Dziewczynka w różowych okularach przeciwsłonecznych i kostiumie kąpielowym jedząca lody w wafelku, trzymająca kamerę z telefonem komórkowym w basenie.

Dziecięcy influencerzy mają zarobki i zasięgi, o jakich marzy wielu. Tylko jakim kosztem…

4 minuty czytania
Komentarze

Zjawisko określane jako sharenting, czyli wykorzystywanie dzieci do celów komercyjnych w mediach społecznościowych, to temat, który coraz częściej przetacza się przez media. Niewątpliwie bowiem rośnie tendencja do wykorzystywania dzieci jako narzędzi do generowania zysków w internecie. Rodzice często tworzą z dzieci influencerów, publikując ich zdjęcia i filmy w celu zdobycia obserwujących i zarobienia na reklamach.

kid influencer, sharenting. Kobieta tańczy przed smartfonem zamocowanym na statywie w architektonicznym korytarzu.
Fot. Kaspars Grinvalds / Shutterstock

Dorastanie na oczach internautów

Newsweek sprawdził, w jakim stopniu dzieci wykorzystywane są w celach komercyjnych w mediach społecznościowych, co na ten temat sądzą eksperci oraz jaki wpływ mogą mieć takie praktyki na rozwój psychiczny dzieci.

Rodzice lubią dzielić się zdjęciami swoich dzieci – jedno z polskich badań pokazuje, że niemal co czwarty rodzic dokumentuje dorastanie swoich pociech w mediach społecznościowych, umieszczając zdjęcia i nagrania na Facebooku, Instagramie i TikToku.

Czasami zaczyna się to nawet w okresie prenatalnym i wrzucane do sieci są pierwsze zdjęcia USG. Nie robią tego oczywiście wyłącznie Polacy. 81% dzieci poniżej drugiego roku życia ma już cyfrowy ślad w sieci, stworzony przez zbyt własnych rodziców, a 5% ma nawet własne konta społecznościowe.

Kamera cyfrowa na statywie rejestrująca wideo dziecka.
Fot. Sushitsky Sergey / Shutterstock

Nie trzeba dodawać, jak szkodliwe tego typu praktyki mogą być dla dzieci, dla których dzielenie się intymnymi szczegółami z prywatnego życia staje się czymś naturalnym.

Nie tylko żyją w świecie streamingu. Ich życie jest wręcz podporządkowane potrzebom tworzenia treści przez dorosłych. To może mieć poważne skutki dla ich dobrostanu psychicznego i emocjonalnego, trudne dziś do oszacowania. 

Anna Rywczyńska, kierownik działu profilaktyki cyberzagrożeń w instytucie badawczym NASK, cytowana przez Newsweek

Nie ma prywatności

Dzieci nie mają się jak przed tym bronić. Nie mają możliwości, aby wyrazić zgodę na upublicznianie swojego wizerunku i intymnych szczegółów życia w sieci.

Może się to zemścić na nich już w wieku nastoletnim, gdy na tego typu treści natrafią ich rówieśnicy. W bezpośredniej konfrontacji lub podczas internetowego hejtu zdjęcia, filmy czy rodzinne anegdoty będą dla nich bogatą pożywką.

Dlatego eksperci apelują o większą świadomość tego problemu oraz o wprowadzenie odpowiednich regulacji prawnych, które chroniłyby najmłodszych. Zresztą czasami sprawiedliwości staje się zadość – Newsweek przytacza przykład prokuratury w Dąbrowie Górniczej, która postawiła rodzicom siedmioletniego chłopca zarzuty znęcania się nad synem na bazie treści umieszczanych na kanale na TikToku.

Osoba robiąca zdjęcie dziecka, które trzyma precle przed oczami, w kuchni.
Fot. Prostock-studio / Shutterstock

Komercjalizacja dzieciństwa to duży problem

Sharenting często wynika z chęci pochwalenia się rodziną, ale współcześnie może szybko przekształcić się w transformację dzieci w produkty marketingowe. Zysk z reklam i współpracy z markami staje się dla wielu rodziców podstawowym źródłem zarobku.

Wokół dzieci można osadzić wiele treści reklamowych: od akcesoriów, jak zabawki, wózki i produkty spożywcze, przez wspólne spędzanie czasu po podróże, wyjścia do restauracji i lokowanie produktów, takich jak samochód czy dom.

Marta Soja-Bochenek, ekspertka influencer marketingu, cytowana przez Newsweek

Tak zwani „kidfluencerzy” potrafią wygenerować milionowe odsłony w polskim internecie i mają setki tysięcy subskrybentów. A rodzice rozkręcają ten biznes na kolejne kanały, blogi czy vlogi.

Jak odbije się to na ich rozwoju?

Dzieci wychowywane w świetle reflektorów mogą doświadczać ogromnej presji, aby spełniać oczekiwania obserwatorów. Zaburza to też ich relacje społeczne – nie wiadomo, kiedy dziecko jest szczere, a kiedy gra przed kamerą. Czy jego rówieśnicy naprawdę je lubią, czy tylko chcą uszczknąć trochę internetowej popularności?

Eksperci zwracają uwagę, że nadmierna ekspozycja w mediach społecznościowych może prowadzić do zaburzeń psychicznych, takich jak depresja i lęk.

Nastolatka w różowym swetrze, transmitująca na żywo za pomocą smartfona zamontowanego na statywie z pierścieniem świetlnym.
Fot. Kaspars Grinvalds / Shutterstock

Czas, by zostało to prawnie uregulowane

W kontekście prawa do bycia zapomnianym i prywatności w sieci problem dziecięcych influencerów wydaje się jeszcze bardziej palący. Dobre przykłady idą zza granicy.

W 2020 roku Francja wprowadziła przepisy regulujące udział dzieci w materiałach wideo publikowanych online. W 2024 roku amerykański senat przyjął ustawę o bezpieczeństwie i prywatności dzieci w internecie (Kids Online Safety and Privacy Act – KOSPA), która reguluje m.in. pracę dzieci, gdy pracodawcami i beneficjentami ich obecności w sieci są rodzice.

W Polsce na razie nie ma jasnych przepisów, które wyznaczałyby granice rodzicom wykorzystującym swoje dzieci do zarabiania w sieci. Ochrona prawna dziecięcych influencerów jest fragmentaryczna i często nieadekwatna do ich potrzeb. Dlatego coraz częściej pojawiają się głosy wzywające do wprowadzenia nowych regulacji, które lepiej chroniłyby dzieci w tej roli.


Zakupy w sieci? Tylko z odpowiednią apką! To nieoceniona pomoc dla każdego. Jeśli z niej korzystasz, wypełnij naszą ankietę. Dziękujemy!


Źródło: Newsweek. Zdjęcie otwierające: Artie Medvedev / Shutterstock

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw