Aplikacja Portfel Google wyświetlona na ekranie smartfona na tle klawiatury z podświetleniem LED, z widoczną sekcją "Formy płatności"
LINKI AFILIACYJNE

Sprawdziłem Portfel Google w przeglądarce. Fajnie, ale kto tego potrzebował? [OPINIA]

2 minuty czytania
Komentarze

Wydawać się mogło, że Portfel Google jest jedną z tych usług firmy z Mountain View, która nie potrzebuje swojej przeglądarkowej wersji. A tu proszę, ta właśnie zaczęła działać, tylko nikt nie wie właściwie dlaczego. Spróbujmy odnaleźć się więc w logice jednej z największych korporacji świata.

Jak działa Portfel Google w przeglądarce internetowej?

Zrzut ekranu z aplikacji Portfel Google, pokazujący powitanie, listę dodanych kart Mastercard oraz opcje dodania formy płatności i autouzupełniania.
Fot. Portfel Google / zrzut ekranu

Przede wszystkim, przeglądarkowe wydanie Portfela Google znajdziecie pod tym adresem. W aplikacji możemy przejrzeć dodane karty i bilety (np. na koncerty, samoloty), zarządzać nimi (dodawać lub usuwać), a także spojrzeć na ostatnie transakcje wykonane za pomocą kart płatniczych dodanych do aplikacji.

Tylko właśnie, nie jest to nic nowego względem programu na smartfonach. A pamiętajmy, że dodając tam kartę, używamy aparatu, który automatycznie odczytuje najważniejsze wartości z plastiku.

Sens wykorzystania przeglądarkowej aplikacji widzę więc wtedy, gdy przepisywanie danych z klawiatury idzie nam sprawniej niż konfiguracja płatności zbliżeniowej na smartfonie. Wiecie, tak jak z odpisywaniem na dłuższe wiadomości, gdzie mnie na przykład łatwiej jest ułożyć myśli siedząc przy komputerze, niż nagrywając głosówkę lub pokracznie pisząc na ekranie dotykowym.

Zabezpieczenie przed kradzieżą? Portfel Google nie jest do tego potrzebny

Ostatnie transakcje wykonane przy użyciu Portfel Google. Wydatki na Allegro, Krakowski Kebab i Lewiatan za pomocą karty Mastercard Debetowa zakończonej cyframi 4728.
Spłata ostatniej raty za telewizor, kebab i drobne zakupy. Wszystko się zgadza. Fot. Portfel Google / zrzut ekranu

W związku z tą replikacją funkcji (powiadomienia o płatnościach pojawiają się też w aplikacjach bankowych, poza Portfelem Google) zacząłem się zastanawiać, do czego webowa wersja programu może się faktycznie przydać. No i poza wygodą pracy przy komputerze nie potrafię nic wymyślić, bo nawet zapobieganie kradzieżom przypada innemu modułowi.

Samo Google podpowiada, że tutaj zadziała Znajdź moje urządzenie, a nie dostęp do Portfela z poziomu komputerka, gdy utracimy np. smartwatch lub telefon. Dlatego też… nie wiem.

Bardzo się cieszę, że aplikacje firmy z Mountain View stają się dostępne w wielu miejscach. Czasami warto jednak się zastanowić, czy siły robocze nie powinny być przekierowane w bardziej newralgiczne aspekty usług tej korporacji.

Zdjęcie otwierające: Muhammad Alimaki / Shutterstock / Portfel Google, montaż: Szymon Baliński

Część odnośników to linki afiliacyjne lub linki do ofert naszych partnerów. Po kliknięciu możesz zapoznać się z ceną i dostępnością wybranego przez nas produktu – nie ponosisz żadnych kosztów, a jednocześnie wspierasz niezależność zespołu redakcyjnego.

Motyw