Wyciek danych w sprawie Odry

Wyciek danych w sprawie Odry – chodzi o osoby nagłaśniające problem

2 minuty czytania
Komentarze

O tym co się dzieje z Odrą, już raczej wszyscy wiedzą. Jednak nim sprawa została nagłośniona, to minęło zdecydowanie zbyt dużo czasu. Zwłaszcza że wiele osób było naocznymi świadkami katastrofy, nim tą ktokolwiek się zainteresował. Z tego też pojawiło się wiele zgłoszeń od obserwatorów, którzy opisywali to, co się dzieje, oraz często dodawali swoje podejrzenia, wskazując potencjalnego winowajcę takiego stanu rzeczy. I po tym wszystkim doszło do wycieku danych w sprawie Odry.

Wyciek danych w sprawie Odry

Wyciek danych w sprawie Odry

Cała sytuacja jest kuriozalna: wszystkie dane dotyczące osób, które zgłaszały problem wyciekły do Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. I nie mam tu na myśli tylko ich imion, nazwisk, adresów zamieszkania, e-mail, czy numerów telefonów. Wyciekły także treści ich wiadomości. Jeśli więc ktoś podejrzewał, że za problemem stoi zakład pracy, którego właściciela zna, albo sam w nim pracuje to… no cóż, właściciel zakładu już wie, kto go zasugerował jako przyczynę.

Na szczęście tylko w najgorszym przypadku taki scenariusz jest możliwy. Dane wyciekły bowiem tylko do innych osób, które zgłaszały problem. Jednak w przypadku małych miejscowości raczej trudno o to, aby każdy zachował dyskrecję. W końcu podejrzenia nie zawsze muszą być zasadne i nawet ktoś, kto jest niesłusznie podejrzewany o zatruwanie rzeki, sam mógł zgłosić jej zły stan, widząc śnięte ryby.

I tu pojawia się pytanie: w jaki w ogóle sposób doszło do wycieku danych w sprawie Odry? No cóż… urzędnicy wysłali je wiadomością e-mail. Ot, tak, sami z siebie. Nikt ich o to nie prosił, a po prostu ktoś wpadł na pomysł, że je udostępni wszystkim piszącym w tej sprawie, bo… w sumie, bo tak. Chociaż winowajca tego incydentu nie jest znany, ani samo stanowisko urzędu w tej sprawie. Jak można przeczytać w serwisie Lwówecki.info, który nagłośnił sprawę:

Redakcja Lwówecki.info w dniu wczorajszym zwróciła się mailowo do GIOŚ z prośbą o wyjaśnienia. Dziś próbowaliśmy się dodzwonić do rzecznika, jednak jego telefon milczy. Przed południem otrzymaliśmy lakoniczną informację:

Dziękujemy za zgłoszenie informacji. Spraw została przekazana do właściwej komórki organizacyjnej GIOŚ, celem dalszego wyjaśnienia.

Rzecz jasna osoby, których dane wyciekły są wściekłe na to, co zrobili urzędnicy. Obawiam się jednak, że cała ta afera po prostu się rozmyje. W końcu sprawa Odry sama w sobie jest poważniejsza i to na niej koncentruje się opinia publiczna. Wyciek danych może więc ujść organizacji rządowej na sucho. 

Źródło: Lwówecki.info

Motyw