Awarie banków się zdarzają. Mówimy w końcu o systemach komputerowych, które uzależnione są od wielu czynników i niestety, ale czasem po prostu nie działają. Tak samo, jak poczta elektroniczna, portale społecznościowe czy jakiekolwiek usługi, które opierają swoje działanie o sieć.
Problem jest jednak większy, kiedy mówimy o pieniądzach. Trzymanie gotówki w przysłowiowej skarpecie wcale nie jest takim głupim pomysłem.
Spis treści
Awarie banków potrafią otworzyć oczy
Biednemu to zawsze wiatr w oczy. Takie powiedzenie zapewne zna większość i jest w nim sporo prawdy. Podobnie jak z prawem Murphy’ego, czyli w uproszeniu mówiące o tym, że jeżeli coś może pójść nie tak, to z pewnością tak właśnie będzie.
Miałem dokładnie taki przypadek, ponieważ czekała mnie krótka wizyta u mechanika i potrzebowałem gotówki. I oczywiście, dokładnie tego samego dnia, spora część banków miała właśnie awarię. Idealny moment, który pokazuje, że mimo bankowości elektronicznej, która bardzo dużo ułatwia, gotówka dalej jest nam potrzebna.
Awarie banków rzadko kiedy trwają dłużej niż kilka godzin. Instytucje tego typu po prostu nie mogą pozwolić sobie na przestoje, bo tracą zaufanie klientów, którzy oddają im przecież swoje pieniądze. Tego typu awarie, choć chwilowe, sprawiają jednak, że wiele osób mocniej obstaje przy tym, że to gotówka daje wolność.
Jest w tym trochę racji, ponieważ do niej ma się dostęp przez cały czas. Oczywiście pod warunkiem, że wychodząc z domu, wyciągamy nasze oszczędności spod materaca i nosimy ze sobą. Gotówka w domu też nie jest przecież 100-procentowo bezpieczna. Włamania, pożary czy zdarzenia losowe mogą nas słono kosztować, a ubezpieczenie może wcale nie być odpowiedzią na problemy.
Moja wizyta u mechanika skończyła się o tyle dobrze, że akurat miałem w domu trochę gotówki, więc przynajmniej tyle. Normalnie nie mam jej praktycznie wcale. Przyznaję, że przyzwyczaiłem się do tego, że korzystam z karty, przelewy robię przez internet, a samej gotówki w portfelu mam niewiele. Jednak takie awarie potrafią otworzyć oczy.
A co, gdyby internet przestał działać?
Globalny blackout czy nawet awaria systemów komputerowych mogłyby doprowadzić do gigantycznego paraliżu całego świata. Nawet ostatnio mieliśmy tego przykład, kiedy to lotniska zostały sparaliżowane przez błąd CrowdStrike.
Wprawdzie sytuacja została względnie szybko opanowana, ale dało to przedsmak prawdziwego chaosu. Gdyby nagle sieć przestała działać, większość z nas byłaby odcięta od środków finansowych. Kompletnie.
Czy gotówka w skarpecie uratowałaby nas w takiej sytuacji? Wiele zależy od tego, jak długo przyszłoby nam walczyć z brakiem dostępu do sieci. Jeżeli mówimy o jednym, dwóch dniach, to pewnie te pieniądze można byłoby normalnie wydawać w sklepach.
Gorzej w sytuacji, kiedy odcięcie trwałoby znacznie dłużej. Może jestem fatalistą, ale wyobrażam sobie, że o wiele bardziej prawdopodobnym scenariuszem byłoby to, że świat pogrążyłby się w chaosie. Takim, jaki znamy z filmów postapokaliptycznych.
Szabrowanie sklepów, walki na ulicach i wszystko to, co czyni nas cywilizowanymi ludźmi, trafiłoby do kosza. Wtedy liczyłoby się tylko przetrwanie. Może przesadzam, ale tylko niewiele. Nie nakłaniam nikogo do zmiany przyzwyczajeń. Nikt też nie zmusza do tego, by trzymać pieniądze w banku.
Ja, pomimo awarii i przejściowych problemów z pewnością nie będę nagle zamykał konta, by wyciągać z niego środki. Za to przejdę się do bankomatu, by mieć w domu choć trochę gotówki. Tak na wszelki wypadek. W końcu jutro też mogą zdarzyć się awarie banków.
Źródło: opracowanie własne / DownDetector. Zdjęcie otwierające: PeopleImages.com – Yuri A / Shutterstock
Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.