Na targach Gamescom 2024 w Niemczech Samsung pokazał coś, czego chyba nikt się nie spodziewał – monitor 3D. Firma najwyraźniej uznała, że technologia, która nie wypaliła kilka lat temu, teraz ma szansę na sukces.
Spis treści
Samsung Odyssey i technologia dostosowywania obrazu
Nowy Odyssey 3D to 27– lub 32-calowy wyświetlacz 4K o czasie reakcji 1 ms i częstotliwości odświeżania na poziomie 165 Hz. Co go wyróżnia? Przede wszystkim brak konieczności zakładania okularów, aby odpowiednio widzieć obraz 3D. Producent twierdzi, że efekt trójwymiarowy osiągnięto dzięki specjalnym soczewkom i śledzeniu ruchu oczu.
Monitor ma wbudowaną kamerę, która śledzi, gdzie patrzymy. Do tego dochodzi technologia „View Mapping”, która ciągle dostosowuje głębię obrazu. W efekcie każde oko widzi trochę inny obraz, co nasz mózg interpretuje jako 3D.
Koreański konglomerat pokazał swój nowy wynalazek z grą o nazwie inZOI. To symulator życia od studia Krafton. Nie wiemy jednak, czy zwykłe gry będą działać na tym monitorze w 3D, czy trzeba będzie czekać na specjalne wersje.
Jest jeszcze kwestia wydajności. Może się okazać, że trzeba będzie wydać fortunę na nowy komputer, żeby w ogóle odpalić to cudo. Nie mniej, producent otrzymał nagrodę najlepszej innowacji w kategorii Gaming i eSport na CES 2024.
Oczywiście, Samsung to nie byle firma. Mają zasoby i ludzi, żeby rozwijać takie technologie. Czy to ma sens? Czy gracze naprawdę marzą o powrocie 3D? A może to tylko kolejny gadżet, który podziwiamy na targach, a potem o nim zapominamy?
Cena i data premiery
Data premiery i cena nie są jeszcze znane, ale jedno jest pewne – nie będzie tanio. Na razie możemy tylko czekać i obserwować. Może Odyssey 3D okaże się hitem, a może za rok nikt o nim nie będzie pamiętał. W świecie technologii nie można być niczego pewnym.
Źródło: Samsung, Gry-Online, zdjęcie otwierające: Samsung / materiały prasowe
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.