Kradzież telefonu to nic przyjemnego. To same kłopoty i to nie tylko związane z utratą smartfona, ale także obawą, co ze znajdującymi się na nim danymi. Google postanowiło wprowadzić w końcu nową funkcję do Androida, która odrobinę taką kradzież telefonu „osłodzi”. My będziemy czuć się trochę bezpieczniej, a złodziej będzie miał większy problem.
Spis treści
Trudniejsza kradzież telefonu z nowym zabezpieczeniem od Google
Niestety, ale może zdarzyć się w naszym życiu tak, że ktoś nam ukradnie smartfona. Przypadki mogą być różne i taka kradzież telefonu może przebiegać na kilka sposobów. Złodziej wyciągnie nam sprzęt z kurtki, zabierze ze stolika w restauracji czy nawet wyrwie z ręki. Ten ostatni sposób może zostawić nas w szoku na tyle długo, że zanim zdążymy w ogóle zareagować, złodziej będzie już daleko. Google wie, że kradzież telefonu w ten właśnie sposób jest możliwa i dlatego też wprowadza nową funkcję o nazwie Theft Detection Lock.
Zasada działania tego zabezpieczenia jest prosta. Jeżeli oprogramowanie telefonu wykryje, że ten został wyrwany z ręki czy porwany ze stolika i szybko przemierza w jakimś kierunku, ekran zostanie automatycznie zablokowany. W określeniu tego, czy doszło do kradzieży telefonu, będą pomagały algorytmy AI i trudno jeszcze ocenić, jak to będzie działało w prawdziwym życiu. Trzeba mieć nadzieję, że dobrze.
Nie trzeba być online
Theft Detection Lock zablokuje dostęp do danych, które mamy na telefonie, co ma uniemożliwić złodziejowi ich odczyt. Ważne jest też to, że udostępniona zostanie funkcja blokująca taki skradziony telefon nawet w sytuacji, kiedy będzie on offline. Nawet, więc jeżeli złodziejowi uda się wyłączyć dostęp do sieci, żebyśmy nie mogli zlokalizować naszego telefonu, ten i tak ma być zablokowany.
Nowa funkcja jest obecnie testowana, ale ma być wdrażana systematycznie na całym świecie w ciągu najbliższych tygodni. Dostępna będzie na urządzeniach z systemem Android 10 lub wyższym, więc nawet w telefonach do 1000 zł powinna działać bez zarzutu.
Źródło: Google. Zdjęcie otwierające: Alejandro J. Vivas / Shutterstock
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.