnie się nagrzewa. Na koniec ładowarka — zależnie od podstrony producenta możemy wyczytać, że BV6800 Pro wspiera Pump Express 2.0, jak i autorskie rozwiązanie. Bardziej przychylam się do tego drugiego punktu, które stawia na moc 24 W. To z kolei sprawia, że do pełna smartfona naładujemy w około 3 godziny.

Aparat

Dawno nie spotkałem się z tak bardzo nieresponsywną aplikacją aparatu. Niesamowicie utrudnia ona robienie zdjęć i kręcenie filmów, a do tego jest na siłę przeładowana przełącznikami. Nie zabrakło nawet trybu „Pro”, ale pozwólcie, że przemilczę ten temat.

Jakość zdjęć jest co najwyżej przeciętna. Podobnie wygląda sytuacja z filmami — maksymalna dostępna rozdzielczość to FullHD. O 60 klatkach na sekundę zapomnijcie. Ewidentnie nie jest to smartfon dla pasjonatów fotografii, a dla tych, co od czasu do czasu chcą na szybko coś uwiecznić. Najlepiej w dobrym świetle, jeśli ma to być odpowiednio widoczne.

Oprogramowanie i wydajność

Dochodzimy do punktu, który po prostu rozłożył mnie na łopatki. Wydawało mi się, że chińskie firmy już znalazły na siebie sposób i nie próbują mieszać różnych rozwiązań, które razem wyglądają jak… po prostu źle. Zapomnijcie o jakiejkolwiek koherencji — tu nic nie trzyma się całości. Niemniej dodatków jest sporo, czego najlepszym przykładem jest programowalny, dodatkowy przycisk. Inni, znani producenci też potrafią uwzględniać ponadprogramowe klawisze, ale niekoniecznie dają użytkownikowi władzę nad nimi. Podobnie wygląda sytuacja z odblokowywaniem twarzą — do ideału daleko, ale drożsi konkurenci nie zawsze są lepsi.

To, co najbardziej mnie uderzyło, to pierwsze uruchomienie i dźwięk powiadomień. Pomijam ikonki, które są dla mnie niezbyt przyjemne. Pomijam nawet bloatware, ale charakterystyczny dźwięk wiadomości z iOS? Niby można zmienić, ale jak to świadczy o producencie? Ok, przejdźmy do konkretów. Android 8.0 Oreo bez specjalnych zmian stylistycznych działa dobrze. Momentami zdarzają mu się przestoje, ale to w głównej mierze wina leciwego układu obliczeniowego. Ten nie pozwala na zbyt wiele, choć większość aplikacji z pewnością uruchomicie. Topowe gry też można włączyć, ale potrafią się przycinać na najniższych detalach.

Blackview BV6800 Pro – recenzja Android.com.pl
Infogram

Im wyższy wynik, tym lepszy.

Blackview BV6800 Pro recenzja — podsumowanie

Dla kogo byłby idealny Blackview BV6800 Pro? Przede wszystkim dla kogoś, kto nie oczekuje wiele od wydajności, zdjęcia są dla niego drugo-, a może nawet trzeciorzędną sprawą. Testowany smartfon przede wszystkim sprawdzi się w kieszeniach osób, które potrzebują wytrzymałego modelu z dużym wyświetlaczem i podstawowymi możliwościami. W końcu za 700 złotych nie można mieć wszystkiego, prawda?

6,6/10
  • Zestaw 8
  • Budowa 9
  • Specyfikacja techniczna 7
  • Wyświetlacz 7
  • Akumulator 6
  • Aparat 6
  • Oprogramowanie 4
  • Wydajność 6

Motyw