[Wideo] Chińczyk ugryzł baterię iPhone’a, o dziwo przeżył!

3 minuty czytania
Komentarze

Przeglądając wiadomości czasem nie mogę uwierzyć, że ludzie mogą wykazywać się aż taką głupotą. Niestety, większość tego typu spraw nijak ma się do tematyki portalu, a więc muszę o nich zapomnieć. Mimo wszystko mogę opisać historię pewnego mieszkańca Chin, który postanowił… ugryźć baterię iPhone’a.

Jak to się stało?

Jeśli uważacie, że ten pomysł jest idiotyczny, to macie rację. Pewien chińczyk postanowił ugryźć baterię iPhone’a. Co nim kierowało? Mówi się, że zrobił to z ciekawości. Podobno udał się do serwisu zlokalizowanego w centrum handlowym w celu wymiany baterii w swoim telefonie. Serwis Apple mimo obniżenia ceny za tą usługę nadal jest najdroższą opcją, zawsze można zrobić to w małym punkcie bez jakiejkolwiek renomy za grosze. Być może właściciel iPhone’a naczytał się o spowalnianiu urządzeń ze zużytą baterią i postanowił dać swojemu urządzeniu drugie życie. Paradoksalnie omal nie zrobił tego kosztem własnego.

Odtwórzmy przebieg wydarzeń

Z uwagi na słabą znajomość języka Chińskiego (a w zasadzie brak jakiejkolwiek znajomości) pewnych rzeczy musimy się domyśleć. Na filmie widać jak pewien chińczyk wkłada do ust baterię telefonu, która chwilę później staje w płomieniach. Prawdopodobnie z nieznanego powodu ugryzł ją, co natychmiast doprowadziło do wewnętrznego zwarcia. Zgromadzona energia w ekspresowym tempie zaczęła zamieniać się na ciepło, co spowodowało szybki wzrost temperatury i ciśnienia. W efekcie bateria została rozerwana od środka. Płonący akumulator szybko został wypluty wylądował na podłodze efektownie rozświetlając ją i zwracając uwagę innych klientów. Mimo natychmiastowej reakcji właściciel telefonu zapewne i tak musiał zmierzyć się z chmurą gazów zawierającą całą tablicę Mendelejewa i ewentualnymi poparzeniami. Mimo wszystko miał więcej szczęścia niż rozumu. W przeciwnym wypadku dziś czekałby na zdjęcie opatrunków po poważnej operacji, a może nawet kwalifikowałby się do otrzymania nagrody Darwina.

Nie, bateria to nie cukierek

Przeraża mnie znikoma świadomość społeczeństwa o zagrożeniach wynikających z przechowywania i eksploatacji baterii oraz akumulatorów. Wszystkim marzy się bateria wielkości karty płatniczej mogąca utrzymać telefon przy życiu przez miesiąc. A może nawet i przez kilka lat, najlepiej do czasu zużycia i wyrzucenia telefonu. No to teraz wyobraźcie sobie, że cała ta zgromadzona energia próbuje się na raz uwolnić. W przypadku telefonu oznacza to eksplozję ogniwa o wyżyłowanej specyfikacji. Nieco rzadziej, ale podobne sytuacje mają miejsce w samochodach. Może tam nie eksplodują akumulatory (a przynajmniej dzieje się to bardzo rzadko), ale mimo tego każde, nawet niewielkie zwarcie może w kilka sekund doprowadzić do pożaru. To samo dotyczy pojazdów elektrycznych. Dlaczego o tym wspominam? Ponieważ bateria nie jest wcale bezpieczniejsza od np. benzyny. Jedno i drugie dostarcza energii, jedno i drugie może okazać się śmiertelnie niebezpieczne. Warto o tym pamiętać.

P.S. Ciekawe czy smakowała…

Motyw